„Ktoś ograbił mi mieszkanie do gołych ścian. Zamarłem, gdy odkryłem, kto maczał palce w tym procederze"

okradziony pan fot. iStock, urbazon
„To, co jeszcze kilka godzin temu było moim bezpiecznym azylem, teraz przypominało scenę z koszmaru. Moje serce biło jak szalone, a krew w żyłach mi płynąć tak szybko, że aż czułem denerwujące pulsowanie w skroniach”.
/ 14.11.2023 13:15
okradziony pan fot. iStock, urbazon

Nigdy nie sądziłem, że coś takiego przytrafi się właśnie mnie. Słyszałem co prawda o częstych kradzieżach, które zdarzały się w mieszkaniach w blokach większych miastach, ale jednak miałem nadzieję, że mi się to nie zdarzy.

Niestety los okrutnie ze mnie zakpił. I to podwójnie! Bo nie dość, że nawiedzili mnie rabusie, to jeszcze potem dowiedziałem się, kto, do cholery, dał im klucz do mojego lokum! To był dla mnie szok, ale też ogromny cios.

Nie mogłem uwierzyć własnym oczom

Pewnego deszczowego wieczoru wracałem z pracy do mojego przytulnego mieszkania na przedmieściach miasta. Deszcz stukał o szyby, a ulice były opustoszałe. Byłem zmęczony, zniecierpliwiony, i myślałem tylko o tym, jak wreszcie odpocząć po długim dniu pracy. Marzyłem o gorącej kąpieli i zrelaksowaniu się w fotelu. Ale nie było mi to dane...

Kiedy otworzyłem drzwi, nie mogłem uwierzyć własnym oczom! Całe mieszkanie było w stanie chaosu, jakby ktoś wywrócił je do góry nogami. Zimny dreszcz przeszedł mi po plecach, gdy zobaczyłem, co się stało. Szafy zostały wywrócone, ubrania i przedmioty osobiste rozrzucone po podłodze, a meble, które były kiedyś źródłem komfortu, leżały zniszczone i połamane.

To, co jeszcze kilka godzin temu było moim bezpiecznym azylem, teraz przypominało scenę z koszmaru. Moje serce biło jak szalone, a krew w żyłach mi płynąć tak szybko, że aż czułem denerwujące pulsowanie w skroniach. Nie mogłem w to uwierzyć!

— Szlag by to jasny trafił — krzyknąłem, chociaż wiedziałem, że nikt nie słyszy moich żali. — Jak to się, do cholery stało?!

To był atak na moją intymność

Próbowałem uspokoić się i zrozumieć, co się stało. Kiedy zbliżyłem się do zniszczonej kuchni, zauważyłem, że wszystkie moje garnki i patelnie leżały na podłodze, a jedzenie zostało rozrzucone po wszystkich kątach. Moje cenne naczynia, pamiątki rodzinne, i wiele innych rzeczy, które miały dla mnie ogromne znaczenie, były teraz bezpowrotnie zniszczone lub zaginione.

Nie chodziło jedynie o rzeczy, chociaż straty były spore, szczególnie że zorientowałem się, że zniknęły cenne zegarki, tablet i kolekcja drogich płyt winylowych. Ale najgorsze była świadomość ograbienia mnie z poczucia bezpieczeństwa. To był atak na moją intymność i prywatność. Czułem się jak ofiara, bezradny wobec tego okrutnego aktu. Najpierw byłem w szoku, ale potem zacząłem myśleć racjonalnie. Pierwsza rzecz, telefon na policję, szybkie sprawozdanie szkody. Potem myślałem nad tym, jak to się mogło stać.

Wszystko to było zbyt osobiste, zbyt precyzyjne, żeby to byłe przypadkowe włamanie. Skąd mogli wiedzieć o zegarkach, o drogich płytach? Wściekłem się, nie tylko na sprawcę, ale także na samego siebie, że nie mogłem tego uniknąć. Teraz musiałem dowiedzieć się, kto zadał mi to cierpienie i dlaczego. To było początkiem mojej walki o odzyskanie normalności i sprawiedliwość.

Byłem w szoku

Pogadałem z sąsiadami. I... byłem w szoku, czego się dowiedziałem.

— Czy widział pan kogoś ostatnio obok moich drzwi? Ktoś się kręcił, był ktoś poza kurierem i listonoszem? — zapytałem sąsiada mieszkającego naprzeciwko. Ten zaczął intensywnie przypominać sobie sytuacje z przeszłości.

— To znaczy... Jakiś tydzień temu. Chłopak, na oko trzydzieści lat, może mniej. Blondyn, włosy do ramion. Bardzo mi się rzuciło w oczy, że właśnie te włosy do ramion. Nie wiem, do kogo przyszedł, był na półpiętrze, rozglądał się i chyba speszył na mój widok. Akurat wchodziłem do swojego mieszkania.

— Blondyn... — coś zaczęło mi świtać. — Ale nie wie pan, do kogo?

— Tak jak mówię, nie. Teraz jeszcze mi się coś przypomniało.

— Co takiego?

— Miał taki tatuaż na ramieniu. Jakiś smok czy inna jaszczurka...

Pobladłem i aż zaniemówiłem

Zdziwiło mnie to, ponieważ dawno już nie utrzymywałem z nim kontaktu, a nasza przyjaźń wygasła w tajemniczych okolicznościach. Ale ja musiałem dowiedzieć się więcej, zanim zyskam stuprocentową pewność, że to on zorganizował ten cały rabunek.

Zacząłem wypytywać wspólnych znajomych, szukając informacji na temat Daniela. Okazało się, że od pewnego czasu zaczął się zachowywać podejrzanie i tajemniczo, unikając spotkań towarzyskich i nie chciał udzielać żadnej odpowiedzi na pytania o swoje życie. Co więcej, wiele osób wspomniało, że miał poważne problemy finansowe, a niektórzy nawet sugerowali, że mógł być w konflikcie z niebezpiecznymi ludźmi.

To były pierwsze sygnały ku temu, że Daniel mógł być zamieszany w to wszystko. Nie mogłem uwierzyć, że człowiek, którego uważałem za przyjaciela, mógłby mi zadać takie cierpienie. Mimo to postanowiłem zgłosić moje podejrzenia policji i opowiedzieć im o swoich odkryciach.

Policja rozpoczęła śledztwo, ale postanowiłem także działać na własną rękę. Wiedziałem, że muszę dowiedzieć się, co skłoniło Daniela do tego okrutnego czynu. Zacząłem zbierać informacje, przepytywać wspólnych znajomych i śledzić każdy możliwy ślad. Byłem zdeterminowany, aby odkryć prawdę.

W międzyczasie dowiedziałem się, że Daniel miał problemy finansowe i długi wobec pewnych lokalnych zbirów. To wszystko mogło być motywem kradzieży. Ale też przyczyną, dla której rozstaliśmy się w tak dziwacznych i nagłych okolicznościach. Jasne, czułem wobec niego jakiś rodzaj współczucia, ale to nie usprawiedliwiało jego zachowania. Nadal był odpowiedzialny za zniszczenie mojego życia i zaufania.

W miarę jak śledztwo policji się rozwijało, coraz więcej dowodów wskazywało na Daniela jako głównego podejrzanego. W międzyczasie przypomniało mi się, że mój były przyjaciel faktycznie mógł mieć jakieś stare zestawy kluczy. Kiedy w końcu go znaleźli, byłem gotów stawić mu czoła i poznać prawdziwy powód jego zdrady.

Rozmowa odbyła się na komisariacie

Gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy od dawna, mieszały się we mnie gniew, smutek i rozczarowanie. Rozmowa odbyła się na komisariacie, byliśmy podsłuchiwani, ale to była jedyna okazja, by wreszcie zamienić ze sobą kilka słów. Siedzieliśmy naprzeciwko siebie w przyciemnionym pokoju. Po chwili ciszy postanowiłem przerwać napiętą atmosferę:

— Daniel, co się do cholery stało? Dlaczego to zrobiłeś? To byłeś ty?

Mój były przyjaciel nawet na mnie nie spojrzał, tylko burknął:

— Ta. Sorry, że musiałeś to przeżyć, ale... trochę nie miałem wyjścia.

Czułem, jak wypełniam się gniewem.

— Nie miałeś wyjścia? To dlaczego? Przecież kiedyś byliśmy przyjaciółmi, a teraz zniszczyłeś moje życie! — krzyknąłem głośno i aż sam się zdziwiłem swoim tonem głosu.

— To bardziej skomplikowane, niż myślisz —  westchnął ciężko. —  Miałem ogromne długi i zadawałem się z niebezpiecznymi ludźmi. Grozili mojej rodzinie, a ja nie wiedziałem, co mam zrobić. Musiałem zdobyć pieniądze, a twoje rzeczy wydawały się być jedynym wyjściem. Kiedyś wspominałeś, ile kosztowały te twoje świecidełka, te kolekcjonerskie płyty. Przypomniałem sobie, że miałem klucze. Ja... przepraszam, nie sądziłem, że oni zrobią ci aż taki bajzel. Mieli tylko coś wziąć. Miałem osobiście stać na czele, ale stchórzyłem i czekałem w swoim domu, aż przyniosą mi łup.

Czułem tylko złość

— To jest niewybaczalne, Daniel. Mogłeś się do mnie zwrócić, mogliśmy znaleźć inne rozwiązanie. Zamiast tego wybrałeś zdradę i już do końca zrujnowałeś naszą przyjaźń. A myślałem, że jeszcze kiedyś się ułoży. Teraz nie chcę cię znać. Jesteś dla mnie nikim.

To ostatnie zdanie jeszcze długo wisiało w powietrzu.

Wyszedłem z komisariatu. Potem czekałem na wyrok i na rekompensatę za uszkodzone i ograbione mienie. Może kiedyś o tym wszystkim zapomnę. Póki co jednak cały czas myślę o tej niewybaczalnej przyjacielskiej zdradzie. I już nigdy nikomu nie przekażę kluczy. Nigdy.

Czytaj także:
„Córka zamieszkała w moim domu, a mnie wysłała do kawalerki. Mam na starość przyzwyczajać się do ciasnych przestrzeni”
„Potrzebowałam pieniędzy i ta propozycja spadła mi z nieba. Mało brakowało, a wpadłabym w ręce wyzyskiwacza i oszusta”
„Kręciły mnie dojrzałe kobiety, więc na widok teściowej stawałem na baczność. Żona była tylko środkiem do celu”

Redakcja poleca

REKLAMA