Rodzice często się śmiali, że prędzej facet się mnie wystraszy, niż we mnie zakocha. Pewnie mieli rację, bo większość przedstawicieli płci przeciwnej, zwłaszcza tych w moim wieku, uważałam od zawsze za niedojrzałych.
I właśnie z tego powodu, w wieku 25 lat, miałam świetną pracę w bankowości i nadal nikogo na stałe. Rodziców bawiło to szczególnie dlatego, że moja młodsza o dwa lata siostra, Ida, co i rusz, przyprowadzała na niedzielne obiady innego chłopaka.
Ode mnie na szczęście wszyscy jej adoratorzy trzymali się z daleka. Wystarczyło, że zrobiłam groźną minę, a jeśli nie, z przyjemnością ośmieszałam ich brakiem wiedzy na podstawowe tematy. No cóż, nie moja wina, że mężczyźni z natury nie byli zbyt lotni ani inteligentni, a próbowali się wdawać w dyskusje.
Borys miał coś w sobie
Kiedy Ida przyprowadziła kolejnego ukochanego, nie zrobiło to na mnie szczególnego wrażenia. Zakodowałam tylko, że ma na imię Borys i nie zamierzałam się nim dłużej przejmować. W zasadzie nawet mu się nie przyglądałam – założyłam, że i tak, z kochliwością mojej siostry, zobaczę go jeszcze może raz lub maksymalnie dwa razy w swoim życiu.
Byłam szczerze zawiedziona, gdy nie odstraszyła go moja odpychająca mina. Kiedy do mnie zagadał, odpowiedziałam dość wymijająco, a potem zadałam pytanie, które miało go zagiąć. Ida posłała mi zirytowane spojrzenie, ale ją zignorowałam, czekając tylko, aż będę mogła na spokojnie triumfować.
Przeżyłam prawdziwy szok, gdy Borys nie tylko nie zrobił uniku ani nie poczerwieniał, nie wiedząc, co począć, a odpowiedział wyczerpująco i jeszcze zadał mi pytanie w rewanżu.
Kiedy potem zajął się rozmową z moim tatą, zaczęłam mu się uważniej przyglądać. Rzeczywiście, mógł się podobać. Miał krótko ścięte, ciemnoblond włosy, jasnoszare oczy i dość pociągłą twarz o inteligentnym wyrazie. Mówił dużo, ale z sensem, nie bał się też przyznać, że na jakimś temacie się nie zna. Muszę przyznać, że mi wtedy zaimponował. Po raz pierwszy zaczęłam myśleć, że może nie był mi pisany los starej panny. Że faceci, którzy mnie nie osłabiają psychicznie, naprawdę istnieją.
Przez myśl przemknęło mi, że poczekam, aż Ida się nim znudzi i wtedy sama się za niego zabiorę. Nie był głupi, więc nie sądziłam, że nabierze się na jakieś pocieszanie po zerwaniu z okrutną dziewczyną, ale przecież przyjaciółmi zawsze mogliśmy zostać. A od przyjaźni do uczucia to już w sumie niedaleka droga.
Nie był dla mnie
Jak na złość, Ida uczepiła się Borysa jak rzep. I to taki, co kompletnie nie chce się odczepić. Wszędzie byli razem, a on regularnie odwiedzał nasz rodzinny dom. Rodzice go pokochali, tata nawet widział go już w roli idealnego zięcia. Ja natomiast, chociaż skręcało mnie z zazdrości i irytacji, bo przecież moja siostra mogła mieć każdego, a wybrała akurat tego, który podobał się również mnie. Usiłowałam przekonać sama siebie, że nie mogę go jej odbić. Skoro znalazła go pierwsza i wciąż ze sobą byli, coś tam ich musiało łączyć. A ja przecież nie miałam prawa się w to mieszać.
– A ty, Ewelinko? – rzuciła kiedyś mama przy kolejnym obiedzie, na którym byliśmy w komplecie razem z Borysem. – Kiedy wreszcie kogoś przyprowadzisz?
Wzruszyłam ramionami, wściekła, że wspomina o tym akurat w takiej chwili.
– Ona w ogóle nie rozgląda się za chłopakami – poskarżyła się Borysowi, jakby jeszcze jej było mało. – Nic a nic jej nie obchodzą!
Borys uśmiechnął się wtedy leniwie. A kiedy nikt nie patrzył, puścił mi oko.
To była chwila uniesienia
Relacja mojej siostry i Borysa rozwijała się w najlepsze, a ja stroniłam od tego niesamowitego faceta, jak tylko mogłam. Rozpaczliwie usiłowałam się przekonywać, że wcale mi na nim nie zależy. Tyle tylko, że życie w końcu postanowiło to zweryfikować.
Ja, Ida i Borys zostaliśmy zaproszeni na domówkę z okazji urodzin naszej wspólnej znajomej. Niekoniecznie chciało mi się tam iść, ale tak mnie męczyli, że trudno było odmówić, a kiedy jeszcze wtrąciła się mama, w ogóle odpuściłam. Stwierdziłam, że najwyżej posiedzę gdzieś w kącie, wypiję drinka czy dwa, a potem wymówię się kiepskim samopoczuciem i zwieję.
Tymczasem okazało się, że Ida spotkała jakichś swoich kolegów ze studiów i zupełnie zapomniała o nas. To z kolei sprawiło, że cała uwaga Borysa skupiła się na mnie. Nie narzekałam. Gorzej, że trochę już wypiłam, a on z kieliszka na kieliszek podobał mi się coraz bardziej.
Rozmawialiśmy, a właściwie przekrzykiwaliśmy łomoczącą muzykę. Tak naprawdę jednak nie potrzebowaliśmy żadnych słów. Był między nami pewien magnetyzm, jakaś magiczna siła przyciągania. To dlatego, kiedy złapał mnie za rękę i zaprowadził do spiżarni na końcu domu, nie zaprotestowałam. Dałam się ponieść chwili i rzuciłam się na niego.
Miałam wyrzuty sumienia
Kiedy nazajutrz dotarło do mnie, co właściwie zrobiłam, najpierw wpadłam w panikę. Potem, jak już się trochę uspokoiłam, wmówiłam sobie, że muszę milczeć. Udać, że nic się nie stało. Wiedziałam jednak, że powinnam najpierw porozmawiać z Borysem. Bo co, jeśli jego weźmie na zwierzenia albo po prostu postanowi zrzucić z siebie ciężar winy i przyznać się do wszystkiego przed Idą?
Bardzo zawzięcie starałam się natomiast wyrzucić z głowy myśli na temat tego, jak dobrze mi było tam, w spiżarni. Borys był chodzącym ideałem i niestety nie potrafiłam temu zaprzeczyć. Jak miałam oszukać kogokolwiek innego, skoro nie potrafiłam przekonać samej siebie?
Na szczęście udało mi się z nim umówić w pobliskiej cukierni. Tam, przy kawie, poruszyłam temat, który od kilku godzin spędzał mi sen z powiek.
– Tam, w tej spiżarni… nikt nie może się dowiedzieć o tym, co zrobiliśmy – stwierdziłam bez przekonania. – Zapomnijmy o tym, OK?
Popatrzył mi w oczy, a coś w jego spojrzeniu sprawiło, że poczułam motyle w brzuchu.
– A potrafisz zapomnieć? – zapytał.
Zagapiłam się na niego. W momencie straciłam wątek i nie potrafiłam wydobyć już z siebie ani słowa.
Borys przechylił się w moją stronę i rzucił niemal szeptem:
– Bo ja nie – uśmiechnął się łagodnie. – I wcale nie chcę.
Obrazili się na nas
Borys zostawił Idę. Przyznał, że popełnił błąd, bo jako pierwszą poznał nie tę siostrę. Mimo to, nie chce płacić za to w nieskończoność i dusić się w związku, który go nie przekonuje. Jest mu źle z tym, że ją skrzywdził, ale czasu żadne z nas już nie cofnie.
Bo stało się. Jesteśmy razem. I po raz pierwszy czuję się naprawdę szczęśliwa. Przy Borysie jestem swobodna i nigdy nikogo nie udaję. Nie mam też wrażenia, że przerastam go intelektem, a nasza rozmowa się nie klei. Wspieramy się nawzajem i doskonale uzupełniamy, bo ani ja nie wyobrażam sobie już życia bez niego, ani on beze mnie. Dwa miesiące temu mi się oświadczył, a ja powiedziałam „tak” i nie zamierzam za to przepraszać.
Rodzice kompletnie nie rozumieją tego, co się między nami zadziało. Uważają, że wycięłam Idzie koszmarny numer, żeby coś udowodnić. Żeby pokazać, że też mogę. I zrobić jej na złość. Nie potrafią pojąć, że Borys to ten jedyny, przeznaczony właśnie mnie.
W domu nie rozmawiamy ze sobą. Rodzice trzymają stronę Idy, chociaż ja wolałabym, żeby nie było żadnych stron. Kilkakrotnie wyciągałam już rękę do siostry, próbowałam ją przepraszać i tłumaczyć całą sytuację, ale nie chciała słuchać. Matka uparła się, że powinnam zostawić Borysa i zjednoczyć się z bliskimi. Ich zdaniem podobno głupio się upieram przy swoim. No cóż, jeśli będę musiała żyć bez rodziny, jakoś to przełknę. Byle Borys był przy mnie.
Czytaj także: „Teściowa wychowała mojego męża na ciamajdę. Może i jest ciachem, ale ma dwie lewe ręce. A ona go jeszcze broni” „Przyjaciel mnie wykorzystał i wpuścił na minę. Dom, pracę i majątek zamieniłem na all inclusive w więzieniu”
„Z dobrej teściowej stałam się najgorszą wiedźmą, ale miałam swoje powody. Moja córka musi się dowiedzieć, za kogo wyszła”