„Koleżanka uważała, że kobiecie dojrzałej nic nie wypada. Ani wyglądać atrakcyjnie, ani dobrze się bawić. Wredna nudziara!”

Koleżanka mówi, że kobiecie dojrzałej nic już nie wypada fot. Adobe Stock, Red Stock
„– Pamiętasz, jak wyglądała Ilona, kiedy przyszła do naszego działu? Musiałyśmy jej uświadomić, że kobieta po czterdziestce nie powinna chodzić w spodniach-rurkach i bluzce koszulowej wyrzuconej na wierzch. A jej włosy! Długie, za ramiona i w dodatku rozpuszczone. Topielica! Kto to słyszał. Im kobieta starsza, tym krótsza powinna być fryzura”.
/ 14.08.2022 16:30
Koleżanka mówi, że kobiecie dojrzałej nic już nie wypada fot. Adobe Stock, Red Stock

O motocyklu dowiedziałam się ostatnia, Tolek kupił go w tajemnicy przede mną i schował do garażu. Prawie się o niego potknęłam, szukając łatki i kleju potrzebnego do naprawienia nadmuchiwanego krokodyla Marcelka. Chciałam naprawić ukochaną zabawkę wnuczka, żeby była gotowa do użytku na przyszły rok. Motor stał w kącie pod plandeką.

Odwinęłam płachtę i aż się zachłysnęłam

Czarny potwór połyskiwał metalizowanym lakierem. Kawasaki – odczytałam napis.

– Tolek! Wiedziałeś, że nasz Piotrek kupił sobie motor? – krzyknęłam.

Jednoślad z potężnym silnikiem! Zdenerwowałam się. Już widziałam syna przemykającego na ryczącym rumaku między samochodami, rozwijającego opętaną prędkość na szosie. Piotrek był do tej pory zrównoważonym człowiekiem, odpowiedzialnym synem, mężem i ojcem Marcelka. Co w niego wstąpiło? Z tym pytaniem na ustach weszłam do pokoju.

– Zostaw Piotrka w spokoju, to mój motor – powiedział spokojnie Tolek.

Ponownie zabrakło mi tchu.

– Nie rób sensacji, nic wielkiego się nie stało. Zawsze marzyłem o takim pojeździe, ale rodzinie potrzebny był duży samochód. I takim jeździliśmy, prawda? Piotrek i Aldonka są już na swoim, więc zadałem sobie pytanie: kiedy, jak nie teraz?

I jaką usłyszałeś odpowiedź? – dziwne, ale usłyszałam zgryźliwość we własnym głosie.

Tolek wzruszył ramionami. Nie zamierzał wchodzić w polemikę, już taki był. Jeżeli mu na czymś bardzo zależało, nie kłócił się, nie dyskutował, po prostu trwał w uporze.

– Chyba nie zamierzasz tym jeździć? Raz, że to niebezpieczne, a dwa, ośmieszysz się! Masz prawie 60 lat!

– 59. A poza tym, co ma mój wiek do motoru? – mruknął.

– Muszę tłumaczyć? W naszym wieku już pewnych rzeczy robić nie wypada. Trzeba się starzeć z godnością.

Poruszył się niespokojnie.

Przypomnę ci to, kiedy będziesz farbowała włosy. Wstydzisz się siwizny? Przecież jest naturalna. I jak dodaje godności! Można się starzeć bez obawy, że ktoś omyłkowo weźmie cię za młodszą, niż jesteś.

– Chcesz mnie obrazić? Farbowanie to zabieg pielęgnacyjny, a kupowanie przez starszego pana motoru to próba odmłodzenia się na siłę. Nie za późno na kryzys wieku średniego?

Przesadziłam, ale nie mogłam cofnąć słów

Osiągnęłam tyle, że Tolek się na mnie obraził. Mąż milczał jak głaz, motor nadal stał w garażu, świecąc metalizowanym lakierem. Tolek przejechał się nim kilka razy po okolicy, rozsądnie wybierając dni, kiedy nie padało. Mokra nawierzchnia jest śliska, cieszyłam się, że nie przyszło mu do głowy ryzykować. Musiałam przyznać, że fajnie wyglądał w kasku i skórzanej kurtce. Udało mu się zachować szczupłą sylwetkę, zamaskowany przypominał tajemniczego jeźdźca z piekieł…

O nowej pasji Tolka postanowiłam porozmawiać z synem, niech wytłumaczy ojcu, że robi z siebie głupca.

Oj, mamo, jaka ty jesteś niedzisiejsza – westchnął Piotrek. – Wyjaśnij mi, bo trochę się pogubiłem w twoich kanonach. Gdzie jest napisane, że mężczyźnie w wieku taty nie wolno jeździć na motorze?

Rany boskie, Piotrek czasami był tak strasznie podobny do ojca, po prostu zdarta skóra!

– Nie kręć, synu, i nie rób mi wody z mózgu – zażądałam. – Doskonale wiesz, o co mi chodzi. Każdy wiek ma swoje prawa, co wolno młodemu, nie wypada staremu. Hałasowanie na motorze to raczej przywilej młodszych niż twój tata, nie uważasz?

– Kto tak mówi?

Piotrek spoważniał i naprawdę oczekiwał odpowiedzi.

Wszyscy… nie wiem, no. Ludzie…

Zaplątałam się i rozzłościłam. Wiedziałam, o co mi chodzi, tylko nie umiałam tego powiedzieć.

– Takie są oczekiwania społeczeństwa – wybrnęłam. – Nie chcę, by ojciec naraził się na złośliwe uwagi sąsiadów, wiesz, jak bywa.

– Wiem, ale nie martw się na zapas. Tata ma z tego motoru mnóstwo frajdy, nie psuj mu tego.

Nie musiałam długo czekać, żeby moje obawy się potwierdziły. Była piękna, słoneczna, chociaż zimna sobota. Tolek wyprowadził motor z garażu, ustawił go na nóżkach i podziwiał, obchodząc dookoła. To tu, to tam przetarł irchą połyskujący lakier, pogładził opływowy kształt siedzenia. Obserwowałam go z kuchennego okna. Nie tylko ja, za siatką ogrodzenia pojawił się sąsiad. Aż mu oczy wyszły z orbit, jak zobaczył motor. Uchyliłam okno, by usłyszeć, co mówi.

Sąsiedzie! Ale maszynę sobie pan sprawił. No, panie Tolku, biję w dach. Nie spodziewałem się tego po panu. Ile takie kawasaki wyciąga?

– Sporo, ale nie zamierzam się nim ścigać – uśmiechnął się Tolek.

– No jasne! Tylko dziewczyny rwać, bo która się oprze?

W mig znalazłam się na podwórku

Tego właśnie się obawiałam, zaraz po okolicy rozejdzie się, że mój Tolek na baby się motorem wyprawia, bo sąsiad lubił mleć ozorem.

Motor jest dobry na uliczne korki – powiedział spokojnie Tolek. – Szybciej dojadę do pracy. Oczywiście nie zimą, ale na wiosnę będzie idealnym środkiem lokomocji, zaoszczędzę dzięki niemu sporo czasu.

Byłam dumna, że mąż nie dał się wciągnąć w rozważania o rwaniu dziewczyn. Właśnie takich uwag się obawiałam. Kto uwierzy, że Tolek, kupując motor, spełnił młodzieńcze marzenie i zamierza go używać rozważnie, wyłącznie dla przyjemności? Na pewno nie sąsiedzi, oni będą się z niego śmiali. Postanowiłam poprosić o radę przyjaciółkę z pracy. Irena jest rozsądną kobietą, ma poukładane w głowie i nie goni za nowinkami. Ona mi najlepiej doradzi, jak się pozbyć przeklętego kawasaki.

Rozumiem twój niepokój, ludzie zapominają, ile mają lat – Irena wysłuchała mnie i pokiwała starannie ostrzyżoną głową.

Od kilku lat kopiowałam jej schludną fryzurkę, bardzo mi się podobała. Tolkowi mniej, miał na początku do mnie żal, że ścięłam włosy, ale potem się przyzwyczaił.

– Pamiętasz, jak wyglądała Ilona, kiedy przyszła do naszego działu? Musiałyśmy jej uświadomić, że kobieta po czterdziestce nie powinna chodzić w spodniach-rurkach i bluzce koszulowej wyrzuconej na wierzch. A jej włosy! Długie, za ramiona i w dodatku rozpuszczone. Topielica! Kto to słyszał? Im kobieta starsza, tym krótsza powinna być fryzura – Irena pogładziła włosy; jest jej do twarzy w krótkich, czego nie można powiedzieć o Ilonie.

Nękana uwagami, w końcu obcięła loki, ale efekt nie był dobry. Było mi jej nawet żal, nie każdemu pasuje krótka fryzura. Mnie też kiedyś było dobrze w dłuższych włosach, ale błysk w oczach Ireny uświadomił mi, że powinnam przemyśleć to i owo. Nie tylko fryzurę, ale i styl ubierania.

Byłam wdzięczna, że umówiła mnie z fryzjerką

– Tolek nie rozumie, że się ośmiesza, szalejąc jak młodzieniec na motorze? – upewniła się Irena. – Pozostaje ci więc jedno. Słyszałam, że łyżeczka cukru dosypana do baku unieruchomi każdy pojazd.

– Chyba żartujesz. Nie mogłabym tego zrobić. To nie byłoby w porządku.

Zrobiło mi się nieprzyjemnie. Zawsze słuchałam rad Ireny, ale teraz przyjaciółka posunęła się za daleko. Miałabym zepsuć ukochany motor męża, żeby postawić na swoim?

– Innej rady na męską głupotę nie ma – dodała Irena.

Wiedziałam z doświadczenia, że przeciwstawianie się Irenie nie prowadzi do niczego dobrego.

– Przemyślę twoją sugestię – powiedziałam wolno.

– Nie zastanawiaj się, podjęta w porę decyzja może uratować wasz związek.

– Ależ! – żachnęłam się. – Nic mu nie zagraża. W tej chwili. Bo jakby Tolek dowiedział się, że za jego plecami zrobiłam to, co mi radzisz…

Oczy Ireny zwęziły się. Uuuu…

– Zastanowię się – stchórzyłam.

Nie chcę być taka smutna jak ona! Uratowała mnie Ilona, która podeszła do Ireny z dokumentami. Spojrzałam na nią świeżym okiem. Wyglądała jakoś biednie, jak oskubany kurczak.

„To ta fryzura – pomyślałam – zupełnie jej nie pasuje”. Nagle przyszło mi do głowy, że ja też powinnam nosić dłuższe włosy, ścięłam je pod naciskiem Ireny reprezentującej powszechne mniemanie, że kobieta dźwigająca na karku szósty krzyżyk nie ma prawa być atrakcyjna. Bo to śmieszne chcieć się w tym wieku podobać. Powinno być czysto, schludnie, a jak się da, to może i elegancko. Nic więcej.

– Kawasaki zostaje – walnęłam torbą o stół, jak tylko dotarłam do domu. – Nie mam nic przeciwko motorowi, skoro ma cię to uszczęśliwić.

Brwi męża podjechały do góry.

– Obiecaj mi tylko, że będziesz ostrożny. Żadnych szaleństw na drodze! Nie mam zamiaru zostać wdową.

Tolek nadal nic nie mówił, tylko przyłożył rękę do serca w niemym geście przysięgi.

– W następną sobotę pojedziemy do centrum handlowego. Muszę kupić dżinsy, najlepiej rurki, i modne bluzki.

– Co się stało? – nie wytrzymał mąż.

– Doszłam do wniosku, że jeszcze zdążymy zestarzeć się z godnością. Kiedyś… Teraz mam zamiar żyć normalnie, nie stosując się do oczekiwań rozmaitych Iren. A ostatnia wiadomość jest taka, że zapuszczam włosy.

Miny Tolka nie podejmuję się opisać. Ale wieczór spędziliśmy przyjemnie.

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA