„Kolega opowiadał mi o nieudanym pożyciu małżeńskim, więc chciałam go pocieszyć. Wpadłam w sieć manipulacji”

kobieta z kawą fot. Getty Images, Westend61
„Nie chciałam słuchać więcej, bo to, co opowiadał, było jak wyciągnięte z mojego własnego życia. Jeszcze nie tak dawno byłam w dokładnie takiej samej sytuacji. Te same podejrzenia, te same przeszukiwania telefonu, te same kłamstwa”.
/ 26.10.2024 08:30
kobieta z kawą fot. Getty Images, Westend61

Na takie jak ja mówi się „rozbijaczki rodzin”. To podobno my rozkochujemy w sobie żonatych mężczyzn i niszczymy ich małżeństwa. Ale co, jeśli prawda wygląda inaczej? Jeśli to oni sami nas wabią, kreując obraz ofiary? Tak właśnie było ze mną. Choć teraz, z perspektywy czasu, nie wiem, co dokładnie mną kierowało. Może brak miłości, może chęć zemsty za to, co zrobił mi mój były mąż? Nie wiem. Wiem tylko, że wpadłam w tę pułapkę, jakby była na mnie zastawiona. I wyplątać się z niej było dużo trudniej, niż sobie wyobrażałam.

Zaczęło się niewinnie

Michał był moim kolegą z pracy. Pracowaliśmy razem od kilku lat, siedzieliśmy przy sąsiednich biurkach, ale nasze rozmowy nigdy nie wychodziły poza standardowe cześć” i kilka zdawkowych zdań o projektach. Widywałam go codziennie, jak przychodził rano, stawiał swoją torbę na krześle, otwierał laptopa i zaczynał dzień od przeglądania poczty. Był przystojnym mężczyzną, ale nigdy nie zwróciłam na niego większej uwagi. Miał żonę, więc w moich oczach był zajęty, niedostępny. Nie ten typ, na którego się patrzy dłużej niż na chwilę.

Aż pewnego dnia, pół roku temu, Michał przyszedł do biura i wyglądał na zmartwionego. Zauważyłam to od razu, ale nie zamierzałam pytać. Wydawało mi się, że to nie moja sprawa. On jednak sam do mnie podszedł. Stałam akurat w kuchni, nalewając sobie kawy, gdy nagle usłyszałam za plecami jego głos:

– Powiedz mi, czy wszystkie kobiety są takie?

Zaskoczył mnie. O mało nie wylałam kawy na blat. Odwróciłam się powoli, nie do końca rozumiejąc, o co mu chodzi.

– Jakie takie? – spytałam, próbując zachować spokój, chociaż czułam, że pytanie jest bardziej osobiste, niż bym chciała.

– No wiesz... Z żoną mi się nie układa – westchnął. – Staram się, jak mogę, spełniam wszystkie jej zachcianki, a ona ciągle ma do mnie pretensje. Traktuje mnie jak dżina z butelki, którego zadaniem jest tylko spełnianie jej życzeń.

Zwierzył się ze wszystkiego

Michał mówił, a ja słuchałam, coraz bardziej zaskoczona. Nigdy wcześniej nie opowiadał mi o swoim życiu prywatnym, a teraz nagle zwierzał mi się z problemów małżeńskich. Nie wiedziałam, jak zareagować, więc milczałam, pozwalając mu mówić dalej. A on mówił. Opowiadał o swojej żonie, Agnieszce, o tym, że od dawna się oddalali, że nawet dzieci nie chcą mieć, bo ona twierdzi, że nie jest na to gotowa. I jeszcze, jakby tego było mało, podejrzewał ją o romans.

– Sprawdziłem jej telefon – wyznał, pochylając się nad kubkiem kawy. – Znalazłem tam wiadomości od jakiegoś faceta. „Tęsknię”, „Kocham”, „Czekam na ciebie” – takie rzeczy do niej pisze.

Wstrzymałam oddech. Mój żołądek zacisnął się w węzeł. Nie chciałam słuchać więcej, bo to, co opowiadał, było jak wyciągnięte z mojego własnego życia. Jeszcze nie tak dawno byłam w dokładnie takiej samej sytuacji. Te same podejrzenia, te same przeszukiwania telefonu, te same kłamstwa. Dopiero co rozwiodłam się z mężem, który zdradzał mnie z jakąś dziewczyną, a teraz siedziałam przed Michałem, który opowiadał mi niemal identyczną historię.

– Może się mylisz? – wymamrotałam w końcu, nie wiedząc, co innego mogłabym powiedzieć.

– Nie mylę się – przerwał mi gwałtownie. – Widziałem te wiadomości na własne oczy.

Zapadła niezręczna cisza. Michał wpatrywał się w stół, a ja nie wiedziałam, co zrobić z tym wszystkim, co właśnie usłyszałam. W końcu wzięłam głęboki oddech i powiedziałam:

– Wiesz... Nie mogę ci powiedzieć, co masz zrobić, ale mogę ci opowiedzieć, co ja zrobiłam, gdy byłam w podobnej sytuacji.

Tego dnia nasza rozmowa zakończyła się na tym, ale od tamtego momentu coś się między nami zmieniło. Michał coraz częściej szukał mojego towarzystwa. Rozmawialiśmy o wszystkim – o pracy, o życiu, o jego problemach z żoną. Zaczęłam czuć, że jest kimś, kto mnie rozumie. Byliśmy do siebie podobni, oboje poranieni przez zdrady, oboje szukający pocieszenia.

Namiętnie go pocieszałam

W końcu, pewnego dnia, po pracy, poszliśmy razem na drinka. To było spontaniczne, Michał zaproponował, żebyśmy poszli gdzieś razem, a ja się zgodziłam, chociaż wiedziałam, że to nie jest dobry pomysł. W barze rozmawialiśmy długo, a alkohol sprawił, że atmosfera między nami stała się coraz bardziej intymna. Gdy później odprowadził mnie do domu, pocałował mnie. Nie odepchnęłam go. A potem... Wylądowaliśmy razem w łóżku.

Nie planowałam tego. Nigdy nie chciałam być „tą drugą”. Ale w tamtej chwili nie myślałam o jego żonie. Myślałam tylko o sobie. O tym, jak bardzo potrzebowałam czułości, jak bardzo chciałam zapomnieć o bólu, który zadał mi mój były mąż. Michał był moją ucieczką, moim sposobem na zemstę na mężczyznach.

Nasz romans trwał kilka miesięcy. Spotykaliśmy się głównie u mnie. Michał zawsze się spieszył, nigdy nie zostawał na noc. Z czasem zaczęło mnie to drażnić. Przecież mówił, że chce rozwodu, więc czemu wciąż uciekał do swojej żony? Czułam, że mnie okłamuje, ale nie chciałam tego przyznać przed sobą. Zaczęłam czekać na każde nasze spotkanie, tęskniłam za nim, chociaż wiedziałam, że to, co między nami jest, to nie miłość. To było coś innego – uzależnienie, potrzeba, żeby nie czuć się samotną.

Im bardziej się w to zagłębiałam, tym trudniej było mi się wycofać. Próbowałam zerwać z Michałem dwa razy, ale za każdym razem wracał. Przysyłał mi wiadomości: „Tęsknię”, „Czekam na ciebie”. I ja wracałam. Wiedziałam, że ten związek mnie niszczy, ale nie potrafiłam go zakończyć.

Kłamał mi prosto w oczy

Aż pewnego dnia wszystko się zmieniło. W pracy spotkałam Agnieszkę, żonę Michała. Przyszła do biura z L-4 dla męża. Gdy podeszła do mnie, powiedziała:

– Jestem żoną Michała. Przyniosłam jego zwolnienie. Możesz to przekazać do kadr?

Zamrugałam zaskoczona. To była ona. Ta kobieta, którą Michał oskarżał o zdradę, o egoizm. Wzięłam od niej papiery, uśmiechnęłam się i powiedziałam:

– Oczywiście, zaniosę to. Jak pani mąż się czuje?

– Już lepiej, dziękuję – odpowiedziała. – A jak u was w pracy? Michał ostatnio narzekał, że jest zawalony robotą.

– Zgadza się, mamy teraz ciężki okres – odparłam, próbując ukryć zdenerwowanie.

Agnieszka chwilę jeszcze rozmawiała, a ja czułam, jak mój żołądek ściska się coraz mocniej. Kiedy w końcu odeszła, byłam w szoku. Coś w tej rozmowie nie pasowało. Michał mówił, że Agnieszka nie pracuje, że to on utrzymuje rodzinę, a ona traktuje go jak służącego. A tu nagle słyszę, że ona prowadzi własną firmę. Postanowiłam dowiedzieć się więcej.

Zadzwoniłam do Agnieszki tego samego wieczoru. Umówiłyśmy się w kawiarni. Powiedziałam jej wszystko. O tym, że miałam romans z Michałem, o tym, co mi mówił o niej. Była zaskoczona, ale nie wyglądała na zranioną. Wysłuchała mnie spokojnie, a potem powiedziała:

– Wiedziałam o tym. Nie jesteś pierwsza.

Te słowa uderzyły mnie mocno. Okazało się, że Michał nie tylko mnie okłamywał, ale też prowadził podwójne życie z innymi kobietami. Był mistrzem manipulacji, a ja wpadłam w jego sidła. Tamtego dnia postanowiłam, że już nigdy więcej nie będę „tą drugą”.

Monika, 34 lata

Czytaj także:
„Na zebraniu szkolnym lustrowałem śliczną wychowawczynię. Gdyby wiedziała, co myślę, pewnie dostałbym naganę”
„Wredna babcia całe życie ciosała mi kołki na głowie. Nie pisnęłam słówka. Czekałam, aż umrze, a ja dostanę spadek”
„Skoro mąż mnie zdradzał, to zemsta była usprawiedliwiona. Już żadnej małolacie nie przyszpanuje drogimi prezentami”

Redakcja poleca

REKLAMA