„Koledzy męża mają kochanki, więc nie chciał być gorszy. Gdy otworzył portfel, ustawiła się pielgrzymka kobiet”

smutna kobieta fot. Getty Images, Nora Carol Photography
„– Wiem, że zrobiłem coś strasznego, ale przynajmniej spróbuj mnie zrozumieć. Gdy odziedziczyłem te pieniądze – opowiadał, jakby mówił o wygranej w totolotka – nagle mogłem przebierać w kobietach. Każda chciała ze mną iść do łóżka, a ja poczułem się mężczyzną”.
/ 04.06.2024 21:15
smutna kobieta fot. Getty Images, Nora Carol Photography

Żyjemy w dziwnych czasach. Kiedyś prawdziwy mężczyzna był pracowity i potrafił zadbać o rodzinę. Dziś nie jest facetem ten, kto nie zalicza panienki za panienką, a przynajmniej właśnie tak niektórzy rozumieją pojęcie męskości.

przykrością stwierdzam, że także mój (obecnie już były) mąż zalicza się do grupy takich matołów. Przygruchał sobie jakąś siksę, a ona bezwzględnie wykorzystała jego naiwność. Nie dość, że zrobiła z niego rozwodnika, to jeszcze puściła go w samych skarpetkach.

Poderwał ją na pieniądze

Pawłowi daleko do typu boskiego uwodziciela z amerykańskich komedii romantycznych. Jest raczej niewysoki, ma wyraźnie zarysowany brzuszek i zaczątki łysiny. W dodatku krępuje się rozmawiać z kobietami. Mi osobiście nigdy to nie przeszkadzało. Przeciwnie, kochałam go takiego, jaki jest. Kochałam go za każdą jego cechę, a nie pomimo tych cech. Najwyraźniej miłość nie wystarczyła, bym mogła utrzymać go przy sobie.

Niemożliwe, żeby facet jak on znalazł sobie kochankę? Przeciwnie. Nie wspomniałam o jednej ważnej rzeczy. Może żaden z niego amant, ale kasy mu nie brakowało. Jako urzędnik nie zarabia fortuny, jednak jakiś czas temu zmarła jego mama i zapisała mu całkiem pokaźny spadek. Chyba dla nikogo nie jest tajemnicą, że pieniądze działają na głupiutkie panienki jak miód na misia.

Wiedziałam, że kłamie

Pewnie do dziś bym o tym nie wiedziała, gdyby nie awaria samochodu. Nie znam się na tym, więc nie powiem dokładnie, co się zepsuło, ale mechanik wycenił naprawę na cztery tysiące złotych. Nie miałam takiej gotówki, więc zwróciłam się do męża.

– Odłóżmy to na razie – brzmiała jego odpowiedź.

– Paweł, przecież do pracy mam prawie trzydzieści kilometrów. Wiesz przecież, że dojeżdżając autobusami, stracę masę czasu.

– Nie stracisz. Weźmiesz mój samochód.

– Nie bardzo rozumiem, dlaczego bronisz pieniędzy jak niepodległości? Przecież nie brakuje nam.

– Oj, niczego nie bronię. Zainwestowałem w... te... no... – motał się – fundusze inwestycyjne. I jeszcze w obligacje. Jak teraz wycofam środki, stracimy odsetki.

– I przez rok albo i dłużej zamierzasz użyczać mi auta?

– Nie. Coś wymyślę. W przyszłym miesiącu odstawimy twój samochód do mechanika.

Niektórzy mężczyźni potrafią kłamać jak z nut. Paweł do nich nie należy. Nie nabrałby mnie, nawet gdyby od tego zależało jego życie. Wyraźnie widziałam, że coś jest nie tak.

Gdy zasnął, sprawdziłam wszystkie konta bankowe. Okazało się, że mój mąż zlikwidował prawie wszystkie lokaty. Ze spadku zostało mu tylko kilkanaście tysięcy na koncie oszczędnościowym, a było tego o wiele więcej.

Myślałam, że ma problem z hazardem

Początkowo byłam pewna, że Paweł zaczął grać w kasynie. To w ogóle do niego nie pasowało, ale inne rzeczy, jak choćby wymagająca kochanka, były jeszcze mniej prawdopodobne. Nie chciałam zgadywać, o co może chodzić, więc następnego dnia po prostu zapytałam go o to.

– A skąd ci to przyszło do głowy? – zdziwił się.

– Bo zauważyłam, że z pieniędzy po twojej mamie prawie nic już nie zostało, a przecież nie mieliśmy żadnych większych wydatków i nie przejadaliśmy ich.

– Mówiłem ci przecież, że... ten... – znowu zaczął się miotać – zainwestowałem wszystko. O nic się nie martw. Pieniądze są bezpieczne.

Ponownie mnie okłamał. Nie miałam co do tego żadnych wątpliwości. Paweł ewidentnie miał coś na sumieniu, więc musiałam zwiększyć czujność.

Zaczęłam podejrzewać, że mnie zdradza

O tym, że może mieć kochankę, po raz pierwszy pomyślałam niedługo po tamtej rozmowie. Któregoś dnia Paweł zadzwonił do mnie z informacją, że musi zostać w pracy dwie godziny dłużej. „Muszę odrobić prywatne wyjścia” – wyjaśnił. Nie wzbudziłoby to mojego niepokoju, gdyby nie fakt, że przez pięć kolejnych dni zostawał po godzinach, a takie sytuacje miały miejsce także w poprzednich miesiącach.

Wcześniej nie przejmowałam się tym i o nic nie pytałam. Przecież kobieta, która ufa, nie rozlicza męża z każdej sekundy  jego  życia. Jednak gdy dodałam do tego jego kłamstwa na temat pieniędzy, zaczęłam się niepokoić. „Gdzie on zmarnował tyle czasu w pracy?” – pytałam samą siebie i pomyślałam sobie, że może mieć inną kobietę. Nawet w mojej głowie te słowa brzmiały nieprawdopodobnie, ale musiałam się upewnić.

Niektóre zaniepokojone kobiety zmieniają się w prawdziwe zołzy. Nie ja. Ja zmieniłam się w detektywa. Zaczęłam przeglądać rzeczy męża, ale nie znalazłam niczego podejrzanego. Dopiero gdy zajrzałam do jego skrzynki mailowej, natrafiłam na coś, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że Paweł przyprawia mi rogi. Tym czymś były rachunki za wynajęte mieszkanie. W sumie było ich siedem, każdy na kwotę pięciu i pół tysiąca złotych. Nie było sensu zastanawiać się, po co mu był ten lokal. Dla mnie było oczywiste, że urządza sobie tam schadzki z jakąś flądrą.

Przyznał się do romansu

– Hej, kochanie. Jak ci minął dzień? – przywitał mnie, gdy wrócił z pracy.

– Od jak dawna to trwa? – zapytałam bez zbędnych ogródek.

– Ale co? – zdziwił się.

– Twój romans – powiedziałam, a on pobladł, jakbym przyłapała go na gorącym uczynku.

– Ja... jaki romans? – jąkał się. – O czym ty mówisz, Eliza?

Zamiast odpowiedzieć, położyłam przed nim wydrukowane rachunki, a jemu aż podcięło nogi. Osunął się na kanapę i skrył twarz w dłoniach.

– Więc? – ponagliłam go.

– Od siedmiu miesięcy. Mniej więcej. Ale to już skończone.

Niby wiedziałam, co mi powie. Myślałam, że jestem gotowa na takie wyznanie, ale gdy usłyszałam te słowa, rozpłakałam się. To było silniejsze ode mnie.

– Dlaczego mi to zrobiłeś? Dlaczego? – pytałam przez łzy.

– I tak mi nie uwierzysz.

– Przekonaj się. Może cię zaskoczę.

Byłam zażenowana jego głupotą

– Wszyscy moi koledzy mają panienkę albo nawet dwie na boku. Zawsze, gdy się spotykamy, opowiadają o swoich podbojach, a gdy ja mówiłem, że dochowuję ci wierności, wyśmiewali mnie. Nie chciałem czuć się gorszy i wyobcowany. Gdy odeszła mama i odziedziczyłem te pieniądze, pomyślałem, że nie zaszkodzi trochę się zabawić. Poznałem w necie...

– Oszczędź mi szczegółów, proszę. Powiedz mi tylko, czy ty ją kochasz?

– Nie! – oburzył się. – Nigdy nic do niej nie czułem. Zresztą to już nieaktualne. I tak odeszła. Utrzymywałem ją przy sobie, wynajmując jej wygodne mieszkanie i dając drogie prezenty. A to biżuterię, a to ubrania z ekskluzywnych butików, a to smartfony. Chcę powiedzieć, że mnie oskubała. Odeszła, gdy skończyła mi się kasa.

– I co? Myślisz, że będę ci współczuć? Paweł, pieniądze mnie nie obchodzą. Zdradzałeś mnie i przestałeś tylko dlatego, że kochanka cię zostawiła. Mówisz, że nic do niej nie czujesz, ale gdyby od ciebie nie odeszła, dalej byś za nią latał.

Nie chciałam tego słuchać

– Wiem, że zrobiłem coś strasznego, ale przynajmniej spróbuj mnie zrozumieć. Ja nigdy nie miałem powodzenia u kobiet, wiesz o tym. A gdy odziedziczyłem te pieniądze – opowiadał, jakby mówił o wygranej w totolotka – nagle mogłem przebierać w kobietach. Każda chciała ze mną iść do łóżka, a ja poczułem się mężczyzną.

– Paweł, nie chcę tego słuchać! Nie rozumiesz, że ranisz mnie jeszcze bardziej, mówiąc o tym wszystkim? Pomyślałeś, jak ja się teraz czuję? Nagle dowiedziałam się, że mój mąż musi mieć kochankę, żeby poczuć się mężczyzną. Wiesz, jak ja się czuję jako kobieta?

– Eliza, ja naprawdę...

– Daruj sobie!

Doceniłam szczere wyznanie, ale nie byłam w stanie mu wybaczyć. Co to za tłumaczenie? Zdradzał mnie, bo chciał dorównać kolegom. Niby co to mówi na jego temat? W dodatku wcale nie zamierzał zostawić tej kobiety. Nie mogłam żyć z takim człowiekiem. Po prostu, nie mogłam.

Eliza, 39 lat

Czytaj także: „Chłopak zrobił ze mnie pośmiewisko w zaręczyny. To była przełomowa chwila w naszym związku, ale w drugą stronę”
„Gdy córka zachorowała, moje małżeństwo przeszło ciężką próbę. Żona dała mi wybór, którego nie umiałem zaakceptować”
„Uciekłem ze wsi, bo nie chciałem całe życie harować w polu. Sąsiadka sprawiła, że szybko zmieniłem plany”

 

Redakcja poleca

REKLAMA