„Kochanek zaprosił mnie do siebie do domu. Miałam mu gotować obiadki, bo jego niunia grzała się nad morzem”

załamana kobieta fot. iStock, AaronAmat
„Przez te dwa miesiące czułam się naprawdę szczęśliwa. Prowadziłam przecież dom ukochanemu mężczyźnie…jak żona”.
/ 03.09.2024 13:48
załamana kobieta fot. iStock, AaronAmat

Karol zawsze mi się podobał, z czego zresztą on sam doskonale zdawał sobie sprawę (podobnie jak połowa wydawnictwa, w którym oboje pracowaliśmy). Kochałam się w nim na zabój, lecz bez nadziei na wzajemność – miał bowiem narzeczoną, niejaką Monikę.

Raz ją widziałam i nie mogłam się nadziwić, co mój ideał zobaczył w tej wychudzonej, wyniosłej blondynie (ta laska jest absolutnym przeciwieństwem mnie – kobitki wiecznie uśmiechniętej, z biustem i pupą w normalnych rozmiarach). Cierpiałam w skrytości ducha, starając się nadmiernie na Karola nie gapić. I tak całe biuro huczało od plotek, że straciłam dla niego głowę.

Najwyraźniej jednak wreszcie przejrzał na oczy, bo niespodziewanie zaczął mnie zauważać. Najpierw były to tylko drobne sygnały, kilka rozmów na korytarzu. Potem wpadł po mnie w przerwie na lunch. Wzbudziliśmy poruszenie w stołówce, przychodząc tam razem, ale on sobie nic z tego nie robił, tylko zaniósł mi tacę z obiadem do stolika. A przy deserze zapytał, czy pójdę z nim do kina. Nie wierzyłam własnemu szczęściu! Lecz zanim odpowiedziałam „tak”, zdziwiłam się uprzejmie, dlaczego nie zabierze na film swojej dziewczyny.

– Rozstaliśmy się – stwierdził po prostu, a moja dusza wywinęła koziołka z radości.

W kinie było bosko. Karol kupił wielką pakę popcornu, z której jedliśmy oboje, i nasze palce stykały się raz po raz. Potem odprowadził mnie do domu i pocałował na pożegnanie w policzek. Byłam tym trochę zawiedziona, liczyłam na odrobinę więcej. Na szczęście nie musiałam długo czekać – tylko do następnego dnia. W dodatku Karol wyznał, że zawsze mu się podobałam.

Sprawy potoczyły się błyskawicznie

– Ale byłem już zaręczony z Moniką, kiedy cię poznałem. Rozumiesz, jestem facetem z zasadami, miałem zobowiązania. Na szczęście to Monika postanowiła sobie ułożyć życie z kimś innym.

„Na szczęście” – te słowa dźwięczały mi w uszach przez całą noc, kiedy przewalałam się na łóżku, marząc o Karolu. Tak bardzo pragnęłam, aby leżał obok mnie! I moje życzenie szybko się spełniło. Praktycznie w tydzień po tym, jak Karol zaprosił mnie do kina, zamieszkałam u niego!

– Po co zwlekać, skoro oboje jesteśmy pewni swoich uczuć, kochanie? – szeptał mi do ucha.
Byłam tym oszołomiona chyba bardziej, niż gdybym wygrała milion w lotto.

Karol uważał, że na razie powinniśmy cieszyć się naszym szczęściem w skrytości i nie informować o nim całego świata, a szczególnie kolegów z biura. Byłam z tego zadowolona, bo bałam się, że dziewczyny zlecą się do mnie jak sępy żądne sensacji i zamęczą pytaniami o szczegóły naszego związku. Ja także wolałam się na razie delektować nim tylko z Karolem.

Mój ukochany mieszkał w dwupokojowym mieszkaniu, w którym na każdym kroku było widać obecność jego byłej.

– Musisz mi to wybaczyć, Monika nie zabrała jeszcze wszystkich swoich rzeczy, ale zrobi to niebawem – zapewnił mnie, po prostu przesuwając na bok jej sukienki wiszące w szafie i robiąc nieco miejsca na moje.

Czułam się trochę dziwnie na widok jej ciuchów wiszących ramię w ramię z moimi, ale zacisnęłam zęby, powtarzając sobie, że to tylko chwilowa sytuacja. W końcu zdobyłam ukochanego faceta (czy raczej on mnie) niespodziewanie i przebojem. Nie powinnam więc na nic narzekać. Nawet na to, że jego mieszkanie w pierwszym momencie przypominało pobojowisko…

Wszędzie walały się brudne ciuchy, pod łóżkiem odkryłam kolonię starych skarpetek pokrytych kurzem, a w kuchni w zlewie pełnym brudnych naczyń rozwinęły się nowe formy życia. Na moje lekkie zdziwienie Karol wzruszył tylko bezradnie ramionami i stwierdził, że zupełnie nie radzi sobie z tym wszystkim sam. Zresztą był zbyt przygnębiony, aby sprzątać, dopóki nie związał się ze mną. Na potwierdzenie swoich słów wyciągnął z szafy odkurzacz i zabrał się do sprzątania, ale robił to tak ospale, że w końcu mu go odebrałam. Zakasałam rękawy i w dwie godziny jakoś ogarnęłam nasze nowe gniazdko.

Karol był zachwycony! Nie posiadając się z wdzięczności, zamówił pizzę, którą zjedliśmy w łóżku – w czystej, zmienionej przeze mnie pościeli.

Byłam gosposią, kucharką, kochanką

Nasza sielanka trwała. Nie sądziłam do tej pory, że tyle przyjemności może dać kobiecie dbanie o ukochanego faceta! Prasowałam więc Karolowi koszule, do których poprzyszywałam brakujące guziki, i cieszyłam się w duchu, jak musi doceniać moją gospodarność, skoro jego poprzednia narzeczona była fleją. Wprawdzie dowodów tego podziwu nie zarejestrowałam, lecz i tak byłam z siebie dumna.

Nawet nie zauważyłam, kiedy nasze wieczorne wypady do kina czy pubu zastąpiło siedzenie przed telewizorem. To znaczy Karol siedział, bo ja w tym czasie najczęściej miałam coś do zrobienia. Ale w gruncie rzeczy nawet mi odpowiadało takie domowe, „rodzinne” życie. I tak minęły dwa miesiące. Uznałam więc, że już najwyższa pora ujawnić się z uczuciem, no i poznać Karola z moimi rodzicami. Napomykałam mu o tym od jakiegoś czasu, lecz zasłaniał się zmęczeniem pracą…

– Wiesz przecież, że robię duży projekt – mówił.

Oczywiście wiedziałam, że go robił. Wiedziałam także, kiedy skończył – dwa tygodnie wcześniej. Moim zdaniem nic już nie stało na przeszkodzie, abyśmy pojechali na weekend do mojego rodzinnego domu.

– Może w tym czasie Monika przyjdzie zabrać swoje rzeczy? – napomknęłam z nadzieją. – Prawdę mówiąc, brakuje mi miejsca w szafie – dodałam, aby nie uznał mnie za zazdrośnicę.

– To dobry pomysł – przytaknął Karol, choć zauważyłam, że myślami był w tym momencie dziwnie daleko.

Jednak wtedy zbagatelizowałam ów fakt, szczęśliwa i podekscytowana zbliżającą się podróżą. Nareszcie miałam przedstawić ukochanego faceta rodzinie! W piątek przed weekendem, kiedy sądziłam, że zaczniemy pakować się do wyjazdu, Karol ściągnął mnie z powrotem na ziemię. Nie patrząc mi w oczy i co chwilę się jąkając, stwierdził, że jednak „stara miłość nie rdzewieje” i postanowili do siebie
z Moniką wrócić.

– Postaraj się mnie zrozumieć, proszę. Moi rodzice ją uwielbiają. Byliby zawiedzeni, gdybym z nią na dobre skończył – tłumaczył.

– Rodzice? Zawiedzeni? Ile ty masz lat, żeby wiązać się z kimś, aby zadowolić rodziców?! – krzyczałam, ledwo panując nad sobą.

– Proszę, nie utrudniaj tego – mój ukochany był jak skała.

I tak w ten sam weekend, w który Monika miała ostatecznie wynieść się z życia Karola, to ja niespodziewanie spakowałam wszystkie manatki i wróciłam do swojego mieszkania. W poniedziałek w biurze starannie unikałam mojego byłego chłopaka, ciesząc się, że trzymaliśmy nasz związek w tajemnicy. Przynajmniej nie przypięto mi łatki kobiety porzuconej. Cierpiałam, starałam się jednak trzymać swoje uczucia na wodzy.

Po kilku dniach biuro obiegła wieść, że Karol się żeni!

– Podobno urządzają superwesele. Jego narzeczona zarobiła na nie we Francji na winobraniu. Siedziała tam przeszło dwa miesiące – usłyszałam plotkę.

I trafił mnie szlag! Szkoda mi nerwów na tego drania! Wszystko zrozumiałam. Karol mnie wykorzystał. Tylko udawał zainteresowanie, a tak naprawdę zależało mu na tym, aby ktoś przez dwa miesiące oprał go i posprzątał mu dom! Znalazł we mnie – dziewczynie od dawna w niego zapatrzonej – darmową pomoc domową z dodatkowym serwisem łóżkowym…

Jeszcze nigdy nikt mnie tak nie upokorzył! Rzuciłam to Karolowi w twarz. Nie zaprzeczył. Powiedział tylko:

– Miałem nadzieję, że było ci dobrze ze mną przez ten czas.

Hipokryta! Cham! Uznałam, że nie ma sensu robić awantury i uświadamiać jego dziewczyny, bo tylko wystawię się na pośmiewisko. Skoro on przed ślubem potrafił zrobić jej taki numer, to pewnie po ślubie wywinie jej jeszcze niejeden. Dobrze, że już nie ze mną w roli głównej.

Aneta, 29 lat

​Czytaj także:
„Kumpel przyszedł na siłownię w osobliwym stroju. Okazało się, że zrobił to w szczytnym celu”
„Żonaty kumpel ubzdurał sobie, że na niego lecę. Byłam wierna, ale mąż miał na ten temat inne zdanie”
„Mój brat był człowiekiem sukcesu, lecz zamieszkał u mnie gdy podwinęła mu się noga. Zaproponował mi uczciwy układ”

Redakcja poleca

REKLAMA