Każdego dnia marzę, by obudzić się obok niej. I choć wiem, że to niemożliwe, od 3 lat nie mogę przestać jej kochać. Nigdy nie sądziłem, że w ogóle istnieje tak silne uczucie.
Pomogłem Karolowi znaleźć pracę
Mój najlepszy kumpel potrzebował pomocy. Praktycznie z dnia na dzień stracił pracę. Dwa miesiące wcześniej kupił mieszkanie, wziął duży kredyt, a tu już na starcie takie kłopoty. Znamy się z Karolem od podstawówki. Niejedno razem przeszliśmy, zawsze mogliśmy na siebie liczyć. Dlatego i tym razem było dla mnie jasne, że muszę pomóc przyjacielowi wykaraskać się z trudnej sytuacji.
Natychmiast zacząłem wydzwaniać po znajomych. Zasięgnąłem też języka u kolegów z pracy, czy czegoś nie wiedzą, czy nie słyszeli o wolnym etacie dla handlowca. Karol zawsze w pracę wkładał dużo zapału. Mogłem spokojnie za niego ręczyć.
Na szczęście ratunek pojawił się szybciej, niż myślałem. Już po tygodniu jedna z koleżanek dała mi namiar do znajomego prezesa firmy meblarskiej. Szukał kogoś, kto zna się na pozyskiwaniu klientów. Poleciła Karola.
Udało się. Kumpel zrobił dobre wrażenie i już po pierwszym spotkaniu został zatrudniony. Dziękował mi za to wiele razy. Po podpisaniu umowy zabrał mnie nawet do pubu i do rana świętowaliśmy jego sukces.
Pierwszy raz się zakochał
Po kilku miesiącach zwierzył się, że jest mi podwójnie wdzięczny. Bo w nowym miejscu ma pracę i… poznał fajną dziewczynę.
– Jest wyjątkowa! – oznajmił.
Uśmiechnąłem się z przekąsem, dobrze znałem te zachwyty Karola. Od zawsze miał opinię podrywacza i bawidamka.
Przebierał w dziewczynach jak w ulęgałkach i każda nowa była dla niego tą „wyjątkową”. Miał już 35 lat, z żadną kobietą nie związał się na dłużej niż rok i wiele wskazywało na to, że będzie wiecznym kawalerem. Dlatego dawałem jego romansowi maksymalnie kilka tygodni.
Jednak mijały miesiące, a Karol był tak samo zakochany jak na początku. Nie miał już czasu na wyjścia z kumplami na mecz ani piwko w pubie. Wiecznie zajęty, „a bo Agata to”, „a bo ja z Agatą tamto” – tak powtarzał za każdym razem, gdy chcieliśmy z chłopakami wyciągnąć go w weekend na kręgle. W końcu daliśmy spokój. Stwierdziliśmy w towarzystwie, że facet wpadł po uszy i po prostu, jak to mówią, przyszła kryska na Matyska.
Swoją drogą, wszyscy byliśmy ciekawi, jaka jest ta kobieta, która owinęła sobie wokół palca najbardziej zatwardziałego kawalera w mieście. Ja na odpowiedź nie musiałem czekać długo.
Poznałem jego dziewczynę
Któregoś dnia Karol zadzwonił i oznajmił mi, że w tym roku nie będzie urządzał urodzin jak dotychczas – alkoholowo, hucznie i w męskim towarzystwie.
– Chcemy z Agatą zrobić kameralną kolację i zaprosić tylko paru przyjaciół – powiedział.
Pomyślałem wtedy, że ktoś podmienił mi kumpla, ale oczywiście przyjąłem zaproszenie. To była idealna okazja, żeby poznać tę „wyjątkową” kobietę.
Nie wyobrażałem sobie, jak ona wygląda. Nie zastanawiałem się nawet, czy jest blondynką, czy brunetką. W ogóle nie myślałem o niej w kategoriach kobiety do podobania się. Wiedziałem przecież na wstępie, że jest dziewczyną mojego przyjaciela. Poza tym po moim ostatnim nieudanym związku miałem dość wplątywania się w bliższe relacje damsko-męskie. Więc w dniu urodzin Karola na luzie zadzwoniłem do jego drzwi. Liczyłem po prostu na fajną imprezę.
Zachrobotał zamek, drzwi otworzyły się, a mnie… butelka z winem wypadła z rąk. To było jak grom z jasnego nieba. Przede mną stała kobieta – anioł. Szczęka mi opadła. Co za wstyd.
Byłem zawstydzony
Nie umiem opowiadać o damskich wdziękach, ale ona była po prostu doskonała. Cudowne zjawisko, jakiego nigdy wcześniej nie widziałem… Ale cóż, w tamtej chwili musiałem trzymać fason. Obróciłem więc w żart niewypał z butelką i jakby nigdy nic wszedłem do mieszkania.
Ten wieczór był dla mnie istną udręką. Nie wiedziałem, gdzie mam podziać oczy, i musiałem udawać, że jestem zainteresowany rozmową… Starałem się nie zerkać na Agatę, ale to było silniejsze ode mnie.
Cały czas myślałem tylko o tym, dlaczego nie jestem na miejscu Karola. Jakież ten gość ma szczęście. Agata oprócz tego, że śliczna, była też bardzo ciepłą, serdeczną kobietą, która wspaniale potrafiła opowiadać. Mógłbym jej słuchać godzinami.
Wyszedłem z tej kolacji kompletnie rozbity. Nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić. Przez kolejne dni starałem się skupić na pracy. Dorzucałem sobie więcej obowiązków, częściej spotykałem się z kumplami.
Myślałem, że mam szansę
Niestety, nie pomogło. Wciąż myślałem o Agacie. Pierwszy raz ktoś tak mocno mnie zauroczył… Nie wytrzymałem. Pod pierwszym lepszym pretekstem zorganizowałem u siebie imprezę. Zaprosiłem Karola z Agatą i jeszcze kilku znajomych.
Zadbałem o to, by pojawiło się dwóch naszych wspólnych kolegów z młodości, których Karol dawno nie widział. Chciałem, by zajęli się rozmową i wspominaniem dawnych czasów, a ja w tym czasie bliżej poznam Agatę. Plan się powiódł. Faktycznie Karol był wniebowzięty, gdy zobaczył Tomka i Witka. Od razu nawinęło im się mnóstwo wspólnych tematów. Mogłem działać.
Po pewnym czasie wycofałem się z rozmowy i poprosiłem Agatę o pomoc w kuchni. Zgodziła się chętnie i w ten sposób spędziłem z nią kilkanaście minut sam na sam. Robiłem, co mogłem, żeby nie dać po sobie poznać, jak bardzo mi się podoba. Jak bardzo chciałbym ją wziąć w ramiona...
Grałem twardziela. Zabawiałem ją dowcipami, pytałem o pracę, zainteresowania. Opowiadała z taką pasją, że słuchałem jak urzeczony. W końcu rozmowa zeszła na temat podróży, ukochanych miejsc na wakacje i wtedy okazało się, że oboje uwielbiamy Toskanię.
Próbowałem ją poderwać
Natychmiast wpadł mi do głowy pomysł. „Muszę zorganizować wspólny wyjazd do Włoch”– pomyślałem. Wszystko sam opracowałem i załatwiłem. Oboje to docenili, patrzyli na mnie z dużym podziwem. Byliśmy bardzo podekscytowani perspektywą dwóch cudownych tygodni w Toskanii. Mieliśmy tam pojechać jednym samochodem. Dla niepoznaki zaprosiłem na ten wyjazd koleżankę z pracy, we troje byłoby trochę niezręcznie. Nie chciałem, by Karol się czegoś domyślił.
Szczerze mówiąc, miałem nadzieję, że może gdy spędzimy trochę czasu razem, w wakacyjnej atmosferze, w przepięknych okolicach, Agata spojrzy na mnie inaczej. Może jej się spodobam, a gdy bliżej mnie pozna, zobaczy we mnie kogoś więcej niż tylko przyjaciela jej faceta…
Pewnego wieczoru, gdy najpierw siedzieliśmy przy grillu i Karol poszedł wcześniej spać, wydało mi się, że Agata mnie podrywa. Ale to pewnie było tylko złudzenie. A może po prostu odrobinę za dużo wypiła? Nieistotne. Najważniejsze jest to, co stało się następnego dnia. Urządziliśmy sobie wyprawę po okolicznych winnicach, kupiliśmy mnóstwo przepysznego wina i gdy wróciliśmy do naszego pensjonatu, Agata i Karol szybko zniknęli w swoim pokoju.
Udawałem, że mnie to nie rusza
Gdy w końcu zeszli na kolację, kobieta, którą kochałem, rozpromieniona jak nigdy pokazała błyszczący na palcu pierścionek. Zaręczyli się. Spełnił się mój największy koszmar… Od tego wieczoru błagałem Boga, żeby czas zaczął płynąć szybciej, by ten urlop wreszcie się skończył. Chciałem tylko wrócić do domu, zaszyć się w samotności i nie musieć udawać, że wszystko jest w porządku. Załamałem się. Czułem, że serce mi pęka. I na dodatek nic nie mogłem zrobić. Oni po prostu się kochali...
Po powrocie do Polski unikałem z nimi kontaktu. Przy każdym spotkaniu z Magdą przeżywałem katusze. W końcu któregoś dnia zadzwonił Karol.
– Stary, jesteś moim najlepszym przyjacielem – zaczął, a ja przeczułem najgorsze. – Chciałbym, żebyś został świadkiem na naszym ślubie.
Było mi ciężko, ale przecież nie mogłem mu odmówić! Trzeba było wziąć się w garść. Pomogłem im nawet w weselnych przygotowaniach… Wzorowo zagrałem swoją rolę na ślubie. Agata bardzo mi dziękowała.
– Areczku, jesteś cudowny! – mówiła. – Kocham cię jak własnego brata. Naprawdę.
Chciała sprawić przyjemność, a zadała ból… Bo przecież ja chciałem być jej mężczyzną.
Nawet teraz, dwa lata po ślubie, gdy Agata i Karol spodziewają się dziecka, nie mogę wybić jej sobie z głowy. Ale skoro jest szczęśliwa u boku innego, trudno. Powoli uczę się już z tym żyć. Obiecałem sobie, że nie będę ingerować w jej małżeństwo. Nigdy nie zrobię niczego, co mogłoby ją unieszczęśliwić.
Arek, 37 lat
Czytaj także: „Mąż zniszczył nasze małżeństwo, gdy wpakował się kochance pod kołdrę. Dał jednak coś, przez co nie myślę o rozwodzie”
„Przez jeden mały błąd niemal zrujnowałem swoje małżeństwo. Wstyd mi, że zachowałem się jak ostatni dureń”
„Matka zostawiła nam w spadku okrągłe zero. Notariusz uświadomił nam, że nie znaliśmy kobiety, która nas urodziła”