„Kocham mojego brata, ale celowo zepsuję mu ślub i wesele. Po tym, co było na panieńskim, nie chcę takiej szwagierki”

zamyślona kobieta fot. iStock, Andrii Iemelyanenko
„Następnego dnia bolała mnie głowa, chciałam jak najszybciej wracać do domu. Nie mogłam na Anitę patrzeć, taka mi się nagle wydała fałszywa”.
/ 17.09.2024 13:47
zamyślona kobieta fot. iStock, Andrii Iemelyanenko

Szczerze mówiąc, nie rozumiem, czemu wszyscy tak się tą Anitą zachwycają. No, jest ładna, nie da się ukryć – szczupła, z długimi włosami, blondynka. Wysoka też jest, prawie taka jak mój brat, a on ma ponad metr osiemdziesiąt wzrostu. No, ale pochodzi z dużego miasta i ma magistra. My jesteśmy z mieściny na Pomorzu, wsi prawie, ja po gastronomiku, Bartek po samochodówce. Sądziłam, że na żonę znajdzie sobie tutejszą dziewczynę. Spotykał się z kilkoma, mógł przebierać jak w ulęgałkach!

A on nagle, kilka miesięcy temu, oznajmił, że przez internet poznał niejaką Anitę, nauczycielkę geografii. I że ma się zamiar się jej oświadczyć.

– Tak przez komputer się zakochałeś? – podpytywałam zdumiona.

– No co ty, Kaśka. Ona mieszka tylko trzydzieści kilometrów stąd, normalnie się spotykamy – odpowiedział.

– I ja nic nie wiem? – oburzyłam się. – Jedynej siostrze nie powiedziałeś?

– A od kiedy to muszę ci się spowiadać? – zaśmiał się i poszedł do siebie.

Może to jakaś rozwódka?

Mieszkamy w domku po naszych rodzicach. Ja z rodziną na dole, Bartek wyszykował piętro. Ma tam osobne mieszkanie, a że zawsze był uzdolniony technicznie, to zrobił sobie wszystko ślicznie jak z katalogu. W ogóle mój brat jest mądry i inteligentny, aż dziwne, że na studia nie poszedł. No ale rodzice zginęli w wypadku, jak byliśmy nastolatkami, musieliśmy się szybko usamodzielnić…

Tym bardziej krew mnie zalewa, jak pomyślę, że taki fajny facet chce się żenić z obcą, miastową dziewuchą! Na dodatek Anita jest od niego starsza. Może niewiele, tylko trzy lata, ale zawsze. On ma 30, ona już 33 lata.

– Ciekawe, czemu do tej pory za mąż nie wyszła? – zapytałam kiedyś Bartka. – Może ona jakiś feler ma? Albo rozwódka? Dziecka nie ukrywa?

Brat rzucił mi tylko wściekłe spojrzenie i wyszedł do garażu.

– No co? – ofuknęłam męża, bo zerkał na mnie z dezaprobatą znad talerza z zupą. – Chyba mam prawo wiedzieć, kogo chce tu sprowadzić.

– Jasne – mruknął Wojtek. – Tylko czemu z góry ją źle oceniasz?

Trzydzieści trzy lata i samotna? Uważam, że to dziwne, owszem. Poza tym ponoć ona chce do Bartka się wprowadzić i do roboty dojeżdżać. Albo nawet czegoś w okolicy poszukać. Powodzenia! – zaśmiałam się.

– A co, uważasz, że to on powinien do Anity się przeprowadzić? Przecież mówił, że ona z rodzicami mieszka – pochwalił się swoją wiedzą Wojtek. – No i jemu warsztat do miasta przenieść raczej trudno będzie. Zwłaszcza że tutaj jest jeden i dobrze prosperuje.

Jak już poznałam Anitę, próbowałam ją podpytać, czy kogoś miała przed Bartkiem, ale w ogóle nie chciała o tym gadać. Tylko się uśmiechała głupio. Tajemnicza taka.

– Nie tajemnicza, tylko dyskretna – znowu ujął się za nią Wojtek. – Kasia, ty zajmij się swoimi sprawami, zamiast bratu pod kołdrę zaglądać.

Wiedziałam, do czego pił, ale nic nie powiedziałam. Kiedy ją Bartek zaczął do nas na weekendy przywozić, to kilka razy zdarzyło mi się podsłuchiwać pod drzwiami prowadzącymi do jego mieszkania. Wielkie mi halo. Chciałam sprawdzić, czy nim ta miastowa za bardzo nie pomiata. Sama widziałam, jak Bartek skakał przy niej, jak jej usługiwał, drzwi przed nią otwierał.

No nie, nie chcę, żeby wyszło, że jestem jakaś uprzedzona albo zazdrosna. Ja naprawdę bardzo kocham brata i chcę, żeby był szczęśliwy. Dlatego kiedy tylko podjął decyzję o ślubie, postanowiłam wszystkie swoje uwagi zachowywać dla siebie.

– Jakiego sobie piwa nawarzy, takie będzie musiał wypić. Ale jak go Anitka puści kantem, to wiesz, ja ostrzegałam – powiedziałam mężowi kilka dni przed wieczorem panieńskim.

Po prostu mnie zatkało

Wieczór panieński urządziła Anicie jej najlepsza przyjaciółka u siebie w domu na przedmieściach. Gdybym nie miała zapewnionego noclegu, w ogóle bym tam nie pojechała, ale mnie Anita okropnie zapraszała.

– No jak to, przyszłej bratowej miałoby na moim wieczorze zabraknąć – miauczała. – Przecież dziećmi się Wojtek zajmie, nie odmawiaj, Kasia…

Zauważyłam, że przyszła żona Bartka stara się ze mną zaprzyjaźnić. Pomyślałam więc: „Co mi szkodzi, może będzie miło”. Ja sama wieczoru panieńskiego nie miałam, bo ze ślubem bardzo się musieliśmy śpieszyć, ciekawa więc byłam, jak to może wyglądać.

Nie powiem, było przyjemnie. Miłe dziewczyny – cztery koleżanki z pracy Anity plus dwie ze szkoły – dobre jedzenie, muzyka, alkohole. Anita dostała masę zabawnych prezentów, jakieś fikuśne majteczki, koszulki, podręczniki Kamasutry, i te pe. Kiedy zaś już wszystkie miałyśmy nieco w głowach, koło północy pojawił się striptizer! Myślałam, że padnę, pierwszy raz widziałam coś takiego.

Przystojny, zgrabny chłopak tańczył i rozbierał się w rytm muzyki. Dziewczyny chichotały, ja nie wiedziałam, gdzie oczy podziać, zwłaszcza jak tancerz tylko w gatkach został. Najgorsze jednak, że przez cały czas łasił się do Anity i najbardziej ją adorował. A ona? Wcale nie była zawstydzona, żadnego: „Jestem zaręczona, niech pan przestanie”. W pewnej chwili wstała i dalejże tańczyć z tym golasem! To był bardzo odważny taniec! A na koniec jeszcze go pocałowała… No, zatkało mnie.

Następnego dnia bolała mnie głowa, chciałam jak najszybciej wracać do domu. Nie mogłam na Anitę patrzeć, taka mi się nagle wydała fałszywa. Ona natomiast zachowywała się, jakby nic się nie stało! Śmiała się z tą swoją przyjaciółką, żartowała: „Tylko ani mru mru Bartusiowi!”, i takie tam.

A może jednak Bartek powinien się dowiedzieć, co jego narzeczona wyprawiała? Ślub za dwa tygodnie, jest jeszcze czas, żeby wszystko odwołać. Ciągle się waham. Powiedzieć bratu czy nie? Przestrzec go przed Anitą, nakłaniać, żeby z nią zerwał? To naprawdę nie jest dziewczyna dla niego.

Katarzyna, 34 lata

Czytaj także:
„Gdy żywioł zniszczył nam dom, przekonaliśmy się, kto jest prawdziwym przyjacielem. Niewielu ich było”
„Po drodze na delegację zabrałem niespodziewanego pasażera. Ten dziwny staruszek przepowiedział mi moją przyszłość”
„W wieku 50 lat zdecydowałam się na pracę w przedszkolu. To, co tam przeszłam, było istnym koszmarem”

Redakcja poleca

REKLAMA