Kacper ma siedem lat. Prawda jest taka, że był wpadką. Gdyby nie on, nigdy nie ożeniłbym się z Zuzanną. Nasze małżeństwo nie miało szans – rozstaliśmy się, gdy Kacper miał trzy lata.
W Julii zakochałem się od pierwszego wejrzenia
Nasza córka urodziła się przed trzema laty, a dwa miesiące temu wyprowadziłem się z domu. Dalej kocham Julię, ale zrozumiałem, że aby nie krzywdzić żadnego z moich dzieci, nie mogę z nią być.
Swoją pierwszą żonę poznałem na Helu, na wyjeździe z kumplami. Nawet nie była w moim typie. Zawsze miałem słabość do drobnych brunetek, a Zuzanna miała obfite kształty i kręcone blond włosy. Wydawało mi się, że mnie sobie upatrzyła, odkąd się spotkaliśmy. Już pierwszego dnia zaczęła się do mnie kleić.
Sporo wypiłem i urwał mi się film. Bardzo się zdziwiłem, gdy rano obudziłem się koło niej w łóżku. Sypialiśmy razem do końca mojego urlopu. Wróciłem do Warszawy i prawie o niej zapomniałem. Aż nagle dostałem SMS-a: „Jestem w ciąży. Z tobą. Zuzanna”.
Byłem przerażony. Miałem 22 lata i w ogóle nie myślałem o ojcostwie! Ani o małżeństwie, szczególnie z Zuzanną. Przez dwa dni chodziłem jak struty. Mama przyglądała mi się podejrzliwie, w końcu spytała wprost, co się dzieje. Powiedziałem jej prawdę.
– Jesteś pewien, że to twoje dziecko? Jeśli tak, to nie masz wyjścia. Musisz się ożenić. Tak postępują porządni mężczyźni.
Wiedziałem, co mama ma na myśli. Mój ojciec nie stanął na wysokości zadania. Gdy mama zaszła w ciążę – ulotnił się. Szczerze mówiąc, miałem wątpliwości, czy jestem ojcem dziecka Zuzanny. I czy ona w ogóle jest w ciąży. Przecież ja jej prawie nie znałem. Nie miałem pojęcia, czy dwa miesiące temu sypiała z kimś jeszcze. A może po prostu chciała mnie złapać na dziecko?
Po chwili uznałem, że ta druga opcja jest jednak mało prawdopodobna. Student mieszkający z matką to raczej nie jest idealny kandydat na męża. Dwa dni później wsiadłem w pociąg i pojechałem na Hel. Zuzanna wyglądała strasznie. Wychudzona, miała podkrążone oczy.
– Rodzice jeszcze nie wiedzą – powiedziała. – Ale ojciec zapowiedział mi kilka lat temu, że jak wrócę do domu z brzuchem, to mnie wyrzuci z domu – biadoliła.
No więc ożeniłem się z nią, przywiozłem do Warszawy
Gdy Kacper przyszedł na świat, okazało się, że Zuza nie kłamała. Był tak podobny do mnie, że musiał być mój. Natychmiast straciłem dla niego głowę. Dzięki pomocy mamy udało mi się skończyć studia. Zuzanna nie pracowała. Nie miała żadnego zawodu. Ale była i jest doskonałą matką. Zawsze to podkreślałem. Nawet w czasie rozwodu, wbrew radom mojego adwokata.
Dlaczego się rozstaliśmy? Bo tak naprawdę ani ja nie kochałem jej, ani ona mnie. Postanowiliśmy, że lepiej to zrobić, gdy się jeszcze chociaż szanujemy. No i ważne było dla nas dobro Kacpra. Zuzanna nie ograniczała mi kontaktów z synem, po rozwodzie znalazła pracę. Często z przedszkola odbierała go moja mama.
Pierwszą Wigilię po rozwodzie spędziliśmy jak dawniej, w trójkę. Trochę się tego bałem, ale gdy zobaczyłem wielką radość w oczach syna, zrozumiałem, że to była dobra decyzja.
Kacper od razu pokochał swoją małą siostrzyczkę
A potem poznałem Julię. Od pierwszej chwili wiedziałem, że to jest kobieta mojego życia. Rozmawiała w kafeterii z moim kolegą z pracy. Nie miałem pojęcia, czy jest jego dziewczyną, siostrą czy klientką. Wiedziałem, że jeżeli to pierwsze – to zrobię wszystko, żeby mu ją odbić. Nie musiałem.
Okazało się, że Julia to kuzynka Bartka. Pomagał jej przy zbieraniu materiałów do pracy magisterskiej. Na pierwszą randkę poszliśmy do Łazienek. Już dwie godziny później wyznałem jej miłość. Spojrzała na mnie jak na wariata.
– Nawet rozumiem, że można się tak szybko zakochać. Ale żeby tak od razu do tego się przyznać? – powiedziała.
Po czym… uśmiechnęła się i pocałowała mnie w usta. Moja mama i rodzice Julii bardzo się zdziwili, gdy trzy miesiące później oznajmiliśmy, że chcemy się pobrać.
– Janek, po co ten pośpiech? Zamieszkajcie ze sobą, poznajcie się, raz już się pospieszyłeś… – radziła mama.
– Mamuś. To zupełnie inna sytuacja. Wiesz, że Zuzanny nie kochałem. A Julia jest moją drugą połówką. Jestem tego pewien.
Postawiliśmy na swoim. Wiedziałem, że muszę zrobić jeszcze tylko jedno. Powiedzieć o Julii i ślubie Kacprowi i jego mamie.
– Nie spodziewałam się, że to nastąpi tak szybko, ale wiedziałam, że nie będziesz do końca życia sam. Życzę ci szczęścia. Tylko obiecaj mi, że nawet jak będziesz miał szóstkę nowych dzieci, to nie zapomnisz o Kacprze – poprosiła Zuzanna.
Dla mnie było to oczywiste. Tak naprawdę najbardziej bałem się, że Zuzanna znajdzie sobie kogoś, kto zastąpi Kacprowi mnie. Niby moja była żona powtarzała, że już nigdy nie wyjdzie za mąż, ale wiadomo, jak to jest z takimi deklaracjami.
Na moim ślubie z Julią syn podawał obrączki. Był bardzo przejęty
Przytulił się najpierw do mnie, potem do Julii. Byłem pewien, że wszystko się ułoży. Kacper w naszym domu bywał bardzo często. Julia bawiła się z nim, czytała mu na dobranoc, czasem odbierała go z przedszkola. Wszystko zmieniło się, gdy na świat przyszła Klara… Pamiętam, kiedy wziąłem ją na ręce, poczułem taką samą falę miłości jak po narodzinach Kacpra. Za tych dwoje dałbym się żywcem pokroić. Gdy Julia wróciła z małą ze szpitala, przywiozłem do nas Kacpra. Bardzo chciał poznać siostrzyczkę.
Gdy się nad nią pochylił i coś do niej powiedział, Klara obudziła się i rozpłakała. Julia odepchnęła go tak gwałtownie, że aż się przewrócił. Niby przepraszała, że nie chciała, ale jej spojrzenie mówiło co innego. Zabrałem Kacpra do kuchni i na pocieszenie dałem mu czekoladkę.
Miesiąc później w weekend bawiłem się z Kacprem w salonie. Klara spała u nas w sypialni. Julia też. Tarzałem się z synem po podłodze i obaj zaśmiewaliśmy się do rozpuku. Nagle usłyszałem płacz Klary. Julia wpadła do salonu.
– Uspokój go! Wiesz, ile ja ją usypiałam? A on wrzaskiem ją obudził. Mam tego dość! – wrzeszczała.
Zobaczyłem, że usta Kacpra wyginają się w podkówkę. Przytuliłem go mocno.
– Już dobrze, syneczku, nic się nie stało, Julia się zdenerwowała – szeptałem mu do ucha, a żona posyłała mi spojrzenia pełne furii.
Gdy następnego dnia odwiozłem Kacpra do jego mamy, Julia wróciła do tematu.
– Janek, Kacper nie może więcej do nas przychodzić. Denerwuje małą. To się w kółko powtarza. Ja już nie mam siły!
– Ale co ty mówisz, Julka?! – naprawdę byłem zdumiony. – Przecież to też jego dom. Jestem jego ojcem, Klara jest jego siostrą. Kochanie, proszę… Jesteś przemęczona, porozmawiajmy jutro.
Gdy kolejny weekend Kacper spędzał u nas, Julia nawet się z nim nie przywitała. Dwa dni prawie nie wychodziła z sypialni.
– Dlaczego Julia się na mnie gniewa? – zapytał mnie w końcu synek.
– Nie gniewa, no co ty. Po prostu źle się czuje, wszystko będzie okej.
Ale niestety – nie było. Moja żona postawiła ultimatum:
– Albo będziesz spotykał się z Kacprem poza domem, albo zabiorę Klarę i wyprowadzę się do rodziców.
Próbowałem jej przemówić do rozsądku. Na próżno
Pomyślałem, że przez kilka tygodni nie będę przyprowadzał Kacpra do domu. W „moje” weekendy będzie nocował u mojej mamy. Będę go odwiedzał, zabierał do kina, chodził z nim na spacery. Aż w końcu Julia się opamięta.
Minęły trzy miesiące. Kacper miał urodziny. Pomyślałem, że to dobry moment, żeby znowu przyszedł do nas do domu. Zaprosiłem też moją mamę, ona obiecała upiec tort. O tym, że przywożę do nas Kacpra, przyznałem się Julii dopiero po południu.
– Słucham?! – zapytała, a jej twarz gwałtownie poczerwieniała. – Nie tak się umawialiśmy. Co ty sobie wyobrażasz? Mogłeś mnie chociaż spytać o zdanie!
– I co byś odpowiedziała?
– Że nie!
– No właśnie.
Byłem wściekły. Nie mogłem zrozumieć, jak Julia, która jest tak wspaniałą matką dla Klary, mogła tak bardzo nie rozumieć, że Kacper też potrzebuje mojej miłości.
Kobieto, opamiętaj się. To tylko mały chłopiec!
Julia przestała się do mnie odzywać. Wieczorem pojechałem po mamę, syna i tort. Kacperek był bardzo podekscytowany.
– Czy Klara ma już zęby? Tak dawno jej nie widziałem, stęskniłem się – powtarzał.
Aż mnie ścisnęło w gardle. Zawsze chciałem, żeby moje dzieci się kochały. Kacper często pytał mnie o siostrę, ale myślałem, że tylko przez grzeczność. Kochany chłopiec! Cały wieczór Julia się nie odzywała. Siedziała naburmuszona w kącie i reagowała tylko, gdy Kaper podchodził do fotelika Klary. Zasłaniała dziecko i syczała:
– Nie dotykaj jej. Uważaj. Zostaw…
Kacper był za mały, żeby rozumieć, o co chodzi. Tylko cicho przepraszał i zapewniał:
– Ale ciociu, ja nic złego nie robię…
Zrozumiałem, że Kacper nie będzie mógł zostać na noc. Wiedziałem, że Julia tylko czeka, aż o to spytam. Gdy w końcu zdmuchnął świeczki na torcie, zawołałem mamę do kuchni.
– Wiem, co o tym myślisz, ale Kacper musi jechać z tobą. Julia jeszcze nie jest gotowa na jego obecność tutaj – tłumaczyłem.
Mama głęboko westchnęła, ale swoje myśli zachowała dla siebie.
– Kacperek, ubieraj się – poprosiła. – Jedziemy do mnie. Zrobię ci taką wspaniałą kąpiel z bąbelkami, jak lubisz!
Synek spojrzał na mnie. Wiedziałem, że zaraz się rozpłacze.
– Kochanie, idź z babcią. Przyjadę jutro zaraz po śniadaniu i pójdziemy do zoo. Będzie super!
Pocałowałem go i wypchnąłem na korytarz. Chciało mi się wyć. Wróciłem do salonu. Julia położyła już Klarę spać. Siedziała przy stole z kieliszkiem wina i łypała na mnie.
– Jak mogłeś? Dlaczego tak mnie nienawidzisz?
– Julia. O czym ty mówisz? Przecież wiesz, że kocham ciebie i Klarę jak wariat…
– Przestań. Nie kłam. Doskonale wiesz, że kochasz Kacpra bardziej niż Klarę. Tak bardzo chciałam, żeby była chłopcem. Może wtedy zapomniałbyś o Kacprze. Gdy tylko okazało się, że będziemy mieć dziewczynkę, wiedziałam, co się stanie. I miałam rację. Ty jej w ogóle nie zauważasz! Tylko Kacper to, Kacper tamto… Jak możesz?!
Nie miałem pojęcia, o czym Julia mówi! I ona, i Klara miały mnie codziennie. Syna widywałem co drugi weekend, i to u mojej mamy, przez kilka godzin. Jakim cudem zdaniem mojej żony poświęcałem mu więcej czasu niż córce? Czy ona oszalała?
– Julia. Błagam cię. Co ty mówisz? Czy ty nie widzisz, jak bardzo ten biedny maluch potrzebuje ojca? Jak mało mam dla niego czasu? On też jest moim dzieckiem. Wiedziałaś o nim, gdy braliśmy ślub. Naprawdę myślałaś, że przestanę się nim interesować? Tego oczekiwałaś? Od człowieka, którego wybrałaś na ojca swoich dzieci?
Julia nic nie odpowiedziała. Odwróciła się na pięcie i wyszła. Poszedłem do Klary. We śnie wyglądała tak słodko. Spała z rączkami nad głową, posapywała cichutko. Otuliłem ją kołderką. Tak wiele bym dał, żeby jednocześnie móc patrzeć na śpiącego Kacpra…
O rany, przecież Julia nigdy nie przytuliła mojego syna
Gdy Klara skończyła rok, oświadczyłem Julii, że najwyższa pora, żeby Kacper spędzał weekendy w naszym domu.
– Pojedziemy też razem na wakacje. We czwórkę. Dzieci muszą wiedzieć, że są rodziną. Nie możemy ich wiecznie rozdzielać.
Julia nie zaprotestowała. Chyba zrozumiała, że mówię poważnie. Przez kilka miesięcy wszystko jakoś działało. Starałem się wymyślać takie rozrywki i zabawy, żeby mogli w nich uczestniczyć i Kacper, i Klara. Wycieczki do zoo, spacery, klocki… Julia bardzo pilnowała, żebym nie robił nic tylko z Kacprem.
– Ej, ta zabawa jest dla niej za trudna! Chcesz się bawić tylko z Kacprem, to powiedz. Zabiorę ją, skoro wam przeszkadza – fukała, gdy tylko zauważyła, że na przykład rozkładamy kolejkę.
– Nie przesadzaj, zobacz, Klara jest zachwycona. Miałaś poczytać, iść na zakupy. Odpocznij – próbowałem tłumaczyć.
Ale wszystko, co powiedziałem, Julia obracała przeciwko mnie.
– Jasne, chcesz się mnie pozbyć. Żeby wsadzić Klarę do kojca i zajmować się ukochanym synkiem!
Kapitulowałem. Składałem kolejkę i wyjmowałem klocki. Kacper nie protestował. Był szczęśliwy, że jest ze mną i siostrą. Co robiliśmy, nie było ważne. Był w Klarę zapatrzony jak w obrazek. Przynosił jej prezenty, na spacerach zawsze chciał pchać wózek. Śpiewał jej kołysanki, a gdy nauczył się czytać – czytał bajki.
Klara zaś dreptała za nim jak piesek. Ilekroć Kacper był u nas, nie odstępowała go na krok. A potem cały tydzień pytała, kiedy „Kasio” znowu przyjdzie. Zacząłem zauważać, że Julia jest zazdrosna! O relację córki z jej przyrodnim bratem!
Gdy Klara miała prawie trzy lata, Zuzanna miała wypadek
Potrącił ją autobus, gdy szła po Kacpra do szkoły.
– Jasiek, jestem w karetce, nic poważnego, ale musisz pojechać po Kacpra – Zuzanna była zdenerwowana. – Dasz radę?
– Jasne, nie martw się, wszystkim się zajmę. Daj znać co z tobą, gdzie cię zawiozą…
Przedszkole Klary było czynne do 17. Zazwyczaj odbierałem ją wcześniej, ale tego dnia zadzwoniłem do jej wychowawczyni i zapowiedziałem, że będą później.
– Nagła sytuacja, muszę pojechać do szkoły po syna. Chwilę to potrwa. Usłyszałem, że nie ma problemu.
– Klara się świetnie bawi, proszę się niczym nie przejmować, zaczekamy na pana.
Pognałem po Kacpra. Najpierw się bardzo ucieszył na mój widok, ale zaraz zaczął pytać o mamę. Powiedziałem mu prawdę. Że miała wypadek i musiała pojechać do szpitala, że nic jej nie będzie i zaraz pojedziemy ją odwiedzić. Gdy dotarłem do przedszkola – drzwi były zamknięte. Spojrzałem na zegarek. 16.45. Zadzwoniłem do wychowawczyni.
– Klarcia? Pana żona ją odebrała. Myślałam, że pan wie. No, zadzwoniła po 16 i spytała, czy pan był. Codziennie dzwoni. Myślałam, że macie to ustalone…
Pojechałem do domu pełen najgorszych przeczuć. Julia siedziała z Klarą w salonie i karmiła ją budyniem.
– Kasio! – Klara aż klasnęła w ręce z radości na widok brata, ale Julia wpakowała jej do buzi łyżkę pełną budyniu.
– No tak! Nie zapomniałeś o córce bez powodu. Oczywiście, syneczek jest ważniejszy – cedziła przez zęby. – Miałam rację, że codziennie sprawdzałam, czy odebrałeś Klarę.
Wtedy coś we mnie pękło. Przestałem się tłumaczyć i przepraszać. I zacząłem krzyczeć. Że chyba powinna się leczyć, że była nagła sytuacja, wypadek, że Kacper oprócz mamy ma tylko mnie, że w przedszkolu wiedzieli o tym, że będę później.
– Ty nie masz serca? – zapytałem na koniec. Wtedy Julia mi wygarnęła:
– Ja nie mam serca? Ja? Ja próbuję chronić naszą córkę. A ty jej nie zauważasz! Czy jakby była chłopcem, to byłoby inaczej? W czym ten Kacper jest lepszy od niej? Mówiłeś, że jestem twoją prawdziwą miłością. A Klara jest naszym dzieckiem. Jak możesz bardziej kochać syna tej prostaczki? Tej Zuzanny? Jak to jest możliwe?!
Julia w ogóle nie zwracała uwagi na to, że Kacper stoi tuż obok. I wszystko słyszy. Po policzkach zaczęły mu lecieć łzy. W tym momencie zadzwonił telefon. Zuzanna.
– Cześć. Okazało się, że mam tylko złamaną nogę i poobijane żebra. Zostanę na noc na obserwacji. Wypiszą mnie rano…
Zapewniłem ją, że zajmę się synkiem i dałem jej do telefonu Kacpra. Tak się ucieszył, że zapomniał o słowach Julii. Tej nocy moja żona poszła spać w pokoju dziecinnym. Kacper spał ze mną. Wtulił się we mnie jak kiedyś, gdy był malutki i wszyscy z jego mamą sypialiśmy w jednym łóżku.
Rano zawiozłem Kacpra do szkoły i Klarę do przedszkola. I pojechałem odebrać Zuzannę ze szpitala. Miała posiniaczoną twarz i nogę w gipsie. Mówiła z trudem.
– Nie możesz być sama w domu z Kacprem – zauważyłem. – Ktoś musi ci pomóc. Wprowadzę się do was do czasu, aż wydobrzejesz.
– Dziękuję – szepnęła Zuza.
Po południu odebrałem Klarę i razem pojechaliśmy po Kacpra
Odwiozłem go do domu. Na widok mamy prawie się popłakał.
– Cześć. To ty jesteś Klara – Zuzanna uśmiechnęła się do mojej córki. – Kacper w kółko o tobie mówi. Jestem jego mamą.
Dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że Zuzanna nigdy nie poznała Klary. A przecież jest mamą jej brata! Poszedłem po zakupy. Gdy wróciłem, cała trójka oglądała bajkę w telewizji. Kacper tulił się do Zuzy z jednej strony, Klara z drugiej. Rany, ja nigdy nie widziałem Julii w takiej sytuacji – pomyślałem. – A przecież Kacper zna ją dużo lepiej niż Klara Zuzannę. Zabrałem córkę do domu.
– Przez kilka dni pomieszkam u Zuzanny i Kacpra. Sami sobie nie poradzą. Wiesz, że ona nie ma tu żadnej rodziny. Ale Klarę będę odbierał z przedszkola, nie martw się – obiecałem Julii.
– Zabrałeś dziś naszą córkę do tej kobiety? To tam byliście? Jak mogłeś! – żona zaczęła histerycznie krzyczeć. Nie miałem siły na kłótnię.
– Ta kobieta była moją żoną i jest matką mojego syna. I Klara bardzo ją polubiła! Tak naprawdę powinny poznać się dawno – rzuciłem, a potem złapałem szczotkę do zębów i zmianę bielizny i wybiegłem z mieszkania.
Tej nocy zrozumiałem, co muszę zrobić. Dla dobra moich dzieci
Do Julii już nie wróciłem. Na razie mieszkam z mamą. Jakoś się wszyscy mieścimy, gdy w weekendy mam u siebie i Kacpra, i Klarę. Ale wiem, że muszę znaleźć własne lokum. Z pokojami dla każdego z dzieci. Julia ze mną nie rozmawia – gdy przychodzę po Klarę, po prostu wystawia ją za drzwi. Złożyła pozew o rozwód. Wiem, że próbuje uzyskać prawo opieki nad Klarą, ale będę walczył. Moje dzieci są dla mnie najważniejsze.
Czytaj więcej prawdziwych historii:
Nie bawi mnie bycie babcią. Nie dla mnie niańczenie 4-latki
Mój 13-letni syn ma konto na portalu erotycznym
Gdy mój mąż umierał, odkryłam że ma romans