Czasem zastanawiam się, czy dobrze zrobiłam. Poleciałam na pieniądze innego faceta, bo mi się to podobało. Nigdy nie myślałam, że tak potoczy się moje życie.
Byliśmy tacy podobni
Michała poznałam zaraz po maturze, gdy zaczęłam pracować w sklepie. On dostarczał tam produkty z jednej hurtowni. Jakoś od początku mieliśmy dobry kontakt i z czasem zaczęliśmy umawiać się na randki.
Oboje pochodziliśmy z biednych rodzin i wiedzieliśmy, że możemy liczyć tylko na siebie. We dwoje zaczęło nam być łatwiej niż w pojedynkę. Wynajęliśmy niewielkie mieszkanie i staraliśmy się je urządzić na tyle, na ile było nas stać. Remont udał się małym kosztem, a właścicielka mieszkania była na tyle zadowolona, że powiedziała nawet, że będziemy mogli je odkupić, jeśli zdecyduje się na sprzedaż. To było miłe, ale nie stać nas było na takie wydatki. Żadne z nas nie dostałoby nawet kredytu.
To była wielka szansa
Wkrótce pojawiała się okazja do zarobienia większych pieniędzy. Mama powiedziała, że jej koleżanka prowadzi ekskluzywną restaurację w Niemczech i szuka kelnerki, a że jest jej winna przysługę, to mogłaby mnie zatrudnić. Wahałam się, bo nie chciałam zostawiać Michała, ale pieniądze były nam bardzo potrzebne, więc się zdecydowałam.
Pani Anastazja była bardzo miła. Przyjęła mnie jak dobra ciocia. Jej lokal był na naprawdę wysokim poziomie. W dzień funkcjonowała jako restauracja, a po 22 zmieniał się w prestiżowy klub taneczny. Wtedy też można było zarobić więcej, ale nie chciałam użerać się z podpitymi facetami, którzy w zamian za napiwek oczekiwaliby czegoś więcej. Wybrałam więcej dzienne zmiany. W życiu do głowy by mi nie przyszło, że to właśnie na nich poznam faceta, który zmieni moje życie.
Ten facet miał klasę i kasę
Adam był stałym bywalcem. Był kilkanaście lat starszy ode mnie i przyjeżdżał do restauracji na lunch, czasem spotkania biznesowe. Podobał mi się, ale był z innego, bogatego świata, do którego nie miałam wstępu. Był dobrze ubrany i pachniał drogimi perfumami.
Z czasem zaczął nawet wpadać tylko na kawę, przy której przeglądał coś w internecie albo czytał gazetę. Wydawał się miły, a gdy na mnie patrzył, robiło mi się gorąco. Byłam przekonana, że to zwykła uprzejmość, bo nasze pierwsze spotkanie wypadło słabo.
Przyniosłam mu zamówienie na zupę dnia, a on zaczął mówić po polsku. Byłam tak zaskoczona, że wylałam niemal całą prosto na jego spodnie. Myślałam, że spalę się ze wstydu i stracę pracę.
Przepraszałam i błagałam o wybaczenie i jego, i panią Anastazję, która próbowała ratować sytuację. Na szczęście, on nie zrobił afery a szefowa dała mu rabat na cały tydzień. Chciałam chociaż zapłacić za pranie jego markowych spodni, ale się nie zgodził. Od tego czasu zaczął za to ze mną rozmawiać i zażyczył sobie, żebym to ja go zawsze obsługiwała.
Polubiłam go
W ciągu kolejnych dni i tygodni wiele się o nim dowiedziałam. Urodził się w Niemczech, ale jego rodzice są Polakami, dlatego tak świetnie zna język. Prowadził własną firmę produkującą jakieś podzespoły, o których nie miałam pojęcia. Domyślałam się jednak, że zarabia na nich kupę kasy.
Był tak miły i uprzejmy, że zaczęłam mu się zwierzać. Opowiedziałam o moim życiu w Polsce, związku, problemach finansowych i że zarabiam na mieszkanie. Któregoś dnia stwierdził, że w sumie mogłabym pracować u niego.
– Ja? Przecież nie mam ani doświadczenia, ani wykształcenia – powiedziałam.
– Ale dobrze wyglądasz i szybko się uczysz, a ja potrzebuję asystentki.
Zaskoczył mnie i poprosił, żebym przemyślała sprawę. Głowiłam się, bo wydawało mi się to podejrzane. Z drugiej strony większe pieniądze oznaczały, że szybciej uzbieram kasę na mieszkanie. Poradziłam się nawet pani Anastazji.
– To świetna okazja, druga taka może ci się nie trafić. Będzie mi cię brakować, ale nie wahaj się dziewczyno.
Zostałam jego asystentką
Wtedy podjęłam decyzję i zgodziłam się przyjąć ofertę Adama. Jako asystentka rzeczywiście nie miałam jakichś skomplikowanych obowiązków. Parzyłam kawę, zamawiałam bilety lotnicze, umawiałam spotkania i na pewno dostawałam za to o wiele więcej pieniędzy, niż powinnam.
Adam jednak nigdy nie dał mi odczuć, że jest jakieś ukryte dno. Robiłam swoje i tyle. Z czasem nawet się trochę zaprzyjaźniliśmy i zaczęliśmy spędzać razem czas po pracy. A to kawa, a to kolacja lub spacer. Dobrze się przy nim czułam. Płacił za wszystko i traktował mnie jak księżniczkę. Czasem pytał też o Michała i chciał mu nawet pokazać firmę, gdy przyjedzie w odwiedziny. Nie sądziłam, że to spotkanie zmieni wszystko.
Chłopak miał pretensje
Michał, owszem, przyjechał, ale był jakiś sfochany. Miałam wrażenie, że mi zazdrości. Skrytykował mój ubiór, a gdy podawał rękę Adamowi, zobaczyłam, że patrzy na niego z wrogością. Obawiałam się, że wyobraża sobie zbyt wiele.
– Sypiasz z nim? – spytał, zanim wyjechał.
– Zwariowałeś? Nawet mi to do głowy nie przyszło.
Poczułam się urażona tak bardzo, że wyżaliłam się Adamowi. Przytulił mnie i powiedział, żebym się nie przejmowała. A na pocieszenie zabrał mnie na kolację. Wtedy pierwszy raz spojrzałam na niego nie jak na szefa czy przyjaciela, ale jak na mężczyznę. Szybko jednak wyrzuciłam te myśli z głowy.
Moje urodziny wszystko zmieniły
Miesiąc później miałam urodziny. Czekałam na telefon od Michała, ale nie zadzwonił. Nie wiedziałam, co o tym myśleć. Zapomniał czy robił mi na złość? Na szczęście, ten dzień uratował Adam, który zjawił się w firmie z wielkim bukietem kwiatów, a potem zaprosił mnie na urodzinową kolację. Na niej podarował mi złoty łańcuszek, który był na pewno więcej warty niż moja miesięczna wypłata. Spodobało mi się to.
Byłam tak oczarowana, że nawet nie wiem, kiedy uległam nagłym pocałunkom Adama i wylądowałam u niego. To był moment przełomowy w naszych relacjach. Po prostu zostałam jego kochanką.
Kochanką byłam tylko przez chwilę
Na początku miałam wyrzuty sumienia, bo przecież w Polsce czekał Michał. Taką przynajmniej miałam nadzieję, ale moje życie było teraz tutaj i nie wiedziałam, kiedy wrócę do kraju. Na dodatek Adam nie chciał widzieć we mnie tylko kobiety do łóżka i zaczął traktować mnie jak swoją kobietę. Ba, nawet powiedział w firmie, że jestem jego partnerką.
A skoro byłam nią oficjalnie, to Adam otworzył dla mnie swój portfel i apartament. Przeprowadziłam się i zaczęłam żyć na takim poziomie, o jakim nawet nigdy nie śniłam. Dotychczasowe życie wydawało mi się takie odległe i jałowe. Czułam zapach pieniędzy i podobało mi się takie życie. Część tych, które zarobiłam, wysłałam mamie. Gdy spytała, kiedy wracam, zbyłam ją, że za jakiś czas, ale tak naprawdę chyba nie mam po co.
Wciąż jeszcze kocham Michała, choć czuję, że nasz związek umiera śmiercią naturalną. Adama też kocham. A jeszcze bardziej jego pieniądze. Ostatnio stwierdził nawet, że w sumie nie muszę pracować, bo jako jego kobieta nie muszę się zajmować takimi prozaicznymi rzeczami jak praca. I chyba ma rację.
Wkrótce wybiorę się do Polski, odwiedzę mamę i skończę relację z Michałem. Wyrzucę też swoje rzeczy, które zostały w naszym mieszkaniu, bo nie potrzebuję już takich łachmanów. Wszak żyję na innym poziomie.
Kamila, 24 lata
Czytaj także: „Marzyłam o wielkiej karierze i uciekłam z wioski zabitej dechami. Pech chciał, że trafiłam do jeszcze większej dziury”
„Mój mąż był zbyt skapciały, by myśleć o figlach. A we mnie drzemało tyle energii, że musiałam dać jej ujście”
„Gdy poznałam prawdę o swoim mężu, to zarządziłam ewakuację. Nie będę brała na siebie jego błędów przeszłości”