„Kobiety mają 6 zmysł, jeśli chodzi o zdrady. Nie sądziłam tylko, że mój mąż wpędzi mnie w takie bagno”

kobieta fot. iStock by Getty Images, Westend61
„Długo leżałam na podłodze i płakałam. Po jakimś czasie, gdy już trochę się uspokoiłam, dotarło do mnie, że tej nocy po prostu nie dam rady tutaj zostać. Potrzebowałam przestrzeni, żeby wszystko na spokojnie przemyśleć”.
/ 06.12.2024 07:15
kobieta fot. iStock by Getty Images, Westend61

Teraz już wiem, że nie powinnam była w ogóle rozpoczynać tej rozmowy. No cóż, jak to się mówi – człowiek uczy się na błędach. Niepotrzebnie dałam po sobie poznać, że dostrzegłam ten charakterystyczny uśmiech na twarzy Leszka.

Coś podejrzewałam

– Kto tak zawzięcie do ciebie pisze? – spytałam bez owijania w bawełnę.

– Ach… jeden współpracownik z firmy – mruknął w odpowiedzi.

Jego niepewność w głosie od razu wzbudziła moje podejrzenia.

– Który dokładnie?

– Nie znasz go – uciął krótko i błyskawicznie zmienił temat. – Co ciekawego pokazują w telewizji?

Zerknęłam na telewizor, gdzie reporter rozmawiał z jakimś politykiem, po czym przeniosłam wzrok z powrotem na męża.

– Co znaczy, że go nie znam? – sama nie wiem, dlaczego brnęłam w tę potencjalnie niebezpieczną rozmowę. – Wydawało mi się, że słyszałam o wszystkich twoich znajomych.

– To świeża znajomość.

– A już jesteście w tak zażyłych stosunkach, że wymieniacie SMS-y w piątek wieczorem?

– Oj, kochanie… – wypuścił powietrze z westchnieniem.

Nasz związek małżeński trwa już siedem lat. Przez ten czas nauczyłam się rozpoznawać ukryte znaczenie w sposobie, w jaki mój mąż się do mnie zwraca. Kiedy jest w dobrym humorze, używa form „Asia” albo „Asieńka”. W momentach złości przechodzi na „Aśka”. A gdy próbuje coś przede mną ukryć lub wymigać się od odpowiedzi, słyszę od niego słodkie „kochanie”.

Zaniepokoiło mnie to

– Pokaż mi swój telefon – wysunęłam rękę w jego stronę.

– Po co? – spojrzał na mnie zdziwiony.

Do tej pory nie zaglądałam mu do komórki.

– Chcę się przekonać, czy faktycznie piszesz z kumplem, czy może jednak z jakąś dziewczyną – powiedziałam łagodnym tonem, będąc pewna, że nie będzie robił problemów.

Tak naprawdę bardziej żartowałam, niż faktycznie chciałam to sprawdzić.

– Chyba sobie kpisz?! – wykrzyknął, a jego policzki poczerwieniały ze złości.

– Może powiesz mi o co chodzi? – spytałam.

– Zachowujesz się jak zrzędliwa, zawistna baba, która…

– To jak będzie z tym telefonem? Pokażesz mi go?

– Oczywiście że nie!

– W takim razie sama sprawdzę!

Poderwałam się nagle z miejsca, chcąc wyrwać mu komórkę. Ale on trzymał ją z całych sił. Zrozumiałam, że muszę być twarda do końca. Nawet nie zauważyłam momentu, w którym łzy zaczęły mi spływać po policzkach.

Wszystko się ułożyło

Widząc, jak osuwam się na ziemię, Leszek wykorzystał okazję. Zerwał się błyskawicznie ze swojego fotela i pospiesznie ruszył do łazienki. Usłyszałam charakterystyczny odgłos zamykanej zasuwki, a po chwili dobiegł mnie szmer lecącej wody.

Długo leżałam na podłodze i płakałam. Po jakimś czasie, gdy już trochę się uspokoiłam, dotarło do mnie, że tej nocy po prostu nie dam rady tutaj zostać. Potrzebowałam przestrzeni, żeby wszystko na spokojnie przemyśleć. Zadzwoniłam więc do siostry i zapytałam, czy mogłabym się u niej przespać. Zgodziła się, więc wrzuciłam parę najpotrzebniejszych rzeczy do torby i opuściłam mieszkanie.

Moja siostra miała dom niedaleko, zaledwie parę przystanków dalej, ale postanowiłam się przejść. Potrzebowałam tego spaceru, żeby ochłonąć i poukładać myśli. Chociaż temperatura była dość niska, wieczorne powietrze było orzeźwiające i pomogło mi się uspokoić. To właśnie wtedy zaczęły wracać do mnie wspomnienia różnych zdarzeń, które już wcześniej powinny wzbudzić mój niepokój.

Leszek zaczął coraz częściej wyjeżdżać służbowo. Po każdym powrocie był wyjątkowo zadowolony. Dziwnie zachowywał się ze swoim telefonem – nosił go ze sobą nawet do łazienki, tłumacząc się oczekiwaniem na telefon od klienta. Wyciszał też dzwonek. Kiedy odkryłam damskie perfumy, ukryte między jego skarpetkami i bokserkami, wmówiłam sobie, że to prezent dla mnie na Boże Narodzenie. Pod choinką czekało na mnie jednak coś kompletnie innego… Dlaczego wtedy nie pociągnęłam tego tematu?

Musiałam się wygadać

Byłam już blisko mieszkania Renaty. Na samą myśl o tym, że zaraz będę mogła się jej zwierzyć, poczułam ulgę. Od dłuższego czasu była moją najbardziej zaufaną powierniczką.

Miała więcej lat niż ja i przeszła już przez dwa małżeństwa, które zakończyły się rozwodami, więc świetnie rozumiała, z czym wiąże się życie w związku. To jednak nie koniec jej historii. Los nie był dla niej łaskawy od początku. Kiedy była jeszcze malutkim dzieckiem, mającym raptem dwa latka, jej mama została sama – tata odszedł i związał swoje życie z moją mamą.

Nic dziwnego, że mogła odczuwać żal, obserwując moją bliską więź z tatą. W końcu ona widywała go tylko podczas weekendowych spotkań co dwa tygodnie, co raczej nie dawało szansy na stworzenie prawdziwej, ojcowskiej relacji.

W trakcie jego choroby wspólnie się nim opiekowałyśmy, a po śmierci to właśnie ona zajęła się wszystkimi sprawami związanymi z pochówkiem, bo ja po prostu nie dawałam rady. Dopiero co przed rokiem pożegnałam moją matkę… Od tego momentu naprawdę się do siebie zbliżyłyśmy.

Nie wiedziałam gdzie jestem

Zostało mi dosłownie parę metrów do jej domu, musiałam tylko przejść przez ulicę. Na przejściu było ciemno, więc dokładnie sprawdziłam czy nic nie jedzie i ruszyłam przez zebry. Będąc mniej więcej na środku drogi, wpadłam na pomysł, że fajnie byłoby pogadać przy kieliszku wina. Odwróciłam się żeby zawrócić i… właśnie wtedy wszystko się wydarzyło.

Przeszył mnie chłód. Chciałam sięgnąć po szal, ale coś było nie tak. Moje ramię odmówiło posłuszeństwa. Dziwne uczucie. Próbowałam otworzyć oczy, lecz mięśnie nie reagowały. Zupełnie jakbym straciła nad nimi kontrolę.

– Doktorze, wzrasta ciśnienie – dobiegł mnie odległy głos.

Po chwili dotarł do mnie odgłos kroków, jakieś szeleszczące dźwięki, a później ktoś wydał instrukcję o podwyższeniu dawki. Przez moment panowała cisza, po czym znów zaczęłam wyłapywać rozmowy – przeplatały się damskie i męskie głosy.

Co się ze mną działo?

– Według ordynatora powinna już odzyskać świadomość, nie potrafi wyjaśnić, czemu wciąż jest nieprzytomna – ten głos od razu poznałam. Należał do Leszka.

– A może ona już nie wróci do nas?

Chyba mówiła to Renata. Głos się jej załamywał, więc trudno było mieć pewność, ale tak mi się wydawało. Na pewno czuć było w nim niepokój.

– Nawet tak nie myśl!

– Rozmawiałeś z policjantem? – ten głos należał na sto procent do mojej siostry.

– Z tego co mówił wynika, że to jednoznacznie jej wina. Zrobili mu testy i wyszły negatywne.

Czułam się jak widz, który przez szybę podgląda rozmowę innych ludzi. Było to naprawdę osobliwe uczucie. Ze wszystkich sił próbowałam dać znać że żyję i reaguję na to, co się dzieje. Poruszałam kończynami, próbowałam otworzyć usta, wydobyć jakikolwiek odgłos albo oddychać szybciej.

Niestety, bez skutku. Jakbym została zamknięta w niewidzialnej bańce, która odcinała mnie od otoczenia. Jedyne co czułam to chłód – nie docierały do mnie żadne inne doznania, takie jak ból czy ssanie w żołądku. Ta sytuacja wydawała mi się kompletnie oderwana od rzeczywistości.

Wszystko słyszałam

„A może właśnie nadszedł mój czas?” – przemknęło mi przez głowę. Dziwne, ale ta myśl wcale mnie nie przerażała. Skoro taki mój los, to trudno, byleby tylko nie było bólu.

– Błagam, znajdźmy inne miejsce – dobiegł mnie znajomy głos Leszka.

– Przecież ona jest nieprzytomna.

– To bez znaczenia…

– Leszku… – w głosie Renaty zabrzmiała niezwykła delikatność, jakiej nigdy dotąd u niej nie zauważyłam.

Czyżby to było możliwe? Nagle zalała mnie fala gorąca, jakby ktoś włączył piec. W tej samej chwili rozległo się jednostajne pikanie.

Obudziłam się, czując okropny ból. Dosłownie wszystko mnie rwało – od najmniejszej cząsteczki po każdy fragment tkanek. Bolały nawet włosy i końcówki paznokci. Na początku to było takie głuche pulsowanie, które z minuty na minutę robiło się coraz bardziej nieznośne. „No świetnie, czyli jednak będzie bolało, zanim odejdę” – przeszło mi przez myśl, gdy ogarniało mnie przygnębienie.

Poczułam smutek

Ponownie usłyszałam sympatycznego doktora. W myślach porównałam go do pewnego filmowego gwiazdora… Jego nazwisko wyleciało mi z pamięci. Ogarnął mnie lęk, że tracę pamięć.

– Zorientowała się – powiedział mój mąż. – Może nie domyśla się, że chodzi o ciebie, ale wyczuwa, że ktoś inny jest w moim życiu. Chciała sprawdzić SMS-y od ciebie.

Kogo obchodzi, jak się nazywa aktor czy jaki to serial! Za to dokładnie pamiętam, jak się kłóciliśmy o ten telefon.

– Lekarz wspominał, że mogą być kłopoty z pamięcią. Może wszystko zapomnieć.

– Oby tak się stało.

Ból stał się nie do wytrzymania. Starałam się go zwalczyć, napinając wszystkie mięśnie.

– Doktorze, jej ręka się poruszyła!

Trudno mi powiedzieć, jak długo minęło, nim zdołałam unieść powieki. Znów zobaczyłam promienie światła. Pojawiło się też inne przeświadczenie – że wrócę do zdrowia. Wystarczy wykonywać ćwiczenia – o czym każdego dnia przypominał mi mój fizjoterapeuta.

Na co dzień skupiam się na zachowaniu Renaty i Leszka. Szukam sygnałów alarmowych, ale jak dotąd wszystko wydaje się normalne. Ich relacje wyglądają dokładnie tak samo jak przedtem.

Z całego serca chcę myśleć, że nie dzieje się nic złego. Jednak te osobliwe rozmowy między nimi dają mi do myślenia. Może to wszystko to tylko przewidzenia mojego umysłu, który niedawno był na granicy życia i śmierci?

Joanna, 34 lata

Czytaj także:
„Liczyłam na gorące Święta z kochankiem, a on pokrzyżował moje plany. Rodzina jest dla niego ważniejsza”
„Zięć długo traktował mnie jak śmiecia. Dałam mu taką nauczkę, że teraz może mi co najwyżej czyścić buty”
„Siostra wywróżyła sobie męża i fortunę. Naiwniaczka sądziła, że obrączka i kasa spadną jej z nieba. Nie pomyliła się”

Redakcja poleca

REKLAMA