„Moja żona zmieniła się w sopel lodu, a ja usycham z tęsknoty za jej ciałem. Kiedyś ona ciągnęła mnie do łóżka”

smutny mężczyzna fot. AdobeStock
„Czuję się jak umierający z pragnienia, który ma przed sobą szklankę wody, lecz nie może jej dotknąć. To chore. Mam swoje potrzeby i będę o nie walczyć”.
/ 12.05.2022 06:28
smutny mężczyzna fot. AdobeStock

Zdarza się, że po latach małżeństwa codzienność przesłania nam świat i zapominamy o tym, co tak bardzo pociągało nas w partnerze na początku. Tak było z nami. Szara rzeczywistość i obowiązki, a przede wszystkim dziecko sprawiły, że z naszego związku zniknęły romantyzm i intymność.

Danka: „Bardzo pragnęłam dziecka i udało się”

Kiedy urodziłam Julkę, stwierdziłam, że niczego więcej do szczęścia mi nie potrzeba. Mam ładne mieszkanie, wspaniałego, opiekuńczego męża, a teraz jeszcze upragnione dziecko. Przez 5 lat z Michałem bezskutecznie staraliśmy się o dzidzię. Zaczynałam już nawet zastanawiać się nad sztucznym zapłodnieniem, kiedy nagle, podczas wyjazdu w Bieszczady na narty, coś zaskoczyło – i bum. Zaszłam w ciążę.

Pamiętam nawet, który to był dokładnie dzień. Wróciliśmy wówczas ze stoku, zmarznięci i zmęczeni. Zjedliśmy obiad, wypiliśmy po trzy grzańce, a potem, chichocząc jak małolaty i pilnując się, żeby być w miarę cicho (pokój obok zajmowali nasi przyjaciele), kochaliśmy się jak szaleni.

Tak, to z pewnością stało się właśnie wtedy, bo czułam się, jakbym pofrunęła wprost do nieba. Pewnie złapałam tam przy okazji jakąś samotną duszyczkę aniołka i ściągnęłam ją do nas, na Ziemię. I tak powstała Juleńka. Moja śliczna, malutka córeczka. Urodziła się dokładnie w Wigilię rok temu. Razem z Michałem uznaliśmy Julkę za nasz najwspanialszy prezent pod choinkę.

Michał: „Nie czułem się ani mężem, ani ojcem”

Ogromnie cieszyłem się, że wreszcie zostanę ojcem. W końcu całe pięć lat czekałem na ten moment. Teraz jednak sam nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć... Bardzo kocham Julkę, lecz czuję się trochę tak, jakby nie do końca była moja. Chodzi o to, że w gruncie rzeczy prawie z nią nie przebywam. Z pewnością czułbym do córki większe przywiązanie, gdyby Danka pozwalała mi od czasu do czasu się nią zająć. Spacery, zabawy, cokolwiek. Jednak ona nie pozwala nawet mi się do niej zbliżyć. Chyba się boi, że mogę zrobić coś nie tak.

– Tak ciężko pracujesz, odpocznij sobie – mówi, wydzierając mi dziecko z rąk, a ja myślę sobie wtedy, że uważa mnie za niedorajdę, który nie potrafi zaopiekować się własną córką.

Na niedzielne spacery czy do kościoła chodzimy niby razem. Mam jednak wrażenie, jakbym ja był tam zupełnie niepotrzebny. Faktem jest, że nie bardzo czuję się ojcem. Poza tym już dawno nie czuję się jak mążczy raczej jak mężczyzna... Bardziej jak byk rozpłodowy, co zrobił swoje i do widzenia.

Od kiedy Dance na początku ósmego miesiąca lekarz powiedział, żebyśmy trochę przystopowali z seksem, nie kochałem się z żoną ani razu. Na początku wszystko było w pełni zrozumiałe: zaawansowana ciąża, potem poród i zmęczenie małym dzieckiem... Ale teraz zaczynam się już mocno niepokoić. Na miły Bóg, kocham żonę i nigdy nie chciałem jej zdradzać, ale jestem mężczyzną o zdrowym popędzie seksualnym i powoli dostaję świra.

Michał: „Nie kochaliśmy się, a ja dostawałem bzika"

Może istnieją faceci, którzy nie potrzebują tego rodzaju bliskości, choć szczerze w to wątpię. Dla mnie w każdym razie seks jest w związku niezbędny. Nie potrafię być w pełni szczęśliwy bez seksualnego spełnienia. Pragnę czuć ciepło kobiecego ciała, widzieć reakcję żony na moje pieszczoty i słuchać jej cichych jęków rozkoszy. Sama świadomość tego, że doprowadzam ją do orgazmu, głaszcze moje samcze ego. Poza tym miłość cielesna jest dla mnie pewnego rodzaju dowodem na istnienie tego bardziej duchowego uczucia. Nie mam więc pewności, czy żona jeszcze mnie kocha...

Poświęciłam się Julce całkowicie. Całe szczęście Michał zarabia wystarczająco dużo, żebym nie musiała pracować, więc postanowiłam, że wrócę do pracy dopiero, kiedy nasza córeczka pójdzie już do szkoły. Na razie zajmują mnie pieluszki, kaszki, basen, czytanie bajek i słuchanie muzyki…

Szczerze mówiąc, byłam tak zajęta dzieckiem, że czasem zapominałam o sobie. Zupełnie odwrotnie niż Michał, który najwyraźniej postanowił o siebie zadbać. Od kilku miesięcy chodzi na siłownię trzy razy w tygodniu. Nie powiem, całkiem dobrze mu to zrobiło. Chyba o tym wie, bo coraz częściej paraduje po domu bez koszulki, świecąc gołym torsem. Tak, nie tylko kobiety są próżne… Ze dwa tygodnie temu pomyślałam nawet, czy aby nie włożyć wieczorem tej seksownej koszuli nocnej, którą dostałam od niego na naszą rocznicę w czerwcu. Niech sobie nie myśli, że tylko on dobrze wygląda!

Swoją drogą, gdy teraz o tym myślę, to w ciągu ostatniego pół roku, odkąd przestałam karmić piersią, dostałam od niego tyle seksownej bielizny, że mogłabym sama założyć sklep. Mężczyźni są dziwni. Czy on nie rozumie, że nie mam gdzie jej nosić? Wciąż siedzę w domu, opiekuję się dzieckiem, to po co mi taka fikuśna bielizna? Może nawet włożyłabym ten komplet, gdyby nie to, że Juleńce akurat wyrzynał się kolejny ząbek i strasznie ją bolało. Więc to oczywiste, że nie miałam czasu na takie rzeczy. Zaczęłam śpiewać jej kołysankę, żeby zasnęła i zapomniała o ząbku, a potem sama poczułam senność...

Zanim jednak położyłam się do łóżka, pomyślałam, że od paru miesięcy Michał dziwnie się zachowuje. Ciągle mnie dotyka, próbuje całować, pieścić. Nie powiem, to miłe. Ale nie jesteśmy już nastolatkami, mamy ważniejsze sprawy na głowie niż miłosne igraszki.

A on zupełnie tego nie rozumie. Ostatnio nawet zaproponował, żebyśmy wynajęli opiekunkę do dziecka, a wieczór spędzili tylko we dwoje. Coś takiego! Mam zostawić mój skarb z obcą babą, bo on chce się bawić w randki! Zupełnie jakby był zazdrosny o Julkę.

Miachał: „Kiedyś sama zaciągała mnie do łóżka"

Nie wiem już, co mam robić. Danka nie rozumie moich sugestii – daje się tulić i całować, ale nic więcej. Po trzech sekundach odsuwa mnie i wraca do swoich zajęć, które zazwyczaj związane są z Julką: karmienie, przewijanie, noszenie, czytanie… Mam wrażenie, że po porodzie stała się inną kobietą. Ta zmysłowa dziewczyna, która drżała pod najlżejszym moim dotykiem i sama zaciągała mnie do łóżka, nagle jakby zapomniała o tym wszystkim i całkowicie zanurzyła się w codzienności. A przecież to ona kiedyś zatrzymała windę między piętrami, na miłość boską! W życiu tego nie zapomnę… Albo kiedy zabrałem ją do kina na „Szybkich i wściekłych”. Film bardzo jej się nie podobał, więc znalazła nam ciekawsze zajęcie… Musiałem pożyczyć potem DVD, bo z seansu nie zapamiętałem kompletnie nic. Ale nie narzekałem. Uwielbiam Dankę, kiedy jest niegrzeczna.

Albo raczej była... Jakiś czas temu pomyślałem, że może przypomni sobie o naszych łóżkowych zabawach, jeśli wyślę jakiś subtelny znak, i zacząłem jej kupować seksowną bieliznę. Te łaszki bardzo mi się podobały; nawet nie wiedziałem, że teraz robią takie rzeczy. Niech żyje Internet! Drogie toto jak woda na pustyni, ale wyskrobałbym ostatni grosz, gdybym tylko miał pewność, że uzyskam pożądany efekt.

Nic z tego. Żona nie odczytała mojego przesłania. A ja wciąż czuję się jak umierający z pragnienia, który ma przed sobą szklankę wody, lecz nie może jej dotknąć. Muszę więc zadziałać bardziej bezpośrednio. Tak, by nie było już żadnych wątpliwości, czego pragnę. Mam pewien pomysł i jeśli to nie zadziała, chyba będę musiał skorzystać z agencji towarzyskich. Usługi profesjonalistek na pewno są bardziej bezpieczne dla małżeństwa niż romans z koleżanką.

Danka: „Gdzie on to kupił?”

Zbliżały się jego urodziny. Pewnego dnia zasiadłam więc przed komputerem, by na Allegro poszukać pomysłów na prezent. Wiedziałam, że znajdę tam coś fajnego. Wyszperałam parę ciekawych gadżetów dla Michała i od razu złożyłam zamówienie. Tydzień później przyszła paczka. Otworzyłam, sądząc, że to mój prezent, i kompletnie mnie zamurowało...

Spojrzałam na spód paczki. Odbiorcą był mój mąż. Rzeczy, które znajdowały się w środku, miały eleganckie opakowania, więc domyśliłam się, że to prezent dla mnie. Jednak kompletnie nie rozumiałam znaczenia tego, co widzę. Czy on zwariował?! Chyba powinnam zasięgnąć niezależnej opinii... Zadzwoniłam więc do mojej przyjaciółki Heli i poprosiłam, żeby wpadła.

– Najwyraźniej jest zdesperowany – orzekła, wyciągnąwszy z pudełka czekoladowe stringi, a zaraz potem takiż biustonosz.

– O czym ty mówisz? – spytałam, jednocześnie próbując domyślić się, do czego może służyć dziwne ustrojstwo, które wyglądało jak spinacze do bielizny połączone łańcuszkiem. Nad zastosowaniem kajdanek z czerwonym futerkiem nie musiałam się zastanawiać…

Nagle poczułam coś, o czym niemal zapomniałam – rozlewające się po brzuchu ciepło. I przypomniałam sobie, że kiedyś czułam to prawie codziennie. Wyczekiwałam z tęsknotą na moment, kiedy nasze ciała po raz kolejny splotą się w miłosnym uścisku...

– Pamiętasz, jak ostatnio pokazywałaś mi tę genialną bieliznę od Michała? – spytała Hela, patrząc na mnie wymownie.

 

Skinęłam głową, zastanawiając się, do czego ona zmierza. Co ma bielizna do...

– Bielizna była zmysłowym szeptem, a to jest wrzaskiem – wyjaśniła Hela. – Obawiam się, że jeśli odpowiednio nie zareagujesz, sama zapracujesz sobie na trójkącik.

– On nie z tych... – wyszeptałam, choć w głębi duszy poczułam niepokój.

W tej samej chwili jakby mnie olśniło. Zdałam sobie sprawę, że zapomniałam o czymś bardzo ważnym. O czymś, bez czego moje małżeństwo stało się ubogie i jałowe.

Michał: „Liczyłem, że zrozumie moją aluzję”

Moje myśli zaprzątała tylko jedna sprawa. W głowie miałem prezent, który chciałem podarować Dance, i wszystkie związane z nim nadzieje. Gdy Julka zasnęła, wyciągnąłem z garażu mój podarek i poszedłem do salonu.

 

Już w drzwiach dostrzegłem inne, tajemnicze pudło. Było ogromne, obwiązane wielką kokardą i z napisem „Dla Michała”. Zaciekawiony odstawiłem na bok prezent dla Danki i zacząłem je niecierpliwie otwierać. W środku… była moja ukochana żona – ubrana jedynie w piękną bieliznę i zmysłowy uśmiech.

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA