„Kiedy zostałam matką, mąż kompletnie przestał mnie dostrzegać. Nie byłam już dla niego ani partnerką, ani kochanką”

Mąż przestał się mną interesować, kiedy urodziłam dzieci fot. Adobe Stock, wip-studio
„Z zasady to o kobietach mówi się, że przestają być żonami, gdy tylko urodzą dziecko. Ciekawe co by było, gdybym to ja się pożaliła, że mój mąż zauważa tylko dzieci. Ja przestałam istnieć z chwilą, kiedy je wydałam na świat".
/ 13.12.2022 08:20
Mąż przestał się mną interesować, kiedy urodziłam dzieci fot. Adobe Stock, wip-studio

Funkcjonowaliśmy z Maćkiem jak bardzo dobrze zorganizowane przedsiębiorstwo. Ale miłości w tym związku nie było.

„Odbiorę dzisiaj Pawełka z przedszkola i zawiozę go do dentysty. Kupiłem także zeszyt nutowy dla Asi” – znalazłam rano w kuchni kartkę od męża. Zeszyt z pięciolinią leżał na blacie tuż obok niej. Maciek kupił go zawczasu. A przecież byliśmy umówieni, że to ja wpadnę do papierniczego.

Taki mąż to prawdziwy skarb...

Zazdrościły mi go wszystkie koleżanki. Dbający o dom, oddany ojciec, pamiętający o wszystkim.

– Mój to nawet nie pamięta, do której klasy chodzi nasz syn! Jak poszedł raz na wywiadówkę do szkoły, bo ja nie mogłam, miałam grypę i gorączkowałam, to myślał, że Jasiek jest w czwartej, a przecież on jest w piątej. Wylądował w zupełnie innej klasie i tylko narobił mi wstydu – żaliła mi się jedna z koleżanek.

– Ty to masz szczęście!

– Ano mam – pokiwałam tylko głową, bo co jej miałam powiedzieć?

Z zasady to o kobietach mówi się, że przestają być żonami, gdy tylko urodzą dziecko. Stają się matkami, tylko macierzyństwo zaczyna się dla nich liczyć. Mąż idzie w odstawkę. Seks przestaje istnieć. Mężczyźni mają o to pretensje do swoich partnerek i do losu.

Żalą się na forach internetowych, że tak się stało, że czują się kompletnie niepotrzebni. I spotykają się tam ze zrozumieniem. Ciekawe, co by było, gdybym to ja się pożaliła, że mój mąż zauważa tylko dzieci.

Jedynie one się dla niego liczą, a ja przestałam istnieć z chwilą, kiedy je wydałam na świat. Pewnie by uznano, że jestem wredną suką, zazdrosną o własne maluchy. Bo przecież to takie cudowne, że one mają tak oddanego ojca. No cóż…

Wiem, że tak by było, mam przecież przykład tego wśród swoich koleżanek, tak zachwyconych Maćkiem. 

Z moim mężem poznaliśmy się przez naszych rodziców

Maciek jest synem dobrego znajomego mojego taty, który bywał u nas w domu. Pewnego dnia tata obchodził urodziny, suto zakrapiane. Ojciec Maćka sobie popił, a że było późno, zadzwonił po syna, czy by po niego nie przyjechał. Wiele razy potem żartowali sobie z moim ojcem, że całe szczęście, że jest takim sknerą i chciał oszczędzić na taksówce, boby nie zyskał synowej.

Nasz związek z Maćkiem w zasadzie nigdy nie był zbyt namiętny. Mój mąż jest raczej wyważonym, spokojnym człowiekiem i obce są mu seksualne szaleństwa. Ale nie mogę powiedzieć, żeby nie było mi z nim dobrze w łóżku, mamy za sobą pewne uniesienia. Na początku chyba jednak ja byłam w nim bardziej zakochana niż on we mnie.

Liczyłam na to, że skoro tak szybko zostaliśmy parą, to ślub także będzie wkrótce. A przynajmniej uważałam go za coś pewnego. Tymczasem Maciek zwlekał… W pewnym momencie to już się nawet czułam głupio, bo rodzina i przyjaciele zaczynali pytać, dlaczego na moim palcu nie lśni jeszcze zaręczynowy pierścionek.

W końcu szczerze zapytałam Maćka o co chodzi, a on odparł, że.. nie jest tak do końca pewny, czy chce się ze mną ożenić.

– Nie ma jednak w moim życiu żadnej innej kobiety. Chcę, abyś to wiedziała – dodał.

Ale to wcale nie złagodziło mojego szoku. Byłam wstrząśnięta. Czułam się z tym bardzo źle. W sumie to nawet zerwaliśmy wtedy ze sobą na pół roku.

To Maciek wrócił do mnie

Poprosił o wybaczenie i znowu zaczęliśmy ze sobą chodzić. A po kilku miesiącach mój chłopak poprosił mnie o rękę. Powinnam była skakać do góry z radości, że postawiłam na swoim, a jednak tego nie robiłam. Jakbym do końca nie czuła się szczęśliwa.

Może już wtedy podejrzewałam, co się stanie, bo Maciej wcale nie mówił, że chce się ze mną ożenić, ponieważ mnie kocha. On deklarował jedynie, że chce założyć rodzinę, że chce mieć już dzieci. A ja czułam się tak, jakby mnie wybrał, bo po prostu byłam pod ręką i w sumie się nadawałam na żonę. Zwyczajnie oszczędził sobie szukania…

Pojawienie się na świecie dzieci pozbawiło nasz związek resztek namiętności i czułości Kiedy na świat przyszła Asia, to jeszcze raz na jakiś czas sypiałam z mężem. Ale gdy pojawił się Pawełek... Ja i Maciek staliśmy się białym małżeństwem. Początkowo łudziłam się, że to tylko chwilowe, że mąż jest zmęczony, bo przecież tak bardzo pomaga mi przy dzieciach.

Wstaje w nocy do Pawełka, w dzień pomaga córce w lekcjach. Ale szybko zdałam sobie sprawę, że jako kobieta przestałam się dla Maćka liczyć. Stałam się tylko kimś, z kim dzieli rodzicielskie obowiązki. Nigdy nie było między nami za wiele czułości, ale teraz jej resztki mąż przelał na córkę i syna.

Dla mnie nic nie zostało. Czasami faktycznie łapałam się na tym, że czuję się zazdrosna o dzieci, kiedy patrzę, jak ich ojciec się do nich odnosi, jak je pieści, jak się z nimi czule bawi. Ale po pewnym czasie zamieniłam się w zimny kamień, zamknęłam swoje serce dla uczuć.

Uznałam, że tak już musi być

Widać nie jestem warta miłości. I tak sądziłam aż do tamtego dnia, gdy spotkałam Rafała… To się stało na stacji benzynowej. Zaciął mi się korek od wlewu paliwa i Rafał pomógł mi go odkręcić. Pewnie by się na tym skończyło, gdyby nie to, że jeszcze tego samego dnia wpadliśmy na siebie w markecie.

Był sam i robił zakupy jak typowy singiel. Widziałam, że chodzi za mną alejkami i schlebiało mi to. A kiedy stanął za mną w kolejce do kasy i zainicjował rozmowę, nie potrafiłam się mu oprzeć. Poszliśmy razem na kawę, a potem… umówiłam się z nim na kolejne spotkanie.

Nie zraziło go wcale to, że mam obrączkę na palcu, a i ja o to nie dbałam. Świetnie mi się z nim rozmawiało i ze zdumieniem stwierdziłam, że dawno już się tak nie śmiałam, jak z nim. Prawdę mówiąc, z Maćkiem nie śmiałam się tak nigdy. Spotkałam się z Rafałem pod koniec tygodnia, gdy mąż pojechał z dziećmi do swoich rodziców.

Czułam się już wtedy jak spiskowiec, chociaż wcale nie uważałam, że robię coś złego. Rafał zabrał mnie na ściankę do wspinaczki. Dostałam specjalną uprząż i musiałam wejść po dziwnych bolcach i wgłębieniach na sam szczyt.

W życiu się tak wspaniale nie bawiłam!

Byłam zachwycona! Na chwilę mogłam zapomnieć o tym, że jestem matką i sama poczuć się jak dziecko. Kochankami zostaliśmy tydzień później. Stało się to w skromnej kawalerce Rafała. Było cudownie! Po raz pierwszy w życiu szczytowałam i to nie raz.

Nie miałam do tej pory pojęcia, że seks może być tak cudowny. Maciek był moim pierwszym i jedynym mężczyzną. Nawet nie wiedziałam, co tracę. Od tamtej pory zaczęliśmy spotykać się z Rafałem regularnie. Nie miałam większego problemu, żeby dyskretnie wyrwać się z domu.

Przecież mąż mi ufał. Byłam pewna, że do głowy by mu nie przyszło, że mogę go zdradzać. Uciekałam do swojego kochanka zawsze wtedy, gdy Maciek zajmował się naszymi dziećmi, a że robił to często…

Nagle zupełnie przestało mi przeszkadzać, że tak lubi wyjeżdżać sam na weekendy z synem i córką, bo wtedy miałam czas dla Rafała. Czuliśmy się na tyle swobodnie, że nawet raz czy drugi pozwoliliśmy sobie na dalszy wspólny wyjazd.

Miałam wtedy wrażenie, jakby ktoś mi oddawał lata młodości, bo z Maćkiem nigdy czegoś takiego nie przeżyłam.

Mijały miesiące, a ja byłam coraz bardziej przywiązana do Rafała. Był wspaniałym kochankiem, pełnym czułości. Dzięki niemu i ja odnalazłam w sobie tę czułość, którą kiedyś miałam. Lubiłam jeździć z Rafałem samochodem, patrzeć na jego silne dłonie, które trzymają kierownicę i wyobrażać sobie, że niedługo będą trzymały moje biodra.

Kładłam mu wtedy dłoń na karku, gładziłam jego miękkie włosy, wplatałam w nie palce. Pewnego dnia zapomniałam się i położyłam w ten sposób dłoń na karku Maćka, kiedy jechaliśmy na obiad do moich rodziców. Z tyłu na siedzeniach nasze dzieci śpiewały jakąś piosenkę, mąż się uśmiechał do nich, co i rusz zerkając we wsteczne lusterko. A kiedy poczuł moją dłoń na szyi – zamarł.

Szybko ją zdjęłam speszona

Jakiś czas później zdarzył się jednak inny incydent. Pocałowałam Maćka w policzek, gdy wychodził do pracy. Tak jakoś wyszło, kręciliśmy się wspólnie w korytarzu, oboje w porannym pośpiechu.

– Pa, kochanie! – powiedziałam.

Ten pocałunek nie był przeznaczony dla niego. I ze sposobu, w jaki mąż na mnie spojrzał, zrozumiałam, że zaczyna coś podejrzewać. Zaczęłam się kontrolować, ale nie byłam w stanie. Rafał obudził we mnie kobietę, zwrócił mi czułość. To było nie do opanowania! Kiedy po raz kolejny dotknęłam męża z miłością, tym razem przejeżdżając mu po ręce delikatnie palcami, powiedział:

– Mam wrażenie, że ten gest nie jest dla mnie.

Nic nie odpowiedziałam. Ale myślałam o tym cały dzień. O spokoju, w jaki to powiedział. Wkrótce podjęłam decyzję… Już od jakiegoś czasu Rafał namawiał mnie na to, abym odeszła od Maćka i związała się z nim. Wahałam się, ale teraz uznałam, że sytuacja faktycznie dojrzała do tego, abym poprosiła Maćka o rozwód.

Zrobiłam to. Powiedziałam mu szczerze, co czułam przez osiem lat naszego małżeństwa i wcześniej, w narzeczeństwie. A także, jak teraz się czuję z mężczyzną, który niespodziewanie stał się dla mnie ważny.

– Ale co z dziećmi? – zapytał na to wszystko Maciek, co jedynie utwierdziło mnie w przekonaniu, że ja się dla niego zupełnie nie liczę.

– Jestem pewna, że dogadamy się jak cywilizowani ludzie – odparłam.

Ale w środku łkałam. Nie wiem dlaczego? Może jednak miałam nadzieję, że mąż będzie próbował mnie zatrzymać?

Złożyłam papiery o rozwód

Maciek obiecał nie robić problemów. I faktycznie, w domu wszystko było jak dawniej. Nasz związek funkcjonował bez zarzutu, jak dobre przedsiębiorstwo. Kilka tygodni później wyznaczono termin rozprawy. Pojechaliśmy do sądu razem, jednym samochodem.

Weszliśmy na salę sadową. Stanęliśmy przed sędziną i pół godziny później byliśmy rozwiedzeni. Wyszłam stamtąd z lekkim sercem. Stanęliśmy przed budynkiem. Spojrzałam na Maćka.

– Co teraz? – zapytałam.

– Odbierzemy syna z przedszkola. Już czas – powiedział.

Dzisiaj, z perspektywy dwóch lat, muszę powiedzieć, że rozwód to była dobra decyzja. Maciek jest lepszym byłym mężem niż był mężem. Idealnie zorganizowany, nie utrudnia mi życia, a nasze dzieci nie czują, że ich rodzice są osobno.

Mają dobrą opiekę, w dodatku zyskały wspaniałego wujka, jakim jest Rafał. A ja mam wreszcie kochającego partnera, który chce ode mnie o wiele więcej niż tylko tego, bym urodziła mu dziecko. Co nie znaczy, że tak się nie stanie – właśnie spodziewany się naszego wspólnego syna. Ale tym razem jestem pewna, że po jego urodzeniu nie stracę mojego wspaniałego kochanka.

Widzę, jak Rafał na mnie patrzy, gdy jestem w ciąży. Dla niego cały czas jestem pożądaną kobietą. 

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Ono uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA