„Kiedy babcia odkryła, że dziadek ją zdradza, jego kochanka nagle zniknęła. Dopiero po latach poznałam rodzinną tajemnicę”

zamyślona dziewczyna fot. Adobe Stock, SHOTPRIME STUDIO
„Tajemniczy schowek, który znajdował się między boazerią a ścianą, był mały i ciemny. Sięgnęłam do tylnej kieszeni dżinsów po telefon i włączyłam latarkę. Wsunęłam dłoń w otwór i poczułam chłód metalu. – Mój Boże... – wyszeptałam, przyglądając się temu, co znalazłam. – To przecież jej naszyjnik...”.
/ 16.01.2024 13:25
zamyślona dziewczyna fot. Adobe Stock, SHOTPRIME STUDIO

Gdy wsadziłam do zamka nieco już skorodowany klucz, ten zaskrzypiał nieprzyjemnie. Moje serce zaś biło jak dzwon. Nacisnęłam na klamkę i po chwili dawno nieotwierane drzwi ustąpiły.

Ten dom dostałam w spadku

Przyszło mi na myśl, że babcia mówiła chyba prawdę. W tym domu wyczuwalna była niepokojąca atmosfera. Zapewne wynikała ona z ciężaru wspomnień w jego ścianach. Kiedy otworzyłam drzwi, w powietrzu zawirował kurz. Odsunęłam się na bok, czekając, aż opadnie, a po chwili weszłam do środka.

Przed śmiercią babcia dała mi ten niezwykle dziwaczny dom w spadku. Opowiedziała mi też jego historię, a przy okazji i swoją. Ale jedna rzecz ciągle nie dawała mi spokoju. Pewna tajemnica. No cóż, nie mogę już jej o to zapytać. Zdecydowałam się więc dokładniej przyjrzeć domowi, który teraz był mój i przemyśleć, czy udałoby mi się go szybko sprzedać. Kiedy jednak przekroczyłam próg i poczułam zapach wilgoci, połączony z czymś niezidentyfikowanym, powróciły do mnie opowieści babci. Dreszcz przebiegł mi po plecach.

– Mogła to wszystko wymyślić? – zastanawiałam się na głos, przemierzając korytarze skromnego, ale ładnie urządzonego domu.

Chciałam się rozejrzeć

Dziadek lubił malować. Jego akwarele oprawione w ramy, wisiały na ścianach pokrytych przestarzałą boazerią. Jedno z jego dzieł szczególnie mnie zaciekawiło. Podeszłam bliżej, aby przyjrzeć się portretowi. Obraz przedstawiał kobietę o pociągłej twarzy, krótkich, brązowych włosach i przenikliwych, piwnych oczach. Na jej szyi wisiał błękitny naszyjnik w kształcie kropli.

– Więc to ty zrobiłaś to całe zamieszanie? – wyszeptałam, wciąż gapiąc się na ten hipnotyzujący portret.

Czyżby dziadek był aż tak nieczuły i stworzył portret swojej kochanki, a następnie powiesił go w swoim domu? O tym akurat babcia nie mówiła. Przyłożyłam dłoń do szorstkiej boazerii obok obrazu. Miałam wrażenie, że delikatnie poruszyła się pod moim dotykiem... Za chwilę usłyszałam szelest żwiru na podwórku, a potem głośne trzaśnięcie frontowych drzwi.

– Hej! – Krystian, mój kumpel, który jest doświadczonym ekspertem w wycenie nieruchomości, właśnie wbiegł do środka. – To co, zabieramy się do roboty – ogłosił, przerywając moje rozmyślania.

Zdecydowałam, że później sprawdzę, co jest za obrazem przedstawiającym dziewczynę o krótkich włosach.

Dom jest w niezłym stanie – stwierdził Krystian. – Oczywiście, jest trochę zniszczeń, ale po tylu latach to nic nadzwyczajnego – dodał, rozejrzawszy się wokół.

– Wydaje się, jakby ktoś wyszedł na chwilę po śniadaniu i miał niedługo wrócić – zauważyłam.

Szklanki na suszarce nad zlewem wyglądały, jakby babcia odeszła tylko na moment. Wtedy przypomniałam sobie, jak opowiadała o licznych przyjęciach w tym domu, na których bywała też kobieta, która próbowała jej odebrać męża.

Dziadek zdradził babcię

Ponoć kochanka dziadka była blisko z rodziną, więc często odwiedzała ich dom. Wszystko to działo się tak blisko, dosłownie na jej oczach, a mimo to babcia przez długi czas nie zdawała sobie z tego sprawy.

Pewnego wieczoru nakryła jednak parę kochanków całujących się na tyłach ogrodu, gdy reszta zaproszonych gości wybrała się na spacer nad pobliski staw. Doszło do kłótni. Dziadek, zmęczony całą sytuacją, machnął ręką i krzyknął, że ma już tego wszystkiego dość, po czym z hukiem zatrzasnął bramę do ogrodu i odszedł. Chciał się uspokoić.

Tymczasem obie kobiety stanęły naprzeciwko siebie. Przyjaciółka rodziny, w przypływie emocji, zaczęła głośno płakać, informując, że w tej chwili wychodzi. Ogarnięta smutkiem i rozpaczą poszła szybko do pokoju, po czym spakowała swoje rzeczy. Następnie przeszła drogą pokrytą żwirkiem, ciągnąc za sobą ciężką walizkę. W jej wnętrzu była też skradziona szkatułka pełna drogocennych przedmiotów. Być może chciała w ten sposób jakoś sobie zrekompensować to, co straciła. A przynajmniej tak przedstawiła mi to babcia.

Czułam, że chodziło o coś więcej

Nie poznam jednak nigdy wersji kochanki, bo tego dnia zniknęła bez śladu, zupełnie tak jak znika kamień rzucony do wody. Babcia uznała, że przerażona konsekwencjami własnej kradzieży kobieta, w dodatku zawstydzona po kłótni i upokorzona tym, co usłyszała, po prostu uciekła. Babcia bowiem miała pewnego asa w rękawie i nie zawahała się, aby go wykorzystać w konfrontacji. Oświadczyła swojej rywalce, że jest w ciąży.

Kiedy za bardzo drążyłam, babcia po prostu przerywała rozmowę, twierdząc, że dziewczyna w akcie zemsty ukradła coś i uciekła – i koniec historii. Podobnie zresztą zeznała przed policją. A potem zamknęła dom na wszystkie możliwe sposoby i wraz z dziadkiem, który żałował i przepraszał, wyprowadziła się do miasta. Dom zaś stał dalej tam, gdzie wcześniej. Pusty, cichy, pokryty grubą warstwą kurzu i pełen zalegających w każdym kącie wspomnień. Dobrych, złych i tragicznych... 

Odkryłam to przypadkiem

– Jak sądzisz, może pobyt w tym domu był dla niej zbyt trudny? – zastanawiał się Krystian, gdy opowiedziałam mu naszą rodzinną anegdotę.

– To dlaczego go po prostu nie sprzedała? – zapytałam, rozglądając się wokół i spoglądając na ogród za oknem, który dziś przejęły chwasty.

Krystian wzruszył ramionami i pożegnał się ze mną. Musiał wrócić do swoich obowiązków, ale obiecał, że skontaktuje się ze mną, kiedy tylko ogarnie dokumenty.

Kiedy zostałam sama, uznałam, że trochę posprzątam. Jeżeli miałam zamiar zapraszać potencjalnych kupców, musiałam to zrobić. Zaczęłam od salonu, w którym dziadkowie najczęściej spędzali czas. Na ścianie wisiał stary zegar z kukułką, który od dawna już nie działał. Pod nim znajdowała się ciężka dębowa komoda. Zaczęłam otwierać wszystkie szuflady. Jedna z nich była pełna różnych drobiazgów. Zwróciłam uwagę na stary, pożółkły papier leżący na dnie.

– „Tajemnicze zaginięcie! Co się przydarzyło Annie?” – przeczytałam na głos i prawie zemdlałam.

Gdy spojrzałam na pierwszą stronę gazety, od razu poznałam te oczy. To te same oczy, które wcześniej widziałam na obrazie w korytarzu. Szybko przejrzałam artykuł, który nie dostarczał żadnych odpowiedzi, ale stawiał wiele pytań. Pod nim znalazłam kilka innych artykułów z gazet. Niektóre z nich opatrzone były przerażającymi nagłówkami, np. „Niewykryta zbrodnia. Śledztwo umorzone, a zaginionej osoby nadal nie udało się odnaleźć”.

Byłam w szoku

Nie wiedziałam, co mam o tym myśleć... Aż nagle przypomniałam sobie o tej luźnej desce w boazerii na korytarzu. Włożyłam papiery z powrotem do szuflady i opuściłam pokój, pozostawiając za sobą wirujące w powietrzu drobinki kurzu.

Z walącym ze stresu sercem i drżącymi dłońmi podeszłam do ściany i położyłam dłoń tam, gdzie deski wydawały się zapadać do środka. Nacisnęłam... I aż krzyknęłam, gdy dość duży fragment ściany zapadł się z cichym trzaskiem.

To chyba jakiś schowek – powiedziałam do siebie z ekscytacją i jeszcze bardziej odsunęłam deski.

Tajemniczy schowek, który znajdował się między boazerią a ścianą, był mały i ciemny. Sięgnęłam do tylnej kieszeni dżinsów po telefon i włączyłam latarkę. Nagle krzyknęłam tak głośno, że chyba wystraszyłam wszystkie ptaki w okolicy. Wsunęłam dłoń w otwór i poczułam chłód metalu.

– Mój Boże... – wyszeptałam, przyglądając się temu, co znalazłam. – To przecież jej naszyjnik...

Nigdy się nie dowiem, co się stało

Sprawdziłam to dokładnie. Na koronkowym ubraniu, schowanym w schowku, leżał ten naszyjnik z obrazu. Przez materiał wyczułam jednak coś jeszcze. Twarde, podłużne przedmioty. To mogło oznaczać tylko jedno...

Wybiegłam z domu. Usłyszałam jeszcze, jak wisiorek spada na drewnianą podłogę, wydając głuchy dźwięk. Stanęłam obok drzewa i zwymiotowałam. Co miałam teraz zrobić? Musiałam wezwać policję.

Gdy przyjechali na miejsce i przeszukali dom, okazało się, że w tajemniczym schowku były kości. 

– Wydaje mi się, że znalazła pani osobę, która zaginęła wiele lat temu – stwierdził z nutą sarkazmu jeden z funkcjonariuszy, którzy przybyli na miejsce.

Nie mogłam uwierzyć w to, co się stało, ale teraz wszystko zaczynało nabierać sensu. Dziewczyna schowała się po awanturze, która miała miejsce w ogrodzie. Babcia wyprosiła wtedy wszystkich gości, a potem razem z dziadkiem jak najszybciej opuścili dom, zostawiając wszystko za sobą. Dom stał daleko od innych budynków, więc nikt nie mógł odkryć, co się stało. 

Próbowałam to sobie wytłumaczyć

Historia o ucieczce była prawdopodobna. W końcu to były zupełnie inne czasy. Ale była przecież możliwość, że dziewczyna ukryta w schowku za ścianą nadal żyła... Być może. Dlaczego po prostu stamtąd nie wyszła? Dlaczego w ogóle tam weszła? Czy mogła uciekać przed moją babcią? I dlaczego nie prosiła o pomoc, jeśli zablokowała się w środku? Może była przerażona, może straciła przytomność, co nie byłoby wcale dziwne w tak małym i dusznym pomieszczeniu. A może czekała, aż wszyscy sobie pójdą, a potem okazało się, że nie może się wydostać.. I zmarła z pragnienia, strachu...

Musiała się tam zatrzasnąć – przekonywałam samą siebie. – Babcia wcale nie musiała o tym wiedzieć. Może naprawdę chodziło tylko o smutny przypadek...

Trudno mi było uwierzyć, że babcia mogła postąpić w inny, brutalny sposób. Lokalne gazety natychmiast podjęły temat, szczegółowo opisując moje odkrycie i tworząc różne wersje zdarzeń sprzed wielu lat. Jak było naprawdę, nigdy już się nie dowiemy. Ci, którzy brali udział w tych wydarzeniach, dawno już nie żyją.  A dom? Nadal stoi, pusty, pełen kurzu, pajęczyn, bolesnych wspomnień i strachu. 

Czytaj także: „Moje małżeństwo było na skraju upadku. Nie sądziłem, że to teściowej będę wdzięczny za to, że wciąż jestem mężem” „Ucieszyłam, się gdy Kamil mi się oświadczył. Był tylko szkopuł: pierścionek nosiły jego 3 poprzednie narzeczone”
„Co niedziela podlizuję się teściom. Mam już dość padania do ich stóp, ale bardziej mam dość biedy. Liczę na spadek”

 

Redakcja poleca

REKLAMA