„Kazio czuł się w sanatorium jak król podrywu, ale do czasu. Zemsta żony to był niezły cyrk”

śmiejące się kobiety fot. Adobe Stock, shurkin_son
„Ta ostatnia była całkiem młoda i bardzo ładna. Ostro umalowana, a w obcisłych legginsach i szerokich paskach podkreślających szczupłą talię wyglądała jak senne marzenie każdego kuracjusza. Kazio puszył się z dumy”.
/ 19.09.2023 07:15
śmiejące się kobiety fot. Adobe Stock, shurkin_son

Pojedź ze mną – marudziła moja przyjaciółka. – Wykupimy dwa tygodnie w dobrym sanatorium, pobyczymy się, popływamy w podgrzewanym basenie, będziemy zdrowo jeść... Zobaczysz, wrócisz, jak nowa!

Nic nie traciłam

– Eeee – wahałam się. – Pora roku nie do wyjazdów. Nie chce mi się!

– Właśnie teraz jest dobrze! Wszędzie taniej, upusty, promocje, za pół ceny się odstresujesz i wypoczniesz. Poza tym, może spotkamy jakieś męskie ciacho?

– Warto się łudzić?

– Zobaczysz – puściła do mnie oczko. – Jeszcze mi podziękujesz!

Trafiłyśmy na wyjątkowo ładną pogodę. Sucho, bez wiatru, słoneczko. W sam raz na spacery i wycieczki. Pensjonat był elegancki, pokój spory, z łazienką i wygodnymi tapczanikami. Jedzenie smaczne, basen i gabinety zabiegowe na miejscu, okolica z bajkowymi widokami.

– Żałujesz? – pytała moja przyjaciółka – Może chcesz wracać?

– W życiu! – śmiałam się. – Czuję, że tutaj odmłodnieję o parę lat. Super, że mnie namówiłaś!

Co za facet!

Jadalnia była ogromna, z wielkimi oknami i gustownie poustawianą roślinnością. Nasz stolik stał przy filarze obudowanym lustrem. Dzięki temu było widać, co się dzieje w różnych częściach sali. Moja przyjaciółka Janka, która jest osobą ciekawską i lubi obserwować innych, była z tego bardzo zadowolona.

– Fajnie – cieszyła się. – Mamy tu  jak w kinie!

Dwa nakrycia były jeszcze wolne; najpierw pojawiła się starsza pani, a po chwili Janka zaszeptała:

– Nie odwracaj się. Rany, jaki facet! Może do nas? No, chodź, chodź kochany, czekamy…

Faktycznie, wśród stolików przemykał przystojny mężczyzna i wyraźnie szukał swojego miejsca. Zorientował się, że to nas los mu zesłał do wspólnych posiłków. Zatrzymał się, zastanowił, zaszczycił nas krótkimi spojrzeniami znawcy, i po chwili najwyraźniej uznał, że zdałyśmy egzamin. Przywitał nas szarmanckim ukłonem i czarującym uśmiechem.

– Cudnie, że tutaj! Cudnie… Nie mogłem lepiej trafić. Takie dwie piękne kobiety i obie tylko dla mnie! Mam szczęście!

Starsza pani miała poczucie humoru, bo od razu go zgasiła:

– Myśli pan, że ze mnie chłop? – zapytała z wyraźnym śląskim akcentem. – Albo nie jestem ładna w pana oczach? Podpadł mi pan na wejściu.

Tak zostało do końca turnusu. Pan próbował starszej pani nie zauważać, a ona mu od czasu do czasu dogryzała i kpiła z niego zupełnie otwarcie. Dopiero po paru dniach się wydało, że oboje się doskonale znają.

Przystojny pan Kazio był kiedyś zięciem tej pani!

– W zamierzchłej przeszłości – twierdził. – To taki epizod szumnej młodości! Szybko się skończył.

– Nie rozstaliście się chyba w przyjaźni? – zapytała moja przyjaciółka.

– No, faktycznie, nie bardzo się lubimy – przyznał. – Ale, naprawdę nie ma o czym mówić i do czego wracać!

Był niezłym podrywaczem

Pan Kazio był rozchwytywany przez kuracjuszki. Mógł się podobać, dobrze się ubierał, ładnie pachniał, całował rączki i dla każdej zawsze znalazł jakieś miłe słowo.

– Klasyczny czaruś! – uznała moja przyjaciółka, ale i jej się podobał.
Wcale tego nie ukrywała.

Po tygodniu byli parą. Ja, z konieczności zakolegowałam się z byłą teściową Kazia, bo trudno siedzieć z kimś przy jednym stole i się nie odzywać. Okazała się fajną, bystrą i dowcipną babką.

– Twoja kumpelka to chyba oczu nie ma? – mówiła. – Ona naprawdę leci na tego durnia?

– Czemu nie? – śmiałam się.

– Poszaleje, wykocha się i wróci do rozumu… Ja się nie gorszę!

– Ja też nie! – odpowiadała. – Tylko on ją zaraz wymieni na jakąś inną…Zobaczysz!

– Niemożliwe! Do końca turnusu zostały zaledwie dwa tygodnie. Nie ma czasu na inne romanse.

– Dziecko, ale ty jesteś naiwna! – wzdychała. – Ten łajdak jeszcze ze trzy tutaj wyobraca. Ja ci to mówię!

To były prorocze słowa

Podczas kolejnego dancingu pan Kazio rzeczywiście przygruchał sobie inną. A Janka w nowej fryzurze i doklejonych tipsach siedziała przy stoliku i łykała łzy.

– Po co mi te straszne pazury? – pytała. – Chyba tylko po to, żeby mu trochę przeorać gębę! Albo jej?

– A ona, co ci jest winna? – odparłam. – Ma swoje pięć minut, więc korzysta. Tak samo, jak ty!

Pan Kazio załatwił z kucharkami i kelnerkami, że będzie przychodził na posiłki z drugą turą wczasowiczów. Zostałyśmy więc przy stoliku we trzy i mogłyśmy tylko popatrywać ze współczuciem, jak moja przyjaciółka patrzy tęsknie na drzwi, rozgrzebuje jedzenie na talerzu i wyraźnie cierpi. Nawet wymiana rywalki na inną jej nie pocieszyła, bo Kazio, zgodnie z przewidywaniami swojej byłej teściowej faktycznie znalazł trzecią ofiarę.

Ta ostatnia była całkiem młoda i bardzo ładna. Ostro umalowana, a w obcisłych legginsach i szerokich paskach podkreślających szczupłą talię wyglądała jak senne marzenie każdego kuracjusza. Kazio puszył się z dumy.

– Wygląda jak napalony indor! – wściekała się moja przyjaciółka.

– Skacze koło niej i gdacze…

– Chcesz mu dać popalić? – zapytała nagle jego była teściowa.

– Jak?

– Co się martwisz? Powiedz tylko, czy tego chcesz?

– Jasne!

– Więc zostaw to mnie. Będziesz pomszczona.

Na ostatni pożegnalny dancing wcale się nie wybierałyśmy, ale nasza znajoma od stolika powiedziała kategorycznie:

– Macie być! Dla was się postarałam. Zobaczycie coś fajnego!

Niezapomniany wieczór

Kazio w jasnych spodniach i błękitnej koszuli nie schodził z parkietu. Obściskiwał swoją blond boginkę, której mini ledwo zakrywała okrągłą pupę. Oboje dobrze tańczyli.

Prawie nikt nie zauważył, że między stolikami przeciska się wysoka kobieta o bujnych kształtach. Dopiero, kiedy wrzasnęła w stronę zespołu muzycznego: „cicho tam!”, wszyscy zamarli!

Pan Kazio dostał taki policzek, że się zatoczył i wylądował na tyłku. Zerwał się zaraz, próbując umknąć w tłum, ale nie miał szans. Jego żona trzęsła nim jak wiotką gałązką! O tym, co wrzeszczała i jak go nazywała nie warto wspominać!

Kochanki Kazia już dawno nie było. Uciekła w czarną noc i podobno wyjechała, zanim żona Kazia zdążyła ją zlokalizować. Gdyby nie jej przytomność umysłu, byłaby poszkodowana jak jej adorator. Bo Kazio miał widoczne obrażenia: siniec pod okiem i podrapany policzek. Ale nie to było najgorsze! Okazało się, że piękny Kazio jest kompletnie łysy!

Jego peruczka zerwana gniewną ręką żony poleciała w kąt sali, między pokładających się ze śmiechu kuracjuszy. Sponiewierany pan Kazio z gołą czaszką został wywleczony przez małżonkę przy akompaniamencie jej gniewnych zapowiedzi, co z nim zrobi, kiedy zostaną sami.

Komiczny finał podrywu

– Noo… – powiedziałam po powrocie do pokoju. – Takiego cyrku się nie spodziewałam!

Poszłyśmy do starszej pani, żeby się dowiedzieć, czy maczała palce w tym skandalu

– Owszem – przyznała się od razu. – Moja córka utrzymuje kontakt z jego obecną żoną. Nawet się lubią. Wystarczył mój telefon, potem jej telefon, a dalej… same widziałyście!

– Należało mu się!

– Pewnie. Za moją córkę i za wszystkie oszukane, zdradzone, porzucone naiwne kobiety! Do tego sanatorium już na pewno nie przyjedzie!

– Pojedzie do innych.

– Świat jest mały! Zawsze znajdzie się ktoś, kto opowie o klęsce pana Kazia. Dostał lekcję wychowawczą.

Na drugi dzień pakowałyśmy walizki. Zauważyłam, że moja przyjaciółka chowa do plastikowego woreczka coś, jakby futrzany kołnierz.

– Janka – powiedziałam. – Czy to jest to, o czym ja myślę?

– Tak – uśmiechnęła się triumfalnie. – Mam skalp. Pokonałam wroga!

– Sama chciałaś – postanowiłam jej nie oszczędzać. – Od razu było widać, że to cwaniak

– Więc go pokonałam.

– Cudzymi rękami!

– Co za różnica?! Wojenne trofeum jest moje!

Czytaj także: „Z mężem jadłam obiady, a na gorące kolacje chadzałam do kochanka. Nie mam pojęcia, który jest ojcem mojego dziecka”
„Ania była jak anioł, ale miała charakterek. Nie mogłem przecież pokazać takiej kobiecie, że jestem zwykłym mięczakiem”
„Dźwięki zza ściany były niepokojące, więc postanowiłam działać. W tej rodzinie na pewno działo się coś dziwnego”

Redakcja poleca

REKLAMA