Siedząc na parapecie swojego mieszkania w mieście, wpatrywałem się w tętniące życiem ulice poniżej. Przeprowadzka do metropolii była moim marzeniem od lat, ale teraz, gdy już je spełniłem, czułem się bardziej zagubiony niż kiedykolwiek. Zewsząd otaczał mnie hałas i chaos, a ja pragnąłem tylko jednego – spokoju. Telefony od rodziny coraz rzadziej trafiały na moją listę priorytetów. Praca, spotkania, zobowiązania – to wszystko pochłaniało mój czas. Aż do dnia, kiedy zadzwonił kuzyn, z wiadomością, która wywróciła mój świat do góry nogami.
– Robert, musisz przyjechać. Babcia nie żyje. Pogrzeb za tydzień – te słowa wybrzmiewały w mojej głowie jeszcze długo po zakończeniu rozmowy.
Szybko spakowałem walizkę i ruszyłem w drogę do rodzinnego domu, który teraz, po śmierci babci, stał się moją jedyną ostoją. Babcia Bogna była dla mnie kimś więcej niż tylko krewną. To ona opiekowała się mną podczas wakacji, kiedy moi rodzice musieli pracować. To z nią piekłem ciasta, łowiłem ryby i słuchałem opowieści o dawnych czasach. Każdy zakątek domu przypominał mi o niej, o jej ciepłym uśmiechu i zapachu świeżo upieczonego chleba.
Jednak to nie tylko wspomnienia o babci napędzały mój powrót. W moich myślach pojawiła się też Alina, moja pierwsza miłość. Odkąd wyjechałem do miasta, nie miałem z nią kontaktu. Często zastanawiałem się, co się z nią stało. Czy nadal mieszka w naszym małym miasteczku? Czy znalazła szczęście, o którym marzyła? Czy nadal pamięta o mnie, tak jak ja o niej?
„Ciekawe, czy mnie rozpozna” – pomyślałem, prowadząc samochód przez znajome mi drogi.
Wróciły do mnie miłe wspomnienia
Gdy zajechałem pod dom babci, otoczyło mnie znajome poczucie spokoju. Widok starego dębu, który razem sadziliśmy, oraz drewnianej ławki, na której spędzaliśmy wieczory, wywołał łzy w moich oczach. Wszedłem do środka, wdychając znajomy zapach drewna i lawendy. Przechadzałem się po pokojach, dotykając przedmiotów, które były świadkami mojego dzieciństwa.
– Witaj w domu – wyszeptałem do siebie, starając się przywołać uczucie bezpieczeństwa, które zawsze towarzyszyło mi w tym miejscu.
Teraz, gdy dom babci stał pusty, postanowiłem spędzić tu kilka dni, uporządkować sprawy po jej śmierci i może na nowo odnaleźć siebie. Przeszłość wracała do mnie z każdym krokiem, a serce biło szybciej na myśl o spotkaniu z Aliną. Czy nasze drogi ponownie się skrzyżują? Czy uda nam się odzyskać to, co kiedyś mieliśmy? Te pytania krążyły w mojej głowie, a ja wiedziałem, że odpowiedzi znajdę tylko w jednym miejscu – w domu mojej babci.
Pierwszy wieczór w domu babci spędziłem na porządkowaniu jej rzeczy. Stare fotografie, listy, pamiątki – wszystko to przywoływało wspomnienia. Natrafiłem na zdjęcie, na którym byliśmy razem z Aliną. Uśmiechnięci, szczęśliwi, pełni marzeń i planów na przyszłość. Czy ona również zachowała jakieś pamiątki po naszym wspólnym czasie? Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk pukania do drzwi. Otworzyłem je i zobaczyłem Alinę, trzymającą w ręku tacę z domowym ciastem.
– Cześć, Robert – powiedziała, a jej głos brzmiał znajomo i ciepło. – Usłyszałam, że wróciłeś. Chciałam złożyć kondolencje i zobaczyć, jak się trzymasz.
– Alina… Dziękuję – odpowiedziałem, starając się ukryć zaskoczenie i wzruszenie. – Wejdź, proszę. To miłe, że przyszłaś.
Weszła do środka, a ja zamknąłem za nią drzwi. Jej obecność w tym domu wydawała się tak naturalna, jakby nigdy stąd nie odeszła. Usiadła przy stole, a ja postawiłem na nim herbatę.
– Jak się czujesz? – zapytała, patrząc na mnie z troską.
– To wszystko jest trochę przytłaczające – przyznałem. – Babcia była dla mnie bardzo ważna. A ty? Jak się trzymasz?
– Życie toczy się dalej – odpowiedziała, a w jej głosie wyczułem cień smutku. – Jestem teraz samotną matką. To nie jest łatwe, ale radzę sobie.
Zaskoczyły mnie jej słowa. Samotna matka? Alina, moja pierwsza miłość, teraz musiała stawić czoła wyzwaniom, o których nie miałem pojęcia. Chciałem dowiedzieć się więcej, ale wiedziałem, że muszę to robić delikatnie.
– Jeśli będziesz potrzebowała pomocy, możesz na mnie liczyć – powiedziałem szczerze. – Naprawdę.
– Dziękuję, Robert. To wiele dla mnie znaczy – uśmiechnęła się, a jej oczy zabłysły. – Może kiedyś opowiem ci więcej o tym, co się stało.
Siedzieliśmy tam jeszcze długo, rozmawiając o przeszłości, wspominając dawne czasy i ciesząc się swoją obecnością. Wtedy zrozumiałem, że powrót do domu babci nie tylko pozwoli mi uporządkować sprawy po jej śmierci, ale również da mi szansę na odnalezienie czegoś, co myślałem, że straciłem na zawsze – miłości.
Miałem nadzieję na drugą szansę
Następnego dnia postanowiłem odwiedzić stare, znajome miejsca. Spacerowałem po lesie, który kiedyś znałem jak własną kieszeń, a teraz wydawał się inny, jakby bardziej tajemniczy. Ścieżki zarosły, a stare drzewa stały się jeszcze wyższe i potężniejsze. W pewnym momencie usłyszałem śmiech dziecka.
Odwróciłem się i zobaczyłem Alinę z małym chłopcem. Biegali wokół stawu, śmiejąc się i rozbryzgując wodę. Podszedłem bliżej, a Alina zauważyła mnie i pomachała ręką.
– Robert! Cześć! To jest mój syn, Kuba – przedstawiła chłopca, który patrzył na mnie z ciekawością.
– Cześć, Kuba – uśmiechnąłem się, kucając, by być na jego poziomie. – Jak się masz?
– Dobrze! Mama mówiła, że kiedyś razem bawiliście się tutaj – odpowiedział chłopiec, chwytając moją dłoń.
Przez resztę dnia spędzaliśmy czas we trójkę. Bawiłem się z Kubą, a Alina opowiadała mi o swoim życiu. Widziałem, jak bardzo się zmieniła, jak wiele przeszła. Czułem, że coś ważnego pozostaje niewypowiedziane, że za jej uśmiechem kryje się smutek.
Gdy wieczorem wracaliśmy do domu, obiecałem sobie, że dowiem się, co naprawdę się wydarzyło. Alina i Kuba stali się dla mnie kimś więcej niż tylko wspomnieniem z przeszłości. Byli częścią mojej przyszłości, którą bardzo chciałem zrozumieć i chronić.
Przypadkiem dowiedziałem się czegoś więcej
Kolejnego dnia wybrałem się do lokalnego sklepu, aby uzupełnić konieczne zapasy. Chodziłem pomiędzy alejkami z produktami, gdy usłyszałem za sobą znajome głosy. Odwróciłem się przez ramię i zobaczyłem dwie starsze kobiety, które rozmawiały o Alinie.
– Biedna Alina, tyle przeszła z tym Nikodemem – powiedziała jedna z nich. – Zostawił ją, gdy tylko dowiedział się, że jest w ciąży.
– Tak, i to w najgorszym możliwym momencie – dodała druga. – A teraz musi sama wychowywać małego Kubę.
Słysząc to, poczułem gniew i smutek. Musiałem dowiedzieć się więcej.
Wieczorem odwiedziłem Alinę. Usiadłem z nią w jej małym, przytulnym salonie i zapytałem wprost:
– Alina, co się stało z Nikodemem? Dlaczego jesteś sama?
Jej twarz stężała, a oczy zaszkliły się łzami. Przez chwilę milczała, walcząc z emocjami.
– Nikodem zostawił mnie, gdy dowiedział się o ciąży – powiedziała cicho. – Obiecywał mi, że będziemy razem, że stworzymy rodzinę, ale kiedy dowiedział się, że będziemy mieć dziecko, po prostu zniknął.
Poczułem, jak ogarnia mnie złość. Jak mógł tak postąpić? Alina zasługiwała na lepsze życie.
– Przykro mi, Alina – powiedziałem. – Nie wiedziałem, przez co przeszłaś.
– To już przeszłość – odpowiedziała, próbując się uśmiechnąć. – Teraz muszę myśleć o przyszłości.
Chciałem jej pomóc, być dla niej wsparciem. Wiedziałem, że muszę dowiedzieć się więcej o Nikodemie i jego wpływie na życie Aliny. Nasza rozmowa zakończyła się w ciszy, ale w mojej głowie narodziła się determinacja, by chronić Alinę i Kubę.
Wyznała mi całą prawdę
Następnego dnia Alina przyszła do mnie niespodziewanie. Była wyraźnie zdenerwowana, jej oczy były czerwone od płaczu. Zaprosiłem ją do środka i podałem jej kubek gorącej herbaty.
– Robert, muszę ci coś powiedzieć – zaczęła, drżącym głosem. – Prawda o Nikodemie jest bardziej skomplikowana, niż myślisz.
Usiadłem obok niej, gotów wysłuchać wszystkiego, co miała do powiedzenia.
– Nikodem i ja byliśmy razem przez kilka lat. Byłam w nim zakochana po uszy. Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, byłam przeszczęśliwa. Ale on... on zareagował zupełnie inaczej. Nie chciał mieć dziecka. Powiedział, że to zrujnuje jego karierę i plany na przyszłość. Zaczęliśmy się kłócić, a potem... po prostu zniknął. Zostawił mnie samą z tym wszystkim.
Łzy zaczęły płynąć po jej policzkach, a ja objąłem ją ramieniem.
– Alina, tak mi przykro, że musiałaś przez to przejść. Nie zasłużyłaś na to.
– To nie wszystko – kontynuowała, ocierając łzy. – Nikodem wrócił kilka miesięcy po narodzinach Kuby. Chciał go zobaczyć, ale nie jako ojciec. Chciał tylko sprawdzić, czy dziecko jest zdrowe. Nie chciał brać za niego odpowiedzialności.
– Co za drań! – wybuchłem, nie mogąc powstrzymać gniewu. – Jak mógł tak postąpić?
Alina pokręciła głową, jakby wciąż nie mogła uwierzyć w to, co się stało.
– Byłam naiwna, myśląc, że może się zmienił. Ale szybko zrozumiałam, że nie ma dla nas przyszłości. Musiałam sama stanąć na nogi i zająć się Kubą. To były najtrudniejsze lata mojego życia.
Słuchając jej, czułem, jak serce mi pęka. Chciałem jej pomóc, ale nie wiedziałem, jak. Wstałem, przeszedłem się po pokoju, starając się znaleźć odpowiednie słowa.
– Alina, nie musisz przez to przechodzić sama. Jestem tu dla ciebie i dla Kuby. Zawsze możecie na mnie liczyć.
Spojrzała na mnie z wdzięcznością i lekkim uśmiechem.
– Dziękuję, Robert. Twoje wsparcie wiele dla mnie znaczy.
Wiedziałem, że muszę zrobić coś więcej, niż tylko jej to obiecać. Musiałem znaleźć sposób, by pomóc jej odzyskać spokój i bezpieczeństwo, na które zasługiwała.
Zrozumiałem, że chcę zawsze być obok niej
Po rozmowie z Aliną czułem się rozdarty. Chciałem jej pomóc, być dla niej wsparciem, ale nie wiedziałem, jak to zrobić. Spacerowałem po lesie, który kiedyś był dla mnie schronieniem, teraz szukając odpowiedzi. Miałem mnóstwo pytań, ale żadnych odpowiedzi.
Wieczorem wróciłem do domu babci i zastałem Alinę na ganku. Siedziała, patrząc na zachód słońca. Usiadłem obok niej, czując, że musimy porozmawiać.
– Robert, wiem, że to wszystko jest dla ciebie trudne – zaczęła, przerywając ciszę. – Ale chcę, żebyś wiedział, że doceniam twoje wsparcie. Nie oczekuję, że rozwiążesz wszystkie moje problemy.
– Alina, chcę ci pomóc, ale nie wiem jak. Czuję się bezradny – przyznałem.
Alina spojrzała na mnie z troską.
– Wystarczy, że tu jesteś. To już wiele znaczy.
Wiedziałem, że miała rację, ale to nie rozwiązywało mojego wewnętrznego konfliktu. Chciałem zrobić więcej, ale bałem się, że cokolwiek zrobię, może tylko pogorszyć sytuację.
– Chciałbym być pewny, że jesteś bezpieczna i szczęśliwa – powiedziałem w końcu.
– Robert, uważam, że szczęście to coś, nad czym muszę pracować sama. Ale twoje wsparcie daje mi siłę. Może nie musimy mieć wszystkich odpowiedzi teraz. Może wystarczy, że będziemy iść naprzód, dzień po dniu – uśmiechnęła się lekko.
Patrząc na nią, zrozumiałem, że miała rację. Może nie miałem wszystkich odpowiedzi, ale miałem coś ważniejszego – determinację, by być dla niej wsparciem. Może to wystarczy na początek.
Robert, 40 lat
Czytaj także:
„Kominiarz nie przyniósł mi szczęścia, bo to ja rozpinałem guziki w sukience jego żony. Mój romans poszedł z dymem”
„Kumpel zawsze był niechlujem. Myślał, że żonka i teściowa będą po nim sprzątać, ale to one wzięły go w obroty”
„Dla męża zawsze jestem tą drugą. Traktuje zdanie swojej matki jak święte, a ona nim manipuluje”