„Jestem wybredna i dlatego nie mogę znaleźć faceta? Nie, ja po prostu chcę, żeby zajmował się mną, a nie zbawianiem świata”

kobieta, która nie może znaleźć faceta fot. Adobe Stock, Egoitz
„Chyba dotarło do jaśnie pana, że przegiął, bo potem dzwonił, pewnie z przeprosinami, ale nie miałam ochoty z nim gadać. Jak mu będzie zależało, to wie, gdzie szukać, niech tym razem wykaże się dla mnie. Tymczasem Anka, której nazajutrz opowiedziałam tę historię, stwierdziła, że chyba w końcu trafiłam na normalnego faceta”.
/ 18.12.2022 08:30
kobieta, która nie może znaleźć faceta fot. Adobe Stock, Egoitz

Moja siostra, jak zwykle, miała wątpliwości.

– Rany boskie, Magda, nie możesz małemu wciąż przedstawiać potencjalnych nowych tatusiów, oszalałaś?

– To powiedz, geniuszu, jak połączyć to, że mam dziecko i chcę znaleźć mężczyznę swojego życia? – przewróciłam oczami. – Jakieś pomysły?

– Może nie mów młodemu, że się umówiliście… Po prostu udasz, że spotkaliście pana Przemka przypadkiem. Akurat też chciał zobaczyć nowego orangutana w zoo.

– No, nie wiem, Anka – wciąż się wahałam. – A dorośli w ogóle chodzą oglądać zwierzaki?

Siostra postukała się palcem w czoło.

– Tomek ma pięć lat, nie rozkminia takich rzeczy – wyjaśniła.

– Strasznie wszystko komplikujesz – westchnęłam, ale w sumie nawet mi się spodobał ten pomysł.

Nie wiem, po co te kombinacje...

Jak nie zagra i Przemek nie przejdzie do dalszych eliminacji, przynajmniej młody nie będzie mi truł, gdzie się podział pan z wąsami. Tymczasem nieoczekiwanie właśnie pan z wąsami zgłosił obiekcje.

– Myślałem o jakiejś zabawce dla małego na przełamanie lodów, a teraz nie wypada mi mieć ze sobą żadnego prezentu – marudził.

– Ale przyznasz chyba, że jest za wcześnie, by mącić młodemu w głowie? Jestem matką i dobro dziecka jest dla mnie najważniejsze.

– Nie no, jasne, Magda – zrobiło mu się głupio. – Ja to naprawdę doceniam. Po prostu – uśmiechnął się – zależy mi i chciałbym dobrze wypaść.

– To skoro już o lodach mowa – puściłam mu „oczko” – Tomek najbardziej lubi miętę z czekoladą.

– Pięciolatek z takim wyrafinowanym gustem? – zdziwił się.

– W końcu to mój syn, no nie? – wzruszyłam ramionami. – Nie myśl sobie, byle co go nie zachwyca.

Ustaliliśmy, że faktycznie spotkamy się przy orangutanie. Młodemu powiemy, że poznaliśmy się w pracy, i od słowa do słowa, tak pokierujemy akcją, żeby kilka godzin spędzić razem. Teraz Przemek niósł Tomka na barana, śpiewając piosenkę o misiach, a ja szłam za nimi jak matka–kwoka i śmiać mi się chciało na myśl o wszystkich kombinacjach związanych z zapoznaniem mężczyzn mojego życia.

– Mama! – synek przypomniał sobie o moim istnieniu. – Możemy jeszcze raz iść na lody? Pan Przemek zaprasza, nie wydasz za dużo pieniędzy!

– No, to jest argument– roześmiałam się. – Tyle że jest już po ósmej… Zostawmy to na zaś, dobrze?

– Zaszalejmy, sobota przecież – mrugnął do mnie Przemek. – Potem was odprowadzę, o dziewiątej będziecie w domu. Słowo harcerza!

Mały wyglądał na uszczęśliwionego, nie miałam chęci psuć mu tego dnia. W końcu skąd Przemek ma wiedzieć, że lody na kolację to kiepski pomysł? Wytargowałam tyle, że tym razem odpuścimy knajpkę, zaopatrując się w spożywczaku.

– Mamusiu – Tomek szarpnął mnie za rękaw, gdy czekaliśmy pod sklepem. Czy ten pan jest chory?

Dopiero teraz zauważyłam mężczyznę słaniającego się na trawniku. Jeszcze się nawet ciemno nie zrobiło, a ten już nawalony jak szpadel – pomyślałam.

Już chyba mu lepiej – pocieszyłam synka, który z uwagą przyglądał się sytuacji. – Poradzi sobie.

– Kto sobie poradzi? – Przemek zmaterializował się przy nas z lodami.

– Pan – mały pokazał palcem. – Trochę się przewrócił. Ale już dobrze.

– Rozpakuj – Przemek podał mi loda dla Tomka. – A ja pojdę zobaczyć, co z tym gościem.

– Będziesz niańczył jakiegoś menela?

– Po co tak mówisz, nie wiesz przecież – wzruszył ramionami. – A poza tym, co? Jak pijany, to może tu umrzeć?

Ani myślę tkwić tu po nocy z dzieckiem!

Dla mnie, owszem, mógł, nie znoszę obszczymurów. Ale widać zbawca świata mi się trafił...

– Dziękuję – mała rączka błyskawicznie przechwyciła smakołyk. – Co to znaczy „menel”?

– Jedz, jak masz jeść – poprosiłam. – Już zaczyna się topić. Zaraz się utytłasz jak prosiak.

Wtedy facet znów upadł. Nagle, jakby ktoś mu znienacka wyłączył zasilanie. Tomek pisnął, zakrył buzię i patrzył na wszystko wielkimi oczami. Lód ciekł mu po ręce, ale nawet tego nie zauważył. Przemek zostawił nas i ruszył w stronę faceta. No, niesamowicie romantyczny koniec randki!

– Dawno cię nikt nie obrzygał, co? – burknęłam, ale nikt mnie nie słuchał.

Mogę też tam iść? – Tomek pociągnął mnie za rękę.

Chwyciłam go mocno i przyciągnęłam do siebie. Jeszcze tego by brakowało!

Przemek zaraz wróci – powiedziałam, choć nic na to nie wskazywało.

Nasz towarzysz klęczał w najlepsze przy pijaczynie i nawijał do niego cholera wie o czym. Zagwizdałam, a kiedy raczył na mnie spojrzeć, pokazałam na zegarek. Wtedy wstał i podszedł.

Trzeba zadzwonić po karetkę.

– Zwariowałeś? – zapytałam. – Obciążą cię kosztami, gdy się okaże, że to zwykły pijak.

– Jak umrze, to też mnie obciążą, tylko z paragrafu, bo nie udzieliłem pomocy – wzruszył ramionami. – Zaczekamy, aż przyjadą, dobrze?

– Prawdziwa karetka? – podekscytował się Tomek.

– Najprawdziwsza – zapewnił go Przemek. – Spełniamy obywatelski obowiązek –  sprowadzamy pomoc dla osoby, która jej potrzebuje.

Jak jej się podoba, niech go sobie weźmie

Zostawiłam go tam, z telefonem przy uchu i poszłam. No sorry, jestem matką i najważniejsze jest dla mnie dobro dziecka, a nie pijaczyny, który się wykopyrtnął pod spożywczakiem.

I chyba dotarło do jaśnie pana, że przegiął, bo potem dzwonił, pewnie z przeprosinami, ale nie miałam ochoty z nim gadać. Jak mu będzie zależało, to wie, gdzie szukać, niech tym razem wykaże się dla mnie. Tymczasem Anka, której nazajutrz opowiedziałam tę historię, stwierdziła, że chyba w końcu trafiłam na normalnego faceta!

– Możesz sobie go wziąć, będziecie razem ratować meneli na randkach – burknęłam. – Albo w inny sposób zbawiać świat, mi tam rybka...

– A Tomek go polubił? – dopytywała.

– On nie decyduje – wzruszyłam ramionami. – Dla niego to tylko facet spotkany przy orangutanie. zresztą sama to wymyśliłaś.

Przemyśl to, Magda – powiedziała. – Jak będziesz taka wybredna, nigdy nikogo nie znajdziesz.

A co tu myśleć? Dla mojego faceta to ja mam być najważniejsza, a nie nieprzytomni menele na skwerku. Chyba mam rację, nie?

Czytaj także:
„Mój eks na odchodne rzucił, że takiej starej i brzydkiej baby jak ja, nikt nie zechce. Miał rację, byłam samotna. Do czasu…”
„Faceci ode mnie uciekali, bo się przy mnie dusili. Uważałam ich za niewdzięczników, bo przecież dbałam o nich jak o dzieci!”
„Do kina weszłam jako sigielka, a wyszłam zakochana jak nastolatka. Wszystko za sprawą tajemniczego kochanka”

Redakcja poleca

REKLAMA