– Chodźcie popływać! – zawołał mój mąż, Marek.
Zawsze miał zwariowane pomysły. Środek nocy, jesteśmy po piwie, a ten ciągnie nas do jeziora. Na szczęście, nie tylko ja zachowałam resztkę rozsądku, bo zaprotestowali wszyscy.
– Ojej, ojej – zaśmiał się Marek.
– Przecież nie mówię, że mamy płynąć na drugi brzeg! Chciałem się tylko potaplać na płyciźnie. Mam ochotę się opłukać po całym dniu.
Fakt, też chętnie wzięłabym kąpiel. W ciągu dnia był niesamowity skwar. To dlatego zdecydowaliśmy się na wypad za miasto. Ja z Markiem, moja przyjaciółka Aldona z mężem i Baśka ze swoją siostrą, bratem i ich połówkami. Planowaliśmy już od dawna pojechać na grzyby, ale ciągle coś stawało nam na przeszkodzie. Wreszcie noce zrobiły się na tyle chłodne, że musieliśmy zrezygnować z namiotów i wynająć domki. Ale i tak było fajnie.
Zachowywali się jakoś nienaturalnie
– To kto idzie? – Marek ściągnął koszulę, a za nim większość chłopów.
Chciałam protestować, ale i dziewczyny zerwały się już z koca. Poszłam więc ze wszystkimi. Woda była wspaniała, ale cóż – to jeszcze nie lipiec i chłód szybko z kojącego stał się dokuczliwy. Po chwili niemal wszyscy wyskoczyłyśmy na brzeg i szczękając zębami, okrywaliśmy się ręcznikami. W wodzie wytrwał tylko Marek i Aldona. Śmiali się z nas, że jesteśmy mięczaki, a my się im odgryzaliśmy. Ale zimno wygnało nas do ogniska, żeby się zagrzać.
Siedzieliśmy, popijając piwo i żartując. Co chwila pokrzykiwaliśmy do Marka i Aldony, czy się nie potopili, a oni odkrzykiwali nam wesoło. Chciałam nawet pójść i wygonić ich z wody, ale przy ognisku było tak ciepło. Zresztą, po jakimś czasie oboje dołączyli do nas. Co prawda, byli jacyś przygaszeni, ale pomyślałam, że pewnie zmarzli. Chociaż gdzieś w środku poczułam ukłucie. Aldona zawsze podobała się mojemu mężowi. A i ona lubiła Marka…
Następnego dnia z trudem wstaliśmy na grzybobranie, ale było warto. Wysyp był niesamowity! Szliśmy tyralierą, nawołując się co chwila. Po godzinie miałam pełen koszyk. Chciałam wrócić do samochodu i przesypać grzyby do pojemnika w bagażniku, ale klucze miał Marek. Zawołałam go, jednak odezwał się tylko Michał, mąż Aldony. Zadzwoniłam więc do Marka. Nie odebrał, chociaż wydawało mi się, że słyszę w oddali dźwięk jego komórki. Nie wiem, dlaczego pomyślałam, żeby zadzwonić do Aldony. Ale i ona nie odebrała. I znowu miałam wrażenie, że słyszę jej komórkę. W tym samym miejscu, co Marka…
Nagły przypływ uczuć czy wyrzuty sumienia?
Mój mąż oddzwonił do mnie po chwili, twierdząc że nie miał zasięgu. Głos miał zdyszany i jakiś inny, a w każdym razie tak mi się wydawało. Umówiliśmy się na parkingu, żeby przesypać grzyby. Nie tylko my wpadliśmy na ten pomysł. Na miejscu była już Baśka i Michał. Po chwili pojawiła się Aldona. I chociaż przyszła z innej strony niż mój mąż, moje podejrzenia wcale się nie zmniejszyły.
Wieczorem znowu rozpaliliśmy ognisko. Marek bawił się inaczej niż poprzednio – właściwie wcale się nie bawił. Za to bardzo o mnie dbał – przynosił piwo, dopytywał, czy mi nie zimno. Nagły przypływ uczuć? Czy wyrzuty sumienia? I Aldona była inna. Do tego unikała mojego spojrzenia…
Wróciliśmy do domu. Mąż wraca z pracy o tej samej porze co zwykle. Nie zauważyłam, żeby częściej odbierał telefony czy pisał SMS-y. Nie pilnuje komórki. Tyle że jest bardziej czuły niż zwykle. I to jest właściwe jedyna podstawa do tego, żebym miała podejrzenia. Bo jestem pewna, że coś zaszło między Markiem i Aldoną na tamtym wyjeździe. Nie przyłapałam ich, ale czuję, że coś się wydarzyło. Że Marek mnie zdradził. A Aldona… Ostatnio rzadziej do mnie dzwoni. Niby to nie dowód, ale… .
Czytaj także:
„Mąż zdradził mnie z młodą kochanką, odszedł i szybko pożałował. Przyjęłam go z powrotem, bo i tak już dostał za swoje”
„Mąż tak bardzo szukał mojej atencji, że zdradził mnie z moją przyjaciółką. Nakryłam go z kochanką na gorącym uczynku”
„Gdy odkryłam, że mąż mnie zdradza, też postanowiłam się zabawić. Do swojego łóżka zaprosiłam męża jego kochanki”