Przez chwilę miałam ochotę powiedzieć Januszowi prawdę – że Krycha wcale u mnie wtedy nie nocowała, że to wstrętna oszustka… Nie mówił do niej inaczej, tyko: Aniołku i Aniołku…Szlag nas trafiał, bo nie dosyć, że go poderwała na bezczelnego, to jeszcze trafiła na kurę znoszącą złote jajka!
Facet miał wszystko: piękne mieszkanie, działkę, auto, wysoką emeryturę i na dodatek był jeszcze całkiem, całkiem… Prawie się pochorowałyśmy z zazdrości, kiedy wybrał Kryśkę, i prawie od razu się jej oświadczył. Przyjechała na turnus dwa dni po nas. Zawsze tak robi, żeby mieć lepsze wejście, ale jest cwana, więc wcześniej rezerwuje sobie dobry pokój i sprawdza, jacy i skąd będą kuracjusze, w jakim wieku i tak dalej.
Jak to robi, nie mamy pojęcia, ale wie wszystko. Kiedyś po takiej lustracji uznała, że szkoda czasu i zachodu, więc zrezygnowała w ostatniej chwili i miała rację.
Z nudów można było się wściec
Jeździmy zwykle w trójkę – Krycha, Zosia i ja – wszystkie jesteśmy samotne, po sześćdziesiątce, ale chętne, żeby jeszcze jakoś ułożyć sobie życie. Niestety, znalezienie kogoś odpowiedniego w naszym wieku jest trudniejsze niż trafienie szóstki w totka, więc mamy coraz mniej nadziei. Owszem, są panowie chętni na krótki romans, są również tacy, którzy szukają opiekunki i pielęgniarki, jednak najgorsi to ci, którym nie starcza kasy i chętnie podłączyliby się do kobitki.
Zosia dwa razy się tak nacięła. Ja jestem ostrożniejsza i nie od razu wpuszczam obcego pana do domu; wolę najpierw spotkać się w kawiarni albo w parku, iść na spacer, pogadać, no, jednym słowem, zorientować się, z kim mam do czynienia. Bardzo często tacy faceci nie przychodzą już na drugą randkę. Oni by chcieli od razu na dobry domowy obiad i pod kołdrę!
Nie chcą tracić czasu, kiedy dookoła jest wiele chętniejszych i szybszych pań. Więc to szukanie partnera idzie nam jak krew z nosa. Aniołek jest z nas najmłodszy; jeszcze nie ma sześćdziesiątki. Wygląda młodo, bardzo dba o urodę i nie oszczędza na fryzjerze, ciuchach ani kosmetykach. My z Zośką raz w tygodniu odwiedzamy lumpeksy, Aniołek zaś nigdy tam nie zagląda.
– Nie będę donaszała starych szmat – mówi. – Stać mnie na nowe!
I faktycznie, zawsze coś fajnego upoluje na przecenach albo promocjach, więc jest ubrana najlepiej z nas. W tym roku wczesną wiosną pojechałyśmy nad morze. Ośmiodniowy turnus rehabilitacyjny był tani, bo to jeszcze nie sezon, więc ceny niskie. O dziwo, tym razem Aniołek zdecydował się jechać razem z nami.
Janusza poznała już w pociągu
Od razu się dogadali, że jadą do tej samej miejscowości i w tym samym celu. Aniołek oczywiście bujał, że w jej przypadku chodzi wyłącznie o profilaktykę, choć w rzeczywistości ma osteoporozę i reumatyzm. Ale w życiu by się nie przyznała, tym bardziej że nowy znajomy był przystojny i dobrze ubrany. Widziałyśmy, że ten Janusz nie może się zdecydować, która z nas najbardziej mu się podoba. Aniołek też to widział, więc od razu wziął się do roboty, i po paru godzinach świergotania, chichotania, przymilania Janusz miał pewność: tylko Aniołek!
Dostał pojedynczy pokój, więc po trzech dniach Aniołek się do niego właściwie wprowadził… Wtedy, już naprawdę nie miałyśmy szans. Aniołek oczywiście nie puścił farby, że jest w luźnym związku z pewnym czterdziestolatkiem, który podobno tak umie rozpalić do miłości, że kompletnie się traci głowę.
– W końcu Janusz się dowie, jeśli chcesz z nim kręcić na poważnie – tłumaczyłyśmy z Zosią. – Masz zamiar trzymać dwie sroki za ogon?
– Raczej dwa wróble – zaśmiała się perliście. – Z tym, że jeden ma dużo ziarenek, a drugi jest wprawdzie goły, ale za to jaki figlarz!
Z sanatorium wrócili razem
Po trzech tygodniach Aniołek nas zawiadomił, że wychodzi za mąż!
– Nie puszczę takiej okazji – stwierdził zdecydowanym tonem. – Tym bardziej że Januszek jest zakochany jak nastolatek! To takie wzruszające!
– A ten drugi, młodszy? – zapytałam. – Zerwałaś z nim?
– No jeszcze niezupełnie. Ale mam wszystko pod kontrolą!
Przygotowania do ślubu i wesela szły pełną parą. Aniołek dostał od Janusza piękny pierścionek, był obsypywany kwiatami i wożony samochodem. Przemeblowywał mieszkanie narzeczonego, kupował nowe meble i wszystko, co mu przyszło do głowy. Dostał kartę do konta Janusza i nie liczył się z wydatkami.
– Mój Aniołeczek ma taki świetny gust – zachwycał się Janusz. – I taka wesoła z niej kobitka, na nic nie narzeka… Moja pierwsza żona nie umiała się z niczego cieszyć, wiecznie marudziła i przepowiadała złe chwile. Dopiero przy Aniołku wiem, co to jest prawdziwe życie! Jestem szczęśliwy!
Kiedy Janusz mówił o Aniołku, śmiały mu się oczy. Chyba naprawdę był w niej zakochany. Dlatego bardzo się zdziwiłam, kiedy zadzwonił i zaproponował mi spotkanie.
– Ale o co chodzi? – dopytywałam się. – Aniołek o tym wie?
– Nie wie. I bardzo proszę cię, Teresko, o dyskrecję – powiedział. – To poufna sprawa. W cztery oczy! Muszę przyznać, że różne myśli przychodziły mi do głowy.
– Słuchaj, a może on doszedł do wniosku, że ty mu się bardziej podobasz, i teraz nie wie, jak się wyplątać z Aniołka? – kombinowała Zośka, której oczywiście natychmiast o wszystkim opowiedziałam.
– Co zrobisz, Tesia, jak ci wyzna miłość?
– Niemożliwe! On na Kryśkę patrzy tak, jakby ją chciał zjeść!
– Co z tego? Mógł już stracić apetyt. Krycha może zaszkodzić, bo jest jak ostre chili! Facet najadł się i teraz cierpi na niestrawność… Zaraz do mnie zadzwoń i opowiedz, o co chodziło!
Na nasze spotkanie Janusz wybrał elegancką restaurację i dyskretny, zaciszny stolik. Sam nie pił, ale dla mnie zamówił najlepszy koniaczek. Czekałam cierpliwie, aż zacznie mówić.
– Moja sprawa jest nietypowa i bardzo osobista – powiedział wreszcie. – Mam nadzieję, że mnie zrozumiesz?
Zaczynało się nieźle… Kto wie, może Zośka miała rację
– Ja bardzo kocham Aniołka – natychmiast rozwiał moje nadzieje Janusz. – Zależy mi na naszym związku. Cierpiałbym bardzo, gdyby nam się nie udało. Na samą myśl skacze mi ciśnienie… Rozumiesz mnie, Teresko?
– Czemu miałoby się nie udać? – zapytałam; już wiedziałam, że nie o mnie chodzi, ale byłam ciekawa, co martwi Janusza, bo wyraźnie był markotny.
– Wiesz, Teresko, ja nade wszystko cenię sobie uczciwość. Tak zostałem wychowany. Nie mógłbym być z kobietą, która mnie oszukuje. Nie zniósłbym tego! – podniósł głos.
– No, to się bardzo chwali, ale właściwie czemu mi to mówisz?
– No dobrze, to ja zapytam wprost: czy moja narzeczona nocowała u ciebie ze środy na czwartek w ubiegłym tygodniu? I dwa dni temu… Czy spędziła z tobą całe popołudnie? I czy wybieracie się w przyszły weekend do spa? Muszę to wiedzieć! Nie dręcz się, łap szczęście za nogi! Zamurowało mnie! Ta kłamczucha wciągnęła mnie do swoich oszustw! Była pewna, że Janusz niczego nie sprawdzi, a jeśli nawet, to była pewna, że ja jej nie zdradzę!
Na szczęście świetnie potrafię nad sobą panować. Z zawodu jestem pielęgniarką, wiele lat pracowałam jako instrumentariuszka na sali operacyjnej, na kardiologii, i niełatwo mnie wyprowadzić z równowagi. Dlatego zachowałam kamienną twarz, a nawet się lekko uśmiechałam, chociaż w głowie miałam gonitwę myśli i zupełnie nie wiedziałam, co zrobić. Potwierdzić wersję Aniołka? Oszukać tego przyzwoitego, zakochanego faceta, i stanąć po stronie zdrajczyni i manipulantki? Pomóc jej go jeszcze bardziej opętać? Podać tej cwaniarze na złotej tacy coś, na co nie zasługuje?
Niemożliwe! W życiu! No dobrze, czyli co – powiedzieć prawdę? Uratować tego biedaka przed rogami wielkimi jak stodoła? Oszczędzić mu kompromitacji? Potem pocieszyć, żeby za bardzo nie cierpiał? Kusząca perspektywa… Aniołek się wścieknie, ale sam tego chciał! Już, już miałam pogrążyć Aniołka, kiedy Janusz dodał:
– Wiesz, Teresko, mnie się zimno robi na samą myśl, że ona nie jest szczera… To jedyna kobieta, z którą mógłbym być szczęśliwy. Odmłodniałem przy niej, chce mi się znowu żyć. Ty nie masz pojęcia, jak mi jest dobrze, odkąd ona jest blisko. Gdybym ją stracił, już nic nie miałoby sensu! Spojrzałam mu w oczy i wypaliłam:
– To czemu się dręczysz, zamiast łapać tę chwilę szczęścia obiema rękami? – zapytałam. – Czemu mnie przesłuchujesz? Proszę pogadać z Krysią. Nie masz do niej zaufania? To jak chcesz z nią dalej żyć? Zadręczycie się! Janusz wyglądał tak, jakby się nagle obudził z narkozy, od razu przytomny.
– Masz rację! – zawołał, a na policzki wystąpiły mu rumieńce. – Boże, Teresko, jak ja ci dziękuję za dobrą radę! Oczywiście, chcę i muszę wierzyć. W końcu mój Aniołek nie kłamie!
Podczas ceremonii zaślubin Aniołek wyglądał naprawdę przepięknie w kremowym kapelusiku z woalką. Wśród gości dostrzegłam jej gacha... Czy to możliwe, że zaczęła życie z dwójką facetów u boku/ Kiedy składałam życzenia, uniósł ociupinkę gazowy woal i mogę przysiąc, że puścił do mnie oko! Wiedziała o wszystkim. Janusz się wygadał! Odkąd mam świadomość, że uważa mnie za swoją wspólniczkę, czuję się okropnie, bo kłamstwem się brzydzę, ale oni oboje – Aniołek i Janusz – wyglądają na bardzo szczęśliwych, co właściwie powinno mnie cieszyć. A może najzwyczajniej i po prostu im zazdroszczę?
Czytaj także:
„Zakochałam się w księdzu. Jeszcze żaden mężczyzna tak na mnie nie zadziałał, ale on nie chce porzucić dla mnie Boga"
„Marcin zostawił mnie 14 dni przed ślubem, a byłam w ciąży. Jego matka odkryła, że przemycał narkotyki i gnije w więzieniu"
„Przyjaciółka wybłagała, żebym wynajęła pokój jej synowi. Dzieciak proponował mi seks w zamian za darmowe mieszkanie"