„Jak zapomnieć o facecie, który mnie rzucił? Przyjaciółka dała mi pewną radę. Skorzystałam z niej i znalazłam nową miłość”

zakochana para fot. iStock by Getty Images, monkeybusinessimages
„– Medalik z Matką Boską? Naprawdę go pani znalazła?! – ucieszył się. – Moja babcia zgubiła go na kilka lat przed śmiercią! Nigdzie nie mogliśmy go znaleźć, strasznie jej było żal. Sądziłem, że przepadł na zawsze, a tutaj taka niespodzianka! Nawet nie wiem, jak mam pani dziękować! – jego głos, o dziwo, brzmiał sympatycznie”.
/ 12.04.2023 08:30
zakochana para fot. iStock by Getty Images, monkeybusinessimages

Kiedy zakończyłam ostatni, wieloletni związek, w moim mieszkaniu zrobiło się pusto. Dopiero gdy Paweł wyniósł się z niego ze swoimi rzeczami, zdałam sobie w pełni sprawę z tego, jak wiele sprzętów należało do niego. Zostałam bez biurka, szafki na buty, małego składanego stołu do kuchni...

No to co? Z biurka i tak nie korzystałam, bo pisać na laptopie wolałam zawsze, siedząc wygodnie w łóżku, oparta o wysoko ułożone poduszki. „Teraz mogę także jeść w łóżku, nie muszę w kuchni” – pomyślałam z lekkim rozbawieniem.

Ale tak naprawdę wcale nie było mi do śmiechu... Wiązałam z Pawłem plany na przyszłość, chciałam mu urodzić dzieci. Nie spodziewałam się kompletnie tego, że nasza relacja tak nagle się skończy. I prawdę mówiąc to, że łóżko, które dzieliłam z Pawłem zostało w moim domu, wcale nie poprawiało mi humoru. Za dobrze pamiętałam, jakie przeżywałam w nim uniesienia, jak było mi wspaniale, jak potrafiliśmy się w nim godzinami przytulać.

– Naprawdę śpisz nadal w tym samym łóżku? – dziwiła się moja przyjaciółka. – Powinnaś je wyrzucić!

– Nie stać mnie na nowe... – burknęłam. – Musiałam kupić parę innych rzeczy po wyprowadzce Pawła. Chociaż nie przeczę, chętnie bym się tego łóżka pozbyła – westchnęłam.

Anka pokręciła się trochę po mojej sypialni, kiedy szykowałam dla nas w kuchni kawę. A wieczorem zadzwoniła i zakomunikowała mi:

– Wrzuciłam zdjęcia twojego łóżka na portal internetowy, na którym wystawia się używane rzeczy na sprzedaż.

Co?! A na czym będę spała?!

– Wycofaj to ogłoszenie! – zażądałam. – I to natychmiast!

– Ani mi się śni! – uparła się Anka. – Sprzedasz to paskudztwo i rozpoczniesz nowe życie, także erotyczne.

– Akurat! No, chyba że to nowe łóżko kupię od razu z facetem – burknęłam po odłożeniu słuchawki.

Facet wyglądał jak chmura gradowa…

Nie byłam bowiem w nastroju, aby szukać sobie nowej „drugiej połówki”. Musiałam najpierw odreagować rozstanie. W miłości zawsze byłam długodystansowcem i nigdy nie zmieniałam facetów jak rękawiczek. Łóżko jednak zmienić musiałam, bo  szybko zgłosiła się po nie jakaś para.

– Jest świetne! Idealne dla nas! I jakie tanie! – piali z zachwytu, wynosząc je z mojego mieszkania.

„Tak, a ja w zamian za te liche pieniądze wylądowałam na podłodze” – pomyślałam. No, może trochę dramatyzowałam, spałam bowiem na dmuchanym materacu pożyczonym od rodziców Anki. Całkiem wygodnym zresztą. Ale i tak musiałam sobie w końcu kupić nowe łóżko.

Chociaż właściwie, dlaczego nowe? A czemuż bym nie miała skorzystać z tego samego portalu, na którym moja sprytna przyjaciółka opchnęła moje? Tak, to był dobry pomysł. Dzięki niemu nie wydam fortuny i może trafię na jakieś cudeńko…

Zaczęłam przeglądać oferty. Na początku nie widziałam niczego ciekawego, ale w końcu trafiłam na łóżko do złudzenia przypominające to, jakie miała niegdyś moja babcia…

– Takie stare, duże i drewniane? – Anka nie była przekonana, czy dobrze wybrałam. – No, niby masz takie tam różne swoje komódki. I tę malowaną skrzynię, więc pewnie będzie pasować. Ale jesteś pewna?

Nie, pewna nie byłam, ale postanowiłam je obejrzeć z bliska. Umówiłam się na oglądanie z jakąś kobietą, której telefon był podany w ogłoszeniu. Uzgodniłyśmy termin. Kiedy się tam pojawiłam, sprawiała wrażenie rozkojarzonej. Może przez faceta, który kręcił się po mieszkaniu? Wyglądał jak chmura gradowa. Dawno nie widziałam tak ponurego wyrazu twarzy. Kiedy oglądałam łóżko, które zamierzałam kupić, stał w progu pokoju i wyraźnie mi się przyglądał. Jakbym była intruzem!

W pewnym momencie zrobiło mi się nawet głupio, że tak to łóżko oglądam i chciałam z niego zrezygnować. Wtedy jednak babeczka, z którą byłam umówiona, nagle zamknęła drzwi, twierdząc, że jest przeciąg. Z ulgą sfinalizowałam transakcję.

W wyniesieniu i przetransportowaniu łóżka pomógł mi Antek, kolega, który ma auto z hakiem i przyczepę.

Można je rozłożyć na części – powiedziała nam sprzedająca.

– Nie opłaci się, damy radę je przewieźć w całości – stwierdził Arek, który wziął sobie kumpla do pomocy.

– Jesteście strasznie kochani – zapewniłam ich obu, gdy wnieśli już moje nowe-stare łóżko do sypialni. –Antek, ile ci jestem winna?

– Dasz nam po sześciopaku piwa na głowę i sprawa załatwiona! – nawet nie chciał słyszeć o zapłacie.

Po chwili zostałam sam na sam z łóżkiem i mogłam mu się przyjrzeć. Było ciężkie, dębowe i ładnie rzeźbione. Niestety, również zniszczone.

Postanowiłam oddać go właścicielowi

„Będzie wymagało sporo pracy…” – pomyślałam, ale nie przerażało mnie to. Już wcześniej odnawiałam stare meble. Właśnie te dwie komódki, które tak bardzo podobały się Ance. Papierem ściernym usunęłam z nich stary lakier i wywoskowałam je na nowo. Lubię woskowane meble, a nawet je kocham. Mają taką aksamitną powierzchnię i pachną wprost obłędnie, słodko, tak jakby miodem…

Mimo że byłam pełna dobrych chęci i nawet kupiłam sobie nowy materac do tego łóżka, to przez kilka tygodni kompletnie nie miałam czasu, aby się nim zająć. W tygodniu bowiem wracałam po pracy padnięta, a w weekendy albo odsypiałam, albo szłam gdzieś ze znajomymi, aby się chociaż trochę zrelaksować. Aż pewnego dnia stwierdziłam, że to już gruba przesada tyle czekać. Kupiłam porządne łóżko, a nadal śpię na materacu. I chociaż już nie dmuchanym a sprężynowym, to jednak nadal na podłodze.

Spojrzałam więc na łóżko i postanowiłam rozłożyć je na części, aby zabrać się do czyszczenia papierem ściernym. Poszło mi to dosyć łatwo, bo miało dwa zagłówki i takie burty po bokach, do których były przyczepione haczyki. Te haczyki zaś wchodziły w specjalne zagłębienia w wezgłowiach. Kiedy łóżko leżało już na podłodze w czterech częściach, zauważyłam obok coś świecącego. Najwyraźniej medalik… W dodatku złoty…

Podniosłam go zaciekawiona i przyjrzałam mu się uważniej. Matka Boska misternej roboty, ewidentnie stara, żaden nowoczesny wyrób ze sztancy. Piękna. Musiała komuś wpaść w szparę łóżka i tam się zaklinować. I tak przeleżała Bóg wie ile lat oraz przetrwała co najmniej jedną przeprowadzkę. Do mnie. „Jest niesamowita… – pomyślałam, wieszając ją na złotym łańcuszku.

– Ale nie twoja! – odezwał się głos w mojej głowie. – I najuczciwiej byłoby zwrócić medalik właścicielce”. Tej kobiecie, od której kupiłam łóżko. Miałam do niej numer.

– Łóżko nie było moje – poinformowała mnie. – Ja tylko pośredniczyłam w sprzedaży, a właściciel to ten mężczyzna, który przebywał w mieszkaniu, kiedy oglądała pani mebel.

„O nie, ten niesympatyczny…” – pomyślałam z niechęcią.

No cóż, ale skoro już postanowiłam, że oddam medalik właścicielowi, to wypadało do niego zadzwonić. Numer dostałam od tamtej babki.

– Medalik z Matką Boską? Naprawdę go pani znalazła?! – ucieszył się. – Moja babcia zgubiła go na kilka lat przed śmiercią! Nigdzie nie mogliśmy go znaleźć, strasznie jej było żal. Sądziłem, że przepadł na zawsze, a tutaj taka niespodzianka! Nawet nie wiem, jak mam pani dziękować! – jego głos, o dziwo, brzmiał sympatycznie.

– Gdzie możemy się spotkać, żebym go panu oddała? – zapytałam.

– A gdzie będzie pani wygodnie?

Chyba musze podziękować Ance

Umówiliśmy się na mieście. Kiedy się do mnie zbliżał, prawie go nie poznałam. Pewnie dlatego, że ukrył się za wielkim bukietem kwiatów.

– Bardzo pani dziękuję! – powiedział. – Wiem, że należy się pani znaleźne, chociaż nie mam pojęcia, ile powinno wynosić… Medalik jest pewnie niezbyt dużo wart, ale dla mnie ma ogromną wartość sentymentalną – plątał się zakłopotany, a ja pomyślałam: „Wygląda zupełnie inaczej niż wtedy, w tamtym mieszkaniu”. Z jego twarzy zniknął zacięty wyraz, sprawiał wrażenie lekko onieśmielonego…

– Może po prostu kupię pani w zamian coś ze złota? – zaproponował nagle. – Tutaj obok jest jubiler!

Niech pan się nie wygłupia! – zaśmiałam się, a on chyba zrozumiał, że palnął bzdurę.

– No tak… – stropił się. – To może zaproszę panią na kawę?

Zaczynał mnie bawić, bo wyraźnie nie chciał, żebym odeszła.

– Wystarczą kwiaty – powiedziałam.

– No to... Dziękuję jeszcze raz – uśmiechnął się, a ja zauważyłam, że ma głęboko zielone, piękne oczy.

I nagle też poczułam, że niespecjalnie chcę, aby już sobie poszedł.

– Właściwie to miałabym ochotę na kino… – zaczęłam ostrożnie.

– Naprawdę? Kiedy? Dzisiaj? – wykrzyknął, a ja aż się roześmiałam.

– Może być dzisiaj. Tylko co my zrobimy z tymi kwiatami?

– Jak poprosimy, na pewno je przechowają. Muszą mieć jakiś wazon.

Mieli duży słoik, kwiatom to jednak nie przeszkadzało. Przetrwały seans i cieszyły moje oczy, gdy woskowałam łóżko po babci Tomasza. Tyle że kiedy już je wyremontowałam, okazało się za małe, bo było jednoosobowe, a nagle musiało pomieścić nas dwoje.

– Na szczęście, po dziadkach mam także podwójne, małżeńskie – uśmiechnął się. – Nawet nie wiesz, jak dziękuję niebiosom, że wtedy przyszłaś do mieszkania po to łóżko. Nie mogłem od ciebie oderwać wzroku, chociaż wiem, że nie miałem szczęśliwej miny. Kochałem babcię i sprzedaż rzeczy po niej przyszła mi z trudem.

Oboje uśmiechnęliśmy się na wspomnienie znalezionego medalika. A ja pomyślałam, że muszę podziękować Ance, że zmusiła mnie do nabycia nowego łóżka. To był dobry zakup!    

Czytaj także:
„W lustrze widziałam smutną idiotkę, którą mąż porzucił dla młodej kochanki. Radość wróciła, gdy i ja znalazłam nową miłość”
„Po śmierci ojca mama znalazła nową miłość. Pękają nam serca, bo jest z nim szczęśliwsza niż z tatą”
„Moje życie legło w gruzach. Przeszłam na emeryturę i zostałam zupełnie sama. Nową miłość spotkałam w... piaskownicy?”

Redakcja poleca

REKLAMA