„Dopiero gdy się upiłam byłam gotowa przyznać się mężowi do zdrady. Nie takiej reakcji się spodziewałam…”

Zdradziłam męża fot. Adobe Stock
Bałam się wyznać mężowi, że mam romans, przez 3 miesiące wiedziałam, że go ranię, a jednocześnie nie miałam odwagi, by o tym powiedzieć. Wino mnie ośmieliło.
/ 16.02.2021 08:20
Zdradziłam męża fot. Adobe Stock

Odkąd pamiętam, zadziwiało mnie, że w życiu nasze poglądy często zmieniają się w zależności od sytuacji. Ot, choćby taki trącący banałem fakt, że kobiety zdradzające swoich mężów od zawsze miałam za dziwki.

Nie mogłam zrozumieć, jak ludzie mogą sobie urządzać w małżeństwie takie piekło.

Weźmy taką Malinowską – myślałam sobie. Ma kobieta wszystko – przystojnego męża na stanowisku, dwójkę udanych dzieci, piękne mieszkanie, życie jak z bajki, a jednak zdradza męża pod jego nieobecność. Co za lafirynda! – myślałam o sąsiadce, a pół roku później... sama miałam romans.

Miałam romans z młodszym kolegą z pracy

Cóż, na swoje usprawiedliwienie mogę jedynie dodać, że wcale go nie planowałam. Po prostu jakoś się to stało. Marcin został kierowcą w hurtowni, w której byłam księgową. Początkowo cały nasz babiniec żywo komentował wygląd i obyczaje nowego pracownika, w końcu przyzwyczaiłyśmy się, że pracuje z nami młody, przystojny chłopak i tyle.

Pamiętam jego urodziny – kupił tort i chodził po firmie, częstując nas wszystkie. Skończył dwadzieścia siedem lat – pomyślałam, przypominając sobie, że za miesiąc ja sama dotrę do trzydziestego trzeciego roku życia. Może i sześć lat to nie tak dużo, ale początkowo miałam Marcina za duże dziecko.

– Justyna, co ty już na starość ślepnąć zaczynasz? – zapytała mnie w końcu Baśka, dodając, że Marcin od tygodni spogląda na mnie z uwielbieniem.
– Daj spokój – mruknęłam, ale ziarno zostało zasiane.

Zaczęłam się zastanawiać, czy rzeczywiście Marcin darzy mnie szczególnymi względami. Na firmowym grillu, korzystając z nieobecności mojego męża i miłego szumu w głowie po drugim piwie, podeszłam do niego i zagadnęłam. Spłoszył się i zaczerwienił, potem zaczął coś jąkać, aż w końcu przeprosił mnie pod byle pretekstem.

Pamiętam, że bardzo mi to pochlebiło. Wiedziałam, że młoda i atrakcyjna sekretarka szefowej, Agata, od samego początku robi do Marcina słodkie oczy. On jednak wybrał mnie – myślałam w domu, leżąc obok chrapiącego męża.

Uświadomiłam sobie też wtedy, że w moim związku od dawna wieje nudą, a potem z przerażeniem zdałam sobie sprawę, że od dłuższego czasu myślę tylko o Marcinie!

Postanowiłam go unikać, ale nie było to wcale takie proste – widywaliśmy się w firmowym barku, czasem siedział w gabinecie u szefowej lub kręcił się koło budynku, rozładowując furgonetkę. Za każdym razem, kiedy mnie widział, posyłał mi ukradkowe, ale bardzo wymowne spojrzenia, a mnie robiło się gorąco...

Wyjazd integracyjny okazał się okazją do zdrady

Potem przyszła tamta impreza integracyjna – szefowa urządziła dla nas piknik za miastem i tak się jakoś dziwnie stało, że Marcin jechał ze mną tym samym busem, a potem wciąż szukał mojego towarzystwa. Kiedy do oka wpadła mi jakaś muszka, podał mi chusteczkę, a nasze dłonie po raz pierwszy się zetknęły.

Zakręciło mi się w głowie i wiedziałam, że tym razem to nie od upału. Pod koniec dnia zapłonęło ognisko. W jego blasku Marcin wydawał mi się jeszcze bardziej pociągający. Wciągnęłam głęboko powietrze, odstawiłam na ziemię trzymaną w ręku puszkę z piwem, a potem ruszyłam w głąb lasu. Szłam powoli, potykając się o jakieś korzenie, kiedy poczułam na ramieniu czyjąś rękę.

– Nie powinnaś sama chodzić po ciemku. W naszym pensjonacie nocuje też grupa niezbyt ciekawie wyglądających mężczyzn. Widziałem, że pili niedaleko stąd, nad jeziorem – usłyszałam głos Marcina.

Obróciłam się twarzą do niego. Stał tak blisko, że czułam na policzku jego oddech. Spojrzałam w jego oczy, nasze ręce same się splotły, a ciała przywarły do siebie w długo oczekiwanym uścisku. Oparł mnie o pień sosny i pocałował. Początkowo nasze usta ledwie się muskały, wciąż onieśmielone i niepewne, ale kiedy wsunął mi ręce pod bluzkę, wtuliłam się w niego całą sobą, rozkoszując się magicznym momentem.

– Chciałem cię pocałować, odkąd cię poznałem – pieścił moje ramiona i szyję, a potem pociągnął mnie w stronę pensjonatu.

Już w drzwiach zrywaliśmy z siebie ubranie. Czułam, że robię coś złego i ekscytującego jednocześnie. Marcin okazał się czułym, wręcz nieśmiałym kochankiem. Całował mnie niespiesznie, mówił komplementy, pieścił tak, jak dawno nie robił tego mój mąż. Kiedy w końcu zasnął, leżałam wtulona w jego ramię.

Przez chwilę pomyślałam, że właśnie zdradziłam mojego Darka, ale jakoś zupełnie mnie to nie obchodziło.

Chciałam być tylko z Marcinem, myśleć tylko o nim, kochać się z nim i całować jego pełne wargi. Nic więcej. Rano poszliśmy pod wspólny prysznic i znowu dałam się ponieść fali pożądania.

Do domu wróciłam rozgorączkowana i niespokojna. Kiedy jednak stanęłam twarzą w twarz z mężem, nie czułam już takiej euforii. Darek kroił cebulę do zapiekanki, a w garnku gotował się żurek.

– Pomyślałem, że coś przygotuję do jedzenia, skoro wrócisz dziś późno. Jak się udała impreza? – zapytał.
– Dobrze – powiedziałam matowym głosem, a potem dodałam, że chyba się czymś podtrułam i pójdę się położyć.

Nie wiedziałam, jak spojrzeć w oczy mężowi

Kiedy Darek przyniósł mi rumianku, udawałam, że śpię. Niestety, wyrzuty sumienia powracały każdego dnia.
– Po prostu mu o nas powiedz, Justyna. Kocham cię, chcę się z tobą ożenić – przekonywał mnie Marcin.
– Nie mogę. Mój mąż mnie kocha, nigdy nie planowałam rozwodu! – płakałam.
– To co jest między nami?! Nic to dla ciebie nie znaczy?! – krzyknął któregoś dnia Marcin, przyciągając mnie do siebie. – Nie mogę dłużej żyć w taki sposób! Kocham cię, Justyna! Po prostu mu o nas powiedz – błagał mnie.

Powiedzieć, ale jak? – myślałam, obserwując męża.

Między nami było w miarę chłodno. Czasem zastanawiałam się, czy Darek domyśla się, że go zdradzam, czasem myślałam, że między nami zapanowała zwykła, małżeńska rutyna. Wciąż jednak nie miałam odwagi powiedzieć mu o rozwodzie.

Kochałam Marcina, ale nie potrafiłam z dnia na dzień zostawić męża.

No i była jeszcze Majka – nasza pięciolatka. Miałabym pozbawiać ją ojca tylko dlatego, że zauroczył mnie młodszy mężczyzna? – myślałam podczas kolejnej bezsennej nocy. Wtuliłam się w plecy śpiącego męża i postanowiłam, że zerwę z Marcinem. Nie można rozbijać rodziny z powodu romansu – wmawiałam sobie.

Powiedziałam mężowi, że go zdradziłam

Następnego dnia w pracy powiedziałam Marcinowi, że nie będziemy się więcej spotykać. Wróciłam do domu załamana, ale pozbyłam się przynajmniej ciężaru na sercu. Za każdym razem jednak, kiedy mąż zrobił dla mnie coś miłego, dopadały mnie wyrzuty sumienia.

Aż któregoś wieczoru, gdy wracaliśmy z imienin kuzynki, pod wpływem wypitego wina, zdobyłam się na odwagę. Powiedziałam mężowi, że go zdradziłam. Spojrzał na mnie, jakby widział mnie po raz pierwszy w życiu, zacisnął usta i zjechał na pobocze.

– Najgorsze jest to, że ja go kocham – usłyszałam swój głos, a po policzkach pociekły mi łzy.

Spodziewałam się, że Darek wybuchnie. Kiedy się zdenerwował, bywał porywczy. Bałam się, że mnie uderzy, ale on zacisnął ręce na kierownicy i nie patrząc mi w oczy, powiedział:
– Ja też nie byłem z tobą szczery. Spotykam się z kimś prawie od roku.
– Co?! – nie mogłam uwierzyć własnym uszom.

Zdradzał mnie od roku, a ja przeżyłam trzy najkoszmarniejsze miesiące, gryząc się, że go krzywdzę?! Nie mogłam uwierzyć, że od tak długiego czasu żyłam pod jednym dachem z zupełnie obcym człowiekiem!

Tamtego wieczoru płakaliśmy oboje w stojącym na poboczu samochodzie. Darek prosił mnie o wybaczenie i ja to zrobiłam. W końcu sama wiedziałam, jak trudno jest wyznać drugiej osobie, że od dawna się jej nie kocha.

Więcej listów do redakcji:„Przez prawie 20 lat nie miałem pojęcia, że mam córkę. Nie zdążyłem jej poznać, bo.... zmarła”„Moją córkę zabił na pasach pijany kierowca. Zatraciłam się w swojej żałobie i odtrąciłam bliskie mi osoby”„Mam żonę, dwójkę dzieci i kochankę. Żyję tak od kilku lat bez wyrzutów sumienia, bo żona wie o wszystkim”

Redakcja poleca

REKLAMA