Mój mąż to nierób i leń, którego utrzymuję od prawie 3 lat. Nie chcę podawać jego imienia, swoje też zmieniam na wypadek, jakby to przeczytał. Wszystko zaczęło się 3 lata temu - zaczął robić karierę w jednej z warszawskich korporacji, piął się po szczeblach, aż nagle, jak sam mówi, wypalił się.
Byliśmy wtedy 2 lata po ślubie, dzieci były nam nie w głowie, bo najpierw chcieliśmy mieć status, który by nam odpowiadał. On powiedział wtedy, że potrzebuje kilku miesięcy przerwy, by się „odnaleźć” i ewentualnie szybko przebranżowić. Miał odłożone trochę pieniędzy, więc wzruszyłam ramionami - w końcu jeśli miałby być nieszczęśliwy w tamtej pracy, to czemu nie? Wiele osób tak robi i nie jest to żaden dramat. Problem jest taki, że zamiast kilku miesięcy minęły 3 lata - a on nadal się nie odnalazł.
Mój mąż od 3 lat nie chce pracować
Jak wygląda typowy dzień mojego męża? Miałam okazję przyjrzeć się temu ostatnio, gdy pracowałam zdalnie ze względu na pandemię. Wstaje o godzinie 11, zjada szybkie śniadanie, a potem z kawą siada na kanapie. I tam już zostaje, nierzadko nawet do 3 w nocy. Gra na konsoli, ogląda filmy i seriale (często po kilka razy).
Pomyśleć można, że skoro nie pracuje, to chociaż zajmuje się domem - ale gdzie tam. Po pracy wracam do zasyfionej kuchni, walających się puszkach po napojach i pudełkach po jedzeniu zamówionym do domu. Sprzątam, bo co mam robić? Czuję się jak niewolnik we własnym domu, ale przecież nie zarośniemy brudem.
W grze i pochłanianiu filmów robi sobie godzinę przerwy - sięga wtedy po komputer i „rozsyła CV”. Dlaczego piszę to w cudzysłowie? Ano dlatego, że ostatnio zdesperowana jego ciągłym nieróbstwem postanowiłam sprawdzić, ile faktycznie wysłał ich w ciągu ostatniego miesiąca, gdy on poszedł do łazienki. I wiecie co? Jedno. Jedno CV przez 31 dni.
Nie zarabiam źle - starcza na mieszkanie, jedzenie, bilet miesięczny i nawet wyjście raz na jakiś czas. To nie jest jednak życie, jakie chcę mieć już zawsze. Co z wakacjami, odkładaniem na własne mieszkanie? Co z dziećmi? Młodsi nie będziemy i zbliżamy się do wieku, kiedy warto byłoby pomyśleć o powiększeniu rodziny.
Jak widać jednak mojemu ukochanemu nie spieszy się do stabilizacji. Kocham go i nie chcę go zostawiać, ale mam coraz większe wrażenie, że on po prostu znalazł sobie ciepły kącik, z którego nie chce się ruszać. Ma co jeść? Ma. Ma gdzie spać? I owszem. Może po prostu... nie powinien już mieć?
To też może cię zainteresować:
Nareszcie dzieci idą do szkoły! W końcu będę miała czas na książkę i paznokcie
Mój mąż wychowuje cudze dziecko. Nie może się o tym dowiedzieć, bo stracę środki do życia
Mąż chce ze mnie zrobić kurę domową. Mam sprzątać, prać i gotować jak jego mamusia