„Harowałam na przyszłość córki, a ona bumelowała ze znajomymi. Dorosła w jednej chwili, kiedy zrobiła test ciążowy”

ciążą fot. iStock by Getty Images, nicoletaionescu
„W końcu usłyszałam przekręcanie klucza w zamku. Wstałam, gdy drzwi się otworzyły, a Zosia weszła do mieszkania chwiejnym krokiem. Od razu ruszyła do swojego pokoju. Poszłam za nią, próbując zebrać myśli”.
/ 20.07.2024 14:30
ciążą fot. iStock by Getty Images, nicoletaionescu

Budzę się każdego ranka w tym samym rytmie – dźwięk budzika, szybki prysznic, kawa na wynos i w drogę do pracy. Tak wygląda moje życie pełne wyzwań, które sama sobie wyznaczam i z których czerpię ogromną satysfakcję. Jestem menedżerem w dużej firmie korporacyjnej. Każdy dzień przynosi nowe projekty, spotkania i kolejne cele do osiągnięcia. Wszyscy mówią, że jestem kobietą sukcesu. Tak, jestem. Ale ten sukces ma swoją cenę.

Nie umiem z nią rozmawiać

Moja córka jest już dorosła, jednak nasza relacja od dawna przypomina pole bitwy. Ostatnio coraz trudniej nam się dogadać. Moje próby rozmowy z nią kończą się kłótniami, a ona staje się coraz bardziej zbuntowana. Często myślę, że może gdybym poświęcała jej więcej czasu, wszystko wyglądałoby inaczej. Ale potem przypominam sobie, że robię to wszystko dla nas. Żeby miała lepszą przyszłość. A ona zdaje się tego nie rozumieć.

– Znowu wróciłaś późno – zaczęłam delikatnie.

– Znowu? – odpowiedziała z sarkazmem. – Mamo, przecież to nie pierwszy raz. Zresztą co cię to obchodzi? I tak nigdy cię nie ma w domu.

– Staram się, jak mogę. Robię to wszystko dla nas, dla naszej przyszłości.

Zosia tylko przewróciła oczami.

– Może gdybyś naprawdę tu była, a nie tylko mówiła o przyszłości, coś by się zmieniło – odparowała i wyszła z pokoju, trzaskając drzwiami.

Zostałam sama, próbując zrozumieć, gdzie popełniłam błąd. Może rzeczywiście nie zauważyłam, jak bardzo się oddalamy? Ale jak mam to naprawić, skoro każda próba kończy się fiaskiem? Muszę znaleźć sposób, żeby dotrzeć do mojej córki, zanim będzie za późno.

Wiecznie ma pretensje

Kolejnego dnia znowu wróciłam do domu późnym wieczorem. Zmęczona, z torbą pełną dokumentów, które musiałam przejrzeć przed jutrzejszym spotkaniem z szefem. Piotr jest wymagający, a ja nie mogę sobie pozwolić na jakiekolwiek błędy. Weszłam do domu.

– Zosia? – zawołałam, ale odpowiedzi nie było.

Zrzuciłam buty i poszłam do kuchni, licząc na to, że znajdę coś do jedzenia. Na stole leżała notatka od Zosi: „Nie czekaj na mnie, wrócę późno”. Poczułam, jak złość narasta we mnie. Ile razy mamy o tym rozmawiać? Usiadłam przy stole, starając się zapanować nad emocjami. Muszę z nią porozmawiać, zanim będzie za późno.

Po północy drzwi trzasnęły, a w progu stanęła moja córka, pachnąca alkoholem i papierosami.

– Gdzie byłaś? – spytałam, choć odpowiedź wydawała się oczywista.

– Na spotkaniu ze znajomymi – odpowiedziała zimno.

– Znowu? Nie możemy tak żyć. Martwię się o ciebie.

– Martwisz się? – wybuchnęła. – Naprawdę? Bo jakoś tego nie widzę. Widzę tylko wiecznie zapracowaną kobietę, która nie ma czasu dla własnej córki!

– Robię to wszystko dla nas, żebyś miała lepsze życie.

– Lepsze życie? Ja nie potrzebuję twoich pieniędzy ani twojej kariery. Potrzebuję matki! A ty jesteś wiecznie nieobecna.

– To nieprawda! Staram się, jak mogę.

– Starasz się? To chyba za mało.Mam dość tego wszystkiego – rzuciła przez ramię, zanim zamknęła drzwi od swojego pokoju.

Chciałam to zmienić

Zostałam sama w ciemnym salonie, znowu bijąc się z myślami. Jak mam to zmienić? Praca pochłania mnie całkowicie, a Piotr nie jest kimś, kto toleruje półśrodki. Postanowiłam do niego zadzwonić. Wiem, że to szaleństwo, ale musiałam spróbować.

– Piotrze, musimy porozmawiać o mojej pracy – powiedziałam, gdy odebrał.

– Urszulo, jest północ. Czy to nie może poczekać do jutra?

– Nie, nie może. To ważne. Potrzebuję więcej czasu dla rodziny.

– Czasu dla rodziny? Twoja kariera właśnie wchodzi na najwyższe obroty. Czy zdajesz sobie sprawę, co ryzykujesz?

– Tak. Ale jeśli nie zrobię czegoś teraz, stracę coś o wiele ważniejszego.

– Porozmawiamy o tym jutro w biurze. Do tego czasu przemyśl to, co powiedziałaś – jego ton był chłodny.

Kolejny dzień w pracy zaczął się jak zwykle. Pędziłam przez miasto, ledwo mieszcząc się w czasie, by zdążyć na poranne spotkanie. Piotr już czekał w sali konferencyjnej, przeglądając jakieś dokumenty.

– Dobrze, że jesteś. Mamy mnóstwo rzeczy do omówienia – zaczął bez wstępów.

– Musimy porozmawiać – przerwałam mu.

– O czym dokładnie?

– O mojej sytuacji. Potrzebuję więcej czasu dla rodziny – powtórzyłam, czując, jak serce bije mi mocniej.

– Naprawdę chcesz teraz o tym rozmawiać? – spytał, unosząc brwi.

– Tak. To jest dla mnie bardzo ważne. Muszę znaleźć równowagę między pracą a życiem osobistym.

Kariera albo rodzina

Piotr milczał przez chwilę, a potem odłożył dokumenty.

– Jesteś jednym z naszych najlepszych menedżerów. Twoje projekty przynoszą firmie ogromne zyski. Ale musisz zrozumieć, że takie stanowisko wiąże się z pewnymi obowiązkami i poświęceniami.

– Wiem, ale moja córka mnie potrzebuje. Nasza relacja jest coraz gorsza, a ja nie mogę tego ignorować.

– Dam ci kilka dni wolnego, żebyś mogła poukładać swoje sprawy – powiedział w końcu. – Ale musisz być świadoma, że to wpłynie na twoją karierę.

– Rozumiem. Dziękuję – odpowiedziałam.

Wróciłam do domu wcześniej niż zwykle, gotowa na poważną rozmowę z Zosią. Ale zamiast niej w salonie zastaję Ilonę, jej przyjaciółkę, która wciągnęła ją w to złe towarzystwo.

– Co ty tu robisz? – zapytałam chłodno.

W tym momencie Zosia pojawiła się w drzwiach swojego pokoju.

– Mamo, co znowu? Ilona przyszła tylko na chwilę – powiedziała z irytacją.

– Musimy porozmawiać. Na osobności – dodałam, patrząc znacząco na Ilonę.

Ilona wzruszyła ramionami i wyszła, rzucając mi wyzywające spojrzenie.

– Chcę cię zrozumieć, Zosiu. Chcę wiedzieć, co się dzieje w twoim życiu – zaczęłam spokojnie.

– Nic się nie dzieje, mamo. Po prostu żyję swoim życiem. Ty masz swoje, ja mam swoje.

– To nieprawda. Jesteśmy rodziną, a rodzina powinna się wspierać. Widzę, że jesteś zagubiona. Chcę ci pomóc, ale musisz mi pozwolić.

– A co z twoją pracą?

– Zrobię wszystko, żeby nasza relacja była priorytetem – odpowiedziałam szczerze.

Tego się nie spodziewałam

Tego wieczoru, gdy Zosia wyszła z Iloną i resztą znajomych, czułam narastający niepokój. Postanowiłam, że muszę dowiedzieć się więcej o tym, co naprawdę się dzieje. Nie mogę pozwolić, żeby moja córka wpadła w jeszcze większe kłopoty.

Kolejny wieczór spędziłam, czekając na ni do późna. Zegar wskazywał już prawie północ, a jej nadal nie było. Ściskałam nerwowo telefon w ręku, gotowa zadzwonić, jeśli minie jeszcze pół godziny. W końcu usłyszałam przekręcanie klucza w zamku. Wstałam, gdy drzwi się otworzyły, a Zosia weszła do mieszkania chwiejnym krokiem. Od razu ruszyła do swojego pokoju. Poszłam za nią, próbując zebrać myśli.

– Zosia, przestań uciekać. Co się dzieje? Dlaczego wracasz w takim stanie?

– Nic się nie dzieje, mamo. Po prostu bawiłam się z przyjaciółmi. Czy to zbrodnia? – odpowiada, rzucając torebkę na łóżko.

– To nie jest normalne, żeby wracać do domu pijanym co wieczór. Musisz mi powiedzieć prawdę – mówię, starając się zachować spokój.

Zosia milczała przez chwilę, patrząc na mnie z wyrzutem.

– Dobra, chcesz prawdy? Proszę bardzo – wyciągnęła coś z kieszeni i rzuciła mi pod nogi. Test ciążowy.

– Jestem w ciąży, mamo. Zadowolona?

Ziemia usunęła mi się spod nóg

Świat wokół mnie przestał istnieć na chwilę.

– Co… co ty mówisz? – wydusiłam z siebie.

– Dokładnie to, co słyszysz. Jestem w ciąży i chcę samodzielnie wychowywać to dziecko – popatrzyła na mnie wyzywająco, jakby czekając na wybuch mojej złości.

– Ale… kto jest ojcem? – spytałam, próbując zapanować nad chaosem myśli.

– Wojtek, chłopak, którego nie lubisz – odpowiedziała z goryczą.

– Zosiu, to nie jest zabawa. Czy rozumiesz, co to znaczy? – starałam się złapać oddech.

– Tak, mamo, rozumiem. I nie potrzebuję twojej pomocy ani twojego wsparcia. Poradzę sobie sama – odwróciła się do mnie plecami, dając do zrozumienia, że rozmowa jest skończona.

Wycofałam się z pokoju. Usiadłam na kanapie w salonie, próbując uporządkować myśli. Co teraz? Jak mam to wszystko ogarnąć?

Następnego dnia, kiedy Zosia jeszcze spała, postanowiłam spotkać się z Wojtkiem. Musiałam zrozumieć, jaki jest ten chłopak i czy można na niego liczyć. W końcu chodzi o przyszłość mojej córki i mojego wnuka.

Spotkałam się z jej chłopakiem

W komórce córki znalazłam jego numer. Zadzwoniłam i poprosiłam o spotkanie. Zgodził się. Czekałam na niego w kawiarni, nerwowo obracając filiżankę w dłoniach. W końcu wszedł młody chłopak z nieco zbyt długimi włosami i tatuażami na rękach. Usiadł naprzeciwko mnie, patrząc nieco niepewnie.

– Wojtku, chcę porozmawiać o Zosi i… o dziecku.

– Wiem, że to nie jest łatwa sytuacja – odpowiada, wzdychając. – Ale poradzimy sobie.

– Musisz zrozumieć, że to ogromna odpowiedzialność. Jesteście oboje bardzo młodzi. Czy naprawdę jesteś gotowy na to wszystko?

– Tak – odpowiedział stanowczo. – Chcę, żeby Zosia i nasze dziecko były szczęśliwe.

Widziałam w jego oczach determinację, której się nie spodziewałam. Może jest nadzieja, że razem uda nam się przetrwać tę burzę. Przede mną długa droga do naprawy tych relacji, ale wierzę, że się uda.

Urszula, 55 lat

Czytaj także:
„Synowa odkąd urodziła, pozjadała wszelkie rozumy. Nie chce moich rad, bo podobno ja już swoje dzieci odchowałam”
„Żona pomiatała mną gorzej niż starą ścierką. Opamiętała się dopiero wtedy, gdy wygrałem tysiące w totka”
„Mój mąż nie przepuści żadnej spódniczce, nawet dziewczynie syna. Tak go urządziłam, że teraz trzyma ręce przy sobie”

Redakcja poleca

REKLAMA