„Hanka wyszła za mąż za uroczego faceta, a ten po ślubie pokazał drugą twarz. To wygodnicki leń przyrośnięty do kanapy”

mężczyzna na kanapie fot. Adobe Stock, auremar
„Nie robił nic, twierdząc, że szuka pracy a Hanka się czepia, okazało się też, że lubi ją krytykować i jest z niej wiecznie niezadowolony. Metamorfoza była tak szokująca, że trudno było w nią uwierzyć”.
/ 15.09.2023 15:30
mężczyzna na kanapie fot. Adobe Stock, auremar

Hanka siedziała na podłodze, opierając plecy o kanapę i starała się nie patrzeć na telefon, którego ekran raz po raz rozbłyskał, sygnalizując przychodzącą wiadomość. Dźwięk na szczęście był wyłączony, inaczej bym oszalała.

– Nie zwracaj uwagi, nie czytaj wiadomości od Pawła – powtarzałam w kółko, widząc, jak słabnie w niej wola walki z uzależnieniem od tego faceta.

– Może tylko jedną? – spojrzała na mnie błagalnie. – Tylko po to, żeby zorientować się, co mu chodzi po głowie.

Była całkowicie uzależniona od Pawła i nie umiała się wyplątać z matni, mimo że doskonale wiedziała, w czym tkwi. Ironia losu polegała na tym, że Hanka jest psychologiem.

Zauroczył ją

Poznała Pawła na terapii, był jej pacjentem. Zafundował sobie seanse z panią psycholog, bo w modzie było poszukiwanie samego siebie, porządkowanie swojego życia. Terapia była pasmem przyjemności, miłym spotkaniem sam na sam dwojga ludzi, którzy wpadli sobie w oko.

Paweł od początku nie ukrywał, że jest zafascynowany Hanką, ale nie prawił jej tanich komplementów, obrał inną, znacznie skuteczniejszą strategię. Udawał faceta, który ukrywa zauroczenie, bo wie, jak bardzo jest niestosowne, relacja pacjent – terapeutka wykluczała podobne uczucia.

Tak bardzo dbał o Hanię, że postanowił poświęcić miłość, która w nim rozkwitła, przynajmniej dopóki występuje w roli pacjenta. Robił to tak demonstracyjnie, że Hanka nie mogła nie zauważyć, jaka jest dla niego ważna. To było dla niej coś nowego, nigdy wcześniej nie była obiektem tak delikatnych uczuć i starań.

Wpadła po uszy. Kiedy terapia się zakończyła, byli już parą. Wcześniej słyszałam o nim to i owo, Hanka nie kryła, że znalazła miłość, ale słyszeć a zobaczyć na własne oczy to dwie różne sprawy. Jasne, że byłam ciekawa faceta, któremu udało się zauroczyć moją przyjaciółkę. 

Hania była bardzo ostrożna w nawiązywaniu męsko-damskich relacji, po nieudanym małżeństwie i burzliwym rozwodzie zarzekała się, że woli być sama. Kilka następnych lat pokazało, że nie rzucała słów na wiatr, w samodzielnym, przez nikogo nieskrępowanym życiu odnalazła spokój i zadowolenie, nie szukała nikogo, wydawało się, że nikt jej nie był potrzebny.

Miałam obawy, że po rozwodzie poczuje się osamotniona i wpadnie w pierwsze lepsze męskie ramiona, szeroko otwarte na przyjęcie tego co reprezentowała, ale okazało się, że Hania potrafiła rozsądnie pokierować swoimi poczynaniami. Zamożna, ładna pani psycholog o figurze nastolatki była łakomym kąskiem i doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Przystojnych poszukiwaczy wygodnego życia na cudzy koszt prześwietlała laserem zielonych oczu i eliminowała z gry na starcie.

Szarmancki i inteligentny

Pawła to jednak nie dotyczyło, on – jak powtarzała – był inny.

– Jest niesamowity, jeszcze nigdy nie spotkałam takiego faceta! – wzdychała Hania. – Wiem, że przede mną powtarzały to setki zakochanych kobiet, ale ja nie mam klapek na oczach. Jestem psychologiem, wiem, z kim mam do czynienia.

Okazja do poznania tego cudu nadarzyła się niebawem – nasza wspólna znajoma urządziła przyjęcie, na które obie zostałyśmy zaproszone, a Hanka przyszła w towarzystwie Pawła.

Szczerze mówiąc, z początku mnie rozczarował, po peanach na jego cześć spodziewałam się faceta o zniewalającej urodzie, a zobaczyłam całkiem przeciętnego, choć miłego dla oka człowieka. Prędko jednak zmieniłam zdanie, obserwując jego zachowanie.

Jak tylko weszli, od razu zajął się troskliwie Hanką, zdjął z niej płaszcz, wprawnie zerknął, czy nie zabrudziła pantofli, przechodząc po mokrym chodniku od samochodu do domu jubilatki, i puścił wolno, by mogła przywitać się ze znajomymi.

Dołączył do niej, jak tylko uporał się z okryciami. Hanka przedstawiała go koleżankom i kolegom, on całował rączki pań, ściskał prawice mężczyzn, swobodnie konwersując. Był nieprawdopodobnie szarmancki, na tle innych mężczyzn sprawiał wrażenie obytego światowca, świadomego swojego uroku, ale całkowicie skoncentrowanego na ukochanej.

Dbał o nią

To się nazywa miłość – pomyślałam, nie spuszczając z niego wzroku.
– Skąd ona go wytrzasnęła, tacy faceci nie istnieją.

Tymczasem męski ideał posadził Hanię koło mnie i oddalił się w kierunku zimnego bufetu. Odnotowałam to z satysfakcją, głodny facet myśli tylko o jedzeniu, największe uczucie musi chwilowo ustąpić ważniejszym sprawom.

– Nie uważasz, że jest cudowny? – spytała rozmarzona Hanka. – Nie wiem, czym sobie na niego zasłużyłam.

– Cieszę się, że jesteś szczęśliwa – odparłam uprzejmie. – Jak długo się znacie?

– Czy to ważne? – Hania zaliczyła twarde lądowanie z obłoków na ziemię, była rozsądną kobieta i wiedziała, do czego zmierzam. – Nie mamy długiego stażu, ale wiem, że dobrze trafiłam.

Paweł wrócił obładowany talerzykami z wyborem sałatek i wędlin, jeden wręczył mnie, drugi swojej wybrance.

– Hania nie zdążyła dziś zjeść obiadu – poinformował mnie, wpatrując się w nią roziskrzonym, ale troskliwym wzrokiem. – Smacznego, kochanie.

Ja też nie załapałam się na nic ciepłego, ale o mnie nikt się nie martwił. Nagłe uczucie niesprawiedliwości odebrało mi dobry humor. Niepotrzebnie dręczyłam Hankę, nieważne, jak długo się znali, miała przy boku człowieka, dla którego była bardzo ważna. Ja mogłam głodować tygodniami i nikt by się mną nie zainteresował.

Obserwowałam ich

Grzebałam bez apetytu w sałatkach, obserwując spod oka, jak Paweł każdym słowem i gestem zabiega o Hankę. Nigdy nie zetknęłam się z takim oddaniem, od lat konsultowałam pary, zajmowałam się związkami i wydawało mi się, że widziałam już wszystko, ale to, co rozgrywało się na moich oczach, zapierało dech w piersiach.

Paweł nie osaczał Hanki, po prostu z nią był, rozmawiał, nieodmiennie zainteresowany tym, co ona ma do powiedzenia. Moja przyjaciółka rozkwitała pod jego spojrzeniem, ale Paweł wcale nie zapomniał i o mnie.

– Bardzo chciałem cię poznać, Hania dużo o tobie opowiadała – powiedział, kierując na mnie ciepły wzrok.

– Mam nadzieję, że nie zdradziła naszych sekretów – zachichotałam.
Czułam, że zachowuję się idiotycznie, to samo mówiło zdziwione spojrzenie Hani, ale nie mogłam się opanować. Ten facet na każdego tak działał, zaczynałam rozumieć, dlaczego przyjaciółka straciła dla niego głowę, chyba rzeczywiście trafiła na ideał.

Coś się zmieniło po ślubie

Po roku z okładem intensywnej znajomości Hanka przyjęła oświadczyny Pawła.

– Odszczekuję wszystko, co powiedziałam, instytucja małżeństwa jest w porządku, o ile trafi się na właściwego faceta – powiedziała wesoło podczas skromnego przyjęcia weselnego. – Do tej pory nie miałam szczęścia, ale teraz będzie inaczej.

– Na pewno – uściskałam ją. – Masz partnera, przyjaciela i kochanka, tak właśnie powinien wyglądać idealny związek.

Byłam wówczas przekonana, że mam rację, Paweł mistrzowsko oszukał nie tylko zakochana w nim Hankę, ale również mnie. A to duża sztuka.

Po ślubie Paweł przeprowadził się do żony, której mieszkanie było większe i wygodniejsze, a swoje wynajął, bo przecież i tak z niego nie korzystał. Usłyszałam o tym przypadkowo, Hanka zajęta małżeńskim szczęściem przestała mieć dla mnie czas. Odezwała się kilka miesięcy później, przepraszając za milczenie.

– Jesteś szczęśliwa? – spytałam, bo coś mi się w jej głosie nie spodobało.

– Chyba tak, ale to skomplikowane – westchnęła.

– Chcesz o tym porozmawiać? – spytałam zachęcająco.
Roześmiała się.

– O to zwykle ja pytam moich pacjentów, ale tak, chcę. Chętnie oddam się w twoje ręce, potrzebuję trzeźwej oceny, bo czasem myślę, że mąci mi się w głowie. Przyjadę do ciebie w tajemnicy przed Pawłem, bo on cię nie lubi.

Zdębiałam. Jak to nie lubi? Jeszcze niedawno składał mi wyrazy niemalże uwielbienia, byłam przekonana, że jestem ulubioną koleżanką jego żony.

– Uważa, że moi znajomi są beznadziejni i powinnam z nich zrezygnować, nie możemy się w tej sprawie dogadać.

To już nie był ten sam facet

Hanka przyjechała wieczorem i okazało się, że punktów spornych w jej małżeństwie jest znacznie więcej.

– Paweł się zmienił, wydaje mi się, że po ślubie stał się innym człowiekiem. A może mój eksmałżonek miał rację, twierdząc, że mam za duże wymagania, którym nikt nie jest w stanie sprostać?

– Innymi słowy, jeśli ci się coś nie podoba, to jest to wyłącznie twoja wina, nigdy partnera – podsumowałam. – Wiesz, że to nieprawda. Powiesz mi, dlaczego według Pawła stałam się beznadziejna?

– Nie tylko ty, także moja rodzina i inni znajomi. Trochę to dziwne, bo wszedł w moje towarzystwo jak w masło, wszyscy go polubili i wydawało się, że dobrze się wśród nich czuje.

– Byłam nim oczarowana, nawet ci zazdrościłam – przyznałam.

– Paweł nie chce nigdzie ze mną wychodzić, mówi, że mu to nie pasuje. Siedzi w domu i tego samego oczekuje ode mnie.

– To jeszcze nie tak źle, bywają gorsze problemy – powiedziałam ostrożnie.

Hanka natychmiast się ze mną zgodziła.

– Mnie też ocenia bardzo krytycznie, do tej pory myślał tak jak ja, zgadzaliśmy się we wszystkim, od poglądów politycznych, po upodobania kulinarne. Teraz krytykuje mnie na każdym kroku, jakby chciał mnie przerobić na swoją modłę, strasznie mnie to wkurza, często się kłócimy.

– Zmienił się tak po ślubie?

Hanka przytaknęła.

– Ale to nie wszystko, jest jeszcze coś, co mi się nie podoba. Paweł postanowił zmienić pracę, poprzednia mu nie odpowiadała, dusił się w niej, nie mógł dogadać z szefem, nie widział możliwości rozwoju. Złożył wypowiedzenie i od tej pory szuka odpowiedniego zajęcia, niezbyt intensywnie, bo bez efektu.

– Siedzi w domu?

– Tak – Hanka spuściła wzrok. – Sporo zarabiam, więc nie wnikałam w jego zawodowe sprawy, nie potrzebujemy jego pieniędzy, ale po jakimś czasie taka stagnacja wydała mi się podejrzana. Nie wiem, czy on w ogóle zamierza podjąć pracę, zapewniam mu wygodny dom, życie na poziomie, a kieszonkowe ma z wynajmu mieszkania.

– Żyć nie umierać, facet zrobił sobie prawdziwe wakacje – uśmiechnęłam się.

– Oby nie trwały za długo.

– Paweł nie widzi w tym nic złego, przecież jesteśmy małżeństwem, a ja jestem w stanie go utrzymać – powiedziała Hanka. – Może zresztą ma rację, a ja się niepotrzebnie czepiam?

Oszukał ją

Kilka miesięcy później Hania nie miała już wątpliwości, że Paweł ją oszukał. Zrobił to tak umiejętnie, że nabrał nawet mnie, nie mówiąc o zakochanej w nim kobiecie.

Kiedy zaklepał sobie Hanię, przestał się starać i rozsiadł wygodnie w jej życiu, oczekując, że żona o niego zadba. Nie był już szarmanckim światowcem, zrezygnował z elegancji i troskliwości, stając się facetem gderliwym, nierozstającym się z pilotem od telewizora.

Nie robił nic, twierdząc, że szuka pracy a Hanka się czepia, okazało się też, że lubi ją krytykować i jest z niej wiecznie niezadowolony. Metamorfoza była tak szokująca, że trudno było w nią uwierzyć.
Hanka nie poddała się, próbowała odnaleźć swojego Pawła, zrozumieć zmianę. Zaproponowała mu nawet terapię, na którą oczywiście się nie zgodził, ale nie omieszkał zadzwonić do mnie.

– Nie podoba mi się, że próbujesz rozbić nasze małżeństwo – powiedział zimno. – Nie pozwolę na to, uprzejmie proszę, przestań buntować Hankę albo opowiem wszystkim, co z ciebie za terapeutka. W mediach społecznościowych ludzie tylko czekają na takie rewelacje, wyleje się na ciebie hejt, na który zasłużyłaś.

Nie przestraszyłam się groźby i kiedy Hanka poprosiła mnie o udzielenie azylu, zaprosiłam ją do swojego mieszkania. Uciekła z własnego, okupowanego przez męża, z którym nie była w stanie wytrzymać pod jednym dachem. Wtedy Paweł zreflektował się, że przegiął, i zaczął słać słodkie SMS-y, że kocha, że potrzebuje jej jak powietrza. Hanka bombardowana dowodami przywiązania słabła.

Kochała Pawła i chciała być z nim szczęśliwa, wytrzymała jedną dobę, a potem wróciła do domu. Nadal są razem, ale tylko dlatego, że sprawa rozwodowa, którą Hanka jednak założyła, wlecze się od lat. Paweł nie ma zamiaru rozstawać się z żoną, jest mu z nią wygodnie. Nie po to starał się o Hankę ponad rok, żeby teraz zrezygnować.

Czytaj także: „Kiedy mąż stracił pracę, chciał prosić o pomoc kuzyna. Lepiej jednak żyć skromnie, niż pracować u takiego łajdaka”
„Aby mama i siostry nie głodowały, zostałem kochankiem bogatych kobiet. Kasa płynie szerokim strumieniem”
„Koleżanka wyzwała mnie od najgorszych bo związałam się z lokalnym przedsiębiorcą. Zazdrości mi powodzenia”

Redakcja poleca

REKLAMA