„Gorąca noc z kolegą z pracy skończyła się zimnym prysznicem. Myślał, że ma mnie w garści, ale byłam sprytniejsza”

kobieta fot. iStock by Getty Images, Luis Alvarez
„Po powrocie do biura wszystko wyglądało inaczej. Krzysztof, z którym jeszcze niedawno spędzałam każdą chwilę na delegacji, nagle zaczął mnie unikać. Zamiast porannych rozmów przy kawie teraz szybko przechodził obok mojego biurka”.
/ 09.10.2024 18:30
kobieta fot. iStock by Getty Images, Luis Alvarez

Pracując w firmie konsultingowej, nie miałam czasu na życie osobiste. Kolejne projekty, spotkania z klientami, i setki wyjazdów służbowych, które były bardziej moim domem niż mieszkanie w Warszawie. Nie narzekałam – budowałam swoją karierę z pasją, a firmę z nadzieją na lepsze jutro.

Byliśmy zgrani

To właśnie w pracy poznałam Krzysztofa. Był starszy ode mnie o kilka lat, doświadczony, pewny siebie, idealny mentor. Nie ukrywam, podziwiałam go – może nawet trochę za bardzo. Jednak zawsze staraliśmy się zachować dystans. Aż do tej delegacji.

– No dobra, Monika – zaczął z uśmiechem w samolocie. – Czyli teraz spędzimy tydzień na spotkaniach, kolacjach i omawianiu strategii?

– Jeśli będziesz tak pracował jak ostatnio, to możemy potrzebować więcej czasu…

Nie wiedziałam wtedy, jak szybko to napięcie między nami sięgnie zenitu.

Delegacje zawsze były intensywne. Po spotkaniach z klientami często zostawaliśmy w hotelach do późna, omawiając wnioski i planując kolejne działania. Ale tym razem było inaczej. Z Krzysztofem nasza praca stała się czymś więcej. Każde spojrzenie, każdy przypadkowy dotyk niosły ze sobą coś, czego nie chciałam nazwać. Wiedziałam, że przekraczamy granicę, ale udawałam przed sobą, że to tylko flirt, mało znacząca gra między nami.

Wieczorami siadaliśmy w hotelowej restauracji. Byliśmy tylko my, lampka wina i rozmowy, które miały być o pracy, ale schodziły na inne tematy.

– Naprawdę uważasz, że ten projekt ma szansę na sukces? – zapytał, pochylając się bliżej.

Kręciło mi się w głowie

Czułam jego perfumy, a jego bliskość sprawiała, że zaczynałam mówić szybciej, żeby ukryć zdenerwowanie.

– Jeśli będziemy współpracować tak dobrze jak teraz, to wszystko nam się uda – odpowiedziałam, nie patrząc mu w oczy.

Wiedziałam, że ten dystans, który dotąd nas dzielił, coraz bardziej się kurczył. I to była moja decyzja, żeby pozwolić temu się stać.

Pewnego wieczoru, po kolejnej takiej kolacji, Krzysztof zaproponował, żebyśmy usiedli na tarasie. Widok nocnego miasta i świeże powietrze miały nas odprężyć. Nie spodziewałam się jednak tego, co miało się wydarzyć.

– Jesteś niesamowitą osobą… – zaczął niepewnie, patrząc mi prosto w oczy.

Spojrzałam na niego, a serce zaczęło mi szybciej bić. Wiedziałam, co się stanie. Pocałował mnie, a ja nie zaprotestowałam. Wtedy wszystko się zmieniło.

– To nie jest tylko praca, prawda? – szepnął. I wtedy już było za późno na jakiekolwiek wycofanie się.

Coś było nie tak

Po powrocie do biura wszystko wyglądało inaczej. Krzysztof, z którym jeszcze niedawno spędzałam każdą chwilę na delegacji, nagle zaczął mnie unikać. Zamiast porannych rozmów przy kawie teraz szybko przechodził obok mojego biurka, jakby mnie nie zauważał. Czułam się zdezorientowana, ale mówiłam sobie, że pewnie ma dużo pracy.

Pewnego dnia, podczas lunchu, siedziałam z Magdą z HR-u. To ona, jak zawsze, miała najnowsze plotki z biura.

– A słyszałaś, że Krzysiek z marketingu planuje ślub? – rzuciła z uśmiechem, jakby to była najzwyklejsza informacja.

Zamarłam. Ślub? Z kim?

– Chyba z tą swoją narzeczoną, Agnieszką. To takie urocze, że oni wciąż są razem. Zaczęli jeszcze na studiach… – kontynuowała, zupełnie nieświadoma, że z każdym jej słowem moje serce łamało się na drobne kawałki.

Narzeczoną? Agnieszka? Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Poczułam się, jakby ktoś uderzył mnie w twarz. W jednej chwili wszystkie nasze rozmowy, spojrzenia, dotyk stały się kłamstwem.

Byłam zdeterminowana

Zbierałam siły na rozmowę z Krzysztofem, ale nie mogłam tego dłużej trzymać w sobie. Zatrzymałam go na korytarzu.

– Krzysztof, musimy porozmawiać – powiedziałam ostro.

Spojrzał na mnie, a w jego oczach zobaczyłam to, czego się obawiałam. Wiedział.

– Co się dzieje? – odpowiedział z udawaną niewinnością.

– Czy to prawda, że jesteś zaręczony? – Z trudem utrzymywałam spokój.

Widziałam, jak jego twarz zmienia wyraz. Nie miał odwagi mi odpowiedzieć.

– Oszukałeś mnie – wyszeptałam, czując łzy napływające do oczu. – Spaliśmy razem, a ty mi nawet nie powiedziałeś…

– Nie rozumiesz, to trudne… – zaczął, ale przerwałam mu.

– Nie. To bardzo proste. Koniec z nami.

Zerwanie było trudniejsze, niż mogłam przypuszczać. Próbowałam się odciąć od Krzysztofa, ale on nie dawał mi spokoju. Każde spotkanie w biurze, każde zebranie, na którym musieliśmy współpracować, było dla mnie męczarnią. A on? Wyglądał, jakby nic się nie stało, jakby to, co było między nami, nie miało większego znaczenia.

Chciał mną rządzić

– Potrzebuję cię do tego nowego projektu – zagadnął któregoś ranka, stając przy moim biurku.

Podniosłam wzrok, czując, jak serce mi przyspiesza. W jego oczach widziałam ten sam błysk, co wtedy, na delegacji. Był pewny siebie, przekonany, że może mnie kontrolować, że wciąż ma nade mną władzę.

– Pracuję teraz nad czymś innym – odparłam chłodno, nie podnosząc na niego wzroku.

– Naprawdę musimy porozmawiać… – jego ton był miękki, niemal błagalny.

Westchnęłam głęboko, wiedząc, że nie mogę unikać tej rozmowy wiecznie. Wstałam i poszliśmy na boczny korytarz, z dala od ciekawskich oczu współpracowników.

– O co ci chodzi? – spytałam, czując, jak narasta we mnie irytacja.

– Ja… nie mogę o tym zapomnieć – wyznał, próbując złapać mnie za rękę. Odsunęłam się.

– Musisz – powiedziałam stanowczo. – To już przeszłość. Nie będę tą drugą. Mam swoją godność, a ty masz narzeczoną. Nie zamierzam brać udziału w twojej podwójnej grze.

Jego oczy zmieniły wyraz. Wiedział, że stracił kontrolę, że nie dam się już omamić.

– Czyli co? Tak po prostu skończymy? – spytał z pretensją.

– Skończyliśmy już dawno. To ty nie chcesz tego przyjąć do wiadomości.

Odwróciłam się na pięcie i odeszłam, zostawiając go samego w korytarzu. Ale czułam, że to nie koniec. Krzysztof nigdy nie znosił przegranej.

Atmosfera była napięta

Krzysztof nie przestawał szukać okazji, żeby zbliżyć się do mnie, choć starałam się być tak profesjonalna, jak tylko mogłam. Przypadkowe dotknięcia, spojrzenia, które mówiły zbyt wiele – czułam, że wciąż próbuje mieć nade mną kontrolę, a ja z każdym dniem czułam się coraz bardziej osaczona.

Wszystko to odbijało się na mojej pracy. Trudniej było mi się skupić, a każdy dzień w biurze zaczynał się od nerwowego zerkania na zegarek i liczenia godzin do wyjścia. Czułam, że Krzysztof robi wszystko, by trzymać mnie blisko, angażując mnie w nowe projekty, wymuszając współpracę. Ale to, co kiedyś dawało mi satysfakcję, teraz stało się udręką.

W pewnym momencie pokazał swoją prawdziwą twarz. Kiedyś ciepły i pełen humoru, teraz był ostry, wymagający. Stawiał mnie w trudnych sytuacjach przed zespołem, jakby chciał udowodnić, że bez niego jestem nikim. Musiałam porozmawiać o tym z Magdą.

– On cię chce kontrolować – powiedziała, kiedy spotkałyśmy się na kawie po pracy. – Wiesz, jak to jest. Facet, który nie może cię mieć, będzie próbował zniszczyć ci życie, żeby udowodnić, że to on rządzi.

– Nie wiem, co mam robić – wyznałam, czując się coraz bardziej bezradna. – Myślałam o zmianie pracy, ale to nie jest takie proste…

– A czemu ty masz odchodzić? To on powinien się wynosić – przerwała mi stanowczo. – Nie pozwól mu wygrać. Jesteś lepsza od tego.

Musiałam zacząć działać

Magda miała rację, ale nie mogłam pozbyć się tego paraliżującego uczucia, że Krzysztof nie da mi spokoju, dopóki nie osiągnie swojego. W pracy stawało się coraz trudniej, a ja czułam, że tracę grunt pod nogami. Codziennie zastanawiałam się, ile jeszcze dam radę wytrzymać.

Napięcie osiągnęło szczyt, kiedy Krzysztof zaproponował kolejną wspólną delegację. Tym razem miało być to kilka dni z dala od biura, w całkiem nowym projekcie. W jego głosie usłyszałam znajomą nutę, próbę odzyskania kontroli, którą mu odebrałam.

– Powinniśmy tam pojechać razem – powiedział pewnym siebie tonem. – Wiesz, że bez ciebie ten projekt nie ma szans.

Nie odpowiedziałam od razu, czując, że w ten sposób chce mnie znowu przyciągnąć. Wiedziałam, że to będzie kolejna próba zbliżenia się, kolejny krok w jego manipulacyjnej grze. Ale tym razem byłam gotowa. Postanowiłam z nim skończyć, raz na zawsze.

W biurze, przed całym zespołem, zgodziłam się na rozmowę, ale to ja poprowadziłam ten teatr. Krzysztof był zaskoczony, kiedy zabrałam go do sali konferencyjnej, a tam, na oczach innych, jasno i stanowczo wyłożyłam swoje stanowisko.

– To się musi skończyć – powiedziałam bez ogródek. – Nie jedziemy na żadną delegację. Ani razem, ani osobno.

Zapanowała niezręczna cisza

Widziałam, jak jego twarz zmienia wyraz – z pewności siebie na frustrację. Nie był przyzwyczajony do porażki, zwłaszcza publicznej.

– Chyba przesadzasz – próbował się ratować, uśmiechając się nerwowo do kolegów z zespołu. – Pracowało się nam razem całkiem dobrze, pamiętasz?

Jego słowa wywołały we mnie dziwną mieszankę gniewu i współczucia. Może rzeczywiście wierzył, że to była zwykła współpraca. Może naprawdę nie widział, jak bardzo mnie zranił. Ale to nie miało już znaczenia.

– To ty wszystko zrujnowałeś – powiedziałam chłodno, nie zwracając uwagi na jego próby dalszej manipulacji. – Zajmij się swoim życiem.

W tym momencie poczułam, jakby ogromny ciężar spadł mi z serca. Odwróciłam się, zostawiając go za sobą, widząc kątem oka, jak inni w zespole zaczynają rozumieć, co się wydarzyło. Krzysztof, choć zawsze silny i pewny siebie, teraz wyglądał na zagubionego. Wiedziałam, że nie odpuści łatwo, ale to już nie był mój problem. Ja zdecydowałam.

Monika, 30 lat

Czytaj także:
„Mąż marzył o kontynuowaniu rodu i rozsiewaniu genów po świecie. A ja pragnęłam dzieci jak leśnik suszy”
„Przez lata żyłem w korpo kołowrotku. Poczułem, że żyję dopiero gdy zająłem się domem i dziećmi”
„Mój uczeń zniszczył mi reputację, na którą ciężko pracowałam. Rozpuścił kłamliwą plotkę, bo postawiłam mu dwóję”

Redakcja poleca

REKLAMA