Zamyślona wyglądałam przez szybę. Po raz kolejny poczułam tęsknotę za swoim małym, może też odrobinę nieciekawym, ale przynajmniej cichym miastem rodzinnym. W tej metropolii wylądowałam niespodziewanie. Będąc bowiem w ostatniej klasie ogólniaka, rodzice oznajmili, że powinnam pójść na jakieś porządne studia. Ciotka ze strony mamy akurat prowadziła życie w Gdańsku i przystała na to, bym to u niej zamieszkała.
Wysłali mnie na studia
Nauka zawsze dobrze mi szła, więc bez większego kłopotu zdobyłam indeks, jednak perspektywa opuszczenia rodzinnego domu bardzo mnie smuciła.
– Jeszcze nadejdzie taki dzień, gdy będziesz nam za to wdzięczna, Lena – tłumaczyli rodzice. – Nie chcemy patrzeć, jak tutaj, w tej pipidówce, marnujesz swój potencjał.
Najtrudniej z tego wszystkiego było mi pogodzić się z rozstaniem z Krzysztofem. Znaczył dla mnie dużo więcej niż jakakolwiek perspektywa kariery zawodowej czy przyszłość. Moi bliscy obawiali się jednak, że jeśli zbyt pośpieszę się ze ślubem i zrobię to nim skończę studia, moje plany na przyszłość staną pod wielkim znakiem zapytania.
Krzysztof nie miał wcale łatwego życia, bowiem wywodził się z dość biednej familii. Kiedy skończył czternaście lat, jego tata zmarł i chłopak został zmuszony niejako do przejęcia jego roli i pomocy mamie w opiece nad młodszym rodzeństwem. Mimo że Krzysiek był bardzo utalentowany, nawet bardziej niż ja, o wyższej edukacji mógł jedynie marzyć. Gdy zdał maturę, zatrudnił się w sporym przedsiębiorstwie działającym w naszej niewielkiej mieścinie.
Wierzyłam w nas
Byłam w nim zakochana do szaleństwa, ale nie mogłam jednak postąpić wbrew woli rodziców. Nigdy by mi nie darowali, gdybym ich rozczarowała.
– Daj spokój, to bez sensu. Ja nie pasuję do ciebie – oznajmił pewnego dnia Krzyś z chłodem w głosie.
– Co ty wygadujesz? Jesteś przecudowny i uroczy, słyszysz? – natychmiast mu przerwałam. – Damy przecież radę przetrwać ten czas w rozłące, przekonasz się.
– Przecież to będzie długie pięć lat… I co potem? Czym ty tu będziesz się zajmowała? Chyba lepiej będzie, żeby każde poszło własną drogą.
– Nie mów tak! Chcesz to wszystko tak po prostu porzucić i ze mnie zrezygnować? – poczułam irytację, ale jednocześnie do oczu napłynęły mi łzy. – Nie martw się, jakoś to będzie, daję ci na to słowo!
Nie miałam co do tego żadnych wątpliwości. Po tygodniu ruszyłam więc w kierunku Gdańska, gdzie miałam stancję u mojej cioci, rozpoczynając tym samym zupełnie nowy etap. Ciocia, która w sumie nie miała nikogo bliskiego, przyjęła mnie chętnie do swojego przestronnego trzypokojowego lokum, usytuowanego w zabytkowej części Gdańska. Nie miałam więc powodów do narzekań, starała się przecież zapewnić mi jak najlepsze warunki. Ale wciąż trudno mi było oswoić się z harmidrem i gwarem, jakie panowały w tym mieście.
Znalazł sobie inną
Przez długi czas po moim przyjeździe do Gdańska regularnie wymienialiśmy Krzyśkiem maile i dzwoniliśmy do siebie. Z czasem nasze kontakty zrobiły się jednak coraz rzadsze. Któregoś dnia otrzymałam od niego krótką, ale dość zwięzłą wiadomość, z której wynikało, że… zrywa ze mną. Poczułam wtedy, jak moje serce mocno przyspiesza, a oddech momentalnie staje się płytki. Z trudem doczytałam treść do końca.
„Lena, proszę dajmy sobie spokój… – napisał mi Krzysztof. – Nie widzę dla nas żadnej przyszłości. Spotkałem inną kobietę i nie chcę dłużej żyć wyobrażeniami. Nie gniewaj się więc na mnie, ale uwierz, tak będzie lepiej dla nas obojga”.
Beznamiętnie gapiłam się na ekran komputera, totalnie zszokowana tym, jak okrutnie ze mną postąpił. „Zaledwie osiem miesięcy i już znalazł sobie kogoś innego? Jakim cudem tak szybciutko wyrzucił mnie z pamięci? Czyżby on wcale mnie nie kochał? Okazało się, że to po prostu smarkacz!” – z hukiem zatrzasnęłam laptopa.
Przez długi czas zmagałam się z własnymi silnymi emocjami, ale mimo cierpienia i mocnego zawodu, który sprawił mi Krzysztof, wciąż darzyłam go uczuciem. Moi rówieśnicy ze studiów wydawali się przy nim dziecinni, zarozumiali i bardzo zadufani w sobie. Chociaż kilka razy się z kimś spotkałam, to zupełnie nic z tego nie wyszło. Nie potrafiliśmy się ani trochę dogadać. Dałam więc im spokój i skupiłam się tylko na studiowaniu.
Marzyłam by wrócić
Kiedy wreszcie skończyłam naukę na uczelni, udało mi się znaleźć pracę. Miałam w planach zostać więc w Gdańsku jeszcze jakiś czas, najdłużej dwa lata. Akurat w tym okresie ciocia Alina dość poważnie się rozchorowała, więc musiałam się nią zaopiekować. Ale po pół roku choroby zaczęła w końcu dochodzić do siebie, dlatego odpuściłam etat i wróciłam do domu rodzinnego. W Gdańsku bowiem nic mnie już nie trzymało, nie chciałam tam zostać.
– Nie wspominałaś nic, Lenko, o przyjeździe – mama mocno mnie utuliła. – Zrobiłabym jakiś dobry obiad, upiekła ciasto…
– Spokojnie, mamo – wtuliłam się w nią. – Ja zostaję tu na stałe.
– Naprawdę? – była mocno zaskoczona. – Sądziłam, że metropolia cię odmieni, że nie zechcesz już do nas wracać. W końcu tam jest tyle barwnych, ciekawych osób, fascynujące życie…
– Ale ja wcale nie chciałam nigdzie wyjeżdżać – zawołałam z żalem w głosie. – To wy sobie ubzduraliście w głowach jakiś plan na moje własne życie! Od teraz jednak ja sama będę o nim decydować.
– A co z twoją pracą, karierą?
– Planuję rozpocząć własny biznes – wyjaśniłam jej krótko. – Chcę zajmować się finansami przedsiębiorstw. No wiesz, wszystkie rozliczenia podatkowe, prowadzenie ksiąg rachunkowych i inne tego typu kwestie. Da się to robić zdalnie, z domu. Kluczem do sukcesu jest jedynie pozyskanie dobrych klientów, a później już interesy same się rozkręcają. Jestem pewna, że mi się to powiedzie.
– Jeżeli naprawdę w to wierzysz, to ja jestem bardzo zadowolona – odpowiedziała mama.
Jednak mnie zrozumieli
Rodzice, a szczególnie mój tata, zareagowali zupełnie inaczej niż się spodziewałam. Wbrew moim wszelkim obawom, poparli mój wybór i decyzję. Koniec końców, byłam ich jedynym dzieckiem.
– Dorosłaś już – stwierdził stanowczo ojciec. – Postępuj więc według własnego uznania.
Zrozumiała wtedy, że nareszcie zmądrzeli. Co więcej, ku mojemu zdziwieniu, znalezienie dobrych klientów nie stanowiło jakiegoś dużego problemu. W czasach internetu nie ma rzeczy niemożliwych. Kluczem było po prostu wytyczenie całkiem nowej ścieżki i konsekwentne podążanie nią!
W szybkim czasie poczułam się w tej małej mieścinie znów jak u siebie. Zmęczona godzinami spędzonymi przed komputerem, wybierałam się z czworonogiem na spacer do lasku albo nad rzeczkę. W takich chwilach wręcz przepełniała mnie euforia. Nie marzyłam ani o najnowszym samochodzie, ogromnym lokum czy też blasku metropolii. Wystarczały mi do szczęścia bajeczne krajobrazy i pogodne twarze mamy i taty.
Jedyne tylko, czego mi brakowało do całkowitego szczęścia to Krzyś. Słyszałam od kolegów, że ciągle jest singlem, ale nie zamierzałam go w żaden sposób nagabywać. Myślałam sobie, że jak mamy być razem, to kiedyś i tak na siebie wpadniemy.
Pojął swój błąd
No i faktycznie, tak było. Szłam po południu w stronę rzeczki i nagle go dostrzegłam. Normalnie zapomniałam jaki jest przystojny. W sumie przecież nie widzieliśmy się aż siedem lat. Przez ten czas z chłopaka stał się facetem, nabrał męskich rysów. Ale uśmiech mu został taki, jak dawniej.
– Lena… – odparł na przywitanie. – Doszły mnie słuchy, że znów jesteś w mieście i że regularnie wizytujesz nasze miejsce nad rzeką.
– Tak jak ci kiedyś mówiłam, wróciłam. Chyba pamiętasz jeszcze, że zawsze podkreślałam, iż tak właśnie będzie.
Nasze drogi znów zaczęły się krzyżować. Dowiedziałam się też, że Krzysztof nie był w żadnym stałym związku. Spotykał się co prawda z paroma dziewczynami, ale z żadną z nich nie udało mu się zbudować czegoś trwalszego.
– Lenko, ja nigdy nie wymazałem cię z pamięci – oznajmił mi ostatnio. – Wysłałem do ciebie tamtego e-maila, bo nie miałem wiary, że uda nam się tę rozłąkę przetrwać…
Sklecił jakąś głupią opowieść o nieistniejącej dziewczynie, bo nie chciał sprawić mi kłopotu!
– Nie wierzyłem, że powrócisz w rodzinne strony – kontynuował, spoglądając na mnie z widoczną skruchą. – Przepraszam, że tak mocno cię skrzywdziłem. To było z mojej strony kompletnie głupie i bezmyślne! Nie zastanawiałem się kompletnie, co będziesz czuła.
Znów jest po staremu
– Święta racja, zachowałeś się jak dureń – parsknęłam śmiechem. – Gdyby było inaczej, za nic byś we mnie nie zwątpił. Niesamowicie mnie wtedy zraniłeś. Latami starałam się wyrzucić cię jakoś z pamięci…
– I jak, poskutkowało? – spytał.
– Przecież doskonale o tym wiesz, że nie. Przy tobie każdy inny wypadał strasznie blado – oznajmiłam.
Ujął mnie w swoje silne ramiona. Moje ciało zaś zalała fala przyjemnych dreszczy. Serce zaczęło walić mocniej, a namiętność wybuchła z podwojoną siłą! Ogarnęło mnie wreszcie głębokie poczucie szczęścia i ukojenia. Nareszcie osiągnęłam to, o czym tak marzyłam. Byłam już pewna, że nic ani też nikt nie stanie nam na drodze, abyśmy znowu mogli być razem.
– Nigdy więcej cię nie skrzywdzę – wyszeptał mi wprost do ucha Krzyś, kiedy na chwileczkę oderwaliśmy się od siebie. – Tak bardzo się cieszę, że jesteś. To była bardzo długa podróż do domu.
Lena, 29 lat
Czytaj także:
„Jestem kierowniczką w dużej korporacji, a w domu nie znaczę nic. Tak traktuje mnie własny mąż”
„Gdy mąż dowiedział się o ciąży, dosłownie skakał z radości. Nawet nie podejrzewa, czyje naprawdę jest to dziecko”
„Mój mąż miał bardzo nietypowe i tajemnicze hobby. Gdy się o nim dowiedziałam, wystawiłam go za drzwi z 1 walizką”