„Gdy przyszły mąż przedstawił mnie swojej matce, to ta wyśmiała mnie w twarz. Powiedziała, że nie odda syna fryzjerce”

fryzjerka fot. Getty Images, Zero Creatives
„– Myślisz, że pozwolę swojemu synowi zniszczyć swoje życie? – zapytała mnie z ironicznym uśmieszkiem na twarzy. – Zrobię wszystko, aby znalazł sobie narzeczoną, która będzie kimś więcej niż dziewczyną obcinającą włosy – dodała”.
/ 16.04.2024 14:30
fryzjerka fot. Getty Images, Zero Creatives

Gdy poznałam Damiana, to nawet przez chwilę nie pomyślałam, że różnica w naszym wykształceniu może mieć wpływ na nasze szczęście. Wprawdzie on był inżynierem, a ja zwykłą fryzjerką, ale czasy mezaliansów już dawno minęły. Szybko okazało się, że nie wszyscy tak uważali. Moja przyszła teściowa miała zupełnie inne zdanie i bez żadnych ogródek mówiła, że nie odda swojego synka kobiecie, która obcina włosy obcym ludziom.

Byliśmy z dwóch innych bajek

Gdy spotkałam na swojej drodze Damiana, nigdy nie sądziłam, że będziemy kiedyś razem. To był bardzo pochmurny dzień, kiedy przyszedł do mojego salonu i powiedział, że chce obciąć włosy na całkowite zero.

– Na łyso? – zapytałam z niedowierzaniem. Nie mogłam uwierzyć, że ktoś chce się pozbyć tak cudownie gęstych i kręconych włosów.

– Dokładnie tak – powiedział z uśmiechem. Jednak jego oczy się nie uśmiechały. – Jest pani zdziwiona? – zapytał po chwili. Chyba zauważył, że nie jestem w stanie zrozumieć jego decyzji.

– To nie moja sprawa – powiedziałam szybko i chwyciłam za nożyczki. Ale Damian nie zamierzał milczeć. Powiedział, że obcina włosy w geście solidarności z najlepszym kumplem, który właśnie przechodzi chemioterapię.

– Mam nadzieję, że będzie mu raźniej – powiedział po chwili.

Z rozrzewnieniem spojrzał na opadające pukle, ale nie powiedział ani słowa. A ja poczułam ogromne wzruszenie. I doszłam do wniosku, że to wspaniale mieć obok siebie tak cudownego człowieka.

Przez kolejne miesiące Damian przychodził do mojego salonu regularnie. Obcinał włosy i opowiadał o swoim koledze, który dzielnie zmagał się z chorobą. Aż któregoś dnia przyszedł i powiedział, że tym razem nie potrzebuje usługi fryzjerskiej.

– Kolega wygrał walkę – powiedział z uśmiechem. – A ja chciałbym zaprosić panią na kawę – dodał.

Bardzo się ucieszyłam, bo naprawdę go polubiłam. Wprawdzie wiedziałam, że jesteśmy z dwóch całkowicie innych światów, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Damian był zdolnym inżynierem biorącym udział z w prestiżowych projektach, a ja zwykłą fryzjerką, która każdego dnia obcinała włosy zupełnie obcym ludziom. Ale czy w dzisiejszych czasach ma to jakiekolwiek znaczenie?

Wieczór z Damianem był bardzo udany. I chociaż nie miałam zielonego pojęcia o projektach, którymi on się zajmował, to słuchałam jego opowieści z zapartym tchem. Zawsze lubiłam poznawać nowe rzeczy, a Damian wprowadzał mnie w zupełnie nowe obszary. Szkoda tylko, że ja nie miałam dla niego równie ciekawych opowieści.

Damian poprosił mnie o rękę

Damian nadal przychodził regularnie do mojego salonu. Wprawdzie nie korzystał już tak często z moich usług fryzjerskich, ale lubił wpadać do mnie na kawę lub herbatę.

– Dobrze czuję się w twoim towarzystwie – powiedział mi któregoś dnia, gdy zapytałam go, dlaczego wciąż mnie odwiedza.

– I nie przeszkadza ci, że nie mam tytułu naukowego? – zapytałam z przekąsem.

Sama nie wiem, dlaczego zadałam to pytanie. Nigdy wcześniej nie miałam kompleksów związanych z moim zawodem, ale przy Damianie czułam się niewykształcona i głupia.

– Daj spokój – roześmiał się Damian. – Jakie to ma znaczenie, jakie masz wykształcenie i co robisz w życiu? Lubię cię i to jest najważniejsze – powiedział.

Ja też go bardzo lubiłam. I to na tyle, że po kilku tygodniach znajomości zaczęłam snuć plany o naszej przyszłości. Problem był tylko jeden – nie wiedziałam, jak mam mu o tym powiedzieć. Na szczęście nie musiałam. Po kilku miesiącach byliśmy już parą. I chociaż różniliśmy się niemal na wszystkich płaszczyznach, to dobrze nam było ze sobą i lubiliśmy przebywać w swoim towarzystwie.

– Chciałbym ci zadać bardzo ważne pytanie – poinformował mnie Damian pewnego zimowego wieczoru. Właśnie przygotowywałam jego ulubioną zupę i oczekiwałam słów zachwytu.

– Nie, nie podam ci przepisu – odpowiedziałam ze śmiechem. – Przecież wiesz, że to moja tajemnica – dodałam z udawaną powagą. A potem dałam mu buziaka i wróciłam do gotowania.

Damian podszedł do mnie i objął mnie w pasie.

– To nie chodzi o zupę – powiedział po chwili. – Chciałbym cię zapytać, czy zostaniesz moją żoną?

Popatrzyłam na niego z niedowierzaniem, a potem szeroko się uśmiechnęłam.

– Już myślałam, że nigdy mnie o to nie poprosisz – wyszeptałam. A potem pomyślałam, że marzenia jednak się spełniają.

Przyszła teściowa nie była zadowolona

Mimo że byliśmy ze sobą już od kilku miesięcy, ja wciąż nie poznałam rodziców swojego wybranka.

– Kiedy w końcu przedstawisz mnie swoim rodzicom? – zapytałam Damiana, gdy kolejny raz przełożył wizytę w rodzinnym domu.

Rodzice mojego narzeczonego mieszkali w mieście oddalonym o kilkaset kilometrów, więc nie widywali się z synem zbyt często. A ja bardzo chciałam ich poznać. Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym kilka lat wcześniej, a mi bardzo brakowało rodzinnego ciepła. W głębi duszy miałam nadzieję, że teściowa po części zastąpi mi mamę.

Chociaż znałam opowieści o wrednych teściowych, które nie chcą oddać synowej swojego dziecka, to tak naprawdę nie bardzo wierzyłam w te kawały. Wszystkie moje koleżanki, które miały już mężów, były w dobrych relacjach z teściowymi i twierdziły, że są to przecudowne kobiety. Nic dziwnego, że ja też miałam nadzieję, że spotka mnie takie szczęście.

Tylko dlaczego Damian tak odwlekał przedstawienie mnie swoim rodziców? Gdy przycisnęłam go do muru, to powiedział, że jego matka jest specyficzną kobietą i woli jeszcze poczekać, zanim przedstawi jej przyszłą synową. Ale ja stwierdziłam, że nie ma na co czekać i niemal wymusiłam nasz wyjazd do rodzinnego domu Damiana. Gdybym tylko wiedziała, co mnie tam czeka...

Do rodziców Damiana wybraliśmy się w pierwszy wolny weekend. Mój narzeczony przez całą podróż prawie w ogóle się nie odzywał.

– Co tak milczysz? – zapytałam gdy byliśmy mniej więcej w połowie drogi.

Damian spojrzał na mnie i delikatnie się uśmiechnął. Jednak nie powiedział ani słowa i ponownie skupił się na drodze. Jeszcze tego samego dnia przekonałam się, dlaczego mój narzeczony nie chciał przedstawić mnie swoim rodzicom. Gdy tylko weszliśmy do domu, to jego matka od razu obrzuciła mnie niechętnym wzrokiem. Poczułam się jak na wystawie jakichś dziwolągów.

– Mamo, przedstawiam ci swoją narzeczoną – powiedział Damian poważnym głosem. – To jest Beata – dodał.

Wyciągnęłam dłoń w kierunku teściowej i przywołałam na twarz jeden ze swoich najmilszych uśmiechów. Jak się okazało – zupełnie niepotrzebnie.

– To jest ta twoja fryzjerka? – usłyszałam pogardliwy ton głosu. – Naprawdę nie było kogoś lepszego?

– Mamo, przestań – usłyszałam błagalny głos Damiana.

Ale było już za późno. Teściowa wygłosiła tyradę, że jej syn powinien mieć wyższe aspiracje i znaleźć sobie kogoś na jego poziomie intelektualnym. A potem poinformowała nas, że nigdy nie zgodzi się na ten ślub.

– Myślisz, że pozwolę swojemu synowi zniszczyć swoje życie? – zapytała mnie z ironicznym uśmieszkiem na twarzy. – Zrobię wszystko, aby znalazł sobie narzeczoną, która będzie kimś więcej niż dziewczyną obcinającą włosy – dodała.

Co miałam jej powiedzieć? Że mamy XXI wiek i że mezalians dawno poszedł w odstawkę? Że najważniejsza jest miłość, a nie zawód wykształcenie czy pochodzenie? Czy że jej syn jest dorosły i samodzielnie decyduje o swoim życiu? Przecież to wszystko nie miałoby sensu. Matka Damiana z góry założyła, że nie nadaję się na jej synową i wybitnie dała mi to odczuć.

Byłam ciekawa, co na ten temat myśli ojciec Damiana. Przez cały ten czas nie powiedział ani słowa. Jednak w jego oczach widziałam współczucie. Najwyraźniej był pod pantoflem żony i nie miał odwagi, aby jej się przeciwstawić. To było smutne.

Ślub pomimo sprzeciwu teściowej

Nie chciałam przebywać w tym domu ani minuty dłużej. Odwróciłam się na pięcie i opuściłam miejsce, w którym nie byłam mile widziana. Ale kiedy czekałam przy samochodzie, to nie byłam pewna czy Damian także opuści rodzinny dom. Jednak po kilku minutach wyszedł i wsiadł za kierownicę. Ruszył bez słowa i nie odzywał się przez całą drogę.

– Nie będę miała ci za złe, jeśli odwołasz ślub – powiedziałam następnego dnia rano. Nie chciałam wymuszać na Damianie decyzji, których potem miałby żałować.

– Co ty opowiadasz? – zapytał oburzony.

Spojrzałam na niego i powiedziałam ze spokojem, którego wcale nie czułam.

– Jeżeli nie chcesz tego ślubu, to ja to zrozumiem. Przecież nie mogę pozwolić na to, abyś pokłócił się z własną matką.

Damian spojrzał na mnie uważnie, a potem głęboko odetchnął. „To już po moim związku” – pomyślałam ze smutkiem.

– Nie będę odwoływać ślubu – usłyszałam po chwili. – Kocham cię i zamierzam spędzić z tobą resztę życia. I zupełnie nie obchodzi mnie, co na ten temat myśli moja matka.

W jednej chwili poczułam, jak mój świat znów nabiera barw. W jednej chwili zrozumiałam, że trafił mi się najlepszy facet na świecie, który da mi miłość, spokój i bezpieczeństwo.

Nasz ślub odbył się kilka miesięcy później. Nie pojawili się na nim rodzice Damiana. I chociaż było mi z tego powodu bardzo przykro, to za nic na świecie nie zamierzałam psuć sobie tego najpiękniejszego dnia w moim życiu.

Czytaj także:
„Zemściłam się na swoim eks i zniszczyłam mu ślub. To przecież ja miałam przysięgać mu wierność w białej sukience”
„Siostra zachwyca się życiem innych na Instagramie, a nie potrafi ogarnąć własnego. Nawet pracy nie ma”
„Znalazłem portfel pełen kasy i nie wziąłem ani złotówki. Los szybko wynagrodził mi uczciwość”

Redakcja poleca

REKLAMA