„Gdy poznałam prawdę o swoim mężu, to zarządziłam ewakuację. Nie będę brała na siebie jego błędów przeszłości”

poważna kobieta fot. Getty Images, Westend61
„Prawda o moim mężu wyszła całkiem przypadkowo. Któregoś razu wróciłam do domu nieco wcześniej i usłyszałam słowa, które wszystko zmieniły”.
/ 23.09.2024 22:00
poważna kobieta fot. Getty Images, Westend61

W dniu swojego ślubu byłam przekonana, że to już na całe życie. A potem okazało się, że Miłosz miał swoje tajemnice, o których przed ślubem nawet się nie zająknął. Gdy wyszło na jaw, że ma nieślubną córką, którą musi się zająć, to ja zarządziłam ewakuację. Nie miałam zamiaru brać na siebie odpowiedzialności za jego błędy z przeszłości.

Ślub z Miłoszem miał być na całe życie

Długo zastanawiałam się nad tym, czy wychodzić za mąż za Miłosza. W swoim życiu już dwukrotnie rozstałam się z narzeczonymi i dwukrotnie było to spowodowane ich tajemnicami.

– Ja jestem inny – zapewniał mnie mój przyszły mąż. – I nigdy nie dam ci powodu do niepokoju – powtarzał.

A ja mu uwierzyłam. I chociaż wciąż nie mogłam pozbyć się strachu, to postanowiłam głęboko go pogrzebać. I gdy stałam obok Miłosza przed ołtarzem i wypowiadałam słowa przysięgi małżeńskiej, to byłam przekonana, że to najlepsza decyzja w moim życiu. „On mnie nie oszuka” – przekonywałam samą siebie. I w pełni zaufałam mężczyźnie, który wpatrywał się we mnie zakochanym wzrokiem.

– Kocham cię – powiedziałam mu na końcu uroczystości. I byłam pewna, że to uczucie nigdy się nie zmieni.

Przez kolejne lata naszego małżeństwa Miłosz nigdy nie dał mi powodu, abym straciła do niego zaufanie. I jedyne co mnie niepokoiło, to niechęć do rozmowy o jego przeszłości.

– Było, minęło – powtarzał za każdym razem, gdy pytałam go o jego lata wczesnej młodości. – Tak naprawdę, to nie ma czym się chwalić. A teraz jesteśmy my i to jest najważniejsze. Powinniśmy skupić się na przyszłości – mówił. A ja w końcu odpuściłam. Doszłam do wniosku, że faktycznie przeszłość mojego męża nie jest aż tak istotna. A skoro nie chce o niej mówić, to pewnie nie działo się w niej nic takiego, co byłoby warte uwagi. Wtedy jeszcze nie wiedziałam jak bardzo się myliłam.

Przeszłość dopadła mojego męża

Sama nie wiem kiedy zauważyłam, że mój mąż zaczyna się zmieniać. Z pogodnego i wiecznie roześmianego mężczyzny zmienił się w ciągle poddenerwowanego ponuraka.

– Dlaczego jesteś taki nerwowy? – zapytałam Miłosza, gdy kolejny raz telefon wyprowadził go z równowagi. Już od kilku tygodni zauważyłam, że mój mąż boi się odbierać niektóre połączenia, a gdy już to robi, to zaczyna zachowywać się bardzo nerwowo.

– Ja? Wydaje ci się – zapewnił mnie kolejny raz. Ale gdy nie chciałam odpuścić i wciąż dopytywałam go o przyczynę jego zdenerwowania, to przyznał, że to wina jego pracy. – Szef zrzucił na mnie sporo obowiązków. I oczekuje, że wywiążę się z nich w określonym czasie – powiedział w końcu. A ja spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Miłosz nigdy nie denerwował się pracą i trudno mi było wyobrazić sobie, że akurat teraz coś się w tym zakresie zmieniło.

– I to on do ciebie tak wydzwania? – zapytałam wskazując na telefon komórkowy, który Miłosz wciąż trzymał w dłoni.

– Co? – zapytał zdezorientowany. A potem jakby nagle się ocknął. – Nie, oczywiście że nie. To jakiś namolny telemarketer – powiedział szybko. Ale szczerze powiedziawszy, to mu nie uwierzyłam. Telemarketera można zablokować. I na pewno nie reaguje się tak nerwowo na jego namolne namawianie do zakupu jakiegoś produktu.

Prawda o moim mężu wyszła całkiem przypadkowo. Któregoś razu wróciłam do domu nieco wcześniej i usłyszałam słowa, które wszystko zmieniły.

– Ta sprawa to przeszłość. Umówiłem się z Gośką, że będę łożyć na córkę, ale nigdy jej nie uznam i nigdy się z nią nie spotkam – mówił mój mąż zdenerwowanym głosem. A gdy weszłam do salonu, to ujrzałam w nim teściową, która stała przed Miłoszem z jakimś zdjęciem.

– Co tu się dzieje? – zapytałam spokojnie, chociaż do spokoju było mi bardzo daleko.

Miłosz spojrzał na swoją matkę, a potem oboje odwrócili się w moją stronę.

Powinieneś jej powiedzieć – usłyszałam głos teściowej.

– Nic się nie dzieje – w tym samym czasie padły słowa wypowiedziane przez mojego męża. I od razu spojrzał na swoją matkę, jakby chciał jej powiedzieć, że ma siedzieć cicho. Ale było już późno.

– Miłosz ma nieślubną córkę – usłyszałam. – A teraz Marysia potrzebuje jego opieki – dodała. A ja poprosiłam o powtórzenie, bo nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam.

Dowiedziałam się prawdy o przeszłości 

Słowa usłyszane w moim własnym salonie bardzo mną wstrząsnęły.

– Masz nieślubne dziecko?! – wykrzyknęłam. A potem uświadomiłam sobie, jak mogło do tego dojść. – Zdradziłeś mnie? – zapytałam cicho. I od razu poczułam, że do moich oczu napływają łzy. W swoje przeszłości zostałam dwa razy zdradzona przez facetów, których kochałam całym swoim sercem. Gdyby teraz okazało się, że nastąpiła powtórka z rozrywki, to chyba bym tego nie zniosła.

– Nie zdradziłem cię – gorączkowo zapewnił mnie mój mąż. – Nigdy cię nie zdradziłem. Ja po prostu nie powiedziałem ci całej prawdy – dodał po chwili.

Okazało się, że mój mąż jeszcze przed poznaniem mnie wdał się w romans z dziewczyną lokalnego bandziora. A gdy okazało się, że jego kochanka jest w ciąży, to oboje podjęli decyzję o rozstaniu. Ona miała wmówić swojemu chłopakowi, że to jego dziecko, a Miłosz miał wpłacać pieniądze na ukryte konto, aby zapewnić swojej córce dobrą przyszłość.

– Doszliśmy do wniosku, że tak będzie najlepiej – tłumaczył mój mąż. – Gośka wiedziała, do czego zdolny jest jej facet. I obawiała się, że jak dowie się prawdy, to zrobi krzywdę nie tylko nam, ale także naszemu dziecku.

– Nie było innego wyjścia – wtrąciła cicho teściowa.

A potem okazało się, że dawna kochanka mojego męża zginęła w wypadku samochodowym, a jego córka została sama z bardzo niebezpiecznym człowiekiem.

– Trzeba się nią zająć – do rozmowy znowu wtrąciła się matka Miłosza. A potem odwróciła się w stronę swojego syna. – To jest twoje dziecko – powiedziała z wyrzutem.

Miłosz nie odezwał się ani słowem. Widziałam jak ze sobą walczy i próbuje podjąć jakąś decyzję. Decyzję, która z jednej strony miała uratować jego obecne życie, a z drugiej pozwoliłaby mu zachować się przyzwoicie.

– I co zamierzasz zrobić? – zapytałam go. Ale tak naprawdę niewiele mnie to już interesowało. Ja właśnie wtedy podjęłam decyzję, która miała zmienić całe moje życie.

Nie będę odpowiadać za jego błędu

Jeszcze tego samego dnia podjęłam decyzję, że nie chcę spędzić reszty swojego życia z człowiekiem, który oszukiwał mnie przez tyle lat. I to mimo tego, że wcześniej obiecywał, że zawsze będzie ze mną szczery.

– I zostawisz go w takiej sytuacji? – zapytała mnie mama. Kilka dni po pamiętnej scenie w salonie powiedziałam jej, że najprawdopodobniej czeka mnie rozwód.

– A co ty byś zrobiła w mojej sytuacji? – zapytałam ją. Na ile ją znałam, to mogłam przypuszczać, że ona nigdy nie zostawiłaby swojego męża. Ja niestety nie miałam w sobie tyle wyrozumiałości.

Postanowiłam jak najszybciej porozmawiać z mężem

– Ale dlaczego? – zapytał płaczliwie, gdy poinformowałam go o tym, że zamierzam złożyć pozew o rozwód.

– Bo nie powiedziałeś mi prawdy – powiedziałam. Ale to nie była jedyna przyczyna. – Poza tym nie zamierzam ponosić konsekwencji za błędy twojej młodości. Nie zamierzam wychowywać twojej córki – dodałam. I chociaż zdawałam sobie sprawę z tego, że zachowuję się okropnie, to nie mogłam oszukiwać samej siebie. Ja po prostu nie chciałam mieć nic wspólnego z nieślubnym dzieckiem swojego męża. I w to w dodatku w sytuacji, w której w tle pojawiał się jakiś bandzior.

– Ale ja cię kocham – powiedział mój mąż. Chyba liczył na to, że te słowa są w stanie zmienić moją decyzję.

– Przykro mi – powiedziałam tylko. A potem spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i wyprowadziłam się do rodziców.

W ciągu kilku kolejnych dni zarówno Miłosz, jak i jego matka próbowali nakłonić mnie do zmiany decyzji. Ale ja byłam nieustępliwa, a oni w końcu odpuścili. Po kilku kolejnych miesiącach sąd orzekł nasz rozwód i oboje staliśmy się wolnymi ludźmi. Od czasu do czasu kontaktowaliśmy się ze sobą, ale nasze rozmowy dotyczyły przede wszystkim podziału majątku.

O niczym więcej nie chciałam z nim rozmawiać. Z tego co się potem dowiedziałam, to Miłosz zamieszkał razem ze swoją córką i podjął walkę w sądzie o prawa do opieki na nią. A ja oddycham z ulgą, że nie zostałam wciągnięta w ten rodzinny koszmar.

Tamara, 34 lata

Czytaj także:
„Powiedzieć o teściowej, że jest wredna, to jakby nic nie powiedzieć. Gdy poznałam przyczynę, było mi wstyd”
„Chodziłam w dziurawych butach, bo dla męża kupno nowych było fanaberią. Sknera żałował mi pieniędzy nawet na tampony”
„Chciałem zamienić wierną żonę na gibką kochankę. Musieli mnie wyśmiać obcy faceci, bym wreszcie zrozumiał swój błąd”

Redakcja poleca

REKLAMA