„Gdy mąż stracił pracę, kompletnie się załamał. Poczuł, że zawodzi nas jako ojciec i mężczyzna. To go wykończyło”

Żona zostawiła mnie dla mniej przystojnego faceta fot. Adobe Stock, Photographee.eu
„Leon został odnaleziony w Krakowie. Patrol uliczny zatrzymał go, kiedy szedł w nocy ulicą. To była ta dobra wiadomość. Dalsze nie były już takie miłe. Okazało się, że Leon próbował wmówić funkcjonariuszom, że niedawno skończył osiemnaście lat i za kilka miesięcy zdaje maturę. Badanie alkomatem wykazało, że jest całkowicie trzeźwy”.
/ 12.03.2023 12:30
Żona zostawiła mnie dla mniej przystojnego faceta fot. Adobe Stock, Photographee.eu

Mój Leon nigdy nie należał do silnych facetów. Kiedy inni na plaży prężyli muskuły, on siedział na kocu zaczytany w kolejnej książce. To typ chudego intelektualisty, który najbardziej ma wytrenowane mięśnie palców, żeby dobrze utrzymać w nich długopis czy uderzać w klawisze komputera. Ale właśnie takiego go pokochałam i wybrałam sobie na męża. Po studiach przenieśliśmy się z Krakowa do Warszawy i powolutku pięliśmy się po szczeblach kariery.

Leon został szefem dużego działu projektowego, a ja ugruntowałam swoją pozycję w zespole adwokackim. Urodziłam córkę, wzięliśmy kredyt i wybudowaliśmy dom, było pięknie. Niestety, przed pięcioma laty firma męża przeinwestowała i ogłosiła bankructwo. Leon długo szukał pracy, wreszcie znalazł zatrudnienie w jakiejś niewielkiej firemce.

Zarabiał mało, ale jakoś sobie radziliśmy

Tylko że Leon stał się jakby bardziej przygaszony, zamknięty w sobie. Powinnam była już wtedy dostrzec pierwsze sygnały ostrzegawcze… Pewnego dnia dostaliśmy z banku pierwsze wezwanie do zapłaty zaległych trzech rat kredytu. Następnego dnia Leon wyszedł do firmy jak zwykle o siódmej rano. Wieczorem nie wrócił do domu. Jego służbowa komórka nie odpowiadała. Obdzwoniłam znajomych, rodzinę – nikt nic nie wiedział. Kiedy nie wrócił do rana, zdecydowałam się na desperacki krok – zadzwoniłam do jego rodziców, do Krakowa. Desperacki, bo od naszego ślubu, Leon z nimi nie rozmawiał. Z mojego powodu. Jego rodzice, zamożni lekarze, nigdy nie zaakceptowali synowej pochodzącej ze zwykłej, robotniczej rodziny, bez posagu. Kiedy teraz zadzwoniłam do teściów, matka Leona stwierdziła, że syna nie widziała, i odłożyła słuchawkę. Zadzwoniłam do firmy męża, do jednego z jego kolegów. Właśnie dziwił się, że Leona jeszcze nie ma. Myślał, że może zachorował.

– Wczoraj w południe wyszedł z firmy, pewnie, żeby kupić sobie coś do jedzenia. Zostawił swoją marynarkę i teczkę. I komórkę. Ale do końca dnia już się nie pojawił. W jego pokoju nadal są wszystkie jego rzeczy.

Pojechałam do firmy. W teczce nadal były kanapki, w marynarce znalazłam dokumenty i portfel z drobną sumą. Jeśli Leon wyszedł do sklepu, dlaczego nie wziął ich ze sobą? Pytania zaczęły się mnożyć. Wystraszona, zaczęłam dzwonić po szpitalach. Za każdym razem dowiadywałam się, że nikt podobny do mojego męża nie trafił do nich w ciągu ostatnich dni. Może został uprowadzony? Może już nie żyje?!

Zadzwoniłam na komisariat

Powiedziano, żebym jeszcze się wstrzymała, gdyż mąż może wróci. Kolejnego wieczora, niemal oszalała z niepokoju, znów zatelefonowałam do teściów.

– Może mnie pani lubić lub nie… – rzuciłam do słuchawki, ledwie teściowa się odezwała – …ale tu chodzi o mojego męża i pani syna. Od trzech dni nie daje znaku życia. Może powinniśmy razem zastanowić się, gdzie i jak go szukać. No, chyba że postanowiliście wyrzucić go z serca i pamięci. Odłożyłam słuchawkę.

Cztery godziny później teściowie pukali już do moich drzwi. Wystraszeni przyjechali samochodem z Krakowa. Kiedy weszli do saloniku, na piętrze ukazała się Gabrysia z misiem w ramionach.

– Kto to? – spytała wystraszonym głosem; tęskniła za tatą, ciągle o niego pytała, i chociaż miała dopiero pięć lat, wyczuwała, że dzieje się coś złego.

Jestem twoją babcią – teściowa powiedziała nieoczekiwanie.

– Babcia? Jak to dobrze – ucieszyła się mała. – Nawet nie wiesz, jak długo na ciebie czekałam.

Zbiegła po schodach i z ufnością przytuliła się do teściowej. W oczach starszej pani zaszkliły się łzy. Zrobiłam herbatę i opowiedziałam o wydarzeniach ostatnich dni. Przedyskutowaliśmy wszystkie możliwości. Teść zaczął obdzwaniać starych przyjaciół Leona, których nie znałam, a teściowa w tym czasie rozmawiała z bliższą i dalszą rodziną. Bez skutku. Następnego dnia złożyłam zawiadomienie o zaginięciu. Przez kolejny tydzień w sprawie Leona nadal panowała głucha cisza. Teściowie zostali u mnie, pomagali we wszystkim, mogłam zająć się pracą, która nieco pomagała mi nie myśleć o zaginionym mężu. Gabrysia całkowicie zawładnęła sercami dziadków i miałam wrażenie, że separacja rodziny zakończyła się.

Do pełni szczęścia brakowało tylko Leona…

Tamtego dnia wróciłam z pracy dosyć późno. Na twarzach teściów zobaczyłam posępne miny.

– Co się stało? – spytałam zaniepokojona. – Jakieś wieści?

Wtedy teść pokazał mi list. Na kopercie był nadruk: „Wezwanie komornicze”. Wyjaśniłam nasze kłopoty ze spłatą kredytu po tym, jak Leon stracił dobrze płatną pracę. Przez chwilę panowało milczenie, teściowie popatrzyli na siebie ze smutkiem. Po chwili milczenia odezwał się ojciec mojego męża:

– Nie wyszło najlepiej. Człowiek stary jest i głupi. Leon miał rację, każdy ma prawo do własnych wyborów. Zwłaszcza że on zazwyczaj się nie mylił.

Uznałam to za przeprosiny i uśmiechnęłam się przez łzy. A potem teść powiedział, że pożyczy nam te dwadzieścia osiem tysięcy, z opcją oddania, jak będziemy mogli. Poczułam, jak ogromny ciężar spada mi z serca i rozpłakałam się. I wtedy zadzwonił telefon. Policja. Leon został odnaleziony w Krakowie. Patrol uliczny zatrzymał go, kiedy szedł w nocy ulicą. To była ta dobra wiadomość. Dalsze nie były już takie miłe. Okazało się, że Leon próbował wmówić funkcjonariuszom, że niedawno skończył osiemnaście lat i za kilka miesięcy zdaje maturę. Badanie alkomatem wykazało, że jest całkowicie trzeźwy. Cały czas mówił logicznie i rozsądnie. Na pytanie, czy ma żonę i dziecko, stwierdził ze śmiechem, że choć ma narzeczoną, to ślub planuje dopiero po skończeniu studiów. Ponieważ wydawało się, że jest całkowicie przekonany, że to, co mówi, to prawda, został przewieziony do kliniki psychiatrycznej. Nie mogłam w to uwierzyć.

Co mu się stało?

To nie mogła być prawda, był jednym z najbardziej stabilnych ludzi, jakich znałam. Następnego dnia rano pojechaliśmy z teściami do Krakowa, do kliniki, żebym mogła zobaczyć się z mężem i porozmawiać z lekarzami. Spotkaliśmy się z lekarką prowadzącą. Leon był już po pierwszych badaniach. Zadała mi kilka pytań o naszą sytuację, o przeszłość, i w końcu pokiwała głową.

– Tak przypuszczałam. Pani mąż najprawdopodobniej cierpi na amnezję. To choroba, u której podłoża leżą wyjątkowo trudne, niekiedy nawet traumatyczne przeżycia, z którymi jego psychika nie bardzo mogła sobie poradzić. Kryzys finansowy, problemy z pracą, poczucie, że jako mężczyzna zawodzi rodzinę… Każdy człowiek radzi sobie z trudną sytuacją inaczej – jedni piją, inni uciekają z domu i zaczynają nowe życie, a czasami mózg kasuje cały kłopot z pamięci i wszystko to, co jest z nim związane. Inaczej mówiąc, człowiek jakby ucieka w przeszłość do okresu, kiedy czuł się bezpieczny, pełen optymizmu. Do miejsc, które kojarzą mu się z dobrymi czasami. Pani mąż wymazał z pamięci aż siedemnaście lat. Wrócił do Krakowa, który kojarzy mu się z bezpiecznym dzieciństwem, a także psychicznie cofnął się w minione lata. Nazywamy to amnezją wsteczną, która swoim zasięgiem niekiedy obejmuje długie okresy. To rzadki przypadek.

– Czy można to odwrócić? – spytałam.

– Oczywiście. Pani mężowi potrzebna jest długotrwała terapia. Jej niezbędnym warunkiem jest to, by przebywał w otoczeniu ludzi, którzy go kochają i których sam darzył uczuciem.

Ucieczka Leona trwała chwilę, jednak powrót może przeciągnąć się na lata. Ale nadzieja jest zawsze.

Czytaj także:
„Miałam jedną zasadę: nigdy nikomu nie pożyczam pieniędzy. Złamałam ją raz. Straciłam kasę i przyjaciółkę”
„Mąż dawał mi 200 zł miesięcznie, a resztę pieniędzy wydawał na kochankę. Nie pracowałam, więc nie miałam głosu”
„Koleżanka zazdrościła mi pieniędzy i pozycji. Sama nie umiała zapracować na swój sukces, więc odebrała wszystko mnie”

Redakcja poleca

REKLAMA