„Gdy mąż dowiedział się o ciąży, dosłownie skakał z radości. Nawet nie podejrzewa, czyje naprawdę jest to dziecko”

kobieta fot. iStock by Getty Images, Mango Productions
„Pewnego razu, wychodząc z pracy na parking, zauważyłam, że Grzesiek na mnie czeka. I nagle dostrzegłam jego brata. Przysiadł na motocyklu z jedną stopą spoczywającą na asfalcie, rozmawiając z moim facetem”.
/ 08.10.2024 22:00
kobieta fot. iStock by Getty Images, Mango Productions

– To jak będzie? Zostajesz tu czy jedziesz razem ze mną? – Dominik chwycił skórzaną kurtkę i rzucił mi czarujący uśmiech.

Byłam gotowa zrobić dla niego dosłownie wszystko, gdy tak na mnie patrzył, ale musiałam się opanować, żeby doprowadzić swój zamiar do końca.

– Nie, dzięki. Poczekam tutaj na Grzesia – odpowiedziałam.

– Okej, jak wolisz… – nawet jeśli Dominik poczuł się nieco zdziwiony moją decyzją, nie okazał tego w żaden sposób. – No to trzymajcie się i miłej zabawy!

Zupełnie się różnili

Miałam przeczucie, że nieprędko zaznam prawdziwej zabawy. Nie w tym pokręconym położeniu, w jakim się znalazłam. Powinnam postępować ostrożnie, by nic nie spartaczyć i zadbać o los swój oraz malucha, którego nosiłam pod sercem. Owszem, byłam w ciąży. I to z Dominikiem!

Prawda była taka, że za nic nie mogłam mężowi o tym powiedzieć. Nie jego bowiem wybrałam na tatę maleństwa, a jego brata, Grzegorza. Choć połączeni braterską więzią, byli niczym dwa przeciwległe bieguny.

Grzesiek to facet o gołębim sercu, lojalny, pracowity i można na nim polegać. Dominik z kolei był jak żywioł – gwałtowny, działający pod wpływem chwili, niepokorny i… piekielnie przystojny. Gdyby wymieszać to wszystko, wyszedłby chyba wymarzony facet, o jakim marzy każda kobieta.

Wszystko zaczęło się od Grześka. Kiedy byłam zatrudniona w supermarkecie, on zajmował się promocją artykułów spożywczych pewnego producenta i pilnował, żeby ich towary były odpowiednio ustawione na półkach. Na początku w ogóle go nie zauważałam – w sklepie każdego dnia przewijało się mnóstwo osób, a wśród nich przynajmniej paru handlowców.

Zaimponował mi

Tamtego dnia Grześ układał ogromną piramidę z puszek od swojego pracodawcy. Robiła naprawdę piorunujące wrażenie. Według mnie musiał nad tym spędzić co najmniej dwie godziny. Kiedy już ją ukończył, jakiś maluch, pozostawiony sam sobie przez rodziców i wygłupiający się między regałami, z całych sił rąbnął w tę konstrukcję wózkiem sklepowym.

Piramida zakołysała się, a następnie z łoskotem zawaliła. Puszki poturlały się po podłodze, prosto pod stopy oburzonych klientów. Niektórzy zaczęli robić Grzesiowi wyrzuty, jakby to on był temu winien. Nie stracił panowania nad sobą, lecz z opanowaniem zwrócił się do malca, upewniając się, czy wszystko z nim w porządku. Następnie poprosił go o pomoc w uprzątnięciu bałaganu.

Chłopak, który spodziewał się pewnie nielichej burzy, raptem jakby zmienił front, poczuł zmieszanie i zabrał się do roboty. Gdy w końcu dopadła go mama, przejście było już uprzątnięte, a wózek zapełniony puszkami, które ponownie należało poustawiać na półkach.

Byłam nim oczarowana

Spoglądałam na Grześka z wielkim uznaniem. Ja od razu zrobiłabym z tego niezłą zadymę! Chwyciłabym gówniarza za kołnierz i zaprowadziła siłą do ochroniarzy, skąd musieliby go odebrać starzy. A im bym jeszcze nawtykała, że nie umieją przypilnować swojego urwisa!

Ten facet zrobił na mnie naprawdę dobre wrażenie. Gdy mój dyżur dobiegł końca, zamiast kierować się w stronę domu, zapytałam go, czy nie przyda mu się dodatkowa para rąk. We dwójkę poradziliśmy sobie z tymi puszkami w mniej niż godzinę.

– Herbata, kawa, kino albo pizza? – dociekał Grzesiek. – Na co masz chęć?

– W takim razie może na małą kawkę – zaproponowałam radośnie.

Udaliśmy się zatem do knajpki na filiżankę kawy, lecz nasze spotkanie nie zakończyło się w tym miejscu. Wciąż mieliśmy ochotę spędzać ze sobą czas, więc Grzesio namówił mnie, żebyśmy razem wybrali się do kina. Co więcej, zaplanowaliśmy również kolejne spotkanie nazajutrz. A potem zrobiliśmy to samo dzień później…

Pewnego razu, wychodząc z pracy na parking, zauważyłam, że Grzesiek na mnie czeka. I nagle dostrzegłam jego brata. Przysiadł na motocyklu z jedną stopą spoczywającą na asfalcie, rozmawiając z moim facetem. Wiatr mierzwił mu fryzurę. Sprawiał wrażenie bardzo młodego. Gdy do nich podeszłam, zerknął na mnie przelotnie i dopiero moment później skojarzył, z kim ma do czynienia.

To dopiero przystojniak!

– Olga? Ho, ho, braciszku… – zagwizdał z uznaniem pod nosem.

Gdy wraz z Grzegorzem ruszyłam w drogę jego samochodem, w bocznym lusterku dostrzegłam wpatrzonego w nas Dominika. Później, przez cały czas podróży, w mojej głowie pojawiały się wizje, w których to z nim przemierzam szosę na jego maszynie. Wtulona w jego mocne ramiona… Trudno mi określić, czemu wywarł na mnie aż tak duże wrażenie. Emanowała z niego jakaś niesamowita siła przyciągania.

Moje marzenie spełniło się zaledwie po paru dniach. Wiedziałam, że Grzegorz jest właśnie na objeździe swojego terenu i będzie nieobecny przez najbliższe dwa dni. Jak zawsze, o godzinie szesnastej zakończyłam pracę. Nie zaskoczył mnie widok Dominika, który czekał na mnie przed sklepem, siedząc na swojej hondzie. Zupełnie jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Wzięłam od niego kask i ruszyliśmy w nieznane.

Owładnięci dzikim pożądaniem, nie potrafiliśmy utrzymać rąk przy sobie. Po raz pierwszy odkąd pamiętam, będąc blisko faceta, doświadczyłam czegoś tak niesamowitego. Nie potrafiłam się temu oprzeć. Cały świat wokół przestał mieć znaczenie, nie myślałam o tym, co będzie potem…

Refleksja nadeszła z opóźnieniem

Gdy leżeliśmy bez ubrań pod kołdrą, usatysfakcjonowani wzajemną bliskością i wyczerpani, dopadły mnie wyrzuty sumienia. Mimo że nie planowałam skrzywdzić Grześka, chyba nie dało się tego uniknąć…

– Czy zdajesz sobie sprawę, że jesteś pierwszą kobietą w jego życiu, z którą łączy go poważna relacja? – wyszeptał Dominik. – Żadnej innej nie darzył tak silnym uczuciem jak ciebie.

Ton jego głosu sprawił, że ciarki przeszły mi po plecach. Zeskoczyłam z łóżka jak oparzona.

– I co zamierzasz teraz zrobić? – Dominik spojrzał na mnie z szyderczym uśmiechem, który zawsze przyprawiał mnie o zawrót głowy.

– Pod żadnym pozorem Grzesiek nie może się o tym dowiedzieć! – wykrzyknęłam stanowczo, wyobrażając sobie, jak bardzo byłby zdruzgotany tą wiadomością.

– Chyba słusznie – stwierdził Dominik pozornie bez emocji, ale w jego spojrzeniu dostrzegłam dziwne iskierki.

„On mi teraz nie da żyć – dotarło do mnie. – Ech, sama jestem sobie winna!”.

Zamierzałam to zakończyć

Gdy wykonałam początkowy ruch, byłam zmuszona kontynuować. Tak więc pogrążałam się w oszustwach. Grzegorz był moim facetem. Troszczył się o mnie, starał się, odczytywał moje marzenia. Natomiast Dominik zaspokajał te najskrytsze. Zjawiał się nagle i równie nagle znikał.

Brat mojego faceta zawsze wiedział, kiedy go nie ma w mieście. Będąc z nim zrozumiałam, jak bardzo seks może zdominować ludzkie życie. Gdy ogarniała nas żądza, nie liczyło się, gdzie jesteśmy. Czy to była winda, przebieralnia sklepowa, czy też kanapa w aucie – wszędzie tam oddawaliśmy się naszej pasji.

Dominik to był niezły wariat. Pewnego dnia ni stąd ni zowąd wyciągnął mnie w Sudety. Tę eskapadę mam w pamięci jakby to było wczoraj. Zdawałam sobie sprawę, że taki stan nie potrwa wiecznie. Wcześniej czy później będę musiała to zakończyć. Ale wcale nie było to łatwe zadanie.

Przepadłam na jego punkcie

Potrzebowałam go przy sobie bardziej niż czegokolwiek innego. Dominik sprawił, że stałam się od niego zależna. Miałam wrażenie, jakbym była w niewoli! Nieustannie dręczyły mnie wyrzuty sumienia.

Bywało, że zastygałam z delikatnym uśmiechem, rozmyślając o chwilach, które razem przeżyliśmy. Wtedy Grzegorz spoglądał na mnie zaniepokojony i mawiał: „Myślami jesteś gdzieś daleko”. Przerażała mnie ta sytuacja, bo najwyraźniej coś przeczuwał.

Czas leciał nieubłaganie, a moje podwójne życie uczuciowe stopniowo odbierało mi siły. Bardziej niż poczucie winy dręczyło mnie to, że pogrążam się w czymś całkowicie bezsensownym. Zdawałam sobie sprawę, że Dominik nie jest materiałem na stały związek. Nie mogłam liczyć na to, że będzie należał tylko do mnie i stanie się wzorowym mężem. Jedyne, na co mogłam z jego strony liczyć, to chwile namiętności i upojenia w sypialni.

Myślałam, że zadaje się ze mną tylko dlatego, że chodzę z jego bratem, który był dla niego kimś w rodzaju konkurenta. Byłam przekonana, że gdybym zakończyła związek z Grzegorzem, to Dominik z miejsca straciłby mną zainteresowanie.

To nie był materiał na ojca

Szczerze mówiąc nie sądziłam, żebym była jedyną dziewczyną, z którą sypiał. W zasadzie miałam pewność, że spotyka się też z innymi. Zdarzało się, że jego kurtka miała zapach nieznanych mi, damskich perfum…

Związanie się z nim i zajście w ciążę to coś, czego za wszelką cenę chciałam uniknąć. Choć wiem, że moje postępowanie było nieprzemyślane i lekkomyślne gdy wdawałam się w tę relację, tak naprawdę głęboko w duszy snułam poważne plany na przyszłość.

Muszę przyznać, że pojawienie się ciąży kompletnie mnie zaskoczyło. Stosowałam przecież antykoncepcję, więc myślałam, że jestem chroniona. Gdzieś w środku stycznia dopadło mnie paskudne zapalenie oskrzeli. Poszłam z tym do lekarki, a ona dała mi antybiotyk na receptę. Niestety, zapomniała wspomnieć o tym, że ten specyfik osłabia działanie środków antykoncepcyjnych, których używałam.

Kiedy zauważyłam, że moja miesiączka się opóźnia, podejrzewałam, że to przez zmęczenie i nerwy. Niestety, okazało się, że jestem w ciąży. Potwierdził to zarówno domowy test, jak i później wizyta u ginekologa. Nie miałam wątpliwości, że ojcem dziecka jest Dominik, bo w ostatnim czasie tylko z nim współżyłam.

Grzegorz ciągle był na jakichś kursach, często wyjeżdżał służbowo, a kiedy wracał do miasta, był tak zmęczona, że od razu kładł się spać. Nawet jeśli zasypialiśmy obok siebie, to jedynie leżąc w swoich objęciach, bez zbliżenia.

Musiałam podjąć decyzję

Początkowo miałam ochotę powiedzieć im całą prawdę, ale kiedy zastanowiłam się nad tym dłużej, pomyślałam, że to raczej kiepski plan. Grzegorz odejdzie ode mnie. No i co z Dominikiem? Nawet jeśli weźmiemy ślub, to szczęśliwa z nim i tak nie będę. Na pewno szybko mu się znudzę, znajdzie sobie inną, weźmiemy rozwód, a ja będę sama wychowywać dziecko. Natomiast jeżeli nic nie powiem i wmówię im, że to Grzegorz będzie tatą, moje maleństwo będzie mogło dorastać w normalnej rodzinie.

W tym momencie dobro dziecka było priorytetem. Własne emocje musiały zejść na dalszy plan. Zwłaszcza że to one były powodem tego okropnego położenia... Gdy więc Dominik chciał mnie zabrać na przejażdżkę swoim nowym samochodem sportowym, powiedziałam „nie”. Najwyższa pora położyć kres temu związkowi!

Grzesiek oszalał z radości, gdy dowiedział się, że będzie miał potomka. Ani przez moment nie zastanawiał się, czy to maleństwo na pewno będzie jego. I bardzo dobrze. W mgnieniu oka stanęliśmy na ślubnym kobiercu. A co z Dominikiem? Cóż, jego reakcja również mnie nie zaskoczyła.

Owszem, złożył nam życzenia, ale później doszły mnie słuchy, że mówił do brata, że jedynie ciołek pakuje się w pieluchy przed trzydziestką. Miałam szczęście, że posłuchałam głosu rozsądku i powzięłam słuszny wybór.

Natalia, 27 lat

Czytaj także:
„Pojechałam na rekolekcje do klasztoru, by odnaleźć siebie. Znalazłam swoją bratnią duszę, ale skrytą pod sutanną”
„Jesienią zawsze czułam, że samotność doskwiera mi bardziej. Pokochałam tę porę, gdy na parkowej ławce znalazłam miłość”
„W małej chatce w górach znalazłam nie tylko spokój. Uroczy gospodarz okazał się kimś więcej niż tylko leśnym drwalem”

Redakcja poleca

REKLAMA