„Gdy dawny kochanek pochwalił się furą i męską klatą, zbierałam szczękę z podłogi. Miałam w głowie jeden cel”

szalona dziewczyna fot. iStock by Getty Images, SolStock
„Ogromnie mnie intrygowało, co sprawia jej większą satysfakcję – to, że idol naszych nastoletnich lat zjawi się w mieście, czy raczej fakt bycia najlepiej poinformowaną osobą w tej kwestii”.
/ 13.07.2024 21:15
szalona dziewczyna fot. iStock by Getty Images, SolStock

Jejku, ten Piotrek to jest absolutnie wyjątkowy facet. Żaden z moich byłych chłopaków nawet nie zbliżył się do jego poziomu. Przy nikim innym nie czułam się jak królowa wszechświata, taka jedyna w swoim rodzaju. Zwykle było tylko szare, nudne życie, a potem te wszystkie przykre rozstania, zupełnie jakby ktoś wyrywał mi zęba bez narkozy.

Najlepszy absolwent zjawi się w mieście

Wieść, którą Sabina przyniosła jako pierwsza, sprawiła, że zamarłam z wrażenia – nasz drogi Piotruś podobno niedługo zawita do naszego miasta! Zrobiłam wielkie oczy, a filiżanka z kawusią zatrzęsła się w moich dłoniach. Ale niespodzianka!

– Masz pewność? – zapytałam.

– No jasne. – Kumpela przymrużyła ślepia i zrobiła dramatyczną przerwę.

Ogromnie mnie intrygowało, co sprawia jej większą satysfakcję – to, że idol naszych nastoletnich lat zjawi się w mieście, czy raczej fakt bycia najlepiej poinformowaną osobą w tej kwestii.

– Odwiedza rodzinne strony, cokolwiek się za tym kryje – Sabina wzniosła oczy ku niebu. – A nasze liceum zdecydowało, by przy tej sposobności nadać mu honorowy tytuł.

– Platynowego absolwenta? – wypaliłem bez zastanowienia.

– Ale z ciebie niemądra kobieta, mimo że już niemłoda! – westchnęła ze współczuciem. – Piotrek zostanie wyróżniony jako najlepszy absolwent albo coś w tym stylu. Zawiśnie na jego cześć tablica.

– W przebieralni dla dziewczyn?! – parsknęłam śmiechem niczym nastolatka, a wspomnienie siatki odciskającej mi się na plecach podczas namiętnych buziaków wręcz wbiło mnie w siedzenie.

– Głupia jesteś! W auli, w auli!

Było w nas tyle entuzjazmu

Zagadnęłam Sabcię, czy już poinformowała Elkę, ale przyjaciółka jedynie wykrzywiła usta w grymasie. No tak, próbowała się do niej dodzwonić, chciała jej o wszystkim opowiedzieć, ale... nasza trzecia psiapsiółka całkiem oszalała, od kiedy została babunią. Najpierw dostała fioła na punkcie swoich pociech, a teraz odchodziła od zmysłów przy wnuczku. A po jej wcześniejszym, autentycznym odlocie nie zostało nawet wspomnienie. Jedyne, co zaprzątało jej głowę, to maleńki Jaś. Z nielicznych pogawędek, które jakoś udało nam się uciąć, było jasne, że we dwie z synową niemalże toczą bój o panowanie nad jego brudnymi pieluchami.

Chwyciłam za telefon i błyskawicznie napisałam SMS-a do Eli. Jeżeli informacja o moim bliskim zawale nie sprawi, że tu przybędzie, to można ją spisać na straty dla społeczeństwa. W tym czasie Sabina wspomniała, że zorganizowała dla nas przepustki na szkolną uroczystość. Może nie do końca zgodnie z regulaminem i raczej nie będziemy siedzieć w loży dla VIP-ów, ale lepszy rydz niż nic. W końcu po co innego mieć nauczycielkę za córkę.

– Część forsy, którą przepuściłam razem z Władkiem na studia pedagogiczne, może uda się odzyskać – stwierdziła uszczypliwie.

No a twój facet? – odparowałam. – On też wybiera się podglądać Piotrusia?

– Chyba sobie żartujesz! – parsknęła śmiechem. – Mam tu winko – pogrzebała w torebce. – Będzie nam się lepiej knuło, jak się napijemy.

A przy okazji, by zadziwić dawną sympatię niegasnącą pięknością i gracją, a także, w razie czego, pożartować sobie z powiększającej się sylwetki Piotrusia.

Wcale nie nabył tłuszczyku – Sabinka wszystko wygooglała. – Nadal chudy jak patyk.

– No to może przynajmniej stracił włosy?

– Niewykluczone – przytaknęła. – Na każdym zdjęciu nosi czapeczkę i okulary przeciwsłoneczne.

Sabina i ja zaczęłyśmy snuć domysły, że facet pewnie ma łysinę gładką jak pupcia niemowlaka i w dodatku patrzy w dwie różne strony świata. No bo przecież musiała być jakaś przyczyna, dla której zawsze pokazywał się tylko w pełnym górskim rynsztunku, zgadza się? Taki sławny zdobywca ośmiotysięczników – i żeby nikt go nigdy nie uchwycił na fotce z jakiegoś eventu czy choćby w trakcie robienia zakupów?! A może on w ogóle nie bywa w sklepach, bo żywi się wyłącznie specjałami dla astronautów? Jakieś flaczki w tubce czy coś w tym stylu…

Zapach z zakamarków wspomnień

Wspomnienia tych cudownych, kręconych włosów w kolorze kasztanowym sprawiły, że o mało się nie rozpłakałam, zdając sobie sprawę, że czas mógł je bezpowrotnie zabrać. Uwielbiałam je delikatnie odgarniać Piotrowi za uszy, kiedy się nade mną pochylał... Sabina także pogrążyła się w zadumie. Kurde, czyżby każda z nas robiła z nim dokładnie to samo?!

– Wiesz co, myślałam o tym jego zezowaniu. W sumie byłabym w pełni usatysfakcjonowana, gdyby to była kara od losu za to, że poszedł w tango z innymi babkami. Chyba ci wspominałam, że totalnie kręciły mnie jego gały, nie?

Mnie natomiast od dawna chodziło po głowie, jakiego detergentu używała mama Piotra do prania jego ubrań. W końcu w czasach PRL-u nie było zbyt dużego wyboru, a mimo to kołnierzyki jego koszul pachniały tak niepowtarzalnie. Gdybym tylko przymknęła powieki i skoncentrowała się mocniej, to pewnie udałoby mi się przywołać ten zapach z zakamarków wspomnień.

Tak na marginesie, sporo bym mogła sobie przypomnieć, chociaż minęło już trzydzieści wiosen, w międzyczasie miałam dwóch facetów i urodziłam trójkę dzieci. Coś w tym jest, kiedy gadają, że na starsze lata najlepiej człowiek wspomina zamierzchłe czasy. Nagle rozległo się głośne brzęczenie dzwonka przy wejściu. Mało brakowało, a obie pospadałybyśmy z krzeseł.

– Masz zamiar pozbawić nas życia?! – wrzasnęła Sabina w stronę przekraczającej próg Elki.

– Pozbawić was?! – wycedziła przez zęby. – W wiadomości stało, że jedynie Teresa zamierza niedługo wąchać kwiatki od spodu! Z pijaństwa, jak spostrzegam – zerknęła krzywo na napoczętą butelkę wina. – Przeklęte moczygęby, wykiwałyście mnie! A ja porzuciłam biedne maleństwo samotne...

– Chyba pod opieką mamy – uściśliłam.

– Pośpiesz się i sobie nalewaj, zamiast się tyle produkować, bo i tak już jesteś do tyłu.

Elka nadal się dąsała, ale kiedy tylko Sabina palnęła jej nowinę, że Piotr przyjeżdża, jej oczka rozbłysły. Nawet mi przez myśl nie przeszło, że ta wieść zrobi na niej aż takie wrażenie. Chociaż, jak się zastanowić… Jako jedyna wtedy nie kumała, że jest tylko jedną z wielu dziewczyn, i wpadła po uszy. Chodziła jak otumaniona.

– A po kiego grzyba w ogóle chcecie iść na to szkolne spotkanie? – skrzywiła się, gdy Sabina wyjechała z naszym pomysłem.

Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie... Ale właściwie dlaczego?
Może chodzi o to, żeby spotkać Piotra? Albo zdobyć jego podpis? Tak naprawdę żadna z nas nie wiedziała, co dokładnie nas tam ciągnie, ale czy to wystarczający powód, żeby zrezygnować? Czy kobiety, które przekroczyły pięćdziesiątkę, mają w swoim życiu tyle atrakcji, że mogą sobie pozwolić na odpuszczenie takiej okazji?

– Robimy to dla zabawy. – Sabina machnęła ręką. – A jak będzie trzeba, to coś wymyślimy na poczekaniu. W końcu nasza przyjaźń już kiedyś przetrwała Piotra, więc i tym razem możemy sobie pójść na rękę, zgadzasz się?

Żaden z facetów nie dorastał mu do pięt

Kiedy sobie poszły, przez dłuższy czas zastanawiałam się nad tym, co powiedziała Sabina. Myliła się. Nie przechodziłyśmy razem przez to, co zrobił nam Piotr. Nasza przyjaźń rozkwitła tak naprawdę dopiero po tym wszystkim, kiedy w końcu dotarło do nas, że ten dupek zwyczajnie nas wykorzystał, a potem zostawił na lodzie. Właściwie to dzięki temu, co nam się przytrafiło, w ogóle się ze sobą związałyśmy!

Ojej, ten Piotrek... Żaden z facetów, których poślubiłam, nawet nie dorównywał mu do pięt. Przy żadnym z nich nie czułam się jak najcudowniejsza babka pod słońcem… Zwykle było tylko szare, nudne życie, a później te wszystkie przykre rozstania – zupełnie jak wyrwanie zęba bez narkozy. A w obecnej chwili, nie oszukujmy się, jestem wiekowa, więc mogę trochę poszaleć. Aczkolwiek zapewne i tak wyjdzie na to, że Piotr w ogóle mnie nie dostrzeże, w otoczeniu tych wszystkich długonogich panienek…

– Przecież tam zjawią się wyłącznie panie od matmy i polskiego! Czy kiedykolwiek spotkałaś atrakcyjną panią profesor?! Te kujony z nosami w książkach kompletnie zatraciły swoją kobiecą naturę!

– Chcesz w mordę, stara? – wrzasnęła Elka, która cały czas była w kiepskim nastroju, chyba z tego powodu, że zamiast opiekować się Jasiem, tkwiła z nami. – Mam pracę w bibliotece, już ci to wyleciało z głowy?

– Ty należysz do zupełnie innej kategorii – stwierdziła Sabina. – Do tych wzorowych mamuś.

– Wracam do siebie. Mam po dziurki w nosie tych bzdur! – nadąsała się i podniosła się z miejsca.

Huknęła drzwiami i na tym kontakt z nią się urwał.

Wymownie spojrzałyśmy na siebie, nie czując szczególnych wyrzutów sumienia. Kompletna świruska, nic dodać nic ująć. Zaskakujące, że jeszcze nie rzuciła roboty, by non stop pilnować wnusia. Przed samą bibką skorzystałyśmy z paru zabiegów, by podkręcić urodę – no i oczywiście z kabaretu, żeby „wyhodować zmarszczki od śmiechu, zdradzające pogodne usposobienie". Elka towarzyszyła nam jedynie u fryzjerskiego maga, chyba wyłącznie dla naszej wątpliwej frajdy, bo ewidentnie jej myśli dryfowały gdzieś daleko. Podejrzewałyśmy, że do Jasia.

– Odkąd odszedł jej ślubny, to kompletnie straciła smykałkę do podrywania facetów – pomyślałam stwierdziłam.

– No coś ty! A miała ją kiedykolwiek?! – parsknęła śmiechem Sabcia. – Nawet kiedy jej mąż kopnął w kalendarz, to ona i tak wiecznie biegała wokół swoich pociech!

Nadszedł wyczekiwany moment

Wystroiłyśmy się jak na ważną uroczystość i z duszą na ramieniu ruszyłyśmy do szkoły. Muszę przyznać, że było warto... Piotr naprawdę dał z siebie wszystko. Zabrał ze sobą slajdy i opowiadał o swoich podróżach. Mówił również o ostatniej wyprawie, podczas której o mały włos nie stracił życia. Wszyscy w sali, my również, patrzyliśmy na niego jak na jakąś gwiazdę estrady. Elki nigdzie nie było widać. Może tak jest nawet lepiej? Siedziałaby naburmuszona i patrzyła na nas z góry.

Wraz z moją kumpelą Sabiną chciałyśmy zagadać do Piotra zaraz po ceremonii, ale gdy tylko odsłonili tablicę, zaczął przemawiać dyro, a po nim jakaś wystrojona laska. W międzyczasie Piotr się ulotnił. Zresztą wszyscy też gdzieś przepadli... Dopiero następnego dnia usłyszałyśmy, że prawie cała ekipa, łącznie z gościem specjalnym, przerzuciła się do miejskiej biblioteki, bo nasza koleżanka Elżbieta zorganizowała tam jego spotkanie z wielbicielami!

Elka nagle zniknęła, jakby rozpłynęła się w powietrzu. Szef całkiem zdawkowo rzucił, że postanowiła wykorzystać nagromadzony urlop. Po siedmiu dniach nadeszła pocztówka z gór Kaukazu. „Żyję chwilą i ślę uściski. E." – widniało na niej. Mnie zamurowało!

– Jak ona wpadła na ten pomysł? – zdziwiła się Sabina. – Myślałam, że całe jej życie kręci się wokół tego małego dzieciaka!

– Spokojnie, niedługo się zjawi – uspokoiłam koleżankę. – Przecież Piotrek to raczej typ sprintera niż maratończyka…

Patrycja, 27 lat

Czytaj także:
„Przypadkiem odkryłam zdradę męża. Zdziwił się, gdy po powrocie z kolejnej delegacji pocałował klamkę”
„Na moim wieczorze panieńskim moja siostra odpaliła prawdziwą petardę. Fajerwerki będą, ale za jakieś 9 miesięcy”
„Wakacyjny kochanek był jak natrętna mucha. Nie rozumiał, że to była tylko przygoda i cały czas krążył wokół mnie”

Redakcja poleca

REKLAMA