„Gdy córka oznajmiła, że ma chłopaka, poczułem się jak w telenoweli. W oko wpadła mi bowiem jego matka”

ojciec z córką fot. Getty Images, Maskot
„Tak jak swego czasu Justyna otoczyła opieką moją córcię, doświadczoną przez życie, tak teraz ja i Hania postanowiliśmy zaopiekować się nią. – Wiesz co, tatku, zaraz będziemy mieszkać pod jednym dachem – zaśmiała się”.
/ 05.06.2024 20:00
ojciec z córką fot. Getty Images, Maskot

Żaden facet, który nie doświadczył trudu samodzielnego wychowywania swojej córki, nie zrozumie, co to naprawdę oznacza. Pół biedy uszyć dziewczynce spódniczkę do tańca czy opanować sztukę zaplatania warkoczyków, bo to powinien potrafić każdy tata, ale kiedy dziecko zaczyna dorastać – sytuacja staje się bardziej złożona.

Jakieś kaprysy, humory nastolatki, sekrety i zamykanie się we własnym pokoju, pierwsze zauroczenia i zawody miłosne. Do tego fizyczna transformacja w kobietę – przecież przez ten etap powinna ją poprowadzić jakaś dorosła kobieta, bo cóż facet może wiedzieć o doborze odpowiedniego biustonosza albo najlepszych podpaskach?

Oboje przeżywaliśmy stratę

Mama Hani straciła życie w wypadku kilka lat wcześniej. Pogrążony w rozpaczy, przestałem dostrzegać własne dziecko i fakt, że ono również musiało pożegnać najważniejszą osobę w swoim życiu. Pozbawiona wsparcia Hania była zmuszona poradzić sobie z tą stratą na własną rękę, najlepiej, jak potrafiła. Znalazła ukojenie w towarzystwie przyjaciół i znajomych.

– Nawet ona mnie olała – żaliłem się siostrze, gadając z nią przez komórkę.

Daj jej trochę luzu i czasu dla siebie, może w taki sposób radzi sobie ze stratą – odparła, a potem dorzuciła: – Rozumiem, że masz teraz pod górkę, ale nie ma co się załamywać. Jeszcze będzie dobrze, zobaczysz.

Musiałem sam wychować córkę

Hania w końcu pojęła, że to właśnie w domu jest jej miejsce. Po paru miesiącach tułaczki od jednej przyjaciółki do następnej zdecydowała się ponownie zamieszkać w swoim pokoju. Stała się bardziej dojrzała i poważna, ale dla mnie wciąż pozostawała moim małym skarbem.

Poczułem nieopisaną radość, gdy otrzymałem propozycję od najlepszej przyjaciółki żony. Któregoś wieczoru poprosiła, żebym wpadł do niej razem z Hanią, a gdy nasze córki poszły do pokoju, rzuciła prosto z mostu:

– Zdaję sobie sprawę, że facetom ciężko poradzić sobie z dorastającymi panienkami, a Hania na pewno wstydzi się zadać ci pewne pytania, ale przecież nasze dziewczyny są w zbliżonym wieku i borykają się z takimi samymi kłopotami, więc jeśli nie masz nic przeciwko, mogę ją wtajemniczyć w babskie tematy albo w razie potrzeby wybrać się z nią do ginekologa.

– Nie mam nic przeciwko. Ale nie chcemy robić ci kłopotu i się narzucać – odpowiedziałem.

– Przestań opowiadać głupoty, doskonale zdaję sobie sprawę, w jak trudnej jesteś sytuacji – powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Potrzebowałem takiej pomocy

Zaimponowała mi swoją mądrością. Hania odkryła w niej kogoś, kto zawsze był gotów wyciągnąć pomocną dłoń, a ja coraz częściej dostrzegałem na jej twarzy uśmiech. Od czasu do czasu Justyna zapraszała ją też na rodzinne wypady.

– Dla nas to też korzystniejsza opcja. Dziewczyny wspólnie spędzają czas i nie nudzą się. Masz pojęcie, jak ciężko zapewnić rozrywkę jednej zrzędzącej nastolatce? – za każdym razem, gdy dociekałem, czy na pewno nie wykorzystujemy ich uprzejmości, Justyna ripostowała w ten sposób.

Córka się zakochała

Po jednej z letnich wycieczek – spływu kajakowego na Mazurach – moja pociecha wróciła zupełnie zmieniona. Błądziła myślami gdzieś daleko, o niczym nie pamiętała, zacząłem się nawet zastanawiać, czy to nie jest jakaś poważna sprawa. Gdy zagadnąłem o to Justynę, ta oznajmiła mi wprost:

– Tak, to prawda. I to jak bardzo poważna. Hania zakochała się po raz pierwszy.

– Co takiego? Serio? Jest zakochana? – bąknąłem kompletnie ogłupiały, bo nic sensowniejszego nie przychodziło mi do głowy.

– Dokładnie tak. Po prostu się zakochała. A jeśli chcesz wiedzieć w kim, to nie musisz się martwić. Chodzi o Kubę, naszego syna. Więc będę ich pilnować, żeby nie narozrabiali – powiedziała ze szczerym śmiechem.

Okazało się, że Kuba starał się o względy Hanki już od pewnego czasu, ale ona go zbywała. Jednak podczas pobytu na Mazurach miało miejsce pewne zdarzenie.

Moja dziewczynka odpłynęła zbyt daleko na nadmuchiwanym pontonie i prąd z każdą chwilą pędził ją na większą głębię. Kuba nie myślał długo, od razu wbiegł do jeziora i przyciągnął ją z powrotem na ląd. Zrobił na Hance takie wrażenie tym czynem, że wreszcie spojrzała na niego jak na prawdziwego faceta.

Cieszyłem się jej szczęściem

Gdy tak na nich patrzyłem, wróciły moje własne wspomnienia z młodości – naręcza kwiatków zerwanych na łące, pierwsze niewinne buziaki. Nawet troszkę im tego wszystkiego pozazdrościłem, że teraz oni to przeżywają. A na dodatek, jak stwierdziła Justyna, nic głupiego nie zrobią, bo w końcu cały czas są u nas, więc mamy ich ciągle na oku.

– Trochę przykro, że ten związek nie przetrwa. Choć zazwyczaj nie ma happy endu, gdy chodzi o pierwszą miłość, to i tak jest w niej coś magicznego – wyznałem Justynie kiedy spoglądaliśmy na zakochaną parkę, siedząc w ogrodzie należącym do jej rodziny.

– No i do końca życia człowiek z rozrzewnieniem o niej myśli. Dlatego liczę na to, że nawet jeśli przestaną już być parą, to może uda się, żeby nasze rodziny dalej się przyjaźniły – stwierdziła moja rozmówczyni.

Fantastycznie, że ona tak sądzi. Byłoby okropnie, gdyby z powodu młodzieńczej fascynacji moja Hania rozstała się nie tylko z facetem, ale również z koleżankami: jego siostrą i matką.

Nic z tego nie rozumiałem

– Nawet sobie nie wyobrażasz, co się wydarzyło! – wykrzyknęło kilkanaście dni później moje dziecko.

Wparowała do domu niczym pocisk, cała roztrzęsiona, z rozczochranymi włosami. Najwyraźniej przybiegła, bo z trudem łapała oddech. Oby tylko nie powiedziała, że zerwała z Kubą. Nie wiem, jak sobie z tym poradzi. Moje przypuszczenia jednak się nie sprawdziły.

To koniec… – wydusiła z siebie moja pociecha.

Bez zastanowienia podbiegłem i objąłem ją najmocniej, jak umiałem.

– Zdaję sobie sprawę, że to dla ciebie trudne, skarbie. Ale spokojnie, to w końcu przejdzie, każdy musi przez to kiedyś przebrnąć. Przyjdzie taki moment, że na myśl o Kubie będziesz się uśmiechać.

Hanka odskoczyła jak poparzona.

– O czym ty gadasz? Przecież my kochamy się do grobowej deski.

– Skarbie, z tego co mówisz, to ty i Kuba już nie jesteście razem. Dobrze mówię?

Byłem zaskoczony

Hanka wciąż wpatrywała się we mnie jak sroka w gnat, aż w końcu z trudem wykrztusiła:

– To nie ja i Kuba, tylko jego starzy się rozchodzą! Składają papiery rozwodowe!

Miałem wrażenie, jakbym za sprawą tych wieści przemienił się w posąg. Zaniemówiłem kompletnie. O czym ona mówi? Taki idealny związek, modelowe małżeństwo wychowujące dwoje wspaniałych dzieci? Nic nie zapowiadało takiego obrotu spraw. Co tam zaszło? Choć korciło mnie, by wypytać o szczegóły, powstrzymałem się od tego. Jednak moja pociecha sama postanowiła kontynuować wątek:

– Kuba powiedział, że jego tata w obrzydliwy sposób oszukał matkę. Stwierdził, że nie tylko ona, ale również jej dzieci, czyli on sam i siostra, w życiu mu tego nie darują. A widząc, jak mamusia się męczy, obiecał mi, że on w przyszłości mnie nie oszuka! Nigdy w życiu, pod żadnym pozorem!

Młodzi odkryli ten romans

Hania w pełni doszła do siebie i zaczęła snuć opowieści z wypraw, które nagle zaczęły jej się przypominać. Mówiła o tym, jak tata Kuby ni stąd, ni zowąd znikał, ukrywał komórkę i zabraniał im dostępu do swojego komputera. Młodzi detektywi połączyli wszystkie fakty i wywnioskowali, że romans z tą kobietą ciągnie się od przynajmniej roku. Współczuli Justynie, która nic nie podejrzewała.

Nie wierzę, że on się na coś takiego zdobył! Była dla niego idealną partnerką – śliczna, inteligentna i zawsze chętna do pomocy. Czego mu jeszcze brakowało do pełni szczęścia?

– Faceci to dranie – oznajmiła zaraz Hania, ale od razu uzupełniła: – No dobrze, może nie każdy. W związku z tym uważam, że skoro pani Justyna dotychczas była dla nas oparciem, teraz nasza kolej, żeby stanąć za nią murem i pomóc jej bliskim. Organizować więcej wspólnych spotkań, spędzać ze sobą czas, no wiesz, o co mi chodzi.

Musieliśmy pomóc Justynie

Racja, Hania pewnie już sobie wyobrażała, jak dzielimy wspólnie mieszkanie i może non stop przebywać z Kubusiem. Ale ona dobrze mówi, nie wypada nam w tej sytuacji pozostawić Justyny i dzieci.

– Wspominałaś coś, że planujecie ponownie odwiedzić Mazury – zagadnąłem.

– Chyba nie sądzisz, że weźmiemy cię tam ot tak. Wiesz, ile wspomnień wiąże ich z tymi stronami? – zgasiła mnie.

– Wiesz co, kochanie? Nawet o tym nie pomyślałem. Ale jak już jesteście tak zdecydowani, to możemy wybrać się razem w jakieś fajne miejsce, którego Justyna jeszcze nie zna. To wy zdecydujcie, dokąd jedziemy. Jak na prawdziwych detektywów przystało, musicie się dowiedzieć, co jej przypadnie do gustu.

Nastolatkowie ekspresowo ogarnęli temat i po zaledwie dwóch dniach padła propozycja: lubuskie. Mało zaludnione tereny, otoczone jeziorami i puszczami, cisza i spokój – idealne miejsce, żeby złapać oddech, zregenerować siły i zapomnieć o całym bożym świecie.

Justynka trochę narzekała na odległość, ale ostatecznie udało się ją przekonać. W aucie błyskawicznie usnęła, a gdy otworzyła oczy parę godzin później, w momencie, gdy docieraliśmy na miejsce, usłyszałem:

Ale tu cudownie.

Tego wieczoru jej dzieci dziękowały mi, ponieważ odkąd na światło dzienne wyszła niewierność ich taty, pierwszy raz dostrzegły, że ich mama się uśmiecha. Wprawdzie był to uśmiech przeplatany łzami, ale zawsze to jakiś początek.

Chyba czekają nas zmiany

Tak jak swego czasu Justyna otoczyła opieką moją córcię, doświadczoną przez życie, tak teraz ja i Hania postanowiliśmy zaopiekować się nią. Córka wprost nie posiada się z radości, bo spędzamy ze sobą teraz mnóstwo czasu – wspólnie przyrządzamy obiady, grywamy w scrabble.

– Wiesz co, tatku, zaraz będziemy mieszkać pod jednym dachem – zaśmiała się.

Uniosłem palec w geście ostrzeżenia, niczym wobec niesfornego dziecka – w końcu nadal nim była. Muszę jednak uczciwie wyznać, że w głębi duszy zacząłem rozważać tę kwestię. Rzecz jasna nie w tej chwili, gdyż upłynęło zbyt mało czasu, ale Justyna coraz bardziej mi się podoba i ujmuje mnie swoją serdecznością. A i ja chyba nie jestem jej obojętny.

Trzymam kciuki, aby młodzieńcze uczucie łączące Hankę i Kubę przetrwało jeszcze trochę. W przeciwnym razie czeka nas prawdziwy scenariusz rodem z dramatu – przecież nie wypada, abym umawiał się z rodzicielką byłego mojej latorośli. Jak niby dzieciaki miałyby się w tym wszystkim odnaleźć?

Tomasz, 43 lata

Czytaj także:
„Mój książe z bajki okazał się błaznem. Mi wciskał kity o miłości, a innej na palec wcisnął zaręczynowy pierścionek”
„Mąż miał mnie za wycieraczkę do butów, na której pozbywał się frustracji. Siłę do zmian poczułam dzięki chorobie”
„Tożsamość mojego ojca to wielka tajemnica. Gdy sama odkryłam prawdę, postanowiłam zażądać okrągłej sumki za milczenie”

 

Redakcja poleca

REKLAMA