Nigdy nie uważałam, że jestem święta. Tak, uwiodłam Waldka, choć gardziłam nim od pierwszego spojrzenia. Ja byłam wtedy studentką marketingu, a on bogatym przedsiębiorcą, do którego dostałam się na praktyki. Mało atrakcyjnym, odnoszącym się pogardliwie do kobiet, ale na tyle majętnym, abym zaczęła wyobrażać sobie, że może mi zagwarantować spełnienie życiowych marzeń. Tak, miałam wobec niego nieuczciwe zamiary, ale życie ukarało mnie za nie.
Miała być sielanka
Jak to się stało, że uwiodłam go na tyle skutecznie, żeby się ze mną ożenił? Co sprawiło, że akurat mi udało się to, co nie powiodło się dziesiątkom innych, które próbowały? Do dziś tego nie wiem. Być może udawałam najlepiej z nich, bo żadna nie była tak wyrachowana, jak ja. Niech mi jednak dziękują, że im się nie udało, bo moje życie z mężem było dalekie od sielanki. Zaraz po ślubie poinformował mnie, że majątek jest jego, a ja mogę liczyć na kieszonkowe, które pozwoli mi prowadzić dom na wysokim poziomie i dobrze wyglądać.
Na realizację innych zachcianek nie miałam szans. No, chyba że były to jego zachcianki. Tu zresztą pojawił się największy problem. Najgorsze było dzielenie małżeńskiego łoża. Z nadwagą i wiecznie spocony nie był ideałem kochanka. Starszy ode mnie o 20 lat uznał jednak, że koniecznie musi spłodzić dziedzica i pochodził do tego zadania z wyjątkową gorliwością, choć ja z nocy na noc miałam coraz większe problemy ze zmuszaniem się do udawania entuzjazmu.
Byłam przekonana, że lada moment poproszę go o rozwód i ucieknę na drugi koniec Polski, aby pracować za najgorsze pieniądze, z dala od mężczyzn. Los miał jednak inne plany. Ciąża uratowała mnie, choć jednocześnie pogrążyła w tym małżeństwie.
Ciąża za ciążą
Gdy zaszłam w ciążę, byłam przerażona. Okazało się jednak, że była ona swego rodzaju darem. Mój mąż był jednak przekonany, że kobieta ciężarna i karmiąca jest nietykalna i nie należy jej nawet dotykać, nie mówiąc o łóżkowych zabawach. Oczywiście, nie jest to prawda, gdy się jednak zorientowałam, jak wiele daje mi to korzyści, nie miałam zamiaru wyprowadzać go z błędu.
Anita nie była może jego wyczekiwanym dziedzicem, Waldek okazał się jednak naprawdę dobrym ojcem, który z miejsca pokochał swoją księżniczkę. Niestety, gdy tylko odstawiłam ją od piersi, postanowił próbować dalej. Pełna obrzydzenia nie stawiałam oporu, byle jak najszybciej zajść znowu w ciążę i mieć spokój. Tak na świecie pojawiły się Ela i Daria, a potem także Arek. Nawet osoby, które w dniu mojego ślubu nie były mi życzliwe, teraz zmieniły o mnie zdanie. Z daleka wyglądało to tak, jak gdyby między mną a Waldkiem rzeczywiście wybuchło uczucie, które zaowocowało trzema ciążami i czwórką dzieci.
Macierzyństwo koncentrowało na sobie wszystkie moje siły, a choć mogłam liczyć na liczne udogodnienia na czele z opiekunkami, wiele pracy spadało ciągle na mnie. Gdy jednak dowiedziałam się, że noszę pod sercem syna, byłam pewna, że nie zniosę już ani jednego zbliżenia. Nie byłam już zresztą tą samą dziewczyną, co w dniu ślubu i tym razem chciałam wszystko rozegrać po swojemu. Chyba żadna żona nie była tak szczęśliwa, gdy odkryła romans męża. Wiedziałam, że mam czas, żeby działać.
Musiałam się usamodzielnić
Moje plany były realizowane dwutorowo. Pochodzę z rodziny, z której nigdy nie było ani miłości, ani pieniędzy. Nauczyłam się więc oszczędzać i po sześciu latach związku miałam już spore oszczędności. To właśnie one pozwoliły mi dowiedzieć się więcej o Magdzie – kochance Waldka, która już od roku miała nadzieję, że mąż rzuci mnie dla niej. Wiedziałam wszystko nie tylko o niej, ale i o ich spotkaniach i chciałam mieć je na oku.
Zainwestowałam też w siebie. Przedstawiłam Waldkowi zaświadczenie od ginekologa, że muszę powstrzymać się czasowo od nocnych figli ze względu na stan zdrowia. Wymusiłam oddzielne sypialnie, również w oparciu o potwierdzone przez lekarza pismo, z którego wynikało, że jego chrapanie powoduje moje migreny. Zaraz po narodzeniu Arka wymogłam też na nim obietnicę, że udzieli mi pożyczki, abym założyła swój butik przedstawiając go jako fanaberię oddanej żony, która chce „pobawić się w biznes”. Obecność Magdy w jego życiu sprawiła, że to na otworzenie butiku musiałam naciskać najdłużej.
Myślał, że jestem głupia
Butik okazał się sukcesem. Nic w tym dziwnego. W czasie, w którym rodziłam dzieci, karmiłam piersią i nosiłam je w swoim łonie, nie zasypywałam gruszek w popiele. Modą interesowałam się od dziecka i znajomość najnowszych trendów oraz pewne naturalne poczucie tego, czym jest dobry styl, z pewnością ułatwiły mi uwiedzenie Waldka. O biznesie na początku nie miałam pojęcia. Pomogły mi jednak studia i cicha obserwacja męża. Ten uważał, że jestem na tyle niemądra, że nie zrozumiem jego wywodów, nie krył się jednak przede mną ze swoją pracę i chętnie, choć pogardliwym tonem, odpowiadał na moje pytania.
Oczywiście, nie zamierzałam przyznawać mu się do tego, że powoli osiągam stabilizację finansową, o której marzyłam od wczesnej młodości. Utrzymywałam go w przekonaniu, że balansuję na skraju opłacalności i regularnie spłacałam zaciągniętą u niego pożyczkę. Odliczałam dni do chwili, w której Arek wybierze swoją życiową drogę (dziewczynki dobrze się uczyły i nie miałam wątpliwości, że zechcą studiować), aby wystąpić z wnioskiem rozwodowym.
Na razie dzieci były jednak na tyle małe, że nie chciałam niszczyć ich błędnego wyobrażenia, że nasz om jest taki, jak każdy inny, tylko tata ciężko pracuje i dwa razy w miesiącu musi wyjechać na konferencję lub na męski weekend z kolegami. I wszystko byłoby idealnie, gdyby nie to, że swoimi kanałami dowiedziałam się, że Magda zaczyna mieć dość bycia „tą drugą”.
Zawarłam układ z jego kochanką
Powinnam być dumna, że przyparty do muru Waldek zapewnił, że nie rozwiedzie się z matką swoich dzieci. Gdy jednak pomyślałam, że po rozstaniu z Magdą musiałabym znowu dzielić z nim małżeńskie łoże, miałam ochotę zwymiotować. Musiałam działać szybko i postanowiłam zrealizować najbardziej szalony pomysł, jaki przyszedł mi do głowy.
Gdy stanęłam w progu jej skromnej kawalerki, wystraszyłam ją tak bardzo, że nawet nie była w stanie zatrzasnąć mi drzwi przed nosem.
– Bez obaw pani Magdo. Nic pani nie grozi – zapewniłam więc szybko.
Element zaskoczenia zadziałał na moją korzyść. Magda pewnie sama zastanowiła się, jakim cudem pozwoliła mi rozsiąść się w salonie, a sama poszła przygotować mi kawę. Ja zresztą nie zamierzałam testować jej lotności.
– Wiem o pani romansie z Waldkiem – zaczęłam więc spokojnie – I zupełnie mi to nie przeszkadza. Przeciwnie, wyświadcza mi pani przysługę. Dziwię się, że naciska pani na rozwód. Waldek mnie nie zostawi, bo lubi myśleć o sobie, że jest lepszy niż w rzeczywistości. Ale za kilka lat ja zostawię jego. Musi pani jednak poczekać, bo na razie dzieci są jeszcze w takim wieku, że mogłoby to odbić się na ich psychice, a tego bym nie chciała.
A potem przeszłam do sedna.
– Mój mąż nie jest zbyt hojny. Wiem, bo ten frajer nie ma pojęcia, że regularnie sprawdzam jego prywatne konto. To urocze, że płaci za panią w hotelach, ale nie oszukujmy się, nie są one najlepsze. Stać go na wyższy standard niż jakieś pensjonaty pachnące minioną epoką. I rozumiem, że chce pani posmakować lepszego życia.
Mam więc propozycję. Pani wróci do niego i powie, że wygłupiła się z tym rozwodem, a ja w zamian będę przekazywać pani pewną kwotę za poświęcenie i sypianie z nim. Pani będzie mogła zarobić, ja będę zadowolona, a Waldek będzie tak samo uroczo nieświadomy jak zawsze.
I tak trwamy w tym układzie już piąty rok. Ja mam na prywatnym koncie imponujące oszczędności, Waldek nie myśli o tym, aby odwiedzić mnie w sypialni, a dzieci rosną szczęśliwe i poukładane.
I tylko Magdzie jest chyba coraz mniej wygodnie. Być może właśnie stąd jej prośba o podwyżkę. Na szczęście, kwoty, których się spodziewa jego kochanka, nie są w stanie nadszarpnąć mojego budżetu. Jeszcze pięć, może siedem lat i moja udręka się w końcu zakończy. Wymyślę jakiś sposób, aby rozwód nie uderzył w dzieci. Może nawet powiem Waldkowi prawdę.
Czytaj także: „Szukałam męża, który da mi luksus i kasę. W nosie miałam podlotków, których nie stać na waciki. Znam swoją wartość” „Najpierw złapałam go na dziecko, którego nie było, a potem perfidnie oszukałam. Chciałam mieć męża tylko dla siebie”
„Mój były mąż szalał z Andżelą, a ja puszczałam oko do trenera mojego syna. Mi też należy się coś od życia”