„Facet spał ze wszystkimi kobietami w biurze, ale to ze mną chciał być. Nie umiałam zaufać takiemu Casanovie”

Nie potrafiłam zaufać podrywaczowi fot. Adobe Stock, SB Arts Media
– Nigdy nikogo nie oszukiwałem – powiedział z urazą. – Zawsze jasno stawiałem sprawę, że chodzi o dobrą zabawę, a nie stały związek. Ale teraz jest inaczej. Naprawdę mi na tobie zależy. Chcę, żebyśmy byli parą. Nie musimy się ukrywać.
/ 05.01.2022 09:22
Nie potrafiłam zaufać podrywaczowi fot. Adobe Stock, SB Arts Media

Do nowej pracy poszłam, żeby zająć czymś myśli krążące wokół katastrofy, w jaką zamieniło się moje małżeństwo. Byłam mężatką dwanaście lat i bardzo cierpiałam z powodu tego, że nasza przysięga „dopóki śmierć nas nie rozłączy” okazała się nieprawdą.

Rozłączyły nas z Maćkiem awantury, ukrywanie pieniędzy i tajemnicze wydatki męża, które w końcu okazały się być prezentami dla jego dziewczyn. Cóż, bywa i tak, dlatego po rozwodzie nie wierzyłam już w miłość.

Dopóki nie zobaczyłam Andrzeja

O rany boskie! Kiedy pierwszy raz wszedł do naszego pokoju i spojrzał na mnie, poczułam, jakbym nagle stanęła na w snopie oślepiającego światła.

– To Kasia, pracuje z nami od wczoraj – przedstawiła mnie Magda, moja sąsiadka z biurka. – Masz coś dla mnie, Andrzejku? – sekundę później starała się skupić na sobie całą jego uwagę. – Dostałeś tego mejla, którego wysłałam wczoraj z domu? Wiesz, byłam już w łóżku, kiedy sobie przypomniałam… – widziałam, jak na nią spojrzał.

Gdyby ktoś spojrzał tak na mnie, chyba bym się roztopiła i wsiąkła w biurową wykładzinę.

– Magduś, wszystko gra – zwrócił się do niej niskim, ciepłym głosem radiowca. – Dzięki za mejla, zajrzę do niego jeszcze dzisiaj. Obiecuję! – uśmiechnął się do niej oszałamiająco.

I już podchodził do kolejnej dziewczyny z naszego działu.

– Cześć Wera, przyniosłem ci moją delegację do rozliczenia. Zerkniesz w wolnej chwili, czy czegoś nie pokręciłem? Nie, nie musisz od razu. Och, jesteś najlepsza!

Nagle zdałam sobie sprawę, że pragnę, by i mnie poświęcił choć chwilę uwagi, żeby coś do mnie powiedział.

– Kasia! – Weronika chyba coś do mnie powiedziała. – No idziesz czy nie? Chciała wyjść na kawę.

Podniosłam się od razu.

Musiałam ją wypytać o Andrzeja

– Och, Andrzejek… – spojrzała w bok i na jej ustach pojawił się zmysłowy uśmieszek. – Byliśmy razem swego czasu. Ale to nie jest, rozumiesz, facet dla mnie. Ja potrzebuję czegoś więcej.

Pociągnęłam ją za język. Okazała się bardzo rozmowna. Opowiedziała, jak ona i Andrzej zakochali się w sobie, kiedy zjawiła się w pracy, a potem przez jakiś czas się spotykali, ale w końcu się rozstali. Byłam ciekawa dlaczego, skoro tacy byli zakochani, ale nie ośmieliłam się zapytać. Przez kolejne dni usiłowałam „przypadkiem” wpadać na Andrzeja. Wymyślałam preteksty, pod jakimi mogłam do niego pójść, starałam się ustalić jego plan dnia, by o tej samej porze znaleźć się w garażu.

Myślałam, że jestem dyskretna i nikt nie dostrzega moich starań. Koleżanki z biura miały wbudowane detektory emocji!

– Podoba ci się Andrzej, co? – powiedziała to takim tonem, że zaprzeczanie byłoby idiotyczne. – Wszystkim nam się podoba. Nawet mnie, choć jestem mężatką. Powiem ci coś. Jeśli nie masz nic przeciwko krótkiemu, namiętnemu romansowi i zgodzisz się na to, że facet się nie zaangażuje, to będziesz się dobrze bawić.

Chciałam, żeby doprecyzowała, co ma na myśli. Potem nie mogłam zdecydować, czy dobrze zrobiłam.

Dowiedziałam się, że Andrzej to typowy casanova

Och, nie, on nie uwodził i nie porzucał w okrutny sposób! On adorował kobiety, naprawdę się w nich zakochiwał i je uszczęśliwiał.

– Przez dwa do trzech tygodni – dodała Marzena z lekkim prychnięciem i zastanowiłam się, czy i ją coś łączyło z Andrzejem.

– Coś na pewno ze sobą mieli – rozwiała moje wątpliwości Magda. – Ale ja nie jestem zazdrosna, wiedziałam, w co się pakuję. Jego nie da się zmienić, ale można się z nim zabawić. A potem on będzie dla ciebie miły, to naprawdę fajny koleś.

I tak dowiedziałam się, że mój wyidealizowany Andrzej miał romanse z większością atrakcyjnych kobiet w biurze. Bardzo bym chciała, by te informacje sprawiły, że moje uczucia do niego znikną, ale tak się nie stało… Nadal robił na mnie wrażenie, nadal nasłuchiwałam rytmu jego kroków na korytarzu i próbowałam przypadkiem wpadać na niego w windzie. Aż pewnego dnia moje pragnienia się ziściły i spotkałam Andrzeja w podziemnym garażu.

– Kasia, ty jeszcze w robocie? – podszedł do mnie z tym swoim zabójczym uśmiechem. – Słuchaj, zostawiłem wóz na światłach i rozładował mi się akumulator. Masz może szczypce? Nie? Och, a może podrzucisz mnie do domu, to wezmę swoje, a potem wrócę tu taksówką?

Zgodziłam się natychmiast. Kiedy jechaliśmy, dwa razy omal nas nie zabiłam. Nie mogłam się skupić na jeździe, drżały mi nogi. Andrzej musiał to zauważyć, ale rozmawiał ze mną zupełnie swobodnie.

– Wielkie dzięki za podwózkę – rzucił, wysiadając. – Mogę ci jutro postawić jakieś ciacho w rewanżu? Wiem, gdzie dają obłędny sernik na zimno. Więc jak?

Wiedziałam, co się święci

Słuchałam plotek i aluzji, jakie krążyły po biurze. Tak naprawdę zdawałam sobie sprawę, że Andrzej nie musiał prosić o podwózkę. Mógł wezwać taksówkę. To była gra, a ja ją podjęłam! I jak się spodziewałam, szybko przerodziła się ona w romans. Andrzej był wspaniałym facetem, czułym, zaskakującym, pełnym entuzjazmu. Obsypywał mnie komplementami i zabierał w ekscytujące miejsca.

– Pójdziesz z nim do łóżka? – zapytała mnie przyjaciółka.

– Marzę o tym, od kiedy go poznałam – odpowiedziałam powoli. – Ale sama nie wiem… Chyba byłoby lepiej, gdybym nie wiedziała o nim tego wszystkiego… To kobieciarz. Jest czarujący, ale tak samo jak mnie traktował wiele innych kobiet.

– A może już żadnej nie będzie po tobie? – powiedziała, a mi zatrzepotało serce.

Czy chciałabym być tą wyjątkową kobietą dla Andrzeja, która zmieniłaby go z casanovy w wiernego partnera? Odpowiedź brzmiała: tak, chciałam! Naprawdę się w nim zakochałam. I widziałam, że on też coś do mnie czuje. Fantazjowałam o tym, jak spędzamy intymne chwile, kupiłam nawet nową, koronkową bieliznę w kolorze wina i wanilii. Chciałam, żeby ten wieczór był dla nas obojga wyjątkowy.

Andrzej znał się na kobietach. Nie naciskał i nie pospieszał mnie. Po prostu powoli mnie rozgrzewał.

– Mmm, pachniesz tak, że chyba zacząłem się uzależniać – mruczał mi w szyję, kiedy łagodnie go powstrzymywałam przed namiętniejszymi pocałunkami. – Jesteś narkotyzująca, wiesz?

– Jak każda kobieta dla napalonego faceta – zażartowałam.

– Ty nie jesteś każda! – zaprotestował. – Dla mnie jesteś kimś szczególnym.

Zapytałam, czy tak samo jak Weronika, Marzena, Magda i inne dziewczyny, którym mętniał wzrok, gdy o nim mówiły.

– Wiesz, my, dziewczyny, ze sobą rozmawiamy – oznajmiłam mu. – Wiem, że byłeś z Weroniką i Magdą, ale…

Odsunął się ode mnie. Stwierdził, że to, iż kiedyś coś go łączyło z innymi kobietami nie ma już znaczenia.

– Nigdy nikogo nie oszukiwałem – powiedział z urazą. – Zawsze jasno stawiałem sprawę, że chodzi o dobrą zabawę, a nie stały związek. Ale teraz jest inaczej. Naprawdę mi na tobie zależy. Chcę, żebyśmy byli parą. Nie musimy się ukrywać. Wiesz, że szef poznał swoją żonę właśnie w firmie? Moglibyśmy być oficjalnie parą. Naprawdę tego chcę.

W tym momencie poczułam jak to jest, kiedy spełniają się marzenia. Andrzejowi na mnie zależało, chciał dla mnie porzucić życie donżuana! To ja byłam tą, która okazała się na tyle wyjątkowa, że przy niej chciał zostać!

Ale w tej beczce miodu była i łyżka dziegciu

A nawet kilka łyżek. Każda miała żeńskie imię: Weronika, Marzena, Ania, sekretarka, o której też słyszałam.

– Nie mogę – powiedziałam. – Przepraszam, ale po prostu nie mogę.

Nie przesadzałam. Naprawdę. Przez całe życie byłam tylko z jednym mężczyzną i nigdy go nie zdradziłam. Kiedy dowiedziałam się, że on zdradzał mnie, straszliwie cierpiałam, wyobrażając go sobie z innymi kobietami. A teraz, nim jeszcze z Andrzejem połączyła mnie intymność, już nie mogłam znieść myśli o nim i tych dziewczynach…

– Ale, Kasia – wyglądał na zdruzgotanego. – Nic nie poradzę na moją przeszłość. Fakt, miałem wiele kobiet, ale co to ma do rzeczy? Chcę się związać z tobą! Ja… się w tobie zakochałem. Tak na poważnie!

Poprosiłam wtedy Andrzeja o czas do namysłu. Jednak kilka dni później z nim zerwałam. Wiedziałam, że nigdy nie pogodzę się z jego przeszłością i zawsze będzie mnie ona ranić. Czy zrobiłam dobrze? Nie wiem. Do dzisiaj tego nie wiem. Po prostu nie umiałam postąpić inaczej.

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA