„Facet przyjaciółki był o mnie tak zazdrosny, że aż chciał mnie zaciągnąć do łóżka. To był plan, by się mnie pozbyć”

Kobieta z telefonem fot. Getty Images, Ivan Pantic
„Podobno to płeć piękna góruje w snutych intrygach. Nic bardziej mylnego! Pomysłowość Michała mogłaby zawstydzić nawet niesławną Lukrecję Borgię. Kiedy prawda wyszła na jaw, ogarniała mnie furia. Ale złość szybko minęła. Miał ważne powody”.
/ 21.05.2024 11:15
Kobieta z telefonem fot. Getty Images, Ivan Pantic

Moja najlepsza przyjaciółka, Sylwia, wyszła za mąż za niejakiego Michała. Już kiedy on i Sylwia zaczęli ze sobą chodzić, od razu wiedział, że jeśli chce być z nią na poważnie, to musi pogodzić się z tym, że ja również jestem częścią tego układu. Zaakceptował to. Od tego momentu większość wolnych chwil spędzaliśmy we trójkę, a gdy akurat spotykałam się z jakimś chłopakiem, to nawet w czwórkę. Razem bawiliśmy się na imprezach, oglądaliśmy filmy w kinie, wyjeżdżaliśmy na urlopy…

Wraz z upływem lat Michał zaczął odgrywać w moim życiu coraz ważniejszą rolę, niemal dorównując Sylwii. To u niej szukałam pocieszenia, gdy kolejny związek dobiegał końca, a łzy strumieniami płynęły po moich policzkach. On z kolei z anielską cierpliwością objaśniał mi, czemu faceci potrafią być tak bardzo do niczego.

Michał od pewnego czasu zachowywał się dość dziwnie, co zaczęło mnie coraz bardziej niepokoić. Regularnie wydzwaniał, namawiając na wspólne wypady do kawiarni, ale gdy docierałam na miejsce, okazywało się, że jesteśmy sami. Jego druga połówka, Sylwia, zawsze miała jakieś pilne sprawy do załatwienia i nigdy nie mogła dotrzeć. Sądziłam, że on po prostu potrzebuje pogawędki albo chce mnie jakoś wesprzeć, bo akurat przeżywałam rozpad kolejnego związku i mój nastrój pozostawiał sporo do życzenia. Michał najwyraźniej chciał mnie w ten sposób pocieszyć.

Nagle zrobił się dość nachalny

On podczas tych spotkań nie potrafił się kontrolować. Raz musnął moją rękę, innym razem przesunął mi pasmo włosów za ucho... Teoretycznie drobiazgi, ale coś mi podpowiadało, że to nie był zwykły zbieg okoliczności czy koleżeński odruch...

Podczas jednego z wypadów zrobił coś więcej niż zazwyczaj. Wziął mnie na stronę, zaczął obejmować i szeptać mi do ucha różne bzdury. Mówił, że jestem śliczna i może moglibyśmy się lepiej poznać, bo od długiego czasu o tym marzy...

Wcześniej nieźle sobie golnął, dlatego potraktowałam całą sprawę jak niepoważny dowcip. Liczyłam na to, że to tylko chwilowy wyskok i więcej się nie powtórzy. Gdzie tam! Podobne sytuacje zdarzały się z coraz większą częstotliwością. Robiłam dobrą minę do złej gry, bagatelizowałam jego słowa, śmiejąc się, ale w środku czułam ogromny niesmak i zażenowanie tym wszystkim.

Byłam totalnie skołowana i nie miałam zielonego pojęcia, co powinnam zrobić w tej sytuacji. Michał był dla mnie ważny, ale wyłącznie jako kumpel. Nic poza tym! Nawet przez sekundę nie pomyślałam o tym, żeby wskoczyć z nim do łóżka. Przecież to facet mojej najlepszej kumpeli!

Przez moment rozważałam nawet ryzykowną opcję, żeby jej wygadać, co ten jej chłopak odwala, ale momentalnie dałam sobie z tym spokój. Bo jak miałabym to niby zrobić? Zapukać do jej drzwi i wypalić coś w stylu: „Hej, wiesz co, twój Michał chce mnie zaciągnąć do łóżka”? Kto wie, jak by to zinterpretowała i co by sobie o mnie pomyślała?

Być może uznałaby, że mam zamiar wprowadzić zamęt do ich związku, bo zazdroszczę jej udanego pożycia? Albo że to z mojej winy, bo go kuszę i podjudzam? Kompletnie nie wiedziałam, co robić w takiej sytuacji. Nie zrobiłam nic niewłaściwego, a jednak odczuwałam skrępowanie. Stopniowo ograniczyłam kontakty z Sylwią i Michałem. Już nie odwiedzałam ich tak regularnie jak dawniej, przestaliśmy chodzić we trójkę na różne imprezy. Tłumaczyłam się migreną, nawałem obowiązków lub istotnymi służbowymi zebraniami.

Kumpela momentalnie skumała, że coś jest nie tak. Ciągle pytała, czy Misiek mi coś zrobił, albo czy poznałam kogoś nowego. Mówiłam, że nic z tych rzeczy, ale widziałam, że zaczyna mieć wątpliwości i jest jej smutno.

Przecież nie mogłam powiedzieć jej prawdy

Sylwia nieźle się na mnie wkurzyła w sierpniu. Totalnie się na mnie obraziła. A wszystko przez ten wyjazd na Mazury. Planowaliśmy razem pożeglować. Jeszcze w zimie zaklepaliśmy jacht i ustaliliśmy, gdzie popłyniemy. Tak się cieszyłam tym rejsem! Ale jak niby miałam z nimi jechać w takiej sytuacji?!

Wiadomo, jak to bywa na wakacjach… Noc, gwiazdy odbijające się w tafli jeziora, wiaterek szeleszczący cicho w trzcinach… Zupełnie jak w jakimś romansie. Aż się bałam, co Michałowi mogłoby strzelić do głowy. Więc dwa tygodnie przed wyjazdem zadzwoniłam do Sylwii i powiedziałam, że niestety szef nie dał mi urlopu, więc nici z naszego wspólnego wypadu.

– Okłamujesz mnie! Pamiętaj, że znam paru twoich współpracowników i wiem, że masz urlop. Czemu po prostu nie przyznasz, że nie masz ochoty dłużej się ze mną kolegować? Chyba po takiej długiej znajomości należy mi się odrobina uczciwości! – wrzasnęła do telefonu i rozłączyła się, zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć.

Rozpłakałam się z rozpaczy. Przecież wcale nie to miałam na myśli! Nie chciałam sprawić jej przykrości!

Dość! Sytuacja wymknęła się spod kontroli

Sylwia wraz z Michałem wybrali się na Mazury tylko we dwoje. Zostałam sama jak palec w pustym mieszkaniu. Ogarniało mnie przygnębienie... Brakowało mi ich, a najbardziej Sylwii. Liczyłam na to, że gdy wrócą, odezwie się do mnie i pogawędzimy tak jak kiedyś, ale nic z tego.

Mijał tydzień za tygodniem, a od niej nie było żadnego odzewu. Trzy miesiące ciszy sprawiły, że całkiem straciłam cierpliwość. Zdecydowałam, że czas spotkać się z nią twarzą w twarz i otwarcie wyjaśnić powody, dla których przestałam ich odwiedzać i zrezygnowałam z wyjazdu nad jezioro. Właśnie chciałam wybrać jej numer, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Na progu zobaczyłam... Michała.

Musimy pogadać na poważnie – oświadczył, zanim zdążyłam wykrztusić choćby słowo.

– Jak najbardziej, wchodź do środka – odpowiedziałam, próbując ukryć narastającą irytację.

„Świetnie” – przemknęło mi przez myśl. – „W końcu powiem mu, co sądzę o jego podrywie i ostrzegę, że zamierzam to obgadać z jego małżonką”.

– No to dawaj, wysłucham, co masz do powiedzenia – zaczęłam, gdy już rozsiedliśmy się w dużym pokoju.

– Chodzi o Sylwię. Od czasu waszej kłótni, chodzi taka przybita… Nie rozumie, czemu zerwałaś kontakt. Bardzo to przeżywa… Nie mogę tego znieść – spuścił wzrok.

– Chyba nie trzeba tłumaczyć, dlaczego?! Przez twoje durne podrywy! Nie sądziłam, że jesteś taki! Już nie kochasz Sylwii czy jak? – wrzasnęłam na niego.

Kocham ją i to mocno. Mocniej, niż ci się wydaje! – wykrzyczał.

„Chyba mówi prawdę” – stwierdziłam w myślach.

– Nie mam pojęcia, o co w tym chodzi… – rzuciłam, wzdychając.

– Wiem, że to niełatwe do ogarnięcia. Spróbuję ci to jednak w miarę przystępnie objaśnić – powiedział.

Słowa, które padły z ust Michała, kompletnie mnie zaskoczyły. Opowiadał dość obszernie, więc przytoczę jedynie kluczowe kwestie. Wyszło na jaw, że wcale nie planował mnie uwieść. Swoim zachowaniem chciał po prostu sprawić, bym trochę oddaliła się od koleżanki! Przypuszczał, że po jego flirtach poczuję się nieswojo i żeby uniknąć podobnych sytuacji, zerwę z nimi kontakt. Albo chociaż go ograniczę.

– Wiesz co? Lubię cię, ale od czasu do czasu marzę o tym, aby spędzić chwilę sam na sam z Sylwią. Wybrać się gdzieś tylko we dwoje. Tymczasem ona bez przerwy powtarza: „Marika to, Marika tamto”. Byłem zazdrosny… Z tego powodu wpadłem na ten idiotyczny pomysł. Jednak zamiast polepszyć sytuację, tylko ją pogorszyłem. W tej chwili nie mam pojęcia, jak to naprawić – dokończył swoją wypowiedź.

Kiedy to usłyszałam, miałam ochotę go zamordować. Serio. Zaczęłam na niego wrzeszczeć! Darłam się, że to kompletny głupek i mógł mi po prostu powiedzieć, o co chodzi. Przecież bym to zrozumiała.

– Serio? – popatrzył na mnie badawczo. – Szczerze, to w to nie wierzę… Wiem dokładnie, co by było dalej. Ty od razu pognałabyś z tym do Sylwii, ona zrobiłaby mi niezłą awanturę i obie byście mnie wystawiły do wiatru. Dlatego postanowiłem zrobić to inaczej, po kryjomu. No ale nie wyszło…

Prosił mnie, żebym ja porozmawiała z Sylwią

Nie przyznałam mu racji, choć gdzieś w głębi duszy wiedziałam, że ją ma. Wszystko potoczyłoby się dokładnie tak, jak przewidywał. Doskonale znam moją kumpelę i samą siebie... Obie mamy w sobie sporo energii i czasem ciężko nam nad sobą zapanować. Michał oberwie po głowie, to jasne jak słońce. Prawie zrobiło mi się go szkoda.

– No dobra, powiedz, czego ode mnie oczekujesz? – spytałam, już opanowawszy emocje.

– Po prostu postaraj się to jakoś rozwiązać. Obojętne w jaki sposób… Ważne, żeby Sylwia znów była zadowolona – odpowiedział.

– A ty nie możesz sam z nią o tym pogadać?... – uśmiech wpełzł mi na usta, bo pomimo całej sytuacji Michał wzbudził we mnie pewną czułość.

– Eee, tobie to wyjdzie zdecydowanie lepiej – próbował się wymigać, ale jego wyraz twarzy jasno sugerował, że zwyczajnie się obawia.

Udało mi się to naprawić. Zaraz po tym, jak Michał opuścił mieszkanie, chwyciłam za słuchawkę i wykręciłam numer do Sylwii, żeby umówić się z nią w naszym ulubionym miejscu na kawę. Była nieźle zdziwiona, że do niej dzwonię, ale przystała na propozycję…

Sącząc gorący napój, streściłam jej wszystko ze szczegółami. Zaczynając od samego początku, aż do samego końca. Słuchała tego z niedowierzaniem! Początkowo, podobnie jak ja wcześniej, miała ochotę udusić Michała gołymi rękami. Jednak po chwili jej też przeszła złość. Zresztą, mnie również. W sumie, choć narobił niezłego bałaganu, to przecież kierowało nim jedynie uczucie…

Marika, 27 lat

Czytaj także:
„Mąż pachniał jak finansowa stabilność, jednak przyprawiał mnie o mdłości. To kochanek namiętnością pociągnął mnie za nos"
„Życie pokazało mi, że faceci zdają egzamin tylko w sypialni. Bawię się zdobyczą, owijam wokół palca i posyłam do diabła”
„Koleżanka traktowała mnie jak bankomat. Sięgała do mojego portfela, kiedy jej się podobało. Wreszcie przesadziła”

Redakcja poleca

REKLAMA