„Facet przez 5 lat dojrzewał do tego, by mi powiedzieć, że mnie nie kocha. To zerwanie było prawdziwym darem losu”

kobieta fot. iStock by Getty Images, Halfpoint Images
„Powoli otworzyłam oczy i po ocknięciu się spojrzałam na współpasażerów w wagonie. Ciekawskie spojrzenia innych podróżnych skierowane były w moją stronę. Cóż, zapłakana młoda dziewczyna, krzycząca przez sen, to zawsze niezłe widowisko”
/ 13.08.2024 20:30
kobieta fot. iStock by Getty Images, Halfpoint Images

Pociąg sunął po torach. Okryłam twarz kurtką, usiłując złapać trochę snu, lecz mimo nieprzespanych nocy i zdanej sesji poprawkowej nie potrafiłam zmrużyć oka. Monotonny odgłos pociągu zdawał się powtarzać frazy, których od dwóch dób nie byłam w stanie wyrzucić z pamięci: „Daj-mi-spo-kój. To-już-jest-ko-niec. Prze-sta-łem-cię-ko-chać…”.

Było strasznie tłoczno

Koleżanki z akademika zadawały mi pytania, na które starałam się reagować. W końcu nabyłam bilet i wsiadłam do pociągu. Przy barze zamówiłam kawę, ale nie byłam w stanie jej przełknąć. Czułam, jak w gardle rośnie mi bolesna klucha. Pragnęłam już tylko dotrzeć do domu.

Przedział pociągu zapełnił się po opuszczeniu Poznania. Wsiedli młodzi ludzie dźwigający plecaki, sędziwy mężczyzna z pokaźną torbą, którą za wszelką cenę chciał trzymać na udach, pomimo że wszystkim zawadzała, oraz korpulentna kobieta ubrana w sukienkę w kwiaty. Wyglądała jak Romka. Choć niemłoda, twarz miała niemal pozbawioną bruzd, a oczy duże i przenikliwe. Wiekowy jegomość, tuż przy którym spoczęła, natychmiast zaczął marudzić.

– Czy musi się pani do mnie aż tak przysuwać? – spytał uszczypliwie. – Strasznie tu duszno.

No tak, tłusta noga Romki omal nie zmiażdżyła cherlawej kończyny faceta. Dało się dostrzec, że nieborak z trudem łapie oddech, przygięty pod ciężarem wielkiego plecaka i słusznej wagi niewiasty, okrytej barwnym materiałem.

Jak mógł mi to zrobić?

Byłam w paskudnym humorze, lecz ten widok wydał mi się tak zabawny, że na moment oderwał mnie od ponurych myśli. Osoby siedzące obok mnie tworzyły razem dość komiczny duet – jedna z nich przypominała mi chudą, wędzoną kiełbaskę, a druga okrągłą, pyzatą kulkę szynki.

Chyba przez ten głód przyszło mi to do głowy. Mój żołądek nagle dał o sobie znać, skręcając się i wydając donośne dźwięki. Romka musiała to zauważyć, bo posłała mi uśmiech i wyjęła z torby dorodne czerwone jabłko.

– Masz – rzekła. – Nie jest to może idealna przekąska na pusty żołądek, ale zawsze coś.

Chudy mężczyzna gwałtownie zerwał się z fotela.

– Proszę pod żadnym pozorem nie przyjmować niczego od nieznajomych kobiet. Zwłaszcza owoców.

– Obawia się pan, że może zawierać truciznę? – Romka wyszczerzyła w uśmiechu lśniące zęby. – Czy moja aparycja przywodzi na myśl baśniową wiedźmę?

Nie była atrakcyjna fizycznie, ale za to urocza i sympatyczna. Emanowała optymizmem i serdecznością. Jabłko, które od niej dostałam, okazało się pyszne – chrupkie, pełne soku i słodkie. Zjadłam je i ponownie otuliłam się płaszczem. Monotonny stukot kół i bujanie wagonu działały usypiająco, więc po pewnym czasie zaczęłam odpływać, śniąc na jawie, że znów jestem w swoim pokoju w akademiku i czekam na przyjście mojego faceta.

Wyobrażałam sobie, że nie doszło między nami do żadnej awantury ani rozstania, a on nie wyznał mi, krzycząc, że związał się z inną dziewczyną i dopiero przy niej poznał, czym jest prawdziwa miłość…

Przez dwa lata tego nie rozumiał?

Czyżby wszystkie zapewnienia o jego uczuciu były jedynie kłamstwem?

– Słuchaj, ja wcale nie próbowałem cię okłamywać… Myślałem po prostu, że to, co do ciebie czuję, to miłość. Jesteś dla mnie ważna, ale moje serce należy do innej. Chyba lepiej, żebym był z tobą szczery, prawda?

Nagle odniosłam wrażenie, jakbym ponownie usłyszała te okrutne słowa. Mało brakowało, a wykrzyczałabym mu prosto w twarz:

Okłamuj mnie dalej. Wolę żyć w słodkiej nieświadomości.

Powoli otworzyłam oczy i po ocknięciu się spojrzałam na współpasażerów w wagonie. Ciekawskie spojrzenia innych podróżnych skierowane były w moją stronę. Cóż, zapłakana młoda dziewczyna, krzycząca przez sen, to zawsze niezłe widowisko. Pewnie pomyśleli, że zostawił mnie chłopak albo narzeczony. Tylko oczy Cyganki wyrażały zrozumienie i życzliwość.

– Niech pani się jeszcze zdrzemnie – odezwała się. – Czeka nas kilkugodzinna podróż. Sen to najlepsze remedium na troski.

– Skąd pani wie, dokąd jadę?

– Po prostu wiem. Teraz pora na odpoczynek.

Tak głęboko pogrążyłam się we śnie, że nawet hałas pociągu wjeżdżającego na perony kolejnych stacji nie był w stanie mnie obudzić. Kiedy w końcu otworzyłam oczy, czułam się zrelaksowana i pełna energii, zupełnie jakbym przespała całą noc we własnej pościeli. W przedziale oprócz mnie znajdowali się jedynie podstarzały mężczyzna oraz Cyganka. Mimo że zwolniło się sporo foteli, oni wciąż pozostawali tuż obok siebie, niemal wtuleni w siebie nawzajem, stykając się nogami.

Poczułam się lepiej

Promienie słoneczne oświetlały wszystko dookoła. Za oknami dało się dostrzec gęsty bór, przetykany połaciami pożółkłego ścierniska. Gdzieniegdzie, tuż obok linii kolejowej, wyrastały krzewy jarzębiny, które zdawały się malować krajobraz na rudo. Tymczasem moje cierpienie i smutek jakby nieco zelżały. Ten krótki sen dobrze na mnie podziałał.

– Czujesz się lepiej? – zapytała Romka. – Myślisz, że jakoś sobie poradzisz?

– Trudno powiedzieć. Wydaje mi się, że tak.

– To może sprawdzimy w kartach, co cię czeka? – zasugerowała. – Nie boisz się?

– Nie, skąd. Śmiało, proszę bardzo…

Ułożyła karty na stoliku. Parokrotnie tasowała talię, prosiła mnie o ich mieszanie i przekładanie, a potem znów je rozkładała, jednak za każdym podejściem w odmienny sposób. Jej oblicze pozostawało zagadkowe, jak zakryte maską, z której nie dało się nic odczytać. Zarówno ja, jak i mężczyzna wpatrywaliśmy się w nią jak zaczarowani, jakbyśmy uczestniczyli w jakimś mistycznym rytuale.

Po upływie pewnego czasu wróżka sięgnęła do torby i ostrożnie wyjęła z niej niewielkie zawiniątko otulone w szkarłatną, jedwabną chusteczkę. Ze środka wyciągnęła jeszcze inną talię i od razu dało się zauważyć, że to są wyjątkowe, niecodzienne karty.

Powiedziała, bym je przez moment trzymała w rękach, a następnie docisnęła do piersi. Przez dłuższy czas nimi manipulowała. Podzieliłam stos na trzy części lewą ręką i dopiero wówczas zaczęła go rozkładać w jakieś kolumny i rozłożyła jak wachlarz.W końcu rozpoczęła swoją opowieść.

Przepowiedziała mi przyszłość

– Masz szczęście, że nie spotkało cię to, co brałaś za szczęścia. Całe życie byś przepłakała. Facet, który cię zranił, jeszcze sporo rzeczy po drodze zniszczy. Każdego dnia dziękuj, że z tej ścieżki zawróciłaś. I niczego nie żałuj, bo bywa tak, że jak ktoś bardzo za czymś płacze, to w końcu to dostaje, a wtedy dopiero dociera do niego, jakie nieszczęście zafundował sobie samemu.

– Wymazanie z pamięci uczucia do drugiej osoby to nie taka prosta sprawa – mruknęłam z goryczą w głosie.

– Ależ nikt nie wymaga od ciebie, byś o tym zapomniała. Po prostu nie zawieszaj się na obumarłym drzewie, bo i ty przy nim zwiędniesz.

– Ale ja marzę o własnej rodzinie, dzieciach i przytulnym domu.

– Spokojnie, nie ma co się śpieszyć. Za jakiś rok, jak już opadną emocje po ostatnich wydarzeniach, los ześle ci prawdziwą miłość.

– Jak to, dopiero za rok?! – załamałam się.

– A czego się spodziewałaś? – ofuknęła mnie. – Po takim pożarze uczuć trzeba najpierw ogarnąć bałagan i odświeżyć wnętrze. Nikt nie wpuszcza nowego lokatora do zdemolowanego mieszkania. Jak będziesz gotowa, to miłość sama zapuka do drzwi.

– Skąd będę wiedzieć, że to ten jedyny?

– Urodzi się w sierpniu, pod znakiem lwa albo panny. Ma typowo letnie imię, konkretne i zwięzłe. Ciężko je będzie zdrabniać. Od razu poczujesz, że to właśnie on.

A jednak się sprawdziło

Kiedy dojechaliśmy do ostatniego przystanku, pożegnaliśmy się. Trudno w to uwierzyć, ale sędziwy mężczyzna i Romka ruszyli razem w tę samą stronę. Szli blisko siebie, uśmiechnięci i trzymając się pod ręce, niemalże przytuleni. Jak widać, kilka godzin spędzonych razem w wagonie potrafi całkowicie odmienić czyjeś życie.

Od tamtej jazdy pociągiem upłynęło prawie jedenaście miesięcy. Nie daję wiary wróżbiarstwu, ale odkąd usłyszałam, że mój były chłopak porzucił naukę na uczelni i zajął się jakimiś podejrzanymi sprawami, czasami przychodzi mi do głowy, że wróżka mogła mieć rację – chyba nie byłabym z nim tak do końca szczęśliwa.

Wczorajsze urodziny mojej przyjaciółki przyniosły niespodziewane spotkanie, które przypomniało mi o drugiej części wróżby, o której zupełnie zapomniałam. Gdy zobaczyłam kuzyna solenizantki, od razu wpadł mi w oko. Ale moje serce naprawdę przyspieszyło, gdy usłyszałam jego imię:

– Mam na imię Roch. Obchodzę imieniny i urodziny tego samego dnia w sierpniu.

– Roch? Super! – ucieszyłam się. – A jak brzmi zdrobnienie?

– Wolę nie zdrabniać, bo wychodzą z tego jakieś dziwaczne, dziecinne wersje. Po prostu Roch, nic więcej.

Przymknęłam oczy na chwilę i wyraźnie ujrzałam twarz Cyganki, która mi kiedyś wróżyła. Uśmiechała się, kiwając głową, jakby chciała powiedzieć: „No i co? Miałam rację, prawda?”.

Nie jestem pewna, czy Roch to ten mój przepowiedziany znak zodiaku z sierpnia, ale kto wie… Byłoby cudownie, gdyby tak było, bo to naprawdę sympatyczny facet. Oby ta wróżba się spełniła.

Amelia, 28 lat

Czytaj także:
„Żona była heterą, która zmieniła mnie w pantoflarza. Gdy zmarła, myślałem, że odżyję, lecz miała na mnie inny plan”
„Zwykłe wyjście na zakupy z moim mężem to festiwal żenady. Ma oczy jak z gumy, oblepia spojrzeniem każdą panienkę”
„Szef obiecywał, że dla mnie zostawi żonę. Jednak na służbowych wyjazdach nie tylko ja testowałam z nim hotelowe łóżka”

Redakcja poleca

REKLAMA