„Dwie kreski na teście ciążowym były dla mnie jak wyrok. Na myśl o macierzyństwie i brudnych pieluchach miałam ciarki”

Kobieta, która wpadła fot. Adobe Stock, Prostock-studio
„Michał przyznał, że w głębi duszy marzył, że zmienię zdanie i dam mu potomka. Okazało się, że tylko udawał taką jednomyślność ze mną, a tak naprawdę bardzo chciał dziecka. Nie rozumiałam, jak mógł mnie tak oszukać. Doskonale wiedział, że nie chcę być matką”.
/ 07.05.2022 07:02
Kobieta, która wpadła fot. Adobe Stock, Prostock-studio

Zgodnie z powszechnym przekonaniem każda kobieta marzy o macierzyństwie. Każda, ale nie ja… I nie zmieniłam zdania, nawet gdy w moim życiu pojawił się Michał. Kochałam tego mężczyznę, zależało mi na nim.

Dlatego kiedy zaproponował mi wspólne mieszkanie, szczerze powiedziałam mu o tym, że nie chcę mieć dzieci. Michał spochmurniał na chwilę, ale zaraz potem objął mnie i powiedział, że do niczego nie będzie mnie zmuszał. Pogodził się z moją decyzją, przynajmniej takie sprawiał wrażenie.

Jestem dzieckiem wychowanym przez samotną matkę i wiem, co w praktyce oznacza mieć potomstwo. Mama wystarczająco dużo razy mówiła, jakie to obciążenie, żebym zupełnie straciła zapał do rodzicielstwa.

Dzieci? Po moim trupie

I chociaż ja w przeciwieństwie do niej nie byłam samotna, miałam przy swoim boku Michała, nie potrafiłam o dziecku myśleć w inny sposób jak właśnie o ogromnym kłopocie.

W początkowym okresie małżeństwa bardzo poważnie traktowałam sprawę antykoncepcji. Tak bardzo nie chciałam być matką, że regularnie przyjmowałam tabletki. Jednak po pewnym czasie okazało się, że muszę zrobić przerwę.

– Czasem trzeba dać organizmowi odpocząć – wyjaśniła moja pani ginekolog.

Zrobiłam, jak kazała, jednak odtąd do łóżka, w którym czekał na mnie Michał, kładłam się z duszą na ramieniu. Tabletkom ufałam najbardziej. Bałam się, że inne metody zawiodą, a ja wbrew swojej woli zostanę mamą.

Dzięki tej przerwie zyskałam nową wiedzę – tak dobrze poznałam swój organizm i inne sposoby zapobiegania ciąży, że w końcu mogłam zdecydować się na zupełne odstawienie chemii.

Figlowaliśmy długi czas bez żadnych konsekwencji, aż pewnego dnia ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, nie dostałam spodziewanej miesiączki.

– Michał, coś jest nie tak – powiedziałam ze smutkiem i łzami w oczach.

Michał zląkł się, że coś poważnego się ze mną dzieje, a kiedy wytłumaczyłam, o co chodzi, odetchnął z ulgą. Klęknął koło mnie, położył głowę na moich kolanach i rozpłakał się jak dziecko!

Kiedy po chwili uspokoił się, powiedział, że bardzo mnie przeprasza, ale to, co mnie tak strasznie martwi, jego wzrusza. Przyznał, że w głębi duszy marzył, że zmienię zdanie i dam mu potomka. Okazało się, że tylko udawał taką jednomyślność ze mną, a tak naprawdę bardzo chciał dziecka!

Jednak jakkolwiek byłabym na niego zła, nie mogłam krzyczeć tylko dlatego, że z kobietą, którą kocha, pragnął zrealizować to podstawowe ludzkie pragnienie. Wizytę u ginekologa miałam dopiero w przyszłym tygodniu. Co prawda zrobiłam test i wyszedł pozytywny, ale wiedziałam, że to nie jest jeszcze żaden dowód.

Przez ten czas Michał dwoił się i troił, żeby niczego mi nie brakowało, a na każde moje najmniejsze westchnienie od razu reagował.

Zawsze był dla mnie czuły

Wydawał się najszczęśliwszym mężczyzną na świecie, a ja, widząc jego radość, też powoli przekonywałam się do myśli, że zostanę mamą. Jego entuzjazm działał na mnie jak balsam, teraz i mnie ciąża zaczęła cieszyć.

– Będę mamą – mówiłam do siebie, lekko się uśmiechając.

Niestety, wizyta u lekarza rozwiała naszą radość. Miesiączkę zatrzymały zaburzenia hormonalne, nie byłam w ciąży. W posępnych humorach wróciliśmy do domu. Michał wyglądał jak zbity pies, a i mnie nie było do śmiechu.

Usiadłam obok niego i czule pogładziłam go po policzku.

– Będziemy mieli dziecko, skarbie, obiecuję ci – powiedziałam, bo zrozumiałam, jakie to dla mojego męża ważne.

Chcę znowu zobaczyć w jego oczach tę radość i dumę. Pragnę urodzić owoc naszej miłości, przytulić maleństwo, które da mi ukochany mężczyzna. Ale nie tylko ze względu na Michała zaczęłam marzyć o dziecku. Myślę po prostu, że bezwarunkowa miłość i wsparcie męża pomogły mi dojrzeć do macierzyństwa.

Czytaj także:
„Łasa na kasę synowa wyciskała z Adama każdy grosz. W końcu zabrała dziecko i zniknęła. Ale to do mnie syn ma pretensje”
„Jako samotna matka wypruwam sobie żyły, by utrzymać córkę. Dzieci bogaczy kpią z niej, bo nie ma markowych ciuchów”
„Kumpela ze wsi liczyła, że złapie miastowego. Zakochała się po uszy w Tadku, ale nie wie jednego. Jej wybranek to rolnik”

Redakcja poleca

REKLAMA