„Dowiedziałam się, że mój ukochany zanim mnie poznał, odwiedził raz agencję towarzyską. To przecież ohydne”

kobieta która się dowiedziała że jej facet był kiedyś w agencji towarzyskiej fot. Adobe Stock, .shock
Wiem, że Jacek korzystał z usług prostytutki długo przed tym, zanim mnie poznał. On nie widzi w tym nic wielkiego, ale ja zastanawiam się, czy z nim nie zerwać. Po prostu się brzydzę...
/ 18.05.2021 12:38
kobieta która się dowiedziała że jej facet był kiedyś w agencji towarzyskiej fot. Adobe Stock, .shock

Nazywaliśmy te imprezy „składkami”, bo szykowaliśmy je wszyscy, sprawiedliwie. Stały się one zwyczajem, odkąd postanowiliśmy z Jackiem poznać ze sobą naszych znajomych. Byliśmy parą już od roku i udało nam się stworzyć całkiem zgraną ekipę. Nasi bliscy polubili się do tego stopnia, że co kilka tygodni spotykaliśmy się na domówce u którejś z par.

Tym razem przyszła nasza kolej. Na stole stały sałatki, trochę mięsa na ciepło, jakiś bigos, ze dwa rodzaje ciasta i alkohole. W tle grała muzyczka. Nie za głośno jednak, bo nie był to jeszcze czas na tańce. Od stołów wstawaliśmy zazwyczaj koło 22., gdy już trochę zaszumiało nam w głowach.

Na razie zabijaliśmy czas pogaduchami i właśnie wróciliśmy do tematu, który często dzielił nasze towarzystwo: „Czy możliwy jest seks bez zobowiązań. Czy można chodzić ze sobą do łóżka bez obaw, że jedno zakocha się w drugim”. No i jak zwykle dziewczyny przekonywały, że jest to niemożliwe, a chłopaki upierali się, że taki układ może się udać.

– Chcesz mi powiedzieć, że ty byłbyś w stanie przychodzić do mnie na wesołą godzinkę, a potem wyjść, jakby się nic nie wydarzyło? – jedna z nas pytała swojego chłopaka.
– Wolałbym wpadać na dwie… – uśmiechał się tamten.
– Uwinąłbyś się w piętnaście minut, jak cię znam. Ale nie o to chodzi! Nie odpowiedziałeś na pytanie. Proszę bardzo, mów!
– Oj, z tobą by nie przeszło. To musiałby być ktoś… Ktoś bardziej mi obojętny.
– Obojętny? – wtrącała druga. – Ja nie daję z wami rady, chłopaki! Jak można kochać się z kimś, kto jest ci obojętny!
– A kto mówi o kochaniu? Przecież pytałyście o seks.
– A to jest różnica?!
– Ogromna!

Potem następowała ta część dyskusji, w trakcie której wszyscy próbowali zdefiniować seks i miłość. Określić granicę. Co było o tyle trudne do zrobienia, że dziewczyny nie za bardzo wyobrażały sobie czysty seks. Dla nas zawsze wiązał się on z uczuciem. Chłopaki z ironicznymi uśmieszkami przekonywali natomiast, że im natura nie narzuciła takiej konieczności, bo mogą działać bez emocjonalnego zaangażowania.

– Eee tam, tylko tak gadacie! – chciała podsumować dyskusję dziewczyna kolegi Jacka. – Podajcie chociaż jeden przykład. Czy znacie parę, która spotykałaby się ze sobą od dłuższego czasu tylko dla seksu? – poprosiła i zawiesiła głos; chłopaki zaczęli zerkać po sobie z zakłopotaniem.
– No widzicie? Miałyśmy rację!
– A agencje towarzyskie? A ich… pracownice? Przecież gdyby nie istniał seks bez zobowiązań, wszystkie byłyby w swoich klientach zakochane. A i ci panowie też by się im hurtowo oświadczali – powiedział Jacek i głupawo się uśmiechnął.
– To jest zupełnie inna sprawa – wtrąciłam.
– Dlaczego? Nie rozumiem.
– Bo one nie chcą, ale muszą. To nie jest koleżeński układ, a transakcja.
– Ale mimo wszystko seks bez zobowiązań? Dobrze mówię? – Jacek popatrzył po wszystkich, a wtedy Grześkowi, jednemu z jego rubaszniejszych kolegów wyrwało się coś, co zmieniło charakter wieczoru.
Dobrze mówi, dziewczyny! Ba! On dokładnie wie, co mówi! – ryknął.

Wszyscy spojrzeli w jego stronę. Nikt nic nie powiedział

Zrobiło się cicho, jak makiem zasiał, a ja zerknęłam na Jacka. Rozbawienie zniknęło z jego spojrzenia. Patrzył na kumpla, jakby chciał go zabić wzrokiem. A tamten dodał szybko:

– Dobra, dość tych pierdół! Pijemy i na parkiet! Jaco, daj głośniej muzyczkę.

Jacek wstał, podkręcił regulator i zaczęliśmy tańczyć. Wszyscy zapomnieli o dziwnym okrzyku Grześka i do końca imprezy dobrze się bawili. Wszyscy oprócz mnie. Ciągle chodziło po głowie, co miał na myśli kolega mojego chłopaka. Tym bardziej że Jacek też był jakiś nieswój – wyraźnie się tym incydentem zestresował.

Jakoś dotrwałam do wyjścia ostatniego gościa, udając, że wszystko jest w porządku. Ale gdy zostaliśmy sami, odpuściłam sobie uśmiech i w dość ponurym nastroju zaczęłam sprzątać ze stołu. Jacek wziął się do pomocy. Wynosił szklanki i talerze do kuchni. Za którymś razem, gdy się mijaliśmy, zatrzymał mnie i chciał przytulić. Objął, ale nie odwzajemniłam uścisku.

– Co jest? – zapytał.
– A co ma być? – odpowiedziałam.
– Obraziłaś się? Coś się stało?
– Ty mi powiedz.
– Ale o czym, o co ci chodzi?
– Nie udawaj głupiego, przecież widziałam twoją minę, jak Grzesiek wrzasnął o tej agencji. Wcale ci nie było do śmiechu. Wszyscy to widzieli. O co chodziło? Dlaczego tak na niego spojrzałeś?
– Bo ryczał jak głupi. Wiesz, że nie lubię, jak te dyskusje zaczynają toczyć się na poważnie – powiedział, a ja wyswobodziłam się z jego uścisku i bez słowa wróciłam do sprzątania naczyń. – Ej, no co jest? Dlaczego się dąsasz?
– Bo mnie okłamujesz.
– Kiedy cię okłamałem?
– Teraz, w tej chwili! Zresztą, idę się myć… Posprzątasz do końca?

Poszłam do łazienki, napuściłam wodę do wanny i leżałam w niej, próbując się zrelaksować. Nie szło mi jednak za dobrze, bo przez głowę przelatywała masa domysłów. Wyobraźnia pracowała, a ja byłam coraz bardziej zdenerwowana i zaniepokojona. Gdy Jacek wszedł do łazienki, udawałam jednak, że się myję i nie zwracam na niego uwagi.

A on usiadł na wannie i włożył rękę do wody. Zaczął mnie zaczepiać. Zawsze tak robił, gdy coś było między nami nie tak, bo chciał sprawdzić, czy jestem bardzo zła. Odepchnęłam jego dłoń, więc wstał i wyszedł. Umyłam się do końca, wytarłam, włożyłam piżamę i poszłam do łóżka. On już tam leżał. Położyłam się obok niego.

– Myślałam, że nie mamy przed sobą tajemnic. Że mnie nigdy nie okłamiesz – powiedziałam, patrząc się w sufit.
– Nie okłamuję cię.
– Ale nie chcesz powiedzieć prawdy.
– Powiem ci. Zapytaj.
– Byłeś kiedyś w agencji towarzyskiej?
– Byłem – odpowiedział.

Zrobiło mi się gorąco. Nie dałam tego po sobie poznać, ale wpadłam w panikę. Czułam, że tracę grunt pod nogami. Zawsze wyobrażałam sobie, że tak właśnie poczuję się, gdy mnie zdradzi.

– Miałem wtedy dwadzieścia jeden lat. Poszliśmy z chłopkami do miasta na urodziny Grześka. Popiliśmy dobrze i wtedy któryś zaproponował, żebyśmy… No, wiesz. No i stało się. Cała tajemnica – wzruszył ramionami, jakby nie było to nic strasznego.

Nie odpowiedziałam. Leżałam i próbowałam się uspokoić, żeby rozsądnie zareagować. Żeby nie przesadzić, żeby nie wpaść w panikę. Ale fale emocji były tak silne, że nie wytrzymałam. Pociekły mi łzy.

– Gośka, no co ty? Gosia! – Jacek próbował mnie przytulić. – Przecież to było pięć lat temu. Ja jeszcze nawet wtedy nie wiedziałem, że ty istniejesz. Gosia, przecież ja bym teraz tak nie zrobił… Gosiula…
– Jak mogłeś zrobić coś takiego… Przecież to ohydne. Myślałam, że cię znam….

Głaskał mnie ramieniu i powtarzał:

– Bo znasz, kochanie. To był młodzieńczy wybryk. Myszko, przepraszam…
– Daj mi spokój, odsuń się proszę.

To był bardzo trudny wieczór. Przez godzinę próbowałam się uspokoić, a on starał się mnie udobruchać – przekonać, że to nic takiego. W końcu zasnęłam niemalże w trakcie kłótni, zupełnie wyczerpana tymi okropnymi emocjami. Rano wydawało mi się, że to był tylko sen, ale zaraz uświadomiłam sobie, że naprawdę wiele się zmieniło.

Wyszłam z łóżka, zanim Jacek otworzył oczy. Ubrałam się i poszłam na spacer

Wydzwaniał do mnie kilka razy, a ja chodziłam po parku i zastanawiałam się, co mam zrobić. Nie doszłam do żadnych wniosków. Wróciłam do domu, a on znów mnie przepraszał i przekonywał, że to był błąd i już więcej by tak nie zrobił. I tak przez cały dzień – bez skutku. Nazajutrz poszłam do pracy i dyskusję toczyliśmy przez SMS-y ale i one nic nie dały.

Do końca tygodnia ważyły się losy naszego związku. To było siedem dni niepewności, złości, żalu i emocjonalnego rozchwiania. Ale w końcu mnie Jacek przekonał – chyba trzecim bukietem kwiatów, który przyniósł do domu. Od dnia, gdy się dowiedziałam, mijają kolejne tygodnie, a ja mimo wszystko – choć ze sobą normalnie rozmawiamy – ciągle sobie o tym jego „epizodzie” przypominam. Czasem nawet znów przychodzi mi do głowy, żeby zostawić Jacka… Z nikim nie podzieliłam się tą tajemnicą.

Nie chcę jej nawet przegadać z przyjaciółkami. Wstydzę się. Kocham Jacka, ale dziś już nie wiem, czy mogę mu do końca zaufać. Czy kiedyś o tym incydencie zupełnie zapomnę i będę mogła się z nim kochać bez skrępowania. Bo na razie przeważnie wymawiam się zmęczeniem. A gdy już mnie do miłości przekona, to nie jest tak, jak było kiedyś. On doskonale wie, o co chodzi. Widzę to po jego minie. Widzę żal i złość na samego siebie. Dlatego mam nadzieję, że jego skrucha w końcu na mnie podziała.

Czytaj także:
Moja córka zakochała się w... narzeczonym własnej ciotki
Mój syn zerwał z dziewczyną, bo zakochał się w nauczycielce
Moja mama i teściowa zajmowały się wnukiem. I ciągle przy nim kłóciły

Redakcja poleca

REKLAMA