Od zawsze wiedziałam, że chcę pracować w prestiżowej firmie. W głowie rysowałam sobie obraz przyszłości, w której jestem spełniona zawodowo, szanowana przez współpracowników i dumna z osiągnięć.
Niestety, rzeczywistość często odbiegała od moich marzeń. Rynek pracy był bezlitosny, a moje doświadczenie i kwalifikacje nie zawsze spełniały wymagania rekruterów. Często czułam się zagubiona i sfrustrowana. Z jednej strony wiedziałam, że jestem zdolna, z drugiej czułam na sobie ciężar niepewności i lęku przed porażką.
Bywało, że frustracja brała górę
Pewnego dnia, po kolejnej nieudanej rozmowie kwalifikacyjnej, usiadłam z przyjaciółką Magdą na kawę.
– Klaudia, coś cię trapi? – zapytała, widząc moją zamyśloną minę.
– Tak, ciągle te same wymówki: "brak doświadczenia", "niewystarczające kwalifikacje". Zaczynam tracić nadzieję – odpowiedziałam zrezygnowana.
Magda spojrzała na mnie z troską.
– A co by było, gdybyś trochę podrasowała swoje CV? – zaproponowała, choć sama wiedziała, że to ryzykowne.
Początkowo się zawahałam. Oszukiwanie było sprzeczne z moimi wartościami. Ale z drugiej strony, co mogłam stracić? Tak wiele razy zamykano mi drzwi przed nosem, że byłam gotowa spróbować wszystkiego.
– Może masz rację – przyznałam z niechęcią, próbując zagłuszyć wyrzuty sumienia. – Ale co, jeśli się zorientują?
– To twoje życie. Ryzyko jest duże, ale pomyśl o nagrodzie – Magda próbowała mnie przekonać, choć wiedziałam, że miała rację co do ryzyka.
Zdecydowałam się na ten krok
Dodałam do CV znajomość dwóch języków i doświadczenie, które mogło mnie uczynić bardziej konkurencyjną. Czy to była dobra decyzja? Nie byłam pewna, ale czułam, że muszę spróbować.
Siedziałam przy biurku w małym mieszkaniu, które wynajmowałam, kiedy nagle zadzwonił telefon. Z bijącym sercem spojrzałam na wyświetlacz. To była ta firma. Ta, do której najbardziej chciałam się dostać.
– Dzień dobry, z tej strony Marcin z działu HR. Mam dla ciebie dobrą wiadomość – zaczął spokojnym głosem.
– Tak? – odpowiedziałam, starając się ukryć drżenie głosu.
– Chcielibyśmy zaprosić cię do naszego zespołu. Twoje doświadczenie i umiejętności idealnie pasują do naszej wizji – kontynuował, a ja poczułam, jak serce zaczyna mi bić szybciej.
– Naprawdę? To wspaniale! Bardzo się cieszę! – starałam się nie krzyczeć do słuchawki z nadmiernej ekscytacji, ale w moim głosie słychać było mieszankę radości i ulgi.
Kiedy odłożyłam słuchawkę, poczułam nie tylko euforię, ale także ukłucie wyrzutów sumienia. W głowie zaczęły krążyć myśli: "Co ja zrobiłam? A co, jeśli mnie zdemaskują?" Cieszyłam się z sukcesu, ale towarzyszyło mi jednocześnie poczucie winy, które nie pozwalało mi w pełni się nim cieszyć.
Każdego ranka, kiedy wchodziłam do biura, czułam się jak oszustka. Uśmiechałam się do współpracowników, prowadziłam rozmowy o projektach, ale w środku dręczył mnie strach. Co, jeśli pewnego dnia prawda wyjdzie na jaw? Jak bardzo byłam gotowa się poświęcić, aby spełnić swoje marzenie? Czułam, że z każdym dniem jestem coraz bardziej przytłoczona.
Mimo to, codziennie starałam się robić jak najlepsze wrażenie, choć niepewność i poczucie winy powoli mnie zżerały. Jak długo mogłam tak funkcjonować?
Pierwsze tygodnie w nowej pracy były jak jazda kolejką górską. Z jednej strony ekscytacja i radość z tego, że jestem częścią prestiżowej firmy, z drugiej ciągłe napięcie i strach przed tym, że ktoś odkryje moją tajemnicę. Każdy dzień wydawał się być próbą uniknięcia sytuacji, które mogłyby mnie zdemaskować.
Pewnego dnia, podczas lunchu, siedziałam z kolegami z pracy. Temat zszedł na podróże służbowe i zagraniczne doświadczenia. Serce mi zamarło, gdy Monika, jedna z moich koleżanek, zwróciła się do mnie z pytaniem:
– Klaudia, słyszałam, że masz spore doświadczenie w pracy z zagranicznymi klientami. Gdzie najbardziej lubiłaś pracować?
Przełknęłam ślinę, próbując zachować spokój.
– Och, wiesz, każda firma ma coś wyjątkowego. Wydaje mi się, że najbardziej podobało mi się we Francji. Paryż to piękne miasto – odpowiedziałam, starając się, by moja odpowiedź brzmiała naturalnie.
Monika uśmiechnęła się, ale ja czułam, jak ciężar mojego kłamstwa zaczyna mnie przytłaczać. Każda rozmowa o międzynarodowych doświadczeniach była dla mnie jak pole minowe. Musiałam uważać na każde słowo, każdy gest.
Wieczorami, kiedy wracałam do domu, nie mogłam odpędzić myśli o tym, jak długo jeszcze dam radę żyć w kłamstwie. Z każdym dniem wydawało się to coraz trudniejsze. W pracy starałam się unikać tematów, które mogłyby mnie zdradzić, ale czułam, że to tylko kwestia czasu, zanim coś pójdzie nie tak.
Tydzień zaczął się jak każdy inny, ale już po kilku godzinach w pracy dostałam wezwanie do gabinetu mojego przełożonego. Serce zaczęło mi szybciej bić, gdy zastanawiałam się, co tym razem się wydarzy.
– Klaudia, cieszę się, że mogłem z tobą porozmawiać osobiście – rozpoczął, kiedy tylko weszłam do jego biura. – Potrzebujemy, abyś przygotowała prezentację dla naszych zagranicznych klientów. Masz doskonałe kwalifikacje, a twoje doświadczenie międzynarodowe będzie tutaj kluczowe.
Poczułam, jak moje serce zamarło
Nie byłam w stanie niczego odpowiedzieć. W mojej głowie zaczęły się kłębić myśli: "Co ja teraz zrobię? Jak mogę się z tego wykręcić?".
– Czy to na pewno konieczne? Może ktoś inny mógłby to zrobić? Mam teraz naprawdę sporo na głowie – próbowałam się wykręcić, choć wiedziałam, że nie mam już odwrotu.
Przełożony spojrzał na mnie z uśmiechem.
– Wiem, że jesteś zapracowana, ale to dla nas bardzo ważne. Wierzę, że sobie poradzisz. Klienci będą zachwyceni.
Nie było już miejsca na wymówki. Czułam, jak moje kłamstwo zaczyna pękać jak szkło pod naciskiem. Wiedziałam, że nie mogę już dłużej ukrywać prawdy, ale nie miałam odwagi jej wyznać. Byłam w pułapce, którą sama na siebie zastawiłam.
Kiedy wyszłam z biura, moje kroki były ciężkie, a serce pełne lęku. Wiedziałam, że nie ma już odwrotu. Zostałam zmuszona do konfrontacji z prawdą, której starałam się unikać przez ostatnie tygodnie.
Nadszedł dzień prezentacji. Siedziałam przed lustrem w łazience, starając się uspokoić drżenie rąk. "Może jakoś się uda" – powtarzałam sobie w myślach, choć głos w mojej głowie mówił coś zupełnie innego. Nie mogłam już dłużej odkładać tego, co nieuniknione.
Sala konferencyjna była wypełniona ważnymi klientami i moimi współpracownikami. Starałam się ukryć zdenerwowanie za profesjonalnym uśmiechem, ale czułam, jak w środku narasta panika. Podczas gdy inni spokojnie siadali, ja miałam wrażenie, że każda sekunda ciągnie się w nieskończoność.
Zaczęłam prezentację, starając się improwizować, ale z każdym zdaniem było mi coraz trudniej. Gdy nadeszła część, w której miałam mówić po niemiecku - w języku, który rzekomo znałam, poczułam, że wszystko się sypie.
– Klaudia, mógłbyś jeszcze raz powtórzyć ten punkt? – zapytał jeden z klientów, wyraźnie zdezorientowany moją nieporadną próbą.
– Oczywiście... – zaczęłam, próbując zyskać na czasie. Mówiłam niepewnie, a w mojej głowie pojawił się chaos. Wkrótce stało się jasne, że nie potrafię płynnie posługiwać się tym językiem. Atmosfera w sali zaczęła się zagęszczać, a ja widziałam, jak moi przełożeni wymieniają spojrzenia.
Nie minęło dużo czasu, gdy jedna z klientek, wyraźnie poirytowana, przerwała mi.
– Przepraszam, ale nie rozumiem, co próbujesz powiedzieć. Czy możesz kontynuować w sposób zrozumiały dla nas wszystkich?
Czułam, jak gorączka wstydu rozlewa się po mojej twarzy. Próbowałam znaleźć jakieś wyjście, ale wiedziałam, że jestem w pułapce. Po zakończeniu prezentacji, która była katastrofą, zostałam wezwana do gabinetu szefa.
Czułam, jak cały mój świat się rozpada. Wysłuchałam werdyktu – zostałam zwolniona. Wyszłam z firmy z poczuciem porażki i wstydu, zastanawiając się, jak mogłam pozwolić na to, by marzenia tak się obróciły przeciwko mnie.
Siedziałam na kanapie w swoim mieszkaniu, wpatrując się w przestrzeń przed sobą. Myśli krążyły mi w głowie jak wirujące tornado. Czułam się kompletnie zdruzgotana. Moje marzenia, tak bliskie realizacji, legły w gruzach przez jedno głupie kłamstwo.
Klaudia, 31 lat
Czytaj także:
„Mąż wyjechał za granicę i zostawił swoją matkę na pastwę losu. Tylko ja zmieniałam teściowej pampersy i podawałam wodę”
„Mąż nie wspierał mnie w ciąży. Gdy zrozumiałam dlaczego, pożałowałam, że będzie ojcem tego dziecka”
„Po 40-stce zacząłem uganiać się za stażystką. Żona nie ma pojęcia, co zrobiłem na wyjeździe integracyjnym”