Ewa, moja starsza siostra, od zawsze kochała luksusowe rzeczy. Ona i jej mąż Ireneusz żyli zupełnie inaczej niż my, prowadząc wystawne życie. Siostra ciągle goniła za czymś lepszym – czy to były egzotyczne wyjazdy, wymarzony dom, czy najnowszy model auta. Choć często się kłóciłyśmy o jej sposób patrzenia na świat, to jednak nasza siostrzana relacja zawsze pozostawała silna.
Nie wierzyłam oczom
Zaskoczyła mnie podczas moich urodzin dość osobliwym podarunkiem – kupiła mi kupon loterii. Żadne z nas nawet przez moment nie przypuszczało, że te przypadkowe cyfry na świstku papieru zmienią wszystko w naszym życiu.
Gdy sprawdziłam wyniki i zobaczyłam zwycięską sekwencję liczb, moje serce zaczęło walić jak oszalałe. Nie miałam wtedy pojęcia, jakie konsekwencje przyniesie mi ta wygrana i że pięćset tysięcy złotych stanie się przyczyną poważnych nieporozumień.
Niedługo po tym, jak zgarnęłam urodzinową wygraną, przyszła do mnie Ewa. Akurat piłyśmy razem herbatę u mnie w kuchni, kiedy nagle wyskoczyła z tym tematem.
– Doskonale zdajesz sobie sprawę, że bez mojego udziału nie byłoby ani tych pieniędzy, ani dylematu związanego z ich wydawaniem – powiedziała z nutą złośliwości w głosie. – Myślę, że pięćdziesiąt procent wygranej powinno trafić do mnie. W końcu to ja zafundowałam ci ten szczęśliwy los!
Herbata, którą właśnie piłam, niespodziewanie zostawiła na języku nieprzyjemny posmak.
– Dałaś mi to na urodziny, nawet przez myśl mi nie przeszło, że będziesz oczekiwać czegoś w zamian…
– Użyj rozumu: dzięki mnie w ogóle miałaś szansę coś wygrać, więc częściowo należy się to też mnie – powiedziała, spoglądając na mnie z wyższością, jakby w głowie już wydawała te pieniądze.
Naciskała na mnie
W jednej chwili znalazłam się pod presją. Zaczęłam się zastanawiać nad moją siostrą – czy rzeczywiście należało jej się to wsparcie? Moje myśli pędziły jak szalone.
– Potrzebuję czasu na zastanowienie. Wszystko dzieje się tak nagle – wyszeptałam niepewnie, starając się uniknąć natychmiastowej odpowiedzi.
– Myślałam, że nie będziesz się tak stawiać. W końcu łączą nas więzy krwi – powiedziała oschłym głosem.
Kiedy mój mąż Michał pojawił się w domu po pracy, znalazł mnie w kuchni. Siedziałam przy stole, pogrążona w rozmyślaniach, wpatrując się w zabazgraną kartkę. Próbowałam na niej spisać wszystkie za i przeciw dotyczące podzielenia się pieniędzmi z wygranej, ale bez rezultatu.
– Wszystko w porządku? – spytał.
Przestałam pisać i przedstawiłam mu sytuację z Ewą. Z uwagą wysłuchał wszystkiego.
– A może po prostu zgódź się na jej warunki i oddaj połowę – powiedział po zastanowieniu. – Pozbędziemy się kłopotu i wrócimy do normalności.
– Tylko czy w ten sposób nie dam jej do zrozumienia, że ma prawo mną rządzić? – przerwałam mu zaniepokojona. – Jakbym przyznawała, że może mnie szantażować.
Chciał mieć spokój
Michał zajął miejsce po drugiej stronie stołu i wypuścił powietrze z płuc.
– Może masz słuszność, ale przemyśl to jeszcze. Chodzi o nasz święty spokój. Po co ciągnąć tę kłótnię tylko po to, żeby udowodnić swoją rację?
Zastanawiałam się, czy to jego szczere przemyślenia, czy może po prostu chce uniknąć kolejnych awantur w rodzinie? Wiedziałam, że to spokojny człowiek, ale jednocześnie zaczęłam się zastanawiać nad własną upartością. Może faktycznie powinnam spojrzeć na to bardziej zdroworozsądkowo.
– Kompletnie nie wiem, jak się zachować – wyszeptałam, podczas gdy ogarniało mnie poczucie całkowitej bezsilności.
Postanowiłam zobaczyć się z Ewą i ostatecznie wyjaśnić całą sprawę. Wybrałyśmy małą kawiarnię. Od pierwszej chwili, gdy zajęłyśmy miejsca, czuło się między nami napięcie.
– Przestań być taka nieugięta – rzuciła Ewa bez ogródek. – Mówimy o sporych kwotach. Mogłoby to być korzystne dla nas obydwu.
Patrzyłam jej w twarz, próbując zapanować nad uczuciami, które buzowały w moim wnętrzu.
– Nie ma co dyskutować. To ja wygrałam ten szczęśliwy los, mimo że dostałam go od ciebie.
– Przecież to ja wybrałam te cyfry! Czy nie rozumiesz, że sama je wymyśliłam? – odpowiedziała ze złością w głosie.
Była bezczelna
Właśnie wtedy coś przykuło moją uwagę. Dostrzegłam ekskluzywną torebkę i luksusowe buty, których Ewa nigdy wcześniej nie nosiła. Najwyraźniej zaczęła już szastać pieniędzmi, których tak naprawdę jeszcze nie miała w rękach.
– Już zaczęłaś je wydawać? – wypaliłam ze złością, nie kryjąc swojego oburzenia.
Zauważyłam, jak Ewa lekko drgnęła, ale momentalnie wróciła jej pewna mina.
– Daj spokój, nie dramatyzuj. Przecież to normalne, że inwestuję w swoją przyszłość. I tak w końcu te pieniądze będą moje, no nie?
Dotarło do mnie, że dalsza rozmowa nie ma najmniejszego sensu. Ewa kompletnie nie brała pod uwagę tego, co mówię, ani nie próbowała zrozumieć mojej perspektywy. W jej głowie sprawa była przesądzona – uznała się za zwyciężczynię i działała według własnego widzimisię.
– Absolutnie nie – odparłam zdecydowanie, odnajdując pewność w swoim głosie. – Te pieniądze są moje i sama postanowię, jak je wykorzystać. Na razie nie dam ci nic.
Próbował mnie zrozumieć
Gwałtownym ruchem Ewa poderwała się z miejsca, przewracając krzesło na podłogę.
– Pożałujesz tej decyzji.
Obserwowałam jej wyjście, przeczuwając, że to dopiero pierwszy z wielu konfliktów. Byłam przekonana, że postąpiłam słusznie, stawiając jasne zasady.
Ta napięta sytuacja kładła się cieniem na wszystkich wspólnych chwilach – czy to przy stole, czy podczas rodzinnych spotkań. W momencie, gdy wydawało mi się, że jesteśmy w ślepym zaułku, nieoczekiwanie odezwał się małżonek Ewy, Ireneusz.
– Słuchaj, musimy koniecznie pogadać – powiedział od razu po tym, jak odebrałam.
– Ireneusz, posłuchaj… – wzięłam głęboki wdech, spodziewając się następnej wymiany zdań.
– Ta sprawa wymknęła się spod kontroli – nie pozwolił mi dokończyć. – Może usiądziemy razem i na spokojnie to przedyskutujemy?
Brzmiał na wykończonego, ale dało się wyczuć, że naprawdę chce dojść do porozumienia. Przystałam na spotkanie, chociaż coś mi nie dawało spokoju. Zastanawiałam się, czy faktycznie chce się dogadać, czy może znów próbuje mną pokierować.
Chciał zgody
Spotkałam się z nim tego samego dnia wieczorem.
– Potrafię zrozumieć twoje stanowisko – pierwsze słowa Ireneusza padły, gdy zajęliśmy miejsca na parkowej ławeczce. – Z Ewą bywa różnie, czasem ponoszą ją emocje, ale naprawdę ją kocham i zależy mi na jej dobru.
– Przecież wiesz, że też ją kocham – powiedziałam. – Ale nie mogę się zgodzić, żeby wyciągała ode mnie kasę tylko dlatego, że mi się w życiu poszczęściło.
– Rozumiem, ale nie chciałbym, żeby kwestie finansowe zniszczyły nasze relacje – odpowiedział.
Wahałam się, bo zależało mi na zgodzie w rodzinie, ale też wiedziałam, że racja jest po mojej stronie.
– Daj mi czas do namysłu.
Długo się wahałam, lecz w końcu musiałam postawić sprawę jasno. Zaplanowałam rozmowę u mnie w domu, wierząc, że spokojnie wszystko sobie wyjaśnimy. Niestety, już po chwili zaczęła się między nami ostra dyskusja.
Wściekła się
– Przemyślałam to i nie oddam ci części wygranej – oznajmiłam, spoglądając na nią bez wahania.
Błyskawicznie zareagowała, nie kryjąc oburzenia.
– Jak śmiesz mnie tak traktować, przecież dzięki mnie w ogóle masz te pieniądze! – wrzasnęła z furią. – Nie wolno ci tego robić, pięćdziesiąt procent należy się mnie! – Ewa była tak wzburzona, że jej policzki płonęły, a dłonie trzęsły się niekontrolowanie.
– Mylisz się. Nic ci się nie należy. Nie będę twoim źródłem gotówki – odpowiedziałam twardo.
– Pożałujesz tej decyzji – wycedziła ze złością, po czym wybiegła z domu, trzaskając drzwiami.
W momencie gdy usłyszałam trzask zamykanych drzwi, zalały mnie mieszane uczucia. Z jednej strony odetchnęłam z ulgą, z drugiej – zrobiło mi się smutno. Ta kłótnia o pieniądze wykopała między nami głęboki rów. Wprawdzie mój portfel się wzbogacił, ale straciłam coś cenniejszego – relację z siostrą, która teraz traktuje mnie jak wroga. Zastanawiam się, czy ten finansowy sukces rzeczywiście był wart takiej ceny.
Anna, 36 lat
Czytaj także:
„Chciałam zaoszczędzić na świętach, a zrobiłam z siebie pośmiewisko. Teściowa nigdy nie zapomni mi tegorocznej Wigilii”
„Córka jest jak magnes na nieudaczników. Sprowadza do domu kochasiów w potrzebie, bo podoba jej się zabawa w samarytankę”
„Teściowa odebrała mi męża, lecz nie pozwolę, by mieszała wnukom w głowach. Mogą raz na zawsze pożegnać się z babcią”