„Dopingowałam mamę, gdy znalazła sobie tajemniczego kochanka. Szczęka mi opadła, gdy odkryłam, że sypia z moim mężem”

załamana żona fot. iStock, nd3000
„Byłam pewna, że zdradza ojca, ale nie miałam z tym problemu. Ich małżeństwo i tak skończyło się już dawno temu. Po cichu jej kibicowałam, gdy znikała na długie godziny, a potem opowiadała o herbatkach i kawkach z przyjaciółkami. Ojciec oczywiście niczego nie podejrzewał”.
/ 12.10.2023 08:30
załamana żona fot. iStock, nd3000

Mama z ojcem nigdy nie umieli znaleźć wspólnego języka. W dużej mierze to była jego wina, bo zawsze zrzędził i czepiał się każdej głupoty. Wyniósł to chyba z pracy, bo jako recenzent i krytyk, zawsze potrafił się we wszystkim doszukać jakiegoś błędu. Z wiekiem niestety robił się coraz bardziej zrzędliwy, mama natomiast miała coraz mniej cierpliwości.

Nie dziwiłam się jej, bo i ja odetchnęłam z ulgą, gdy wraz z Kacprem, moim mężem, wreszcie znaleźliśmy się razem w nowym mieszkaniu. Wcześniej też musiałam ciągle wysłuchiwać tyrad ojca, nawet jeśli nie miał racji, co zdarzało się właściwie w większości przypadków.

Muszę się przyznać, że od czasu wyprowadzki odwiedzałam ich raczej rzadko. Nie, żebym nie tęskniła za mamą – po prostu nie chciałam patrzeć, jak ona się z nim męczy. Nie sądziłam, żeby ojciec ją kochał. Może kiedyś, na swój pokręcony sposób, coś tam do niej czuł, ale teraz, poza momentami, w których urządzał te swoje awantury, zamykał się w pokoju i trzymał z daleka. Sam w sobie, no cóż, był trudny, ale był też moim ojcem. Nie podejrzewałam jednak, żeby mama żywiła jeszcze do niego jakiekolwiek ciepłe uczucia. Łączyło ich raczej jakieś dziwne przywiązanie i strach przed gwałtowną zmianą.

Chciałam, żeby była szczęśliwa

Któregoś popołudnia przemogłam się i zajrzałam do mamy. Chociaż akurat przygotowywała sałatkę na wieczór, widziałam, że jest zdenerwowana. Dłonie jej drżały, a twarz pozostawała napięta.

– Mamo, ty tak dalej nie możesz – stwierdziłam w końcu. – Ojciec zdecydowanie przesadza.

Wzruszyła ramionami.

– Aj tam – mruknęła. – A co ja mogę, Marzenko? Gadać do niego, to jakbyś grochem o ścianę rzucała. A, nawet nie chce mi się wdawać w dyskusje, bo jego nikt nie przegada.

– No to przestań z nim rozmawiać – zasugerowałam. – Wyjdź z domu. Znajdź sobie jakieś zajęcie na mieście. Może… jogę albo coś takiego? Albo może coś w domu kultury?

Popatrzyła na mnie z powątpiewaniem.

– Myślisz? – spytała. – A kto się domem zajmie?

Uśmiechnęłam się do niej szeroko.

– Przecież nie będziesz wychodzić na cały dzień – przekonywałam. – Poza tym, ojciec ma dwie ręce i dwie nogi, więc na pewno sobie poradzi.

Mama patrzyła na mnie przez chwilę, a potem się roześmiała.

– Żeby on to słyszał – rzuciła z rozbawieniem. – Oj, Marzenko, Marzenko. Tak, dziecko, może masz rację.

Nagle zaczęła znikać z domu

Chociaż wtedy, podczas naszej rozmowy, mama niby się zgodziła, nie sądziłam, że moje słowa przyniosą jakikolwiek efekt. Myślałam, że zwyczajnie próbuje mnie zbyć i że niepotrzebnie mieszałam się w ich problemy. Tymczasem niespodziewanie zaczęła znikać z domu. Co tam dzwoniłam, to akurat jej nie było, bo wyszła. Parę razy widziałam ją też w mieście, jak biegła na tramwaj czy akurat czekała na niego na przystanku.

Byłam pewna, że zdradza ojca, ale nie miałam z tym problemu. Ich małżeństwo i tak skończyło się już dawno temu. Po cichu jej kibicowałam, gdy znikała na długie godziny, a potem opowiadała o herbatkach i kawkach z przyjaciółkami. Ojciec oczywiście niczego nie podejrzewał. Ja jednak nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam drążyć.

– Przyznaj się – zagadnęłam mamę, gdy udało mi się ją złapać w domu. – Masz kogoś, prawda?

Wyraźnie się zmieszała. W końcu z tajemniczym uśmiechem mruknęła:

– Może.

– Kto to? – rzuciłam zaintrygowana. – Znam go?

– Nic ci nie powiem – odparła, nagle zirytowana. – Nie ma zresztą o czym mówić.

– Jaki on jest? – próbowałam od innej strony.

Uśmiechnęła się, wyraźnie rozmarzona.

– Miły, czuły, romantyczny – wyliczała. – Wydaje się idealny.

Przyjrzałam jej się uważnie

– Zostawisz dla niego ojca?

Wzruszyła ramionami i nic więcej już nie powiedziała. Mama kontynuowała swoje schadzki, a ja kryłam ją przed ojcem. Choć zawsze żył w swoim świecie, nawet on zaczął się w końcu irytować jej wieczną nieobecnością.

– A ta twoja matka to gdzie znowu polazła? – zapytał któregoś razu, gdy wpadłam z obiadem. – Nic nie gotuje, nic nie sprząta, no nic kompletnie nie robi ostatnio w tym domu! Tylko, a to do Basi wyskoczy, a to do Jolki… Skąd ona ma te wszystkie koleżaneczki, ja się pytam?

– A, wiesz tato – mruknęłam wymijająco, machnąwszy ręką. – Jak to kobiety. Lubimy mieć dużo znajomych.

Pokręcił głową z dezaprobatą.

– Zupełnie niepotrzebnie – skwitował. – Powinno się mieć jednego, góra dwóch dobrych przyjaciół, a nie otaczać się wianuszkiem osób, co to się je ledwie zna. Potem obgaduje jedna drugą za plecami i jest płacz i zgrzytanie zębami.

Starałam się nie wchodzić z nim w dalszą dyskusję. Przekonywałam go, że skoro mama ciągle spotyka się ze znajomymi, to i on powinien sobie znaleźć jakieś zajęcie, żeby czas szybciej mu płynął. Namówiłam go na odświeżenie biblioteczki, zamówiłam mu zresztą jakieś nowe tytuły. Ojciec powoli skłaniał się też ku czytnikowi, choć jeszcze do niedawna określał go mianem bezsensownego ustrojstwa tych czasów. Pogarszający się wzrok zrobił jednak swoje, a i półki w sypialni nie były z gumy. Obiecałam więc, że poczytam trochę o czytnikach i spróbuję mu coś wybrać na Gwiazdkę.

Tego dnia wróciłam wcześniej

Któregoś dnia wyszłam do domu dwie godziny szybciej niż normalnie. W agencji reklamowej, w której pracowałam, udało mi się dopiąć wszystko w miarę szybko i sprawnie, dlatego mogłam wrócić wcześniej do domu. Po drodze zrobiłam niewielkie zakupy, myśląc o tym, że może uda mi się po szybkim obiedzie wyciągnąć jeszcze Kacpra do kina.

On miał akurat dzień wolny, więc uznałam, że trzeba to wykorzystać. Jakież było moje zdziwienie, gdy na miejscu okazało się, że on już to swoje wolne świetnie wykorzystał. Gdy weszłam do domu, usłyszałam najpierw jego głos, a później kobiecy chichot. Choć byłam trochę oszołomiona, momentalnie sobie uświadomiłam, że ja ten drugi głos doskonale znam. Niewiele myśląc, wkroczyłam do naszej sypialni i oniemiałam.

Na środku pokoju, w samej skąpej bieliźnie z koronki, stała moja matka. Kacper z kolei leżał na łóżku w samych gaciach, niemal śliniąc się na jej widok. Matka wrzasnęła na mój widok i zaczęła prędko zgarniać satynowy szlafrok.

– Marzenko, to nie tak jak myślisz… – mamrotała.

Mój mąż tylko głupio się uśmiechnął. Kiedy nie odwzajemniłam uśmiechu, popatrzył na mnie ze zdumieniem.

– Marzena, no co ty – zaczął z lekkim zniecierpliwieniem. – Ty chyba nie myślisz, że ja i ona…

– Jaka ona?! – przerwałam mu. – To jest moja matka, bydlaku! A ty, jak podejrzewam, jesteś tym jej idealnym kochankiem!

Nigdy jej tego nie wybaczę

Wyprowadziłam się od Kacpra. Miałam jeszcze trochę oszczędności, więc uznałam, że do czasu, aż uzyskam rozwód, pomieszkam chwilę w wynajmowanej kawalerce. Tu nie jest źle, choć strasznie samotnie i pusto. Nie mam nawet za bardzo do kogo się odezwać, dlatego sporo czasu spędzam w rodzinnym domu.

Ostatnie wydarzenia mocno zbliżyły mnie natomiast do ojca. Razem chodzimy na spacery, rozmawiamy o książkach, oglądamy telewizję. W obliczu rozwodu on mocno się zresztą wyciszył. Z początku co prawda nie wierzył w ten cały romans matki, ale kiedy zrozumiał, w jakich okolicznościach do niego doszło, uznał, że nie chce mieć z nią nic wspólnego. Podobnie jak ja, wystąpił o rozwód. Ona podobno zamieszkała u koleżanki, ale nie wiem tego na sto procent, bo nie rozmawiałam z nią od czasu, gdy przyłapałam ich z Kacprem.

Czy jej kiedyś wybaczę? Nie sądzę. Nie potrafię zrozumieć, jak mogła mi to zrobić. Rodzona matka tak po prostu romansowała z moim mężem! Jakby na świecie nie było innych facetów. Kacper był wyrachowanym draniem, ale do niej po prostu brak mi słów. Wstyd mi za siebie, że jej wcześniej kibicowałam, że sama wepchnęłam ją w ramiona własnego męża. Dobrze przynajmniej, że dzięki temu wyszło, jaki on naprawdę jest, bo tak może spędziłabym z nim resztę życia, zdradzana na lewo i prawo.

Czytaj także:
Adoptowana córka chciała się na nas zemścić. Upozorowała swoje porwanie, a za pieniądze z okupu wyjechała za granicę”
„Przez 15 lat łudziłam się, że agresywny mąż się zmieni. Poniżał nie tylko mnie, lecz także dzieci. Musiałam to przerwać”
„Kiedy zobaczyłam chłopaka mojej córki, ugięły się pode mną kolana. Przecież nie mogłam odbić Oli ukochanego”

Redakcja poleca

REKLAMA