„Dopiero po zdradzie Darka i rozwodzie połączyła nas prawdziwa namiętność. Mój eks wyrobił się przy młodszych”

kobieta, która kocha swojego byłego fot. Adobe Stock, Yakobchuk Olena
„Leżąc później obok Dominika, nie mogłam pozbyć się wyrzutów sumienia, że ranię go i okłamuję, tak jak kiedyś mój były – mnie. W końcu to on sprawił, że stałam się atrakcyjna dla mężczyzn! Jednak nie byłam w stanie zakończyć mojego romansu”.
/ 18.04.2022 22:22
kobieta, która kocha swojego byłego fot. Adobe Stock, Yakobchuk Olena

Rozwodziliśmy się z hukiem, walcząc o opiekę nad dziećmi, wysokość alimentów i wszystko, czego się dorobiliśmy. Pałałam żądzą zemsty i uderzałam poniżej pasa. Wcześniej raziło mnie to u rozstających się znajomych, ale teraz zrozumiałam, że zdradzona kobieta jest zdolna do wszystkiego. Wszystko jednak kiedyś mija, furia się wypala, rany zasklepiają. Mój ból też ustał, gdy z powodu długotrwałego stresu wylądowałam na terapii, a byłego już męża porzuciła młoda kochanka.

Nie wrócił do mnie z podkulonym ogonem ani nie błagał o litość. Tak jak ja uspokoił się i wyciszył, by w przeciwieństwie do mnie z czasem ułożyć sobie życie u boku średnio urodziwej, ale poczciwej drugiej żony. Od złudnych porywów serca wolałam tkactwo i zdrową żywność.

– Masz 46 lat, to świetny wiek dla kobiety! – twierdziły przyjaciółki. – Jesteś wolna, dzieci już odchowane, w każdej chwili możesz ułożyć sobie życie. Jeśli nie chcesz faceta na stałe, to poszukaj sobie kogoś do łóżkabo inaczej zapomnisz, czym jest seks.

– Już zapomniałam, a właściwie nie… Był nudną, obowiązkową małżeńską usługą, której na szczęście nie muszę już świadczyć.

Dziewczyny brały to za żart, nie wiedząc, jak wiele prawdy kryje się w moich słowach.

Nie wiem, kto pierwszy stracił głowę

Darka poznałam na studiach. Był moim pierwszym facetem. Szybko zaszłam w pierwszą ciążę, po niej przyszła następna – świetna wymówka przed nocną rutyną. Z biegiem lat staliśmy się raczej dobrymi znajomymi niż kochankami. Właściwie nie powinno mnie dziwić, że znalazł sobie inną, a jednak bolało, gdy przyciśnięty do muru, opowiadał o niej tak, jak nigdy nie mówił o mnie. Opisywał starania o jej względy i fantazje, które wcielał w czyn.

A przecież mnie miał na wyciągnięcie ręki! Czekałam na pocałunki i pieszczoty, marzyłam o choć jednej spontanicznej nocy, która wybiegałaby poza przeciętne, pospieszne zbliżenia.

Po zdradzie nie wierzyłam, że mogę się komuś spodobać. Ale życie nie znosi próżni… Kilka tygodni po spotkaniu z dziewczynami poznałam Dominika. Dentystę, do którego trafiłam po wyprowadzce mojej pani doktor. Okazało się, że facet, chociaż sporo młodszy ode mnie, tak jak ja interesuje się malarstwem. Po pierwszym spotkaniu w jego gabinecie wpadliśmy na siebie podczas wernisażu jednej z lokalnych artystek i po przegadaniu całego wieczoru umówiliśmy się na randkę.

Nie wiem, które z nas pierwsze straciło głowę, ale szybko puściły nam hamulce. Po kolacji i spacerze Dominik odprowadził mnie do domu, na pożegnanie chciałam musnąć jego policzek, a trafiłam na usta.

– I dobrze! – chwaliły dziewczyny, gdy wyjawiłam, że zakochałam się z wzajemnością.

Nim minęło pół roku, ustaliliśmy datę ślubu, a potem sprzedaliśmy nasze domy, żeby uwić wspólne gniazdko. Moja nieufność do mężczyzn prysnęła jak bańka mydlana. Dominik bardzo się starał, żebym w łóżku czuła się boginią. Nie mogłam narzekać... Mimo wszystko, kiedy zobaczyłam, że mój były mąż wychodzi z bliźniaka stojącego naprzeciwko naszego domu, nie udało mi się zachować zimnej krwi. Aż zadygotałam. „Zrozumiałe, że się wkurzyłaś” – tak tłumaczyłam samej sobie rumieńce niespodziewanie wykwitające na mojej twarzy.

– Co ty tu robisz?! – zapytaliśmy oboje jednocześnie, jak na komendę.

– Mieszkam – odpowiedzieliśmy zgodnie.

– Ja tu mieszkam, a co ty tutaj robisz?

– Też mieszkam! – wskazał budynek za plecami. – Kupiliśmy go – zawahał się. – Nie mów, że będziemy sąsiadami?! Ale historia! Swoją drogą, wspaniale wyglądasz po tym ślubie. Przepraszam, że nie przyszedłem na ślub…

– Bo cię nie zapraszałam! – roześmiałam się. – Podobnie jak ty mnie na swój.

– Tak, głupio wyszło… – mruknął.

– Daj spokój! Było, minęło – odparłam, dotykając jego ramienia, i… zamarłam.

Mój eks prezentował się lepiej, niż kiedykolwiek wcześniej, ale nie spodziewałam się, że pod obszernym polo wyczuję tak twarde mięśnie! Jego ramiona, ciało… Cofnęłam rękę, zawstydzona. W głębi duszy zaczęłam się besztać, że zachowuję się jak pensjonarka, gdy mój eks nagle się przysunął:

– Wyglądasz zjawiskowo, zazdroszczę temu skurczybykowi. Że też nie poczekałem, aż rozkwitniesz! – westchnął.

Mowę mi odjęło. Porażona nieoczekiwanym wyznaniem, pisnęłam coś na pożegnanie i popędziłam do domu. Chciałam się uspokoić – wpadłam do łazienki, schłodziłam twarz lodowatą wodą.

– Pamiętaj, zdradził cię! Jest gnojem, a ty masz wspaniałego faceta, któremu twój eks nie dorasta do pięt – strofowałam się.

Tego samego popołudnia wpadliśmy na siebie, wracając z zakupów. I chyba tylko dlatego, że towarzyszyli nam współmałżonkowie, nie zdarliśmy z siebie ubrań.

– Musicie nas odwiedzić. Może jutro? – uśmiechnęła się żona byłego, a niczego nieświadomy Dominik jej wtórował.

Jakoś przetrwałam tę kolację i następną, która miała być naszym rewanżem. Starałam się unikać byłego męża, lecz on za nic miał konwenanse. Sugerując pomoc, przyszedł za mną do kuchni, gdy szykowałam wegański deser.

– Zapewne nie ma sobie równych, jak jego autorka – mruczał mi nad uchem. – Nie udawaj oschłej – dodał, a mnie zmiękły nogi.

Nie mogłam się powstrzymać

Poczułam, jak włosy jeżą mi się na całym ciele… Wiedziałam, że powinnam się bronić, a jednak następnego popołudnia uległam mojemu byłemu w ich dość stonowanej – żeby nie powiedzieć: nudnej – sypialni.

– To miejsce nie widziało czegoś takiego! – piał z zachwytu, kiedy dyszeliśmy obok siebie. – Jesteś jak lwica, gorąca i namiętna...

Ja też nie sądziłam, że mój eks jest tak namiętnym i czułym kochankiem… Wyrobił się przy młodszych kobietach i popracował nad jakością zbliżeń. Nie szczytował już, jak bywało dawniej, po dwóch minutach od pierwszego pocałunku, gdy ja ledwie zdążyłam się zorientować, że uprawiamy seks! Tego popołudnia zdążyliśmy jeszcze wykonać dwa numerki i jak gdyby nigdy nic zasiąść (każdy w swoim domu) z partnerami do kolacji.

Leżąc później obok Dominika, nie mogłam pozbyć się wyrzutów sumienia, że ranię go i okłamuję, tak jak kiedyś mój były – mnie. W końcu to on sprawił, że stałam się atrakcyjna dla mężczyzn! Jednak nie byłam w stanie zakończyć tego romansu.

– Zdrada? O czym ty mówisz? – rozgrzeszył mnie eks, gdy próbowałam wyperswadować mu następne spotkanie. – Przecież byliśmy małżeństwem. Znamy się jak łyse konie, to nie zdrada! – tłumaczył pokrętnie.

I choć nie wierzyłam w ani jedno jego słowo, nie umiałam go odepchnąć, gdy zdzierał ze mnie koszule i sukienki, zdejmował zębami coraz bardziej frywolne majtki, zrywał biustonosze, ssał uszy i gryzł pośladki, co tak skrzętnie skrywałam potem przed mężem. Czułam się jak seksbomba, której żaden mężczyzna się nie oprze.

Chcąc zagłuszyć wyrzuty sumienia i wynagrodzić Dominikowi niewierność, starałam się być jeszcze bardziej namiętna. Ale nie byłam już młódką i harce z dwoma facetami sporo mnie kosztowały. Poza tym miałam obowiązki: pracę, dom, przyjaciółki.

Zdrada zaczęła mnie uwierać. Przeraziłam się, kiedy eks zaczął bąkać coś o rozstaniu z żoną, i zdecydowałam się zakończyć naszą znajomość. To już zaszło zdecydowanie za daleko. Co on sobie wyobraża?!

– Kocham cię! – szlochał rozpaczliwie. – Tu nie chodzi tylko o łóżko, choć, przyznaję, że takiego seksu jeszcze nigdy nie miałem.

– Seks nie seks, musimy się rozstać. Nie chcę dłużej nikogo ranić. Kocham Dominika, lubię twoją żonę. Powinniśmy być dorośli – uznałam, zatrzaskując przed nim drzwi.

Zajęta romansem, nie zauważyłam, że i mój mąż bywa w domu gościem. Po miesiącu wyczekiwania z obiadami i kolacjami zauważyłam, że praca wypełnia mu całe życie. Tłumaczył się nadmiarem pacjentów, ale kto, na litość boską, leczy zęby w nocy?!

Któregoś razu nie wytrzymałam i postanowiłam zawieźć mu kolację do gabinetu. Omal nie padłam trupem, widząc, co mój obecny ukochany wyprawia na fotelu dentystycznym z… żoną mojego eks!

Uciekłam stamtąd, zanim którekolwiek z nich zdążyło dojść do słowa. Oprzytomniałam dopiero w połowie drogi do domu. Uświadomiłam sobie, że nie mam prawa robić Dominikowi scen zazdrości. Postanowiłam porozmawiać z nim spokojnie o rozstaniu, bo doszłam do wniosku, że jednak nie zdołamy już tego posklejać. Za szybko przydarzyły się nam obojgu skoki w bok.

Na schodach naszego domu siedział mój eks. Zarośnięty, z zapadniętymi z niewyspania oczami, nie przypominał już adonisa.

– Kochanie – wyszeptał, wręczając mi ogromny bukiet róż, największy, jaki w całym swoim życiu widziałam. – Przepraszam za zdrady i rozłąkę, za wszystkie te lata, ale proszę, nie zostawiaj mnie. Nie wytrzymam bez ciebie ani dnia dłużej. Sam nie wiem, jak żyłem do tej pory. Kocham cię i nie chcę być z nikim innym. Mojej żony jeszcze nie ma w domu, ale kiedy wróci, powiem jej, że odchodzę, niezależnie od tego, czy ty mnie przyjmiesz, czy odtrącisz.

Nie mogłam odrzucić takich oświadczyn. Tuląc się do niego, zastanawiałam się tylko nad jednym; czy będzie równie dobrym trzecim mężem jak był kochankiem?

Czytaj także:
„Nie było wielkiej miłości, to był ślub z rozsądku. Namiętność zrodziła się dopiero, kiedy ona śmiertelnie zachorowała”
„Czułam się jak chomik biegający w kole. Domowe obowiązki spędzają mi sen z powiek, a ja nie mam prawa być zmęczona”
„Zakochałam się w nowym sąsiedzie, lecz on wylał mi na głowę kubeł zimnej wody. To wcale nie na mnie mu zależało”

Redakcja poleca

REKLAMA