„Dla szefa byłam tylko jednym z kwiatków w jego romansowym bukieciku. Cała firma aż huczy, jakiego skandalu narobiłam”

kobieta fot. iStock by Getty Images, gzorgz
„Żadna z nas nie miała jeszcze bladego pojęcia, co się święci. Nasze myśli krążyły wokół zupełnie innych spraw, dopóki nie rzuciła nam się w oczy szefowa od reklamy. Na jej dłoni lśnił ogromny, srebrny kwiatek z cytrynową kropką pośrodku”.
/ 21.09.2024 13:15
kobieta fot. iStock by Getty Images, gzorgz

Od dwóch lat spotykam się potajemnie z moim szefem. W firmie nikt otwarcie o tym nie mówi, chociaż krążą plotki, że on sypia z każdą, która się rusza. Mnie jednak się nie czepiają… Wydrapałabym oczy każdemu, kto próbowałby wchodzić między nas. Co innego jego małżonka. Póki nie wezmą rozwodu, ona może robić, co chce. On zapewnia, że to kwestia czasu.

Chciałam, by się rozwiódł

Aktualnie zajmuję wynajęte mieszkanie. Budynek ma już swoje lata, ale przeszedł remont i prezentuje się całkiem okazale. Nie da się tego zestawiać z mieszkaniami w blokach, gdzie wszystko się rozpada, windy skrzypią, a gdy sąsiadka przyrządza kapuśniak, to na całej klatce, aż do dziesiątego piętra, czuć ten zapach. Czynsz za moje lokum opłaca mój chłopak. Poza tym spędzamy razem weekendy poza miastem, a ja dostaję od niego pieniądze na ubrania i wizyty u fryzjera.

Jednak nawet gdyby nie dawał mi żadnych funduszy, to i tak bym przy nim trwała. Po prostu się kochamy! Regularnie wypytuję go o sytuację z rozwodem. Twierdzi, że obecnie to nie wchodzi w grę, ponieważ gdyby atmosfera w domu była nie do zniesienia, to jego starsza pociecha poległaby w nauce.

– A skąd ta pewność, że byłoby tak źle? Może wcale nie?

– Moja małżonka to okropna jędza — skarży się. – Myślisz, że zgodziłaby się na rozwód?! Chyba po mojej śmierci! Musimy jeszcze trochę zaczekać…

– Ile? – dopytuję. – Za chwilę młodsza latorośl osiągnie pełnoletność, żonka dostanie załamania nerwowego, piesek kopnie w kalendarz… Zawsze się znajdzie jakiś argument, żebyś został z rodziną.

– Nie zrzędź, skarbie — łagodzi sytuację. – Przy tobie chcę się relaksować, nie upodabniaj się do mojej żony, ona mi już wystarczająco dopiekła! – to zamyka mi usta jak knebel.

Wreszcie nadeszła okazja

Mój ukochany dobiegł już piątego krzyżyka, ale wciąż tryska energią. Prowadzi zdrowy tryb życia, regularnie ćwiczy, pilnuje, co ląduje na jego talerzu, a co roku wyrusza do uzdrowiska, by podreperować zdrowie. Prezentuje się świeżo i atrakcyjnie w oczach płci pięknej. Zdawałam sobie sprawę z jego wcześniejszych podbojów miłosnych, ale nawet przez myśl mi nie przeszło, że sama otrzymam bolesną lekcję, czym tak naprawdę jest niewierność.

Mój ukochany powrócił z trwającej miesiąc wyprawy do gorących zakątków świata. Jako upominek sprawił mi cudowną bransoletkę, która wprost skrzyła się od półszlachetnych kamieni oprawionych w misternie rzeźbione lśniące srebro. Oszalałam z radości! Od razu chciałam ją założyć, idąc do pracy, ale była nazbyt wytworna i szykowna jak na biuro. Stwierdziłam więc w myślach, że poczekam na bardziej odpowiednią okazję. Wtedy dopiero wszystkich olśnię i zachwycę

Nadchodził termin hucznych obchodów rocznicy przedsiębiorstwa, w którym pracowałam, a to oznaczało, że trzeba było przygotować się do wielkiej fety. Koleżanki z biura, zamiast skupić się na swoich obowiązkach, główkowały nad wyborem kreacji na tę okazję i umawiały się na wizyty u fryzjerów oraz kosmetyczek. To była idealna okazja, żeby zaprezentować moje nowe błyskotki…

Moja bransoletka składała się z ogniw przypominających kwiaty, których płatki były starannie wypolerowane, a listki wykonane z masy perłowej. W samym sercu każdego kwiatuszka znajdowały się kamienie szlachetne: turkus, lazuryt, kryształ górski oraz koral. Ta bransoletka to istne arcydzieło — niespotykana i misternie wykonana, od razu widać rękę utalentowanego twórcy.

Wszyscy wzdychali z zachwytu

– Gdzie dorwałaś takie cacko? – wykrzyknęła Kamila z księgowości. – Niesamowita!

– Kropka w kropkę jak kolczyki Dianki! – nagle rzuciła inna dziewczyna. – Wypisz wymaluj!

Zatkało mnie. Jak to kropka w kropkę? Bez jaj! Zdecydowałam, że muszę to zweryfikować. Odszukałam wzrokiem Diankę i niedługo potem zestawiałyśmy ze sobą jej klipsy oraz mój naszyjnik. Wyglądały jak elementy jednego zestawu biżuterii.

– Masz je od dłuższego czasu? – spytałam. – Nie kojarzę, abyś kiedykolwiek nosiła coś takiego. Są na tyle urocze, że bez wątpienia rzuciłyby mi się w oczy.

– Mam dla ciebie niespodziankę – z uśmiechem na twarzy powiedziała. – A powiedz, skąd wytrzasnęłaś tę swoją bransoletkę? Wygląda jak z innego świata!

W tym momencie żadna z nas nie miała jeszcze bladego pojęcia, co się święci. Nasze myśli krążyły wokół zupełnie innych spraw, dopóki nie rzuciła nam się w oczy szefowa od reklamy. Na jej dłoni lśnił, migotał i przyciągał wzrok ogromny, srebrny kwiatek z cytrynową kropką pośrodku. Prezentował się zjawiskowo i zajmował niemal całą szerokość trzech palców, więc nie sposób było go przeoczyć!

Dosłownie oniemiałam

Kiedy tylko to się stało, część moich koleżanek zaczęła szyderczo się uśmiechać i coś między sobą szeptać. Poczułam się nieswojo, najróżniejsze pokrętne myśli zaczęły mnie atakować niczym rój szerszeni. Próbowałam je odganiać, przepędzać, ale one ciągle wracały i co gorsza, widziałam je też w spojrzeniach moich dwóch znajomych z pracy, które z dumą nosiły kolczyki i pierścionki.

Prawdziwe zażenowanie ogarnęło mnie jednak dopiero w momencie, gdy do sali, w której odbywał się bankiet, wkroczył mój przełożony, czule obejmując ramieniem swoją małżonkę.

Szeroki dekolt przyciągał wzrok, kusząc srebrzystym blaskiem ozdoby. Naszyjnik zdobiony masą perłową, turkusami, kryształkami, lazurytami i koralami mieniącymi się w słońcu niczym malutkie drogocenne kamienie. Cała biżuteria doskonale podkreślała jej walory, prezentując klasę i nienaganną prezencję. Trudno było oderwać oczy, szczególnie nam trzem. Stałyśmy jak urzeczone, wpatrując się w małżonkę szefostwa. Było w niej coś magicznego, jakby rzuciła na nas czar.

Po spojrzeniu na nasze twarze można było wiele wyczytać. Moja skóra przybrała blady odcień, a policzki koleżanek zrobiły się wręcz purpurowe… Wstyd i rozczarowanie dotykały nas wszystkie, choć każda radziła sobie z tymi emocjami na swój własny sposób. Małżonka naszego przełożonego na szczęście do tej pory nie zorientowała się w sytuacji.

Zdecydowałyśmy się ją wtajemniczyć w nasze sprawy. Nie kierowałyśmy się złymi intencjami wobec niej, mimo że szef przy każdej okazji narzekał nam na swoje nieszczęśliwe pożycie z tą okropną babą, którą poślubił. Pocieszałyśmy go wtedy jak mogłyśmy, starając się wynagrodzić mu jakoś te wszystkie przykrości i niesprawiedliwości, których doznawał ze strony żony.

Oszukał nas wszystkie

Strasznie się wkurzyłyśmy, że akurat ta baba, o której gadał tyle paskudztw, zgarnęła najlepszy element — najładniejszy i z pewnością najdroższy kawałek z całego zestawu cudnej, srebrnej biżuterii.

Niczym trzy gniewne wiedźmy pojawiłyśmy się przed obliczem naszego przełożonego i jego żony. Na każdej z nas widniał jakiś drobiazg pochodzący z jednego kompletu. Elementy idealnie ze sobą współgrały, więc od razu cisnęło się na usta zasadnicze pytanie: skąd wytrzasnęłyśmy te cacka? Jakim cudem weszły w nasze posiadanie – czy same je nabyłyśmy, a może dostałyśmy je w prezencie od kogoś?

Ten skandal, który rozpętała małżonka szefostwa, przejdzie do historii naszej firmy. Jej grymas, gdy dotarło do niej, co wyprawia jej ślubny, a potem cała ta szopka, szlochanie i bluzgi – wszystko to zostało uwiecznione przez dziesiątki telefonów i aparatów.

Całe biuro i każdy, kto później chciał to zobaczyć, nieźle się uśmiał! Największy ubaw mieli jednak z dyrektora, że jedną błyskotką sprawił radość aż czterem kobietom.

– Ale z niego żyła! – nabijali się. – Widać, że ekonom. Taki przełożony to prawdziwy diament dla firmy!

Sam się pogrążył

Kiedy to wszystko się wydarzyło, razem z Dianką zdecydowałyśmy się zakończyć współpracę z firmą. Nasza koleżanka z pracy również odeszła, ale znalazła zatrudnienie w oddziale firmy pod miastem.

Niedawno natknęłam się na nią przypadkiem. Opowiadała, że mimo iż codziennie pokonuje spory dystans do pracy, to jest usatysfakcjonowana z wyższych zarobków. A jeśli chodzi o naszego byłego szefa, to właśnie po raz trzeci został ojcem — tym razem córeczki. Teraz za każdym razem, gdy będzie chciał puścić się w kolejny romans, będzie mógł zasłaniać się obowiązkami wobec licznej rodziny.

Początkowo planowałam pozbyć się tej bransoletki – wywalić ją na śmietnik, opchnąć komuś za parę groszy albo po prostu oddać w prezencie. Nie znosiłam na nią patrzeć, a gdy miałam ją na ręce, to jakby mnie przypalała rozgrzanym do czerwoności żelazem. Ciągle mi o tym przypominała, że przecież byłam tylko jednym z wielu kwiatuszków w bukiecie. Ostatecznie postanowiłam ją zachować. Na razie niech sobie poleży gdzieś głęboko w szafce. Kto wie, może jeszcze kiedyś ją polubię? W sumie to całkiem śliczna błyskotka…

Renata, 35 lat

Czytaj także:
„Córka rzuciła studia, by pracować jako sprzątaczka. Marnuje swoje życie i naszą kasę na czyszczenie cudzych toalet”
„Sądziłam, że żona mojego kochanka to hydra plująca jadem. Wszystko się zmieniło gdy zobaczyłam, z kim naprawdę mieszka”
„Po 30 latach małżeństwa mąż widział we mnie tylko sprzątaczkę, a nie kobietę. Spakowałam się i dałam nogę”