„Dla namiętnego romansu z piękną uczennicą, byłem w stanie zniszczyć moje małżeństwo. Jej uśmiech odbierał mi rozum”

Mężczyzna, który chciał zdradzić żonę fot. Adobe Stock, NDABCREATIVITY
„Drobne gesty, uśmiechy i spojrzenia Agnieszki stwarzały atmosferę dyskretnego flirtu. Muszę przyznać, że już dawno nie czułem się tak młody i atrakcyjny. Kolejne spotkania przeżywałem jak uczniak, który zadurzył się w koleżance z klasy”.
/ 21.05.2022 16:15
Mężczyzna, który chciał zdradzić żonę fot. Adobe Stock, NDABCREATIVITY

– Wróciłem, kochanie! – wołam, zamykając drzwi.

– To świetnie się składa. Myj ręce. Obiad gotowy – żona radośnie podbiega do mnie i całuje w policzek.

„Jak dobrze, że jestem w domu”– myślę i sam sobie dziękuję, że przed kilku laty nie zwariowałem. A przecież mogłem. Przekroczyłem wtedy trzydziestkę, byłem już żonaty i życie miałem w miarę ustabilizowane.

Poza pracą dorabiałem jako nauczyciel muzyki. Dodatkowe zajęcie pochłaniało niestety sporo czasu, którego i tak nie miałem zbyt wiele. Jednak nie widziałem innego wyjścia. Spłacaliśmy wówczas kredyt na urządzenie mieszkania i ciągle brakowało pieniędzy.

Uczniowie, których próbowałem wprowadzić w zawiłości gry na gitarze, zwykle nie grzeszyli talentem ani nadzwyczajną chęcią nauki. Przychodzili, bo tak życzyli sobie rodzice. Starałem się urozmaicić zajęcia i wzbudzić ich zainteresowanie.

Wychodziłem bowiem z założenia, że jeśli nawet moi podopieczni nie sięgną po laury, wiedza muzyczna zawsze może przydać się im w dorosłym życiu. Być może nie w przyszłej pracy, ale choćby dla większej przyjemności ze słuchania muzyki.

Czułem się, jak uczniak zadurzony w koleżance

Któregoś dnia, zaraz po wakacjach, zgłosiła się do mnie nowa uczennica. Była dużo starsza niż dzieciaki, które zwykle przychodziły na lekcje. Dziewczyna, była bardzo ładna, miała cudowny, zniewalający uśmiech i bezpośredni sposób bycia. Wprost nie potrafiłem oderwać od niej oczu.

Musiałem wyglądać dość zabawnie, gdy gapiłem się na nią, stojąc w przedpokoju. Na szczęście, chrząknęła znacząco, wyrywając mnie z odrętwienia.

– Zapraszam – powiedziałem pospiesznie i wprowadziłem ją do pokoju.

Ustaliliśmy plan nauki i takie godziny zajęć, które odpowiadały obu stronom. Muszę przyznać, że nie mogłem doczekać się najbliższej lekcji. Kilka razy dziennie zerkałem do kalendarza, by upewnić się, ile jeszcze dni pozostało do spotkania. Uporządkowałem także pokój, choć zwykle nie zwracam uwagi na bałagan wokół siebie. Żona nie mogła wyjść z podziwu.

– Widzę, że po wakacjach nabrałeś energii – skomentowała zaskoczona.

Wreszcie przyszedł dzień lekcji. Starałem się sprawiać wrażenie opanowanego nauczyciela, który z profesjonalną obojętnością prowadzi zajęcia. Jednak drobne gesty, uśmiechy i spojrzenia Agnieszki stwarzały atmosferę dyskretnego flirtu. Muszę przyznać, że już dawno nie czułem się tak młody i atrakcyjny.

Nadała znajomości niebezpieczny kierunek

Kolejne spotkania przeżywałem jak uczniak, który zadurzył się w koleżance z klasy. Jednocześnie doskonale zdawałem sobie sprawę, że nie powinienem kontynuować tej zabawy. Była zbyt niebezpieczna.

Jednak mijały kolejne tygodnie i niewiele się w tej kwestii zmieniało. Czekałem na każdą lekcję, czyhałem na każde spojrzenie Agnieszki i nie potrafiłem przerwać atmosfery nieustannego flirtu.

– W czwartek będę w pobliżu – powiedziała niespodziewanie, gdy wychodziła po lekcji. – Może pójdziemy na kawę do knajpki za rogiem? – zaproponowała.

Zupełnie mnie zaskoczyła. Sama nadała naszej znajomości niebezpieczny kierunek.

– Oczywiście, bardzo chętnie – odpowiedziałem z radosnym uśmiechem.

Jednak, gdy tylko zniknęła za drzwiami, ogarnęły mnie wątpliwości. Po pierwsze, była moją uczennicą i powinienem zachować dystans. Poza tym, zacząłem się zastanawiać, czego właściwie od niej chcę. Przeżyć przygodę, przelotny romans bez zobowiązań?

A jeśli dziewczyna uzna, że to nie przelotna znajomość? Nie chciałem i nie potrafiłbym jej skrzywdzić. Podobnie, jak nie chciałem skrzywdzić mojej żony. Przecież jest wspaniałą kobietą, która naprawdę nie zasłużyła, żebym ją zdradzał. Tej nocy długo nie mogłem zasnąć.

Z takich problemów już przecież wyrosłem…

W czwartek poszedłem do sympatycznej, zacisznej knajpki na rogu ulicy. Miłe miejsce, idealne do dyskretnej rozmowy. Kwadrans po mnie zjawiła się Agnieszka. Wstałem zza stolika i przysunąłem jej krzesło. Spojrzała na mnie z uśmiechem.

Zaczęliśmy rozmowę o drobnych, codziennych wydarzeniach, o szkole... Znów ogarnęły mnie wątpliwości. Agnieszka była dużo młodsza ode mnie, jej życie toczyło się wokół spraw, z których już dawno wyrosłem. Przecież jej rodzice na pewno byli niewiele starsi ode mnie, pomyślałem, gdy położyła dłoń na moich palcach.

Zupełnie niepostrzeżenie minęły dwie godziny. Rozmowę przerywaliśmy żartami i śmiechem. Było cudownie. Nie zdziwiłem się więc, gdy po wyjściu zarzuciła mi ręce na szyję. W pierwszym odruchu lekko pochyliłem głowę do pocałunku. Do dziś nie wiem, jakim cudem zdołałem się powstrzymać. Pokręciłem głową.

– To nie ma najmniejszego sensu – powiedziałem cicho. – Wiesz o tym równie dobrze, jak ja. Jesteś najwspanialszą dziewczyną, jaką spotkałem w życiu, ale najrozsądniej będzie, jeśli pozostaniesz moim niespełnionym marzeniem.

Czytaj także:
„Moja była uznała, że nie jestem godzien być ojcem, bo nie jestem bogaczem. Nie powiedziała, że jest ze mną w ciąży”
„Córka w wieku 6 lat nakryła mnie, gdy zabawiałam się z kochankiem. Nie wybaczyła mi do dziś, a jest już dorosła”
„Mama po śmierci ojca zgasła jak wypalona zapałka. Myślałem, że czas uleczy jej rany, ale tęsknota odebrała jej wszystko”

Redakcja poleca

REKLAMA