„Dla mnie był idealnym przyjacielem, a dla swojej żony okrutnikiem. Nie wiem, dlaczego tak długo go broniłem”

mężczyzna pociesza kobietę fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS
„Zobaczyłem Asię bez makijażu. Nie mogłem uwierzyć. Przecież znam Maćka! To fantastyczny facet. Mój najbliższy przyjaciel”.
/ 01.05.2024 11:15
mężczyzna pociesza kobietę fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS

Znaliśmy się wiele lat, był dla mnie świetnym przyjacielem. Mogłem na nim zawsze polegać. Gdy jednak pewnego dnia zobaczyłem jego żonę, nagle uświadomiłem sobie, że zbyt długo patrzyłem na Maćka przez różowe okulary.

Na dobre i na złe

Rozmawialiśmy sobie o koszykówce. Mówił mi, że grywa dwa razy w tygodniu, a ja tylko wspominałem stare, dobre czasy, gdy byłem całkiem niezłym koszykarzem. W pewnym momencie rzucił:

– To wpadnij na halę, poznasz moich kolegów.

I właśnie wtedy zaczęła się nasza przyjaźń. Po tylu latach przerwy już nie byłem w takiej formie jak dawniej, ale na nowo złapałem bakcyla i zacząłem regularnie chodzić na treningi. To był taki mój czas dla siebie. Najpierw mecz, potem żarty z kumplami w przebieralni, a na koniec zwykle szedłem z Maćkiem, a czasem też z innymi chłopakami, na jakiegoś browarka. Naprawdę fajnie było się tak oderwać od codzienności.

Sporo czasu spędziliśmy rozmawiając. Byłem z nim, gdy zerwał z moją znajomą, a ona o mało co nie zrujnowała mu życia. To była dla niego naprawdę trudna sytuacja.

– Stary, robiłem wszystko, żeby ją zadowolić – mówił przybity po tym, co odstawiła Marika. – Ale ona zawsze była niezadowolona… Przecież wiesz, jaki jestem, zasuwam jak głupi, nie chlam, chcę po prostu żyć normalnie, z normalną dziewczyną…

Przytakiwałem ze zrozumieniem, słuchając jego opowieści. Nie zaskoczył mnie fakt, że w końcu oznajmił Marice, iż to koniec ich związku. Pracowaliśmy razem, więc wiedziałem, jaka jest w firmie – sympatyczna i opanowana, ale jak twierdził Maciek, to tylko dlatego, że brakowało jej asertywności w relacjach z przełożonym i kolegami z działu, więc później odreagowywała stres na nim.

– Totalnie jej odbiło, gdy powiedziałem, że się wyprowadzam – zwierzył mi się kumpel. – Zaczęła drzeć się we wniebogłosy. Krzyczała, że bez jej zgody nigdzie się nie ruszę i że to ona ze mną zerwie, jeśli w ogóle, a nie ja z nią.

– Nienormalna babka – wymamrotałem pod nosem.

Popatrzyła na mnie jak na szaleńca

Maciek był jednak zdecydowany. Zakończył związek z Mariką, a ona zaczęła odstawiać dziwne akcje. Oskarżyła go o znęcanie się nad nią, nastawiła przeciw niemu zarówno jego, jak i swoją rodzinę, a także tych znajomych, których zdołała przekonać, że ją maltretował. Całe szczęście, że w robocie nic nie odwalała, tylko przemykała korytarzami niczym duch. Stanąłbym murem za kumplem.

Nie ulega wątpliwości, że zdawała sobie z tego sprawę, ponieważ trzymała się ode mnie z daleka. Zresztą niezbyt długo pracowała w naszej firmie. O jej odejściu dowiedziałem się, gdy ekipa zafundowała jej tort pożegnalny. Nie byłem w stanie się opanować i kiedy przez chwilę byliśmy sami w kuchni, z pretensją powiedziałem:

– Mam nadzieję, że ktoś cię potraktuje tak samo, jak ty potraktowałaś Maćka!

Popatrzyła na mnie, jakbym uderzył ją pięścią w żołądek. A ja jeszcze dodałem:

– Nie rozumiem, co chciałaś osiągnąć, opowiadając o nim te wszystkie głupoty. Współczuję ci. Oby Maciek znalazł sobie kogoś przy zdrowych zmysłach.

Przez chwilę stała jak wryta, a następnie powiedziała ledwo słyszalnym, roztrzęsionym tonem:

– Nie wiesz, o czym mówisz. Nie masz bladego pojęcia, z kim się zadajesz

Tymczasem ja po prostu wyszedłem. Wtedy chodziłem z Niką. Jej kumpela, Asia, bardzo mi się spodobała, więc zapoznałem ją z Maćkiem. Przypadli sobie do gustu i zaczęliśmy się spotykać całą czwórką. A gdy ja i Nika zerwaliśmy, Maciek oświadczył się Asi.

– Jestem ci winien porządną szkocką – rzucił Maciek po weselu. – W sumie to ty znalazłeś mi żonę. Parsknęliśmy śmiechem.

Prawdę mówiąc, gdyby nie moja inicjatywa, Maciek nigdy nie poznałby Joasi, a wydawali się najszczęśliwszą parą pod słońcem. Lubiłem ją, choć była dość nieśmiałą osobą i nie udało nam się zbudować głębszej więzi. Po prostu szanowałem ją jako małżonkę mojego najbliższego przyjaciela. I było za co ją szanować.

Wszystko wyglądało idealnie

Gdy do nich wpadałem z wizytą, w lodówce zawsze było pełno jedzenia, na kuchence czekał obiad. Mieszkanie aż się świeciło czystością. Joasia, mimo że pracowała na pełen etat, wyglądała olśniewająco. Wiedziałem, że kiedyś miała wiele do czynienia z modelingiem i nadal mogła pochwalić się figurą nastolatki. No i miała śliczną buzię, chociaż trochę raził mnie jej intensywny makijaż.

Jak żyję, to jeszcze nie zdarzyło mi się zobaczyć tej dziewczyny bez makijażu, ale odnoszę wrażenie, że Maciek to w sumie lubi, bo pokazywał mi na komórce fotki jakiegoś zajebiście drogiego kosmetyku, który jej kupił. Pewnego dnia odwołali nam zajęcia z koszykówki, więc wysłałem Maćkowi SMS-a z info, że mamy dwie godziny wolnego, więc może byśmy się spotkali gdzieś na mieście.

Okazało się, że gdy odwoziłem Maćka dwie godziny temu, to zostawił w moim samochodzie swój telefon. Zawróciłem więc i pojechałem z powrotem do jego mieszkania. Po naciśnięciu dzwonka czekałem dłuższą chwilę, aż w końcu dobiegł mnie głos Asi, pytającej zza drzwi, kto przyszedł.

– Cześć, to ja, Kuba – powiedziałem. – Mam przy sobie telefon Maćka, zostawił go u mnie w samochodzie.

A ona nie wpuściła mnie do środka. Powiedziała jedynie, że Maćka nie ma. Nie rozumiałem, czemu każe mi zostawić komórkę pod wycieraczką i odejść.

– O co tu chodzi? – uznałem, że zostawienie na wycieraczce drogiego telefonu to absurdalny pomysł. – Asia, bez głupich numerów! Wpuść mnie!

Zirytowany przedłużającą się ciszą, odezwałem się ponownie:

– Spoko, biorę tę komórkę. Trening odwołany. Przekaż mu, jak wróci, żeby do mnie wpadł.

Zanim zdążyłem odejść, dobiegł mnie dźwięk otwieranego zamka. W ciemności stała Asia, zasłaniając twarz.

– Proszę – wręczyłem jej telefon. – O co chodzi? Czy wszystko gra?

Wyglądała po prostu strasznie

Nagle ktoś lub coś przemknęło pod czujnikiem ruchu na holu. Zrobiło się jasno, a ja zobaczyłem twarz Asi.

– O rany! Co ci się stało?!

– Nic takiego, nic! – nagle zaczęła zamykać drzwi. – Idź już Kuba, bardzo cię proszę idź już

Nie potrafiłem odejść, jakby coś mnie trzymało. Zrobiłem krok do przodu i ujrzałem twarz Asi bez makijażu. Rozbita warga, siniaki w okolicy skroni rzucały się w oczy. Sam często wdawałem się w bójki, więc doskonale wiedziałem, jak z biegiem czasu zmieniają one barwy – najpierw są czarne, potem fioletowe, a na koniec żółte.

Na jej buzi, szyi i odsłoniętych barkach dostrzegłem ślady pobicia z różnych okresów – jedne zupełnie świeże, inne sprzed paru dni, a jeszcze starsze, pewnie nawet sprzed tygodnia. Dopiero teraz dotarło do mnie, że Asia wygląda zupełnie inaczej niż zazwyczaj. Jej rzęsy wydawały się jaśniejsze, brwi ledwo zarysowane, a włosy spięte wysoko w kucyk, podczas gdy zwykle opadały uroczo na buzię i ramiona. Stała tam bez makijażu na twarzy. W jednej chwili zaczęła się trząść i wybuchła płaczem. Próbowałem ją objąć, ale odsunęła się gwałtownie.

– Jak nie poszedł na trening, to lada moment tu będzie! – przerażenie malowało się na jej twarzy. – Błagam, nie mów mu, że mnie tu spotkałeś! Kuba, proszę! Powiedz, że zostawiłeś tylko telefon pod drzwiami!

Nie powiedziała tego wprost, ale każdy siniak na jej ciele, każda komórka trzęsąca się z narastającej paniki, krzyczały głośno, że to Maciek ją skrzywdził i że się go boi.

– On tu zaraz będzie! – ciągle powtarzała, a ja czułem, jak strach zaczyna udzielać się również mnie.

– To on ci to zrobił? On cię katuje? Asia! Powiedz prawdę! Boisz się go?

Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, na drodze zamigotały reflektory samochodu. To był Maciek. Joanna w pośpiechu wetknęła mi komórkę do ręki i zamknęła drzwi tuż przed moim nosem. Zaskoczony sytuacją, postanowiłem po prostu zaczekać na niego pod zamkniętymi drzwiami. Wytłumaczyłem mu, dlaczego tu stoję.

– Dzięki, mordo! – Maciek odebrał ode mnie telefon i klepnął mnie po plecach. – Wpadnij do nas coś przekąsić. Zgłodniałeś? Asiu, skarbie! – krzyknął w stronę wnętrza domu. – Trening mi odwołali! Zjesz z nami?

Zachowywał się całkowicie normalnie

– Masz ochotę na colę? Niestety mamy tylko wersję light. Osobiście za nią nie przepadam, ale kupuje dla Aśki. Wczoraj musiałem się wybrać specjalnie do centrum, żeby ją dostać. No cóż, takie uroki małżeństwa, brachu!

Totalnie nie mogłem zebrać myśli. Maciek zachowywał się tak jak zwykle – życzliwy, radosny, o małżonce wspominał z prawdziwą sympatią. Odniosłem wręcz wrażenie, jakby to, co zobaczyłem parę chwil temu, było jedynie jakąś dziwną fatamorganą, obrazem, który pojawił się w moim umyśle.

Kiedy Joasia zeszła na dół, miałem wrażenie, że śnie. Idealnie ułożona fryzura, szeroki uśmiech. Nigdzie nie było widać żadnych śladów po uderzeniach. Dopiero gdy padło na nią światło, zauważyłem lekko napuchnięty kącik ust, ale i tak świetnie ukryła je pod warstwą pomadki. Wyglądała tak samo, jak zawsze.

– Poproszę dietetyczną colę – rzuciła do męża, który rozlewał właśnie napoje do szklanek. – Kuba, sorry, że cię nie wpuściłam, ale na górze w ogóle nie było słychać dzwonka – dodała jeszcze, a ja poczułem się tak, jakbym wpadł do jakiejś króliczej nory niczym Alicja z bajki Lewisa Carrolla.

Kiedy skupiłem się na obserwacji twarzy Joanny, miałem wystarczająco dużo czasu, aby dostrzec pewne szczegóły. Gdy wiesz, na co zwrócić uwagę, zaczynasz zauważać rzeczy, które wcześniej były niewidoczne. Przyglądając się bliżej, spostrzegłem fragmenty jej skóry o lekko ciemniejszym odcieniu w miejscach, gdzie uprzednio widziałem tylko siniaki. A kiedy odgarnęła włosy, ujrzałem zarys podbródka z widocznym obrzękiem.

Zerknąłem na jej twarz ponad zgarbioną sylwetką Macieja i mimo radosnego tonu głosu, dostrzegłem w jej oczach śmiertelne przerażenie. Dalsza część wieczoru przypominała absurdalny podwieczorek u Zwariowanego Kapelusznika. Najpierw piliśmy drinki, Joanna radośnie coś opowiadała. Potem poszła spać, a Maciej, niczym idealny małżonek, zabrał się za zmywanie naczyń.

Jego nie dało się nie lubić

Wychodząc, uświadomiłem sobie, że nie mam pojęcia, jaki jest numer komórki Joanny. Co więcej, nigdy nie udało mi się umówić z nią na spotkanie bez Maćka. Zdarzyło się to zaledwie raz na przestrzeni kilku lat. Postanowiłem więc zadzwonić do Weroniki. Spytałem ją, czy wciąż utrzymuje jakieś stosunki z dawną przyjaciółką.

– Jasne, że mam jej numer, ale od kiedy wzięła ślub, to się nie widzieliśmy. Ciągle znajduję jakieś wymówki.

Podzieliłem się z nią moimi spostrzeżeniami. Wspomniałem też o chęci udzielenia wsparcia. Nika przejęła się losem swojej dawnej przyjaciółki, dlatego umówiliśmy się na spotkanie kolejnego dnia.

– Wszystko by się zgadzało – stwierdziła. – Odkąd związała się z tym facetem, w zasadzie urwała kontakt z dawnymi znajomymi. Nawet własną matkę omija szerokim łukiem. Pewnie wymyśla jakieś usprawiedliwienia, ale obawiam się, że to może być efekt jego manipulacji. Izoluje ją od bliskich i kumpli z dawnych lat, żeby mieć nad nią pełną kontrolę.

Nie mogłem w to uwierzyć. Świetnie znałem Maćka! Był naprawdę w porządku. Nie tylko ja go uwielbiałem, ale wszyscy wprost za nim przepadali. Niemożliwe, żeby mój najbliższy kumpel okazał się psycholem! Nagle jednak przypomniałem sobie słowa Mariki: nie wiesz, o czym mówisz. Nie masz bladego pojęcia, z kim się zadajesz. Pamiętałem jej spojrzenie. Jakby z góry wiedziała, że i tak stanę po jego stronie, że mimo wszystko jej nie zaufam.

Teraz jednak byłem bardziej skłonny dać wiarę temu, że faktycznie padła ofiarą przemocy z rąk Maćka, a nie tylko chciała się na nim odegrać. Kojarzyłem ją z roboty – zawsze była małomówna, uległa. W ogóle nie pasowała do obrazu mściwej wariatki, jaki malował Maciek.

Mój przyjaciel stał się moim wrogiem

Wspólnie z Niką jakoś przekonałyśmy Asię, żeby się z nami spotkała. Na początku wszystkiemu zaprzeczała, ale w pewnym momencie coś w niej pękło i przyznała, że jest ofiarą przemocy na tle fizycznym, psychicznym i ekonomicznym.

Maciek zaczął rozpowiadać wśród ludzi plotki, jakoby miał mnie nakryć w sypialni z jego małżonką i że wspólnie wymyślamy jakieś niestworzone opowieści. Byłem w szoku, gdy okazało się, ilu naszych wspólnych kolegów, łącznie z całym zespołem koszykarskim, dało temu wiarę. No bo przecież on zawsze był w porządku, no nie? Wszyscy mu współczuli, bo został zdradzony przez własną żonę i najbliższego kumpla. Taki porządny chłop, a spotkało go coś takiego...

Nie mam do nikogo pretensji o to, że trzymają jego stronę. Sam przez lata dawałem się czarować jego charyzmie. Psychopaci właśnie tak działają – potrafią omamić i zawrócić w głowie każdemu do tego stopnia, że później nikt nie daje wiary ich ofiarom. Jednak ja i Nika daliśmy wiarę. Dziś Asia ma u nas bezpieczną przystań i jest naszą najbliższą kumpelą. Ja i Nika znów jesteśmy parą. Mieszkamy wspólnie.

Straciłem przyjaciela, ale jestem teraz mądrzejszy o to doświadczenie. I apeluję do wszystkich facetów: miejcie się na baczności, bo ci damsko-męscy bokserzy mogą być waszymi współpracownikami, a nawet kumplami.

Jeśli wasza kumpela albo koleżanka waszej żony opowiada, że jej facet ją bije, to nie myślcie sobie od razu, że chce mu dopiec i robi to specjalnie. Nie stawajcie murem za kumplem tylko dlatego, że to wasz kumpel. Kumplowanie się i trzymanie jego strony to żadna wspaniałomyślna postawa, jeśli w ten sposób pomagacie ukryć to, że stosuje przemoc wobec baby... Bo jak tak robicie, to jesteście współwinni całej tej sytuacji.

Kuba, 33 lata

Czytaj także:
„Z Agatą było mi wygodnie, bo robiła dla mnie wszystko. Tylko pokazałem coś palcem, a ona już leciała”
„Gdy zmarł mój mąż rodzina uznała, że też jestem martwa. Mam 57 lat, ale najchętniej pochowaliby mnie razem z nim”
„Mam 40 lat i szukam faceta. Ci fajni są jednak zajęci, a mnie nie kręci bycie kochanką”

Redakcja poleca

REKLAMA