„Dla męża wyrzekłam się nawet własnej matki. Teraz on zostawił mnie dla innej i nie mam do kogo ust otworzyć”

smutna młoda kobieta fot. Adobe Stock
Czasem wyobrażam sobie, że mama mi wybacza, pijemy herbatę i wszystko jest jak dawniej. Nie mam jednak odwagi się odezwać. Nie chciałam mieć z nią kontaktu przez 5 długich lat…
/ 13.12.2020 09:36
smutna młoda kobieta fot. Adobe Stock

Chociaż nie lubię o tym mówić, pochodzę z bardzo biednej rodziny. Właściwie… Rodziny to może nawet za dużo powiedziane. Mama wychowywała mnie samotnie. Pewnie bardzo się starała, ale wiecznie nam na wszystko brakowało. Nigdy nie jeździłam na szkolne wycieczki, latami donaszałam jedne jeansy, aż nie dało się ich ratować, a o kosmetykach mogłam tylko pomarzyć.

Gdy tylko skończyłam szkołę, poszłam do pracy, żeby wreszcie zarobić na własne przyjemności. No i poszczęściło mi się. Może moja praca nie była bardzo ambitna, ale za to bardzo opłacalna. Nie, nie zarabiałam ciałem. Pracowałam w ubojni. Mało eleganckie miejsce pracy dało mi za to dobry stary finansowy – szybko wyprowadziłam się z zagrzybiałej kawalerki, którą dzieliłyśmy z matką.

Wynajęłam mieszkanie z koleżanką z liceum. Mogłam kupować jeansy, kosmetyki, a na wycieczki jeździłam prawie co weekend – to było życie!

Mama cieszyła się moimi sukcesami. Obiecałam jej, że pomogę finansowo. Ale ją ratował już fakt, że nie musiała mnie dłużej utrzymywać. Odkładała grosze i miała w planach zrobić nawet mały remont. Cieszyła się, że stanęłam na nogi. Miałam głowę na karku i nie zamierzałam trwonić pieniędzy, sporo też odkładałam. Poszłam na studia zaoczne, żeby oprócz dochodowej pracy, mieć też wykształcenie na przyszłość. Zdecydowałam się na finanse i rachunkowość. Na pierwszym zjeździe poznałam Roberta. I to zmieniło moje życie.

Zakochałam się na zabój, od pierwszego wejrzenia

Robert wyróżniał się na tle innych studentów. Przystojny, szarmancki, oczytany i świetnie ubrany. W dodatku od razu zwrócił na mnie uwagę. Już pierwszego dnia zaproponował, żebyśmy w przerwie obiadowej wyszli razem na kawę. Dowiedziałam się, że też jest jedynakiem.

Od razu opowiedział mi też o swoich rodzicach – mama lekarz, a tata przedsiębiorca. Po nim Robert miał przejąć świetnie prosperującą firmę. Niewiele pytał o moje zainteresowania, ale byłam nawet z tego zadowolona. Niespecjalnie chciałam się chwalić pracą w ubojni. Nie wiedziałam też, czym w ogóle mogłabym zaimponować takiemu facetowi. Dziś już wiem, że Robertowi imponował głównie on sam.

Na kolejnym zjeździe umówiliśmy się na prawdziwą randkę. Robert zaprosił mnie do naprawdę drogiej restauracji. Nie miało to dużego znaczenia, bo i tak byłam już szaleńczo w nim zakochana. Powtarzał, że jestem piękna i świetnie się nam rozmawia. Muszę przyznać, że szybko poszliśmy do łóżka. To był mój pierwszy facet i chyba niewiele wiedziałam o relacjach damsko-męskich. Byłam za to pewna, że Robert bardzo mi się podoba i pragnę go do szaleństwa.

A gdzieś z tyłu głowy słyszałam już marsz weselny i wymyślałam imiona dla naszych dzieci. Po kilku miesiącach intensywnego randkowania, Robert jakby zwolnił tempo.

- Wiesz co, tyle czasu się spotykamy, a ja w sumie prawie nic o tobie nie wiem. Znam na pamięć twoje ciało, a nie mam pojęcia, gdzie właściwie pracujesz? Czym się zajmują twoi rodzice?

Nie chciałam kłamać, więc w jednym zdaniu powiedziałam o pracy w ubojni i mamie, która sama mnie wychowała. Sama nie byłam pewna reakcji Roberta.

- Kochanie, nie możesz pracować w takim miejscu. Marnujesz się. Z taką prezencją, będziesz największą ozdobą naszej firmy. Tata akurat szuka sekretarki. Poprzednią musiał zwolnić, bo mama miała obsesję, że ma z nią romans. To oczywiście nieprawda. Był dla niej po prostu bardzo miły, a ona za dużo sobie wyobrażała.

Oszołomiona zapytałam, co właściwie należałoby do moich obowiązków. Robert tylko się roześmiał.

- Taaaak… Przede wszystkim prezencja. Na pewno parzenie kawy. Ale to akurat masz opanowane do perfekcji.

Od słowa do słowa, wkrótce zaczęłam pracę w firmie ojca Roberta. Nie była ona zbyt ambitna, ale czy praca w ubojni była ambitniejsza? Najważniejsze, że dostałam na start wysoką pensję. Robert od razu zaprosił mnie też na obiad do rodziców i przedstawił jako swoją ukochaną.

Ku mojemu zaskoczeniu, na koniec obiadu wyciągnął… pierścionek zaręczynowy. Oszołomiona, powiedziałam TAK, bo czy nie takiego partnera i takiego życia zawsze pragnęłam? Zaproponowałam, że pojedziemy do mojej mamy, bo chciałabym przedstawić narzeczonego.

Widziałam, jak już wchodząc do klatki, Robert staje się coraz bardziej zniesmaczony

W mieszkaniu praktycznie brzydził się usiąść. Jak ja się wtedy wstydziłam… Zobaczyłam skromność kawalerki jego oczami i wręcz płonęły mi policzki. Jak takiego mężczyznę mogłam przyprowadzić do takiej nory?! Mama dwoiła się i troiła, przyniosła herbatę i drożdżowe ciasto, ale widziałam że Robert nic nie przełknie. Nie był przyzwyczajony do takich warunków. Umierałam ze wstydu.

Po 30 minutach krępującej ciszy, Robert zaproponował, żebyśmy się zbierali. Chętnie się zgodziłam. Mamie obiecałam, że zadzwonię wieczorem.

- Mam nadzieję, ostatnio rzadko cię widuję. Tak się cieszę twoim szczęściem. Znajdź czasem chwilę dla starej matki.

Wyściskałyśmy się. Gdy na drugi dzień zadzwoniłam (tego dnia nie dałam rady, pamiętam że mieliśmy z Robertem wyjątkowo upojny wieczór), mama wyraźnie okazała swoje zaniepokojenie.

- Kochanie, on cię jakoś zmienił. Nie podoba mi się. Sama nie wiem, o co chodzi. Traktuje cię protekcjonalnie. Mam wrażenie, że nie będzie cię szanował. Nieważne są piękne domy, złote pierścionki i góra pieniędzy. Pamiętaj, że liczy się serce.

Krew napłynęła mi do twarzy.

- Zazdrościsz mi, że trafiłam na dobrą partię i lepiej ułożę sobie życie, niż ty?! Robert mnie kocha. A że jest bogaty… Są chyba gorsze grzechy.

To była nasza pierwsza kłótnia. Kolejne następowały coraz częściej. Mama zawsze miała tę samą śpiewkę. Że Robert mnie nie szanuje, że sprzedałam duszę dla pieniędzy. Miałam tego dość. Robert zaczął podkręcać atmosferę, mówiąc że matka jest do niego uprzedzona i źle nam życzy. 

W końcu, za jego namową, wysłałam do niej SMS-a, że nie mam zamiaru się z nią więcej kontaktować. Dzwoniła kilka razy, ale nigdy nie odbierałam. Potem wzięliśmy ślub. Bez dużej imprezy, bo nigdy o takiej nie marzyłam. Bardzo chciałam powiadomić o nim mamę, ale Robert mi to odradził, twierdząc że mogłaby złośliwie popsuć uroczystość. 

Tak minęło 5 lat naszego małżeństwa

Kilka dni po 5 rocznicy ślubu, wyczułam od Roberta słabą woń damskich perfum. To wzbudziło moją czujność, ale nie na tyle, żeby o coś go oskarżyć. Postanowiłam jednak mieć się na baczności i kilka dni później sprawdziłam jego telefon. Znalazłam wiadomości od kochanki. W niedwuznaczny sposób wspominała poprzedni wieczór, gdy spędzili 2 cudowne godziny w hotelu.

Wykrzyczałam mu to w twarz, gdy tylko wyszedł z łazienki. Ale nie takiej reakcji się spodziewałam. Robert zaczął mówić, że od początku czuł, że zależy mi tylko na jego pieniądzach. Zaczął wypominać mi kiepskie pochodzenie i braki w wykształceniu (rzuciłam studia po pierwszym roku). Powiedział, że nie jestem też już taka atrakcyjna, dlatego musi sobie to jakoś rekompensować.

Z wrażenia nie wiedziałam nawet, co odpowiedzieć. Tymczasem mój mąż… polecił mi pakować walizki.

Od tamtego dnia minęło kilka miesięcy

Pracuję w sklepie odzieżowym, próbuję stanąć na nogi. Należy mi się część pieniędzy Roberta, ale nie chcę od niego ani złotówki. Jestem na to zbyt dumna. Skoro wyszłam za niego rzekomo dla kasy, to niech się tą kasą udławi. I niech opłaca kolejne młodociane kochanki.

Do tej pory nie wiem, czemu właściwie miało służyć nasze małżeństwo. Dlaczego Robert w ogóle chciał ze mną być, skoro w głębi duszy miał o mnie tak kiepskie zdanie? Czemu wybrał właśnie mnie, a nie jakąś lepszą partię? Wstyd mi odezwać się do mamy. Kiedyś poszłam pod jej blok i widziałam światło w oknie. Wyobrażałam sobie, że wchodzę i pijemy herbatę jak dawniej, ze śmiesznych szklanek z koszyczkami. Wiem jednak, że czasu nie da się odwrócić, a pewnych słów nigdy nie można cofnąć…

Czytaj więcej prawdziwych historii:
Marlena uważała, że w imię przyjaźni powinnam ukrywać jej romans
Zostałam starą panną z wyboru i koleżanki mi zazdroszczą
Mama zawsze wolała moją młodszą siostrę, niż mnie
Matka zniszczyła mi życie. Od zawsze mną manipulowała
Były mąż mnie prześladował, bo nie mógł mnie mieć

Redakcja poleca

REKLAMA