„Dałam się namówić na romantyczny wyjazd w góry. Mąż miał rozpalać nasz związek, ale uprzedził go krzepki góral”

Kobieta w górach w zimie fot. iStock by Getty Images, ilona titova
„Godzinami rozmawialiśmy, patrząc sobie w oczy. Robiło się między nami coraz bardziej intymnie. Cały czas byłam wierna Wojtkowi. Jednak podczas tego pobytu w górach zaskoczył mnie przypływ uczuć, których bym u siebie nigdy nie podejrzewała”.
/ 11.01.2025 21:15
Kobieta w górach w zimie fot. iStock by Getty Images, ilona titova

Wiecie jak to jest, gdy pojedyncze zdarzenie albo wybór potrafi wywrócić wasze życie do góry nogami? Bo ja się o tym przekonałam. Wszystko zaczęło się całkiem zwyczajnie – od krótkiego wypadu w górskie tereny, gdzie wpadłam na pewnego miejscowego faceta. Do dziś wolę przemilczeć, jak się nazywał.

Mieliśmy spędzić romantyczny weekend

Nareszcie udało nam się wyjechać z moim mężem Wojtkiem na krótkie ferie! Szczerze mówiąc, nie sądziłam, że kiedykolwiek przestanie myśleć o swoim biznesie. Ku mojemu zaskoczeniu, sam zaproponował wyjazd. Spakowaliśmy wszystko, co potrzebne do auta i ruszyliśmy w kierunku gór, żeby uciec od codziennego harmidru w mieście. Przed wyjazdem przeglądaliśmy internet i trafiliśmy na świetne miejsce – góralską chatę do wynajęcia. Wszyscy goście pisali same pozytywne komentarze, a właściciel podobno zajmował się rzeźbieniem w drewnie.

– Ale ten krajobraz jest niesamowity! Te szczyty mają jakąś wyjątkową moc – zawołałam, kiedy zobaczyliśmy pierwsze górskie kontury.

– Zapomniałem już, jak bardzo odpowiada mi ten spokój z dala od miejskiego zgiełku.

Co powiesz na wycieczkę po tej okolicy jutro? Słyszałam, że ścieżki są tu bajeczne.

– Chętnie! A potem spędzimy wieczór przy kominku... – na twarzy Wojtka pojawił się ciepły uśmiech.

Ledwo dotarliśmy na miejsce i zdążyliśmy przywitać się z właścicielem, a mój mąż natychmiast zaczął dopytywać o pracownię. Dowiedzieliśmy się, że nasz góralski gospodarz tworzy artystyczne meble, które przypadkiem były w kręgu zainteresowań Wojtka – zajmował się bowiem handlem takimi wyrobami w Polsce i innych krajach. W tym momencie zdałam sobie sprawę, że mogę zapomnieć o górskich szlakach, bo mój mąż na pewno spędzi cały urlop na rozmowach z gospodarzem o jego fachu.

Warsztat robił niesamowite wrażenie, łącząc w sobie elementy dawnego rzemiosła ze współczesnymi rozwiązaniami. Na podłodze leżały trociny, podczas gdy w powietrzu unosił się charakterystyczny aromat świeżo ciętego drewna. Miejsce miało wyjątkowy klimat, który tworzył nie tylko sam góralski mistrz, ale też jego rękodzieło. Większą część pomieszczenia wypełniały przeróżne kawałki drzewa – począwszy od zwyczajnych sosnowych desek, aż po ekskluzywne gatunki, czekające na przemianę w nowe dzieła.

Wojtek z zaciekawieniem obserwował niedokończone dzieła góralskiego rzemieślnika. Zachwycał się precyzją wykonania i niezwykłym zmysłem estetycznym widocznym w najdrobniejszych detalach.

Mój mąż był zafascynowany

Czas pobytu był dla mnie jak bajka. Krystalicznie czyste powietrze, ptasi koncert o świcie, no i przede wszystkim uspokajająca bliskość właściciela domu, który coraz bardziej zaprzątał moje myśli. Jego wysoka, umięśniona sylwetka i opalona cera stanowiły kompletne przeciwieństwo miejskich mężczyzn. Emanował z niego niesamowity kontrast – jednocześnie był twardy jak skała i czuły jak nikt inny.

Wojtek nieoczekiwanie musiał opuścić góry i wrócić do miasta już po paru dniach. A ja? Znalazłam się sama pośród potężnych szczytów, które miały być świadkami tego, jak się złamałam.

Samotność z dnia na dzień stawała się trudniejsza do zniesienia, a jedyną pociechą okazały się spotkania z właścicielem pensjonatu. Godzinami rozmawialiśmy, patrząc sobie w oczy. Z każdą wymianą zdań robiło się między nami coraz bardziej intymnie. Pozostałam wierna Wojtkowi do końca. Jednak podczas tego pobytu w górach, zaskoczył mnie przypływ uczuć, których wcześniej nawet bym u siebie nie podejrzewała.

Ten góral różnił się całkowicie od mojego partnera. Jego swobodny styl życia stanowił kompletne przeciwieństwo naszej poukładanej codzienności w miejskiej dżungli. Nie mogłam się temu oprzeć.

Tamtej nocy coś się zmieniło. Znajdowaliśmy się tuż obok siebie. Słowa stopniowo zanikały, ustępując miejsca elektryzującej ciszy, która ostatecznie popchnęła nas ku sobie. Ten moment sprawił, że wpadłam w pułapkę uczuć, z której nie potrafiłam znaleźć wyjścia.

Trudno mi dziś ocenić, czy naprawdę się zakochałam, czy po prostu szukałam mocnych wrażeń, żeby uciec od monotonii związku. Za każdym razem, kiedy spotykałam się z nim w tajemnicy, czułam się jak ktoś, kto próbuje zakazanego owocu i nie może przestać, choć wie, że nie powinien.

Słodki romans wypełnił mi serce goryczą

Wszystko zaczynało być nie do zniesienia – lęk, że ktoś nas nakryje, poczucie winy wobec niczego nieświadomego Wojtka, a także świadomość, że prędzej czy później ta historia musi się skończyć. Czułam, że to mnie przerasta.

Po kilku dniach Wojtek przyjechał z powrotem. Był pełen energii.

– Muszę ci coś przekazać! – zawołał zaraz po wyjściu z auta. – Zdecydowaliśmy się zatrudnić w firmie tego górskiego stolarza. Chcemy eksportować jego wyroby!

– Och... To super – wyjąkałam niepewnie. Było mi wstyd przez to wszystko, co się stało. Czułam, jak moja twarz robi się czerwona jak pomidor.

Te jego dzieła są fantastyczne, ludzie za granicą na pewno się w nich zakochają.

– Tak, na pewno – próbowałam szybko urwać temat faceta, który sprawił, że moje emocje eksplodowały z taką siłą.

Znalazłem mu już mieszkanie w sąsiedztwie naszej firmy. Na miejscu będzie miał wszelkie udogodnienia.

– Co takiego?! – prawie dostałam zawału. Myślałam, że ten romans zostanie tylko wspomnieniem, a że nie wprowadzi się tuż obok! – No dobra, jeśli to tak istotne dla rozwoju firmy... Ale myślisz, że się zdecyduje?

– Spokojnie. Nie musi tu mieszkać na zawsze. Na razie chcemy, żeby przygotował nam parę projektów.

Nasz gospodarz z radością zgodził się na warunki przedstawione przez Wojtka. Stwierdził, że ma już dość tej ospałej atmosfery w swojej wiosce i z chęcią podejmie nowe wyzwanie.

W tym samym czasie patrzył na mnie

Szybko minęło parę tygodni i góral zamieszkał w mieście, podczas gdy ja stopniowo traciłam kontrolę nad swoimi emocjami. Te same ręce, które tak zręcznie pracowały z drewnem, zaczęły kształtować zmieniać moje uczucia. Próbowałam ze wszystkich sił walczyć z tym, co czułam, ale to mnie wykańczało. Mimo że przypominałam sobie o związku z Wojtkiem i wszystkim, co razem zbudowaliśmy, nie mogłam powstrzymać tego, co się ze mną działo.

Z dnia na dzień coraz bardziej obawiałam się, że prawda wyjdzie na jaw. Wspomnienia momentów z góralem, które kiedyś przywoływały uśmiech na twarzy, teraz napełniały mnie wyrzutami sumienia. Mój mąż, nic nie podejrzewając, cieszył się, widząc, jak bardzo angażuję się w nasz związek. Robiłam wszystko, by sprawiać wrażenie wzorowej małżonki, ale każdy mój ruch i każde wypowiedziane słowo było jednym wielkim oszustwem.

Wojtek rozumiał, że dla górala zamiana spokojnych gór na miejski zgiełk to nie lada wyzwanie. Widząc jednak, że przeprowadzka nie stłumiła jego artystycznego ducha, był przekonany o trafności swojej propozycji współpracy.

Każdego dnia musiałam mierzyć się z niezwykle trudnymi emocjami. Gdy góral pojawiał się u nas w domu, żeby omówić kolejne zamówienia, nie mogłam oderwać wzroku od jego dłoni. Patrzyłam, jak pewnie szkicuje nowe projekty, a moje myśli mimowolnie wędrowały do tych momentów, które dzieliliśmy w górskim schronieniu. W środku toczyłam walkę między pragnieniem jego bliskości a lękiem przed konsekwencjami.

Atmosfera robiła się coraz bardziej nerwowa. Mój mąż, który zwykle wszystko dostrzegał, tym razem był jakby ślepy na moje dziwne zachowanie. Skupił się kompletnie na rozwoju swojego biznesu i kolejnych zleceniach. A ja? Dręczona poczuciem winy, za wszelką cenę próbowałam zatuszować mój sekretny związek z góralem. 

Każde spotkanie z nim było udręką

Za każdym razem, gdy na mnie patrzył, czułam tę przemożną pokusę, z którą nie umiałam walczyć. To, co początkowo wydawało się fascynującą odmianą w pracy, przekształciło się w prawdziwe więzienie – zbudowane nie z cegieł, ale z moich własnych tajemnic. Mijały kolejne tygodnie, podczas których mój mąż przychodził do mieszkania szczęśliwy jak skowronek, a ja pogrążałam się w coraz większym smutku. Mężczyzna, z którym miałam romans, naciskał na jakieś rozstrzygnięcie, podczas gdy ja nie dawałam już rady funkcjonować w świecie nieprawdy.

Pozytywny test ciążowy wywrócił moje życie do góry nogami. W moim łonie rosło dziecko będące skutkiem romansu. Ogarnął mnie strach i przerażenie.

Nie mogłam dłużej utrzymywać tej tajemnicy. Pod naporem wyrzutów sumienia zdecydowałam, że muszę przerwać tę grę pozorów. Czułam się jak na krawędzi urwiska, z którego nie ma już odwrotu. Musiałam w końcu zmierzyć się z konsekwencjami swoich działań. Nie mogłam już oszukiwać ani siebie, ani mężczyzny, z którym łączyło mnie kiedyś prawdziwe uczucie.

Kiedy wszystko wyszło na jaw, przeżyłam najczarniejszy moment swojego życia. Zamiast krzyczeć, Wojtek pogrążył się w przygnębieniu. Ta cisza bolała bardziej niż jakiekolwiek krzywdzące słowa. Nic nie dało się już uratować – musiałam zostawić za sobą miejsce, które kiedyś wypełniały uczucia i marzenia o wspólnej przyszłości.

Rozpoczęłam życie w innej miejscowości. Ojciec dziecka nie jest świadomy, że ma syna, a sama myśl o tym, że mogłabym go spotkać, wywołuje we mnie lęk. Patrząc z dzisiejszej perspektywy, czuję smutek i żal, ale również odkryłam w sobie nową siłę. Popełniłam błędy, jednak zdołałam zebrać się na odwagę, przyjąć ich następstwa i rozpocząć życie na nowo.

Iwona, 32 lata

Czytaj także:
„Żyłam jak w bajce, aż przeczytałam jedną wiadomość w telefonie męża. Nie mogę mu wybaczyć tego, jak mnie upokorzył”
„Nie chciałem dać dzieciom kasy na ferie zimowe. To miała być lekcja dla nich, a sam dostałem po łapach”
„Mąż w styczniu nagle zrobił się nadopiekuńczy, a ja czułam się osaczona. Okazało się, że ta troska ma drugie dno”

Redakcja poleca

REKLAMA