„Czułam, że małżeństwo siostry to porażka, musiałam tylko otworzyć jej oczy. Ze mną będzie jej lepiej niż z tym burakiem”

Zaborcza kobieta fot. Adobe Stock, Adam Gregor
„Staliśmy naprzeciw siebie i mierzyliśmy się wzrokiem jak w ringu. Sylwia nie miała nic do powiedzenia. To była rozgrywka między nami. Chwilowo zwyciężył szwagier. Był u siebie, musiałam się wynieść. Ale to nie koniec! Nie pozwolę się wyrzucić z życia mojej siostry”.
/ 13.04.2022 04:14
Zaborcza kobieta fot. Adobe Stock, Adam Gregor

Sylwia... Moja kochana siostrzyczka... Choć młodsza ode mnie, zawsze była mi bardzo bliska. Trochę jej matkowałam w dzieciństwie i tak już zostało. Rodzice cieszyli się z naszej zażyłości. Nigdy się nie kłóciłyśmy, zresztą z Sylwią było to niemożliwe.

Byłam dla niej wyrocznią i najlepszą przyjaciółką. Wszędzie ją ze sobą zabierałam, poznała moich znajomych, brała udział we wszystkich  imprezach. Gdzie ja – tam ona. Ani się obejrzałam, jak jej towarzystwo stało mi się niezbędne, jak powietrze do oddychania.

Byłyśmy nierozłączne. Do czasu...

W pewnym momencie na horyzoncie zaczęli się pojawiać wielbiciele. Nie moi. Jakoś tak się złożyło, że moje życie uczuciowe było dalekie od upragnionego ideału. Za to Sylwia wciąż się zakochiwała.

– Stałaś się zaborcza – wytknęła mi mama, kiedy kolejny raz źle się wyraziłam o chłopaku Sylwii. – Przegonisz kolejnego absztyfikanta, żaden nie wytrzyma twojego ciętego języka. Można by pomyśleć, że jesteś o nią zazdrosna.

– No wiesz! – prychnęłam. – Jak możesz tak mówić!

– Bo to tak wygląda – mama obrzuciła mnie pełnym troski spojrzeniem. – Jesteście zżyte, ale musisz zrozumieć, że każda z was kiedyś pójdzie swoją drogą.

– Chcesz powiedzieć, że już nie będę miała siostry?

– Ależ Kasiu, co ty mówisz? Naprawdę, zaczynam się denerwować! Sylwia ma prawo do własnego życia, do chłopaków, przyjaciółek i całego tego zgiełku, który nazywacie życiem towarzyskim. To niczego między wami nie zmieni, oczywiście pod warunkiem, że jej na to pozwolisz.

Moje miejsce zajął Jerzy

Byłam oburzona. Mama uważała, że jest mnie „za dużo” w życiu siostry. Co to miało niby znaczyć! Na szczęście Sylwia tak nie sądziła. Nadal lubiła moje towarzystwo i polegała na mnie we wszystkim.

Prawdę mówiąc, słuchała mnie, jakbym była jej matką. Nie musiałam się zbytnio wysilać, żeby zrezygnowała z umawiania się ze Zbyszkiem, a potem Antkiem. Nie pasowali do niej. A poza tym – nie byli nam potrzebni.

Jerzy był inny. Starszy od mojej siostry o osiem lat, dojrzały. Pracował w korporacji, był dyrektorem handlowym. Sylwia zadurzyła się w nim jak wariatka. Po raz pierwszy nie słuchała moich rad. Teraz Jerzy był dla niej autorytetem.

– On jest dla ciebie za stary – tłumaczyłam jej.

– Nie żartuj, jest dokładnie w twoim wieku – roześmiała się siostra.

– A co ty o nim wiesz? Rzuciłaś się w tę znajomość bez namysłu, nie boisz się, że on cię skrzywdzi?

– Dlaczego miałby mnie skrzywdzić? – oburzyła się Sylwia. – Kaśka, co ci przychodzi do głowy?

Siostra zaczęła mnie unikać, przynajmniej tak mi się wydawało. Moje miejsce zajął Jerzy. Czułam się, jakby Sylwia mnie zdradziła. Nikomu o tym nie mówiłam, bo zakładałam, że nie zostanę zrozumiana.

Jeszcze kilka razy próbowałam przemówić siostrze do rozumu, ale trafiłam na opór. Nie chciała mnie słuchać, a nawet, pierwszy raz w życiu, postawiła mi się.

– Zostaw go w spokoju – powiedziała.

– Kocham go i nie pozwolę oczerniać.

Zaniemówiłam. Jak ona mogła tak powiedzieć! Troszczę się o nią, niepokoję i nie chciałabym, żeby popełniła życiowy błąd, a ona tak mi się odwdzięcza! Przecież chcę jej dobra…

Nasza zażyłość skończyła się. Siostra bez reszty zajęła się swoim chłopakiem. Bolało. Bardzo. Miałam jeszcze odrobinę nadziei, że Sylwia się opamięta i znów będzie jak dawniej, ale wkrótce zrozumiałam, że nie mogę na to liczyć.

Nie było dla mnie miejsca w jej życiu

Siostra wyszła za Jerzego i wyprowadziła się do mieszkania męża. Wyjechali w podróż poślubną, a kiedy wrócili, złożyłam im wizytę. Nawet było miło, ale nie miałam złudzeń – byłam tu tylko gościem.

Niebawem Sylwia zaszła w ciążę. Nie czuła się dobrze, więc postanowiłam się nią zaopiekować. Byłam jej potrzebna. Zaraz po pracy jechałam do niej. Szwagier wracał później, miałyśmy więc dla siebie czas. Znów było jak dawniej. Byłoby wspaniale, gdyby nie mama.

– Codziennie u nich przesiadujesz? – spytała bez wstępów.

– Masz coś przeciwko? – najeżyłam się.

– Kasiu, wiem, że kochasz Sylwię, ale niepokoi mnie, że żyjesz jej życiem. To jest ich małżeństwo, nie twoje.

Sęk w tym, że ja wcale nie uważałam małżeństwa siostry za udane. Nie z kimś takim jak Jerzy! Prędzej czy później Sylwia to zrozumie. Moim obowiązkiem było otworzyć jej oczy. Bywałam u niej tak często, że w końcu poczułam się domownikiem.

Gdyby nie ja, Sylwia nie poradziłaby sobie z prowadzeniem domu. Wszystko było na mojej głowie! Dlatego kupiłam tę sofę. Kiedy zobaczyłam ją w katalogu, uznałam, że pasuje do salonu Sylwii. Postanowiłam zrobić jej niespodziankę.

Kupiłam mebel, zamówiłam transport. Niestety, natknęłam się na Jerzego. Stał w progu z dziwną miną, obserwując tragarzy, którzy wynosili z mieszkania jego starą kanapę.

– Co tu się dzieje? – spytał.

Zanim zdążyłyśmy mu wyjaśnić, zatrzymał tragarzy.

– Proszę wnieść kanapę do mieszkania. Sylwia, nie mówiłaś, że chcesz zmienić wystrój…

– To nie ja, to ona – odparła moja siostra.

– Tak myślałem. Droga szwagierko, na przyszłość proszę, abyś konsultowała z nami pomysły zmian w mieszkaniu i życiu. A teraz zabieraj sofę. Panowie – wskazał na tragarzy – odwiozą ci ją do domu.

Poczułam się, jakbym dostała w twarz. „Poczekaj, pożałujesz tego” – pomyślałam. Staliśmy naprzeciw siebie i mierzyliśmy się wzrokiem jak dwoje przeciwników w ringu. Sylwia nie miała nic do powiedzenia. To była rozgrywka między nami. Chwilowo zwyciężył szwagier. Był u siebie, musiałam się wynieść. Ale to nie koniec! Nie pozwolę się wyrzucić z życia mojej siostry.

Czytaj także:
„Mąż wyjechał za granicę, a ja męczę się z jego dzieciakiem. Pasierb żyje jak w hotelu, a mnie ma za tanią służbę”
„Mąż tak często zaciągał mnie do łóżka, że skończyły mi się wymówki. Marzyłam, by w końcu dał mi święty spokój”
„Rozpaczałam nad chorym mężem, a on w tym czasie majstrował dzieciaka jakiejś laluni. Wydało się po jego śmierci”
 

Redakcja poleca

REKLAMA