Na początku wszystko było takie proste. Ja i Tomek – wydawało się, że nic nas nie pokona. Kochaliśmy się, mieliśmy plany, śmialiśmy się z małych problemów i trzymaliśmy za ręce, jakby świat wokół nie istniał. Kiedy myślę o tamtych chwilach, to zastanawiam się, czy to w ogóle było prawdziwe. Czy ja sobie tego nie wymyśliłam?
Mąż się zmienił
– Ola, co tak rozmyślasz? – Marta uniosła na mnie wzrok znad filiżanki kawy. Zawsze wiedziała, kiedy zaczynałam tonąć we własnych myślach.
– Ostatnio... Tomek... Jest jakiś inny. Coraz mniej rozmawiamy... – Zawiesiłam głos, próbując znaleźć odpowiednie słowa.
– Może ma po prostu więcej pracy? Wiesz, faceci czasem się zamykają w sobie, zamiast mówić o tym, co ich dręczy – odparła, ale jej słowa brzmiały, jakby próbowała uspokoić raczej siebie niż mnie.
– Nie wiem... A może mnie zdradza? – wyrzuciłam z siebie, a Marta zamarła, patrząc na mnie, jakby właśnie usłyszała coś niemożliwego.
– Olu, nie wygłupiaj się. Może po prostu porozmawiasz z nim otwarcie?
Pokręciłam głową. Nie, ja już wiedziałam. Coś było nie tak, a gdy coś przeczuwam, to musi być prawda. Wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo te myśli mnie pochłoną.
Przeczytałam jego wiadomości
Zaczęło się od jednej, niby niewinnej rzeczy. Tomek zostawił telefon na stole, a ja przechodziłam obok. Ekran mignął, ktoś napisał. Zwykła wiadomość, nic szczególnego, ale... poczułam ukłucie w sercu.
Gdy Tomek był w łazience, wzięłam jego telefon i, udając, że chcę sprawdzić godzinę, przewinęłam ekran. To było takie proste – wystarczyło przejrzeć wiadomości. Znalazłam kilka od jego znajomych z pracy, trochę śmiesznych, kilka formalnych. Wszystko wyglądało w porządku, ale coś we mnie nie dawało mi spokoju.
– Po co to robisz? – zapytałam siebie w myślach. Ale przecież to normalne, każda żona ma prawo wiedzieć, co robi jej mąż. Prawda?
Byłam zdenerwowana
Następnego dnia siedziałam z Martą w kawiarni, stukając łyżeczką o filiżankę.
– Marta, wczoraj przeglądałam telefon Tomka. Nic nie znalazłam, ale czuję, że coś jest nie tak – powiedziałam, zanim zdążyłam się zastanowić nad tym, co robię.
Marta zmarszczyła brwi, patrząc na mnie z troską.
– Olu... serio? Przecież to nie jest normalne. Jeśli coś cię niepokoi, powinnaś z nim porozmawiać. Nie możesz tak... grzebać w jego rzeczach. To mu nie pomoże, wam nie pomoże – mówiła cicho.
– Wiem, wiem – machnęłam ręką, jakbym chciała odpędzić jej słowa. – Ale nie rozumiesz, ja po prostu muszę wiedzieć, co on robi. Ostatnio tak się oddalił... – nie mogłam dokończyć. Coś we mnie pękało.
Tej nocy nie mogłam spać. Leżałam obok Tomka, patrząc na jego spokojny profil. Tak bardzo chciałam uwierzyć, że wszystko jest w porządku, że to tylko moja wyobraźnia. Ale w głowie miałam już plan – sprawdzę, gdzie jest, co robi, kiedy mnie nie ma w pobliżu.
Myślałam, że to będzie tylko dla mojego spokoju. Mała aplikacja śledząca, niewinny krok. Następnego ranka zainstalowałam ją, jakby to była najbardziej normalna rzecz na świecie. W końcu... tylko chcę nas chronić.
Moja obsesja przybierała na sile
Z dnia na dzień Tomek stawał się dla mnie coraz bardziej odległy. Wracał później z pracy, odpowiadał na pytania zdawkowo, jakby był gdzieś daleko. A ja czułam się jak w pułapce – z jednej strony kochałam go tak samo, jak na początku, ale z drugiej coraz częściej dopadały mnie myśli, że coś przede mną ukrywa.
Codziennie sprawdzałam aplikację na telefonie. Zaczęłam analizować każdy jego ruch, każdą trasę, jaką pokonywał. Kiedy Tomek miał wyjść z pracy o 17:00, a w aplikacji widziałam, że nie ruszył się z miejsca do 17:15, w mojej głowie zaczynały się czarne scenariusze. Z kim tam jest? Co takiego robi?
Raz, kiedy nie odpowiadał na moje wiadomości przez pół godziny, miałam atak paniki. Siedziałam w kuchni, dłonie mi się trzęsły, a w myślach kłębiły się najgorsze obrazy. Może był z nią? Może właśnie teraz? Wzięłam jego telefon i znowu zaczęłam przeszukiwać wiadomości. Nic, żadnych dowodów na zdradę, ale... przecież to mogło być ukryte. Może ma jakiś inny numer, o którym nie wiem?
Siedziałam w ciszy, wsłuchując się w bicie własnego serca, kiedy drzwi do mieszkania się otworzyły. Tomek wszedł do środka, jakby nic się nie stało, uśmiechnięty, spokojny.
– Hej, przepraszam, że się spóźniłem, korki – powiedział, rzucając klucze na stolik. – Coś się stało?
Pokręciłam głową, próbując ukryć drżenie głosu.
– Nie, wszystko w porządku. Po prostu... nie odpisałeś przez chwilę. Zmartwiłam się.
– Ola, serio? Czasami po prostu nie mogę, mam spotkania, albo prowadzę samochód. Przestań się tak denerwować – powiedział, uśmiechając się z pobłażaniem.
Musiałam mieć pewność
Poczułam, jak wzbiera we mnie złość. Jak może to bagatelizować? Przecież ja się staram, chcę wiedzieć, co się z nim dzieje, bo mi zależy! Odetchnęłam głęboko, starając się powstrzymać wybuch.
– W porządku, przepraszam – odparłam, choć w środku gotowało się we mnie.
Kiedy poszedł spać, a ja zostałam w salonie, myśli zaczęły mnie dręczyć coraz bardziej. Musiałam mieć pewność. I wtedy przyszło mi do głowy, żeby jeszcze raz przeszukać jego rzeczy. Pamiętam, jak otworzyłam jego torbę, w której znalazłam dokumenty z pracy. Zwyczajne papiery, ale mój wzrok zatrzymał się na wizytówce kobiety. Nieznane mi imię i nazwisko. Tego było za dużo.
Następnego dnia zadzwoniłam do Marty.
– Marta, nie dam rady. Tomek coś przede mną ukrywa, to pewne. Wczoraj znalazłam wizytówkę jakiejś kobiety w jego torbie. Ja już nie wiem, co mam robić! – wyrzuciłam z siebie, czując, jak łzy napływają mi do oczu.
– Olu, uspokój się – Marta westchnęła do słuchawki. – Może to po prostu jakaś współpracowniczka? Zanim coś zrobisz, porozmawiaj z nim. Poważnie.
– Nie mogę... nie mogę mu teraz powiedzieć, że grzebałam w jego torbie. Jak bym wyglądała? – uśmiechnęłam się gorzko, ocierając łzy.
– W takim razie znajdź moment, kiedy będziecie mogli usiąść i spokojnie pogadać. Ola, to naprawdę nie wygląda dobrze. Nie rób nic pochopnego, proszę cię. Nie możesz budować związku na podejrzeniach – powiedziała Marta, a ja wiedziałam, że ma rację.
Chciałam tylko nas chronić
To był piątek. Tomek miał wyjechać na weekendowy wyjazd służbowy. Nic mi o tym wcześniej nie wspominał. Dowiedziałam się przypadkiem – zobaczyłam wiadomość od kolegi z pracy, który pytał o szczegóły wyjazdu. Coś we mnie pękło. W mojej głowie zawirowały myśli: „Dlaczego mi nie powiedział? Z kim jedzie?”
Gdy wrócił do domu, czekałam na niego w salonie, opierając się o framugę drzwi. Trzymałam telefon w ręku.
– Dlaczego nic mi nie mówiłeś o wyjeździe? – zapytałam lodowatym tonem.
Tomek zamarł, patrząc na mnie z zaskoczeniem.
– Skąd wiesz? Przeglądałaś mój telefon? – spytał, a w jego głosie usłyszałam niedowierzanie. Nie zaprzeczyłam, co tylko potwierdziło jego najgorsze obawy.
– Sprawdziłam, bo nie mogłam już znieść tej niepewności! Ukrywasz coś! – wykrzyczałam, rzucając telefon na stół.
– Ola, co ty robisz? Przestań mnie śledzić! – Tomek uniósł głos.
Był wściekły, ale bardziej niż to, poczułam, że coś naprawdę się między nami zmieniło. Tomek stał naprzeciw mnie, zszokowany i rozczarowany. Jego oczy, zawsze pełne ciepła, teraz patrzyły na mnie z zimnym dystansem.
– To ty zniszczyłaś wszystko – wycedził przez zęby. – Przestałaś mi ufać, kontrolujesz każdy mój ruch. Nie widzisz, że to przez ciebie się oddalam?
Wszystko zniszczyłam
Zamarłam. To nie był ten Tomek, którego znałam. Zawsze cierpliwy, teraz tracił opanowanie.
– Co... co masz na myśli? Przecież to ty się zmieniłeś! Zaczęłam podejrzewać, że coś przede mną ukrywasz! – odparłam, ale mój głos drżał.
Tomek odwrócił się, jakby chciał zebrać myśli, po czym spojrzał na mnie znowu, tym razem z bólem.
– Ola, nie zdradzam cię. Nigdy bym tego nie zrobił. Ale nie mogę już oddychać w tym związku. Kontrolujesz mnie na każdym kroku, śledzisz, czytasz moje wiadomości... Co się z tobą stało?
– Ja... ja chciałam tylko nas chronić – powiedziałam, łamiącym się głosem.
– Właśnie przez tę obsesję wszystko tracimy – powiedział cicho, a ja zrozumiałam, że mogłam to wszystko zniszczyć sama.
Tomek spakował kilka rzeczy do torby, a ja stałam bezradna, obserwując, jak mój świat się rozpada. Każdy dźwięk, każde zamknięcie szuflady brzmiało jak wyrok. Nie mówił wiele. Widziałam, że to dla niego trudne, ale nie zamierzał dłużej walczyć.
– Co teraz? – zapytałam cicho, choć znałam odpowiedź.
Tomek zatrzymał się, spojrzał na mnie z mieszaniną smutku i zmęczenia.
– Muszę wyjechać na jakiś czas. Potrzebuję przestrzeni. Może to nam obojgu pomoże... – mówił spokojnie, ale w jego oczach było coś, co mnie przerażało. Jakby już podjął decyzję, a jego wyjazd nie miał być tymczasowy.
– A wrócisz? – spytałam, a łzy zaczęły płynąć, zanim zdążyłam je powstrzymać.
Nie odpowiedział od razu. Zamiast tego zamknął torbę, podszedł do mnie i delikatnie dotknął mojej dłoni.
– Nie wiem, Ola. Nie wiem, czy jest jeszcze co ratować. – te słowa ugodziły mnie jak nóż.
Stałam w progu, patrząc, jak Tomek odchodzi. Czułam, że to koniec, choć nie byłam jeszcze gotowa, by to zaakceptować.
Aleksandra, 28 lat
Czytaj także:
„Opieka nad moim wnukiem to prawdziwa katorga. Ten chłopiec to mazgaj, którego mamusia wychowała pod kloszem”
„Mąż miesiącami ukrywał, że wdał się w romans. Ale tajemnica, którą ja skrywałam przed nim, była zdecydowanie gorsza”
„Po śmierci żony dostałem dziwny list. Okazało się, że wcale nie znałem kobiety, z którą żyłem 20 lat pod jednym dachem”