„Czekaliśmy na wolną chatę, ale syn nie chciał się wyprowadzić. W końcu mąż zrobił porządek z darmozjadem”

leniwy mężczyzna fot. Adobe Stock, Krakenimages.com
„Jego zachowanie wołało o pomstę do nieba. Całe dnie spędzał przed komputerem. Grał albo godzinami gadał przez telefon. Kompletnie ignorował nasze prośby o znalezienie pracy. Nie mieliśmy sumienia ot tak po prostu wyrzucić go z domu, jednak w końcu miarka się przebrała”.
/ 31.01.2025 19:30
leniwy mężczyzna fot. Adobe Stock, Krakenimages.com

Jestem zdania, że dobre relacje z dziećmi to najcenniejsza rzecz dla każdego rodzica. Jednocześnie żywię głębokie przekonanie, że im szybciej dzieci się usamodzielniają, tym lepsze są te kontakty. Miałam 20 lat, kiedy opuściłam dom rodzinny i zaczęłam żyć na własną rękę, początkowo z pomocą mamy i taty. Spodziewałam się, że syn pójdzie w moje ślady.

Syn jest leniwy

Damian ma 29 lat i ani myśli zrobić czegoś konstruktywnego ze swoim życiem. Zaczął studia informatyczne, ale rzucił je po 2. latach. Wymyślił sobie, że pójdzie na zarządzanie, ale i tam nie zagrzał długo miejsca. Do pracy również się nie garnie, bo – jak twierdzi – nie jest w stanie znaleźć posady odpowiadającej jego oczekiwaniom.

Ma za to mnóstwo czasu na granie w gry komputerowe i uganianie się za dziewczynami. Co rusz przyprowadza nową koleżankę, a wszystkie są dużo młodsze od niego. Oczywiście do rachunków się nie dokłada i ciągle prosi o pieniądze na swoje wydatki. Z mężem mamy już serdecznie dość. Liczyliśmy na to, że już kilka lat temu będziemy mieć mieszkanie tylko dla siebie.

Zachowywał się jak nastolatek

– Co dzisiaj na obiad? – Damian wpadł do kuchni niczym burza.

– To, co wczoraj. Mielone – odparłam.

– Jezusie, w kółko to samo – przewrócił oczami. – Na serio nie możesz czegoś innego ugotować?

Właśnie obierałam ziemniaki. Słysząc to, co syn powiedział, odłożyłam nóż i posłałam mu pełne dezaprobaty spojrzenie.

– To może dla odmiany ty coś przygotujesz? Oczywiście za swoje pieniądze.

Miał różne wymagania, a do roboty dwie lewe ręce. Najłatwiej jest oczekiwać, nie dając niczego w zamian. To takie wygodne.

– Chryste, nic powiedzieć nie można – od razu się obruszył.

– Skoro taki mądry jesteś, to powiedz, kiedy się wreszcie ogarniesz – krew mi w żyłach wrzała.

– Wy z ojcem to tylko o jednym. Proponuję zmienić płytę.

Właśnie tak wyglądały rozmowy z Damianem. Nic do niego nie docierało. Był kompletnie głuchy na to, co ja i Paweł mówimy do niego. Przypominało to uderzanie gumowym młotkiem w ścianę.

Miarka się przebrała

Moja i Pawła cierpliwość była już na wyczerpaniu, ale syn nic sobie z tego nie robił. Jego zachowanie wołało o pomstę do nieba. Całe dnie spędzał przed komputerem. Grał albo godzinami gadał przez telefon. Kompletnie ignorował nasze prośby o znalezienie pracy. Nie mieliśmy sumienia ot tak po prostu wyrzucić go z domu, bo jak by nie patrzeć, to nasze dziecko, jednak w końcu miarka się przebrała.

Pewnego razu Damian wrócił do domu strasznie późno. Był tak pijany, że ledwo trzymał się na nogach. Zbudził nas, bo usiłując trafić do swojego pokoju, obijał się o wszystko, co stało na jego drodze. Stłukł lampkę stojącą na komodzie w korytarzu. Paweł poszedł zobaczyć, co się dzieje i wywiązała się między nimi pyskówka. Damian wykrzykiwał, że jest dorosły i nie musi się z niczego tłumaczyć. Zapomniał biedaczek, że pomimo prawie trzydziestki na karku, ciągle jest na naszym utrzymaniu. Paweł dosłownie kipiał z wściekłości i niewiele brakowało, a przyłożyłby mu – powstrzymał się w ostatniej chwili.

Nie będziemy tolerować jego wybryków

Damian był święcie przekonany, że jego ostatni „występ” ujdzie mu na sucho. Tymczasem była to przysłowiowa kropla, która przelała kielich goryczy.

Dłużej tak nie będzie – powiedział Paweł, gdy rozmawialiśmy na temat syna.

Poczekaliśmy, aż dojdzie do siebie po zakrapianej imprezie. Łaskawie raczył nas przeprosić, ale słowo „przepraszam” nie po raz pierwszy padało z jego ust. Niczego jednak za sobą nie pociągało.

– Masz dokładnie miesiąc od dziś na znalezienie pracy i mieszkania – stanowczym głosem zakomunikował Paweł.

Damian popatrzył na niego z niedowierzaniem.

Bo jak nie, to co? – kpiący uśmieszek wykrzywił jego twarz.

Zerknęłam z niepokojem na męża, lecz trzymał fason i dał się wyprowadzić z równowagi.

– Bo jak nie, to osobiście spakuję ci walizkę i wystawię przed drzwi.

– Chyba żartujesz.

– Zapewniam cię, że żarty się skończyły. Sam się zresztą przekonasz.

Damian nie brał słów ojca na serio, dopóki ten nie zmienił zamków w drzwiach i nie dał mu kompletu nowych kluczy.

– Przypominam, że zostały ci trzy tygodnie – zabrzmiało to tak lodowato, że aż i mnie zmroziło. – Na twoim miejscu zacząłbym się za czymś rozglądać.

Z Damiana raptem uszła cała para. Nie miał już ochoty dyskutować, czy się z nas naśmiewać. W przeciągu kilku dni znalazł pracę. Zatrudnił się jako sprzedawca w sklepie budowlanym. Przed wyznaczonym terminem miał także wynajęty pokój.

Damian się obraził

Kiedy Damian się wyprowadził, poczuliśmy niesamowitą ulgę. Niemniej ja miałam wyrzuty sumienia, że byliśmy dla niego zbyt ostrzy.

– Miśka, daj spokój – przytulił mnie mąż. – To dorosły chłop, poradzi sobie.

– Mam taką nadzieję.

– Wyobrażasz sobie, że miałby nadal z nami mieszkać? – Paweł podchodził do tego bardzo racjonalnie.

– Nie bardzo – odparłam zgodnie z prawdą.

– Za długo znosiliśmy jego lenistwo, a przecież jak będzie trzeba i poprosi, to mu się nieco pomoże.

– Chyba masz rację – westchnęłam ciężko. – Najwyższa pora odciąć pępowinę.

Od wyprowadzki minęły 2 miesiące, a syn milczał. W końcu nie wytrzymałam i któregoś wieczoru do niego zadzwoniłam.

– Czego chcesz? – nie brzmiało to jak zachęta do rozmowy.

– Sprawdzić, czy u ciebie wszystko w porządku – utrzymałam emocje na wodzy.

Teraz raptem cię to obchodzi?

– Zawsze mnie będzie obchodzić. Jestem twoją matką.

Miał wielki żal nie tylko do ojca, ale do mnie – za to, że nie stanęłam w jego obronie. Powiedziałam, że przesadza, bo w takim wieku jak on wypada być ogarniętym życiowo. Oświadczył, że nie potrzebuje naszej łaski, po czym się rozłączył. Uznałam, że jeśli sam zechce, to zadzwoni.

Na ten moment nie mamy kontaktu. Boli mnie to strasznie i się martwię, ale wiem, że z Pawłem podjęliśmy słuszną decyzję. Pewne rzeczy można znosić do czasu. Też chcemy odpocząć i poświęcić czas sobie, a nie wiecznie niańczyć dorosłego człowieka. Głęboko wierzę w to, że Damian wyciągnie z tej lekcji odpowiednie wnioski.

Aldona, 54 lata

Czytaj także: „Szwagierka zamiast dzieci robiła karierę. Nie wytrzymałam, gdy zaczęła traktować moją córkę jak zabawkę”
„Odkąd poznałam tajemnicę synowej, mam ochotę posłać ją do piekła. Jak mogła zrobić coś tak obrzydliwego?”
„Znudziło mi się bycie matką. Nie chce mi się już słuchać ciągłego jęczenia i marudzenia moich dzieci”

 

 

 

Redakcja poleca

REKLAMA